» Recenzje » Dark Sector

Dark Sector


wersja do druku
Dark Sector
W jednym z postsowieckich miast rozprzestrzeniły się skutki uboczne eksperymentu medycznego, który wydarł się spod kontroli. Badania nad tworzeniem nowoczesnej broni biologicznej doprowadziły do wybuchu epidemii, która powoduje nieodwracalne zmiany w DNA i tworzy rzesze krwiożerczych mutantów. Do zbadania sytuacji wysłano Haydena Tenno, amerykańskiego agenta CIA, cierpiącego na wrodzoną niewrażliwość na ból, problemy z pamięcią oraz ataki zawrotów głowy. Sam jednak pada ofiarą mutacji, co zmienia jego metabolizm. Zaczyna też mieć halucynacje i słyszeć cudze głosy w swojej głowie, a w ręce pojawia mu się śmiercionośna, lecz nieznana mu do tej pory broń – glaive…

Tak rysuje się początek fabuły Dark Sector, gry akcji TPP, która początkowo ukazała się w roku 2008 na konsole Playstation 3 i Xbox 360, a rok później zagościła na pecetach.


Początek jak u Hitchcocka


W pierwszych etapach gry prowadzimy Haydena przed infekcją, posługuje się on wyłącznie bronią palną. Cały obraz jest czarnobiały i nieco zamazany, co doskonale daje do zrozumienia, że teraz obserwujemy wydarzenia należące do przeszłości. Gra odzyskuje barwy i kolorystykę, gdy zostajemy zainfekowani, a mutacja otwiera przed nami nowe możliwości walki. Hayden jednak jest przypadkiem nietypowym. Nie utracił inteligencji i wolnej woli (jak inni mutanci), a nawet zyskał siłę, refleks oraz nową, egzotyczną broń. Szalone wizje chorego agenta oraz zaistniała sytuacja dają do zrozumienia, że ktoś maczał w tym palce i ma wyraźny cel w zmianie bohatera w potwora.
Kierując krokami Haydena i obserwując świat znad jego prawego ramienia, próbujemy dążyć do odkrycia prawdy, jednocześnie utożsamiając się z myślą, że to my teraz jesteśmy ofiarami, a nie łowcami.


Mroczny Sektor jest piękny


Jednak na początku wspomniałem co nieco o efektach wizualnych. Jedną z pierwszych rzeczy rzucających się w oczy jest oprawa graficzna. Nie ma co się oszukiwać, stoi na bardzo wysokim poziomie. Wszelkie modele i tekstury wykonane są z oszałamiającą precyzją i starannością, a gra pełna jest efektów specjalnych, takich jak: utrata ostrości, zaciemnienia, błyskawiczne zmiany położenia kamery i tym podobne. Dzięki efektom świetlnym często jesteśmy w stanie wykryć położenie ukrywającego się przeciwnika (poprzez obserwacją jego realistycznego cienia). Dodatkowo, gra działa na bardzo wydajnym silniku, więc nawet jeśli jesteśmy otoczeni dwoma grupkami wrogów, a dookoła nas są eksplozje, nie tracimy ani trochę na prędkości rozgrywki. Pozwala nam to na przeprowadzanie walk w iście widowiskowy sposób.


Glaive, czyli co ucinamy tym razem?


A z pewnością jest co podziwiać. Już prawie na samym początku gry dostajemy interesującą broń – glaive. Przypomina ona połączenie bumerangu, olbrzymiego szurikena i indyjskiego czakramu. Zresztą, popatrzcie na screeny. W każdym razie, jest to metalowe, okrągłe, obracające się ostrze, które zawsze powraca do ręki bohatera. I to właśnie walka glaive’em przynosi tyle radości podczas starć z przeciwnikami. Prawie całkowicie zastępuje ona nam broń palną i pozwala na usuwanie przeciwników z dużej odległości, swobodnego pozbawiania ich kończyn, a nawet eliminowania wrogów ukrytych za przeszkodą czy przyciąganie do siebie oddalonych przedmiotów (amunicji, pieniędzy). Oprócz tego, Hayden wyposażony jest w lekki pistolet, który kończy to, czego nie udało się skończyć za pomocą glaive’a. Mamy również mało przydatne granaty oraz strzelby i karabiny.

Z tymi ostatnimi rodzajami broni palnej wiąże się pewno utrudnienie. Żeby mutanci nie mogli się nimi posługiwać, wyposażono je w blokadę DNA. Toteż gdy tylko złapiemy jakiś karabin, jesteśmy w stanie używać go jedynie przez kilka sekund (co zwykle pozwala na wystrzelenie półtora magazynka), zanim się dezaktywuje. Możemy jednak posiadać takową broń na stałe, ale musimy ją kupić na czarnym rynku za ruble zdobyte podczas gry.


Prototype + Gears of War?


Oprócz bajecznych możliwości wykorzystania glaive’a, sytuacja często wymusza na nas ukrywanie się przed atakami. Toteż w grze zaimplementowano mistrzowski system wykrywania i korzystania z odsłon. Jest wprost fenomenalny – Hayden umiejętnie przykleja się do skrzyń i ścian, zręczniewychyla się zza winkla, by rzucić dyskiem oraz szybko przeskakuje od jednej odsłony do drugiej. Twórcy nie ukrywają, że wzorowali się na Gears of Wars i twierdzą, że udało im się ten system osłon opracować bez zarzutów. Nie kłamią.

Przeciwnicy dzielą się na dwa rodzaje: ludzi i mutantów (zainfekowanych). Ci pierwsi posługują się bronią palną, działają w grupach, mają zmysł taktyczny, często ukrywają się za osłonami. Mają jednak małą wytrzymałość, więc trafieni dyskiem prawie natychmiast giną z jedną kończyną mniej. Mutanci są jednak znacznie twardsi i potrafią przysporzyć sporo problemów. Początkowo atakują w stadach, bez ładu i składu, rzucając się na bohatera niczym szaleńcy. Potem jednak pojawiają się bardziej wyrafinowane osobniki, posiadający zdolność kilkudziesięciometrowych skoków, strzelania świetlistymi kulami energii czy też niewidzialności. Jeśli walczymy w zwarciu, mamy możliwość wykończenia wroga efektownym finiszerem. Przeważnie jest to coś w stylu złamania karku, przebicia ciała na wylot, ucięcia głowy i tak dalej.


Wszystkiego za mało


Wkrótce jednak zauważamy, że tych finiszerów jest bardzo mało, tylko po jednym na dany rodzaj przeciwnika. Tych ostatnich też jest nie za wiele: żołnierze są prawie zawsze tacy sami, a różnica między mutantami jest najwyżej taka, że jeden z nich ma w ręku tępą siekierę, a drugi nogę od stołu.
W połowie gry ten brak zróżnicowania zaczyna bardzo doskwierać, co momentami prowadzi do monotonni. Czarę goryczy dopełniają schematy etapów, które rzadko kiedy wykazują się czymś oryginalnym. Najczęściej jest to parcie przed siebie i eliminowanie kolejnych, takich samych wrogów, pojawiających się w ten sam sposób, w takich samych miejscach. Owszem, są bardzo ciekawe momenty, w których trzeba ewakuować się z zalewanego budynku, uciekać przed wybuchem bomby. Możemy też zasiąść za sterami wielkiej, pająkowatej maszyny kroczącej, z którą wcześniej sami się mierzyliśmy. Te fragmenty, choć są bardzo emocjonujące, niestety, należą do rzadkości. Aczkolwiek sama gra przynosi nam dużo frajdy.
Po jakimś czasie zdobywamy możliwość nasączania glaive’a mocą „żywiołów”. W grze są trzy: ogień, ciekły azot i elektryczność. Oprócz możliwości jeszcze szybszego i jeszcze bardziej finezyjnego zabijania, pozwala nam to na rozwiązywanie pewnych prostych zagadek oraz na zniszczenie przeszkód. Np. nasączamy dysk elektrycznością, a potem uderzamy nim w zamek elektryczny, by otworzyć drzwi. Ciekłym azotem zamrażamy basen, by przez niego przejść, a ogniem spalamy zmutowane narośle zarastające drogę. Oprócz tego, Hayden zdobywa jeszcze inne moce, takie jak tarcza pozwalająca odbijać pociski wrogów lub niewidzialność.


Jak brzmi kwarantanna?


Spore zastrzeżenie mam do muzyki w grze. Jest ona… właściwie to jej nie ma, pojawia się tylko w pewnych sytuacjach, ale przez większość czasu panuje cisza. Brak jakichkolwiek klimatycznych utworów w tle dawał mi się we znaki, bo nie dość, że wcale nie budowało to klimatu, to czasami niszczyło dynamikę gry. Udźwiękowienie jednak jest na bardzo wysokim poziomie – wszystkie efekty są realistyczne i przekonywujące. Co krok w grze napotykamy się na angielskie rozmowy z mocnym rosyjskim akcentem, by gracz mógł dowiedzieć się o sytuacji panującej na terenie kwarantanny, a przy okazji poczuć się jak w postsowieckim mieście. Odgłosy mutantów i innych potworów oraz krzyki rozrywanych ludzi czasami potrafią zjeżyć włos na głowie. Momentami panuje mocna atmosfera horroru, pomimo tego iż przeciwnicy nie są zbyt zróżnicowani.


Dark Sector to bardzo dobra gra


Podsumowując, Dark Sector to gra zaskakująco dobra. Do jej największych atutów zalicza się widowiskowość oraz możliwość finezyjnego rozgrywania walk z użyciem glaive’a. Do tego dochodzi niezły klimat dusznego horroru, który jednak traci poprzez brak muzyki i występującą w niektórych miejscach monotonię. Tytuł ten nie jest za krótki i kończy się go dłużej niż w kilka krótkich wieczorów. Oprócz tego, istnieje możliwość wyboru poziomu, co pozwala nam włączyć grę w dowolnym momencie i bawić się od rozdziału, który sobie wybraliśmy. W dwóch słowach - wyborna produkcja.


Plusy:
  • glaive!
  • finezyjne potyczki
  • wybór poziomów
  • grafika
  • klimat
  • dźwięki
  • brak interfejsu



Minusy:
  • za mało przeciwników, finiszerów i zdolności
  • momentami monotonia
  • brak muzyki
  • fabuła nie wciąga
  • trąci każualizacją



A oto zwiastun gry:


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
6.25
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Dark Sector
Producent: Digital Extreme
Wydawca: Noviy Disk
Dystrybutor polski: City Interactive
Data premiery (świat): 22 stycznia 2009
Data premiery (Polska): 23 marca 2009
Wymagania sprzętowe: Pentium IV 2,4 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 6800 lub lepsza), 6,5 GB wolnego miejsca na dysku, Windows XP SP2/Vista
Nośnik: 1x DVD
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 49,99 zł

Komentarze


Got
   
Ocena:
0
Recenzja fajna, gra IMHO do niczego. Pograłem, szybko odpadlem. Zero emocji i akcji, nuda.
04-02-2010 18:09
sirDuch
    Recka w porządku, ale...
Ocena:
0
...matko i córko, cóż to jest: każualizacja ???
05-02-2010 09:13
Czarny
   
Ocena:
0
casual = okazjonalny

Chodzi o przeznaczenie gry dla niehardcorowych (niecodziennych, niefanatycznych) graczy, a dla osób, które grają raz na jakiś czas, na przykład w przerwie między słuchaniem szefa a dzwonieniem do żony, że w pracy nudno ;D.

Wydaje mi się, że to słowo już mocno funkcjonuje w polskim języku.
05-02-2010 10:16
Vermin
   
Ocena:
0
Jak ja w to chcę zagrać :D:D:D
Lubie takie klimaty.
05-02-2010 12:48
Got
   
Ocena:
0
Vermin, chcesz moge ci odsprzedać swój egzemplarz.
05-02-2010 14:44
Czarny
   
Ocena:
0
Albo kup sobie CDA z tą gierką na płytce ;D.
05-02-2010 15:28
sirDuch
    @Miszcz Czarny
Ocena:
0
"Wydaje mi się, że to słowo już mocno funkcjonuje w polskim języku."

Funkcjonuje w formie: kazualny, kazualizacja.
O błąd mi chodziło, sens jest oczywisty.

05-02-2010 21:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.