» Blog » Dark Heresy II - weźmy się i zróbmy
29-11-2014 07:25

Dark Heresy II - weźmy się i zróbmy

W działach: RPG | Odsłony: 1793

Dark Heresy II - weźmy się i zróbmy

Kiedy zasiadałem pierwszy raz do Dark Heresy, zaskoczyła mnie specyfika tego świata. Z jednej strony mamy fanatyzm mieszkańców Imperium, straszną biedę i zacofanie. Z drugiej, zaawansowaną technologię, psioników, podróże przez Immaterium. W podręczniku nieraz pojawia się stwierdzenie, że ludzie nie rozumieją starożytnej techniki, posługują się nią wręcz odprawiając rytuały do duchów maszyn. Niby fajne, ale strasznie ciężkie w odgrywaniu. Sięgając dalej zauważyłem, że autorzy nie traktują bohaterów graczy jak debili. Akolici może nie będą w stanie skopiować jakiegoś urządzenia, ale nie będą go traktować jak jakiś magiczny artefakt. Podobnie jest z innymi kwestiami dotyczącymi tła przygód. Podręcznik do pierwszej edycji DH nie tłumaczy dobrze tego, jak wygląda szara codzienność poddanego Imperatora. Wiele tematów jest omówionych marginalnie – pewnie przy założeniu, że ktoś sięgający po system z uniwersum WH40k zna realia. Myślę, że sporo osób może być w takiej sytuacji, jak ja – nie znać lub nie chcieć poznać świata Czterdziestki poprzez książki.

Druga kwestia to treść przygód. Zabierając się do pisania pierwszej przygody, kiedy przyszło do wymyślania przeciwników, miałem w głowie zawartość kodeksów do bitewniaka. Czarnoksiężnik Chaosu, kultysta, genokrad, demony… Trochę mało i trochę słabo, jeśli sesja nie ma przypominać skirmisha. Tyle właśnie, że świat WH40k jest o wiele bardziej pojemny – brakuje jednak wskazówek jak z niego korzystać.

Największym problemem był dla mnie jednak fanatyzm. Nie bawi mnie odgrywanie świra, który w imię Imperatora torturuje i morduje (w tym niewinnych, według znanej maksymy, że nikt nie jest niewinny) całe setki ludzi. W swojej wizji Dark Heresy sprowadziłem Akolitów do roli profesjonalistów, którzy owszem, wierzą w to wszystko, na czym opiera się Imperium, ale nie są automatami, wykonującymi wolę Inkwizytorów. Stali się trochę bliżsi ludziom żyjącym w XXI wieku. Sądziłem, że moja wizja jest mocno niekanoniczna, ale podczas lektury dodatków okazało się, że niekoniecznie – nie każdy Akolita musi być kolesiem marzącym o godzinie sam na sam z tuzinem heretyków w lochach Inkwizycji.

Czego dotyczy ten długi wywód?

Do premiery polskiej edycji Dark Heresy 2ed pozostało kilka miesięcy. To dość czasu, żeby dokładnie opisać grę i świat potencjalnym fanom. Wiem, że masa ludzi doskonale zna uniwersum Czterdziestki, ma na koncie setki sesji w DH. Napiszmy o tej grze, pokażmy jej mocne strony, wspomnijmy o wadach. Tu, na blogach czy gdziekolwiek indziej. Tak, wiem, brzmi jak klasyczne „weźmy się i zróbcie”, ale wiem, że są osoby, którym na sukcesie Copernicusa zależy zdecydowanie bardziej, niż mnie. Napisanie kilku tekstów o świecie, o prowadzeniu, rozpisanie trzech czy czterech szkiców przygód oraz tuzina potencjalnych przeciwników dałoby nowym graczom fajny start. Jeśli o mnie chodzi, nie mam wielkiego doświadczenia z Czterdziestką, ale postaram się napisać co nieco o tym, w jaki sposób sam prowadzę.

Na koniec, na wszelki wypadek zaznaczę – nie mam interesu w promowaniu Dark Heresy 2 PL, nie jestem związany z Copernicusem. Myślę, że to fajny system, o którym po prostu, warto pisać.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Nuriel - nie wiem skąd myśl (myśl rodzi herezję - herezja rodzi karę!) że pełnię funkcje ambasadora marki DH w naszej Ojczyźnie? Ot skrobnę czasem pochwalny pean na cześć systemu i tyle... ;)

Jeśli uważnie śledzisz tą notkę to zauważysz że wskazałem źródła i inspiracje do prowadzenia/grania w DH. Również ilustracje, które moim zdaniem bardziej pobudzają wyobraźnie niż słowa. 

Jak do tej pory, prowadząc kampanię bazowałem w większości na firmowych choć mocno zmodyfikowanych scenariuszach. Chętnie wrzuciłbym na blogu albo poltku moje materiały, zamieścił tłumaczenia opowiadań, przygód, artykułów z WD itp ale z uwagi na obsesyjną politykę trademarkową GW i FFG nie śmiem się wychylać.

Trudno mi także powiedzieć jak 1 Ed ma się do planowanej przez Copernicusa 2 edycji. Może w podręczniku opisującym nowy sektor jest więcej fluffu? Może ktoś opisał tam życie prola zgodnie z STC od umycia zębów poczynając, na wypróżnianiu kończąc? :)

Rozumiem problemy adaptacyjne podczas sesji Czarnotrupa ponieważ ja sam i moi gracze na początku mieliśmy trudnośći w ogarnięciu tego uniwersum. Choć wódki z nim nie piłem i do karty postaci nie zaglądałem, popieram jego apel o zamieszczanie artykułów i materiałów do DH. Ale patrz sprawa Trademark i Copyright.

Niemniej jednak stać będę na stanowisku, iż WH40K to nie system dla wszystkich. Aby grać a tym bardziej prowadzić DH konieczne jest przestawienie się z fantaziakowych lub gwiezdnowojennych stereotypów myślenia i staranne przygotowanie. Potem to sam miód!  

02-12-2014 10:44
Enc
   
Ocena:
0

@Klebern: Jasne, polityka wydawnicza - zgadzam się w 100%. Co do ostatniego akapitu, jest jeszcze trzecie wyjście - weźmiemy się i zrobimy coś dla polskich graczy (jeśli tacy będą, na razie poszło chyba kilka podręczników w drugiej przedsprzedaży).

@Anioł Gniewu: Słaba wymówka :) Tłumaczenie cudzego tekstu to jedno, własne, nieoficjalne prace to coś zupełnie innego. Poza tym, zawsze można podpytać pana Karlickiego o zgodę na publikację tekstów na blogu czy w jakimś serwisie.

02-12-2014 19:46
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Cz - Slaba wymowka ale dziala! ;)

Abstrahujac od tlumaczen. Nie bede wyskakiwac przed szereg z publikacja fanowskich materialow skoro nie mam pojecia co zawieraja oficjalne teksty do DH 2ed. Jak juz zapoznam sie z kupionym podrecznikiem, pojawia sie jakies publikacje osob wspolpracujacych z Copernicusem to tez dorzuce cegielke.

Pan Karlicki chyba nie jest zainteresowany moim wsparciem projektu DH2pl. Mailowalem do niego przed kilkoma tygodniami ale nie otrzymalem zadnej odpowiedzi zwrotnej. 

02-12-2014 20:59
Tyldodymomen
   
Ocena:
0

widocznie nie może ci udzielić licencji fanowskiej.

02-12-2014 21:03
Enc
   
Ocena:
0

@AG: Szkoda. Gdybym miał z czym wyskoczyć przed szereg zagadałbym pewnie do Baniaka, ale na razie stać mnie jedynie na prowokowanie dyskusji na polterblogu. Może faktycznie, kiedy będzie bliżej premiery. Choć nie sądzę by CopCorp miał coś przeciwko publikacji własnych materiałów - prędzej Kastor Krieg.

02-12-2014 21:21
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Generalnie jestem zdziwiony ze w projekcie nie bierze udzialu Krzysiek Bujara "Keth". Facet wykonal kiedys tytaniczna prace fanowska tlumaczac arty z White Dwarfa, ksiazki z black library, Encyklopedie Imperium Czlowieka, prowadzac sesje pbf w uniwersum wh40k. Bez niego tez pewnie nie ogarnalbym klimatu. Jesli ktos chce wciagnac sie w czterdzestke to powinien  z nim pogadac.

02-12-2014 21:42
Enc
   
Ocena:
0

O to trzeba pewnie pytać Baniaka. Ja ze znajomości - przynajmniej WFRP - kojarzę jedynie Siriela i Paladyna.

02-12-2014 22:05
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Paladyna nie kojarze. Siriel spoko gosc. Pomogl mi w pewnej warhammerowej sprawie za co dozgonnie jestem mu wdzieczny.

02-12-2014 23:18
Vukodlak
   
Ocena:
+5

Problem w tym, że o ile Deathwatch, Only War i do pewnego stopnia Black Crusade mogą być epicko-absurdalno-bajerancke, Rogue Trader nie potrzebuje takich rzeczy (całe kampanie mogą się rozgrywać na mostku, bądź w kajutach, niemal jak Star Trek), o tyle Dark Heresy musi mieć jakieś haki. Tu nie gra się przepackim koksem, który trenuje 22 godziny na dobę, a jeśli nie trenuje to walczy; żołnierzem na linii frontu, który cały czas musi uważać na wrogi ogień; heretykiem de facto też w stanie ciągłego zagrożenia militarnego; bądź kapitanem, który nawet nie widział na oczy hołoty z niższych pokładów i nie wie w jakich warunkach żyją, pracują i umierają. Akolici w DH dużą część pracy poświęcają na przenikanie do struktur wroga, pracę pod przykrywką, tajne akcje i tego typu duperszwance. Nawet jeśli działają otwarcie, to w 90% przypadków prowadzą śledztwo - każda z tych rzeczy wymaga sprecyzowania realiów świata, czego DH w ogóle nie robi.

Sesja DW/OW może na to lać, bo realia świata nie różnią się zbytnio od tego, co jest w bitewniaku - a otoczenie sesji to każdy stół z partyjki bitewniaka. Rogue Trader ma swój statek, a to znacznie ułatwia sprawę, i nawet nie musi z niego schodzić na powierzchnię planet. Zresztą nawet jak schodzi, to w większości na te niezbadane i nie będące własnością Imperium, więc tam hulaj dusza - prawdziwy, kanoniczny świat Warhammera 40 000 może być w RT nawet nic nie znaczącym tłem. Bohaterowie Dark Heresy działają głównie wewnątrz Imperium, Rojów, manufaktorum, ścisłych struktur, gangów, budynków etc. Walnięcie paru obrazków i szalonych opisów, które pokazują jak mocarnie fanatyczne i pokręcone jest społeczeństwo Imperium, wcale nie pomaga. A przecież chodzi o to, żeby po książkę sięgnął każdy noob i od razu wiedział jak odpalić sesję, a nie potrzebował mentorstwa zatwardziałych fanów systemu, kupowania tony dodatków/kiepskich książek Black Library, bądź przekopywania się przez rozległe - w większości i tak bezużyteczne, bo pisane często z perspektywy bajeranckiego bitewniaka - artykuły na Lexicanum i Warhammer40kWiki.

03-12-2014 04:58
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Taaakk... Rogue Trader to jest dopiero łatwy systemik dla początkujących... Zwłaszcza do przestawienia się z przeciętnych drużynowych mięśniaków/mózgowców odpowiadających za samych siebie i nikogo więcej do poziomu celebrytów i wodzów kilkudziesięciotysięcznych statków kosmicznych i małych imperiów, w makroskali wyzwań, ekonomii, strategii.

Osoby opluwające "kiepskie książki" Black Library albo mają wyjątkowo wysublimowany gust i nie pokusiły się o przeczytanie niczego poniżej poziomu "Ulissesa" Jamesa Joyce'a albo wybrzydzają dla samego wybrzydzania zupełnie ignorując podstawowy walor tych pozycji WALOR UŻYTKOWY. Książki są znakomitym rozszerzeniem rzeczywistości i źródłem wiedzy o różnych aspektach uniwersum.

03-12-2014 08:03
Klebern
    Vukodlak
Ocena:
+3
Nie ma systemu idealnego dla wszystkich. Znajdzie się wiele systemów, w które ja nie zagram, bo mnie nie interesują. Dzisiaj mamy kolejną sesję w DH i cóż... Żaden z nas nie grał w bitewniaka, nie chce go poznać ani nie interesuje go. Za to świetnie się bawimy i żaden z nas nie jest ekspertem od uniwersum WH40k. Co sesja zadajemy kłam tezie, że w ten system nie da się ponoć grać, bo nie ma w jednym miejscu opisanej każdej planety w sektorze Calixis i to w najdrobniejszych szczegółach. Dla mnie to ogromna zaleta, bo nikt nam nie wyskoczy z tekstem, że według dodatku "Habla Habla" sołtysem w tej wsi jest Zdzicho z Pcimia Dolnego, a w tej wiosce nie ma kapliczki Morra, zaś cyrulikiem jest miejscowy rzeźnik a nie wymyślony preze mnie alchemik z Middemheim.

Prawda jest taka, że na początek trzeba przeczytać wiele dodatków i książek, by poznać realia tego świata. W momencie, kiedy nie wiemy czy ten system nam się spodoba, można to uznać za grę nie wartą świeczki. Dlatego na samiutkim początku najlepiej poznać ją poprzez sesję u doświadczonego MG.

Po drugie, nie jest to gra o szpiegach. Tylko niektóre klasy są predefiniowane do działania za pomocą kłamstwa i przenikania do struktur wroga. Storm trooper czy komisarz czy wytatuowany psyker czy zindoktrynowany arbitrator nie ma na to szans, bo nikt im nie uwierzy. To jest specyficzna mieszanka rozpierduchy połączonej ze śledzeniem i skradaniem oraz możliwością poprzez sprytne kłamstwa lub/i przesłuchania wyciągnięcia potrzebnych informacji. Czasami jest tak, że masz mozolne śledztwo bez ujawniania tożsamości i jak masz wszystkie potrzebne informacje uderzasz. Zabijasz wszystkich małoważnych, ważnych przesłuchujesz. Często wtedy już nie działasz tajnie, tylko wyciągasz inkwizycyjną blachę z rozetą, bo potrzeba dorwać się do Lorda Gubernatora. Siejesz terror i popłoch i dajesz nauczkę pozostałym, że nie warto działać na szkodę Imperium. Czasami jest tak, że przeciwnik jest tak dobrze zakonspirowany, że w momencie swojego ujawnienia tożsamości i przynależności tracisz szansę na dokończenie śledztwa, bo nagle każdy winowajca zagrzebuje się głęboko w swojej norce i nosa nie chce wytknąć.
03-12-2014 08:39
Maestro
   
Ocena:
+3

Zgadzam się w pełni z Vukodlakiem, Aniele - chyba za bardzo się emocjonujesz.
Chodzi nam o to, że każdy setting mniej lub bardziej analogiczny do realiów historycznych bądź mocno osadzony w znanych kliszach kulturowych (większosć systemów fantasy, steampunka, postapo, itd.) nie potrzebuje szczegółowego opisu uniwersum gry. Jaki jest koń każdy wie.
Z systemami sci-fi, nawet tymi bliżej gotyckiej space opery niż "hard nauki", powinno być tak, że bez przekopywania się przez dodatkowe pozycje książkowe mamy naświetlone podstawowe realia "statystycznego świata". Nie chodzi o opisanie każdej planety i miasta, tylko zakreślenie jakiegoś średniego poziomu technologicznego, rodzajów mediów elektronicznych, możliwości wymiany/zdobywania informacji, transportu, najpopularniejszych rozrywek, poziomu edukacji, przekrój społeczny, relacje między klasami, itd. Potrzebne jest coś, do czego MG będzie się odnosił, standard, którego wariacjami będą inne planety. To niezbędne, jeśli przygody mają choć raz toczyć się poza linią frontu czy wnętrzem gwiazdolotu. Niezbędne, jeśli gra się pomocnikami inkwizytorów, którzy prowadzą śledztwa. Dochodzenia zawsze osadzone są w jakimś kontekście społeczno-technicznym, koncentrują się w skupiskach ludności. Opisany powinien być też w jakiś sposób świat stołeczny.
Jasne, mogę to wszystko sam opracować lub sięgnąć po lektury, niemniej setting powinien zawierać takie dane w sobie.  
 

03-12-2014 10:07
Klebern
    Maestro
Ocena:
+1
Ależ ten system to zawiera. Tylko, że przez politykę FFG, wiedza ta jest porozwalana po różnych dodatkach jak i powieściach wydawanych przez to wydawnictwo. Jest to działanie w pełni zamierzone. Chcesz poznać całkowicie ten świat? Kup wszystko z tej długiej listy. Można na to się zżymać, w pełni to rozumiem. Mnie nie stać by zakupić wszystko i ogrom pracy nad uniwersum trzeba wykonać samemu. Ale tylko z powodu, że nie kupiłem jakiś podręczników, a nie, że tego opisanego nie ma w ogóle. Chciałbym poznać osobę w Polsce, która ma zakupioną pełną linię wydawniczą do DH 1ed. Z resztą to nie wystarczy, bo Only War, Rouge Trader, Black Crusade odnoszą się dotego samego uniwersum, a podział na te systemy jest sztuczny. To kosztuje dużo pieniędzy. Gdybym zarabiał kilkanaście funtów na godzinę a nie w złotych, to bym nie miał z tym problemu. Rozżalenie ludzi pochodzi z faktu, że kupili podstawkę licząc na to, że to wystarczy do grania, a tu się okazuje, że fluffu jest tyle co kot napłakał. Wszystko przez FFG.

Ten system jest grywalny, świetny i niezwykle miodny i gdyby nie chciwość FFG, stałby się pewnie najpopularniejszym systemem w światku graczy.
03-12-2014 10:50
Olórin
   
Ocena:
+1

Obserwuję dyskusję i muszę przyznać, że bardzo przemówiła do mnie wizja szarego świata, przedstawiona przez Anioła Gniewu. Podejrzewam, że wynika ona z doświadczenia i dobrej znajomości całego uniwersum.

Pytanie: dlaczego nie natrafiłem na podobny obrazek czytając podręcznik? (zamieszczono parę fajnych i przesiąkniętych klimatem tekstów, ale żaden nie był tak obrazowy jak te parę linijek kilka komentarzy wcześniej).

Wydaje mi się, że problem polega na tym, iż podręcznik do DH przedstawiany jest jako kompletny i wystarczający do gry - i z pewnością dla doświadczonych fanów takim jest. Kupując - dla przykładu - Podręcznik Gracza do 5 tej edycji DDków, wiedziałem, że będę musiał wydać jeszcze grubo ponad 300 zł by mieć kompletny zestaw do gry.

Może rozwiązaniem tego problemu byłoby stworzenie suplementu zawierającego opis świata, wraz z przedstawieniem kanonicznych miejsc, które warto zamieścić w kampanii.

Na przykład stołecznej planety.

 

03-12-2014 10:57
Klebern
    Olorin
Ocena:
+1
Jedynym takim kompendium jest wiki i nie licz na to, by FFG wydało takie kompendium wiedzy o świecie w postaci jednego podręcznika. Już nawet nie jest problemem, powtarzana przeze mnie mantra o chciwości FFG, tylko ogrom tego świata. Tam są planety o różnym stopniu zaawansowania technologicznego. Są planety przypominające wielkie kuźnie niemal w pełni zautomatyzowane, niemal w 100% zajęte przez zabudowę industrialną. Są też planety pokryte dżunglą, po której biegają dzikusy z włóczniami i łukami i posiadają mity o bogach na gwiezdnych ptakach, którzy od czasu do czasu przybywają i zabierają ogromne pałacie drzew. Nie ma jednego wspólnego dla wszystkich planet poziomu technologicznego, nawet systemu politycznego czy monetarnego i prawnego. Jedne planety są bardziej sfeudalizowane, inne przypominają Anglię w dobie rewolucji przemysłowej. Na jednych bez tronów niczego nie zakupisz, na drugiej są bezwartościowe, bo mieszkańcy wykorzystują handel wymienny.
03-12-2014 11:28
Nuriel
   
Ocena:
0

@Anioł Gniewu

Książki są znakomitym rozszerzeniem rzeczywistości i źródłem wiedzy o różnych aspektach uniwersum.

Sorry, ale to jest argumentum ad szyndlerum: chcecie nowych informacji o Kryształach Czasu? Kupujcie i czytajcie Sagę o Katanie! ;)

@Klebern

Już nawet nie jest problemem, powtarzana przeze mnie mantra o chciwości FFG, tylko ogrom tego świata.

Pobawię się w adwokata diabła: chciwość czy skuteczna metoda żeby w ogóle na grach fabularnych zacząć zarabiać i nie splajtować?

03-12-2014 11:54
Klebern
    Nuriel
Ocena:
+1
Jeśli chodzi o odwołanie do szyndlerowej Sagi o Katanie, to mimo pewnych podobieństw, to dwie różne sprawy. Z całym szacunkiem dla pana Szyndlera, ale nie stworzył świata tak ogromnego i różnorodnego oraz specyficznego jak WH40k, by koniecznością było poznawanie go także przez powieści.

A odnośnie bycia adwokatem diabła. Owszem, jest to metoda skuteczna. FFG jest wydawnictwem globalnym o zyskach, o jakich polskie wydawnictwa mogą pomarzyć. Czy to tłumaczy ich politykę? I tak i nie. Bo to nie jedyny słuszny sposób na zarabianie na RPG, co udawadniają panowie z WotC. Oni nie ograniczają dostępu do swoich światów w tak perfidny sposób, a koszą jeszcze większą kasę i mają w swoim portfolio bestsellera na rynku RPG: D&D. A panowie z FFG mają jeszcze lepszy produkt, tylko przez swoją politykę ograniczają jego popularność. Bo na chciwość tych panów nie tylko narzekają gracze z biednej Polski, ale i też bogatsi z krajów zachodnich.
03-12-2014 14:34
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Nuriel - to nie argument ad szyndlerum poniewaz osoby z ksiazkowstretem moga w kazdej chwili wywalic funciaki na suplementy, dodatki i scenariusze do DH i pozyskac nowe informacje. Czym rozni sie czytanie scenariusza od czytania ksiazki za cholere nie wiem... Dla mnie niczym. To pytanie do ortodoksow.

Argumenty ze "chce sie grac a nie czytac jakies ksiazki" to argumenty od czapy. Zanim zagralem w warhammera fantasy przeczytalem w miesieczniku Fantastyka opowiadanie Geseimischnacht i Nie ma zlota w Gorach Szarych. Na dlugo nim zagralem w Star Wars d6 obejrzalemGwiezdne Wojny. Zanim zdecydowalem sie grac w Zew Cthulhu cieszylem sie proza Lovecrafta. A zanim zagralem w Wiedzmina, przeczytalem Wiedzmina. Albo jestem nienormalny albo to naturalna droga od fascynacji/zainteresowania jakims uniwersum do siegniecia po podrecznik i grania w tym uniwersum. Nie wyobrazam sobie wywalenia kilku stow na nieznany mi calkowicie produkt. A jesli juz podoba mi sie uniwersum to chce o nim wiedziec coraz wiecej - zanurzac sie w tym swiecie. Te ksiazki i filmy rozpalaja wyobraznie. To takze dzieki ksiazkom i filmom erpegowe systemy przestaja byc jednowymiarowymi dekoracjami a bohaterowie papierowymi plaskaczami.

03-12-2014 14:43
Nuriel
   
Ocena:
0

@Maestro

Z całym szacunkiem dla pana Szyndlera, ale nie stworzył świata tak ogromnego i różnorodnego oraz specyficznego jak WH40k

Polecam fanpage na FB: "Czytam Kryształy Czasu po raz pierwszy dla akcji". Jest to świat zarówno specyficzny jak i róznorodny, uwierz mi ;)

Żarty odkładając na bok: to było oczywiście z mojej strony sprowadzenie kwestii do absurdu. Fakt jest faktem: jeśli setting trzeba poznawać z powieści to zwyczajnie nie jest to prawidłowy stan rzeczy.

Bo to nie jedyny słuszny sposób na zarabianie na RPG, co udawadniają panowie z WotC. Oni nie ograniczają dostępu do swoich światów w tak perfidny sposób, a koszą jeszcze większą kasę ponieważ mają w swoim portfolio bestsellera na rynku RPG: D&D.

Poprawiłem dla Ciebie.

A panowie z FFG mają jeszcze lepszy produkt, tylko przez swoją politykę ograniczają jego popularność.

Nie mają. Jest bardziej wąski, bardziej niszowy, mimo wszystko - nie mający w samych RPG takiej rozpoznawalności jak DnD.

03-12-2014 14:46
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+2

@Maestro - o tym ze w fantaziakach czy star warsach jest latwiej bo "jaki jest kon kazdy widzi" pisalem na poczatku. O tym ze do prowadzenia DH potrzeba wiecej wysilku tez. Ze wzgledu na olbrzymie rozwarstwienie uniwersum stajemy w obliczu szoku kulturowego, podobnego do tego jaki przynosi np. podroz do Indii. Atomowe mocarstwo i dzielnice nedzy. Wiezowce i slumsy. Miasta molochy i ruiny. Cuda techniki i prymityw. Nauka i religijny fanatyzm. Twoim zdaniem podrecznikowy hindus bedzie zyl w apartamencie czy lepiance? Poslugiwal sie laptopem czy drapal kulfony patykiem? Nosil tradycyjny stroj czy gangol od armaniego? Jezdzil na sloniu czy na motorze?

Jak wyjasnil Juz Klebern nie istnieje standardowa planeta ze standardowym miastem i standardowym obywatelem. Kazda przygoda - kazde sledztwo wymaga poznania specyfiki danej lokalizacji i spolecznosci. Temu sluza w oficjalnych scenariuszach obszerne dzialy GAZETEER, handouty w formie danych z dataslatow (ktore ja nazywam infotabami). To czego nie opisano trzeba wymyslic. Tak bylo zawsze w odniesieniu do dowolnego systemu, tak jest i w przypadku DH. Rpg to nie rozrywka dla leniwych, wyjalowionych intelektualnie analfabetow, niepelnosprytnych konsumpcjonistow. Przynajmniej nie byla taka za moich pionierskich czasow i nie jest taka w moim otoczeniu.

Ps. A skoro o tym mowa to kiedy weźmiecie sie i zrobicie taki proletariacki suplement do DH? Proponuje tytul "Kartoteka Szarego Człowieka" "Zeznania kontrolowane" albo "Opowiesci z hexu"...

03-12-2014 15:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.