» Recenzje » DMZ. Strefa zdemilitaryzowana #4

DMZ. Strefa zdemilitaryzowana #4


wersja do druku

Nie wszyscy wyjdą z tego żywi

Redakcja: Balint 'balint' Lengyel

DMZ. Strefa zdemilitaryzowana #4
Stany Zjednoczone, jedno z najpotężniejszych mocarstw świata zwalcza antyestablishmentowe powstanie amerykańskich klas średnich, które na zachodzie kraju utworzyły tak zwane Wolne Stany. Wschód nadal kontroluje USA. A w tym wszystkim Manhattan, będącym strefą wolną i Matty Roth, były dziennikarz, teraz prawa ręka Parco Delgado.

Od momentu kiedy w strefie zdemilitaryzowanej – Manhattanie – wylądował Matty Roth, wiele rzeczy uległo zmianie. Jednak to czwarty tom najmocniej zaakcentował granice przemiany głównego bohatera. Protagonista walczy z własnymi błędami i żalem, oraz bierze na swoje barki ciężar odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. Ale nawet wtedy polityczne układy szybko sprowadzają go “do parteru” i wyznaczają do nowej roli. Znów musi stać się dziennikarzem.

Główny bohater przygnieciony poczuciem winy, oddala się od wszystkich. Misja którą polecił mu Delgado, mająca na celu zjednoczenie mniejszych grup władających poszczególnymi częściami Manhattanu, okazuje się trudna. Pieniądze nie zdają egzaminu, bowiem ludzie potrzebują leków i wody, a tego najbardziej brakuje. W dodatku międzynarodowe ogłoszenie o posiadaniu broni atomowej, przez “naród Delgado” osiągnęło efekt odwrotny do zamierzonego, jeszcze bardziej zaostrzając napiętą sytuację między wschodem, a zachodem. Władze USA widząc w “narodzie Delgado” terrorystów podejmują kroki w celu przywrócenia porządku w strefie DMZ. Wysłane zostają oddziały wojskowe do zaprowadzenia spokoju i znalezienia broni masowego rażenia.

Uwikłanie się w sprawy pana Delgado nie było najlepszym pomysłem. Jednak mleko zostało rozlane i protagonista musi wziąć na siebie ciężar rosnącego konfliktu między przebywającym na Manhattanie wojskiem, a ludnością cywilną. Serca i umysły (pierwsza opowieść w tym zbiorze) jest jedną z lepszych historii i to nie tylko przez pogłębiające się problemy psychologiczne głównego bohatera, ale również mocny i bardzo brutalny epizod kończący tę część. Brian Wood podobnie jak w poprzednich tomach, tak i tu świetnie pokazuje kto najbardziej cierpi w tym militarno-wojennym konflikcie – są to oczywiście zwyczajni obywatele. Głównym wątkiem pozostała jednak przemiana głównego bohatera. Matty Roth ciągle podlega wahaniom nastrojów, cierpi na paranoję oraz ciągle śni koszmary o Aminie i Kelly. Stres i napięcie, a także nieprzemyślne rozkazy kształtują i zmieniają sposób w jaki zaczyna postrzegać swoją rolę w tym konflikcie. Nie czuje się dziennikarzem, ani tym bardziej bohaterem, czy niezależnym świadkiem. Utożsamia się z najgorszymi, równocześnie szukając odkupienia. Kulminacyjny moment, w którym stracił kontrolę, jasno pokazał jak drobna pomyłka, niszczy cienką granicę, za którą wojenna przemoc zostaje usprawiedliwiana.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

DMZ nie byłoby jednak tak dobre, gdyby nie ukazanie całego zamieszania z perspektywy często zwykłych obywateli. Nie tylko Matthy gra tu pierwsze skrzypce, w tle toczącego się konfliktu pozostali jeszcze zwykli obywatele. Ich opowieści to krótkie epizodyczne role, w których wyraziście uderza klimat gorzko-słodkiego posmaku pozornego zwycięstwa. To one są najbardziej poruszające i ukazują najmroczniejsza stronę konfliktu: ludzi którzy więcej stracili, niż zyskali. Dlatego DMZ aż zbyt dosadnie pokazuje przewrotność losów wojennych konfliktów. Ważne nie jest to co się dzieje, ale to jak kształtowana jest opinia publiczna. Jeśli w grę wchodzą pieniądze i ochrona własnych interesów, to i nawet śmierć cywili można usprawiedliwić. Poza tym pomimo że to Parco Delgado jest głównych przeciwnikiem, to jednak najbardziej znany jest Mathy Roth - to on jest twarzą, która stała się znakiem niezależności Manhattanu. 

Ilustracyjnie Riccardo Burchielli od pierwszego tomu, robi bardzo doskonałą pracę, jeśli chodzi o ukazanie całego konfliktu z perspektywy zwykłych obywateli, w tym Matty'ego Rotha. I tak też jest w najnowszej części. Wśród tułających się bohaterów dostrzega się postapokaliptyczny krajobraz wojenny, gdzie wszystko krzyczy o militarnej strefie działań wojennych. Na każdym kroku widać przygnębiający obraz rozpaczy, a często i nędzy. 

Brian Wood od początku serii robi świetną pracę scenariuszową. DMZ jest wręcz obowiązkowe dla miłośników współczesnego political-fiction. Wojna domowa w Stanach Zjednoczonych, aż kipi od kłamstwa, brutalności i zakłamywania rzeczywistości. A im bardziej główny bohater w to brnie, tym bardziej traci swoje człowieczeństwo.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: DMZ. Strefa zdemilitaryzowana #4
Scenariusz: Brian Wood
Rysunki: Riccardo Burchielli
Seria: DMZ, DMZ. Strefa zdemilitaryzowana, Klub Świata Komiksu
Wydawca: Egmont Poslka, Egmont
Data wydania: 24 lutego 2021
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Liczba stron: 384
Format: 170x260 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328160040
Cena: 109,99 zł



Czytaj również

DMZ. Strefa zdemilitaryzowana #5
Powrót do normalności
- recenzja
Conan (wyd. zbiorcze) #6: Pieśń o Bêlit
Prawdziwa Królowa Czarnego Wybrzeża
- recenzja
DMZ #2: Body of a Journalist
Psychologia getta
DMZ #1: W strefie
Piekło na zgliszczach wież
- recenzja
Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga #3
To jeszcze nie koniec czarów
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.