» Blog » Czytanie
24-02-2010 00:17

Czytanie

W działach: grafomania | Odsłony: 1

Dla mnie, jako czytelnika, luty okazał się nadzwyczaj owocnym miesiącem – przede wszystkim cudowne ferie, które jeszcze trwają, dały mi olbrzymi zasób czasu na przekopywanie się przez książki kupione, a wciąż nie przeczytane.
 
Ciekawym zrządzeniem losu, miałem w ręku książki całkowicie odmienne gatunkowo i fabularnie. Każda z nich czymś mnie zachwyciła, przeraziła oraz zafascynowała, dlatego zakupu żadnej nie żałuję. Czytając każdą brnąłem wciąż do przodu by zobaczyć czym zaskoczy mnie autor, jakie pomysły na mnie czekają oraz, przede wszystkim, jak wygląda odautorska wizja człowieka (dziwnym trafem okoliczności, każda z tych książek przedstawiała ludzkość oraz człowieczeństwo w zupełnie inny sposób). A więc po kolei:
 
Rafał Kosik "Mars"
 
Z SF nie stykam się często, ba! można powiedzieć że dopiero ten gatunek poznaję, więc nadrabiając zaległości w tym temacie zdecydowałem się kupić właśnie "Mars" – nazwisko autora zasłyszane na polterze, kilka zachęcających zdań na okładce i już pogrążyłem się w brudnym świecie przyszłości.
 
Bo to co Kosikowi wyszło najlepiej to ukazanie całego brudu ludzkości. Uderzające jest to, iż to właśnie pesymizm charakteryzuje większość pisarzy SF (czytam recenzję m.in. te na polterze) – tutaj dostajemy to w pełnej krasie: brud, smród ubóstwo i beznadziejna sytuacja ludzi to cechy charakterystyczne tej książki. Autor ukazał nam to co wszyscy wiemy o ludzkim gatunku w skali makro, jak gdyby przenosząc dziecięce dręczenie zwierząt na skalą ogólnoświatową.
 
Człowiek Kosika jest zmęczony, styrany walką o przetrwanie na Czerwonej Planecie. Oddala się on od rzeczywistości, bólu i cierpień, szuka ukojenia. Taką jest masa. Jednocześnie istnieją jednostki, które są zdolne poruszyć sztywne posady świata – tylko po co? W tej sytuacji wydaje się to bezsensownym posunięciem.
 
Właśnie ta degrengolada ludzkości i uderzająco prawdopodobne prognozy zostawiają w człowieku pole do przemyśleń.
 
Ken Kesey "Lot nad kukułczym gniazdem"
 
W imię nadrabiania materiału z tzw. "klasyki XX wieku" kupiłem książkę, na której oparto film Milosa Formana z popisową rolą Jacka Nicholsona. To jedna z najciekawszych książek jakie przeczytałem w życiu, a jednocześnie to książka z tych, które zostawiają w człowieku uczucie pustki.
 
Kesey mistrzowsko opisuje w niej syndromy stadne charakteryzujące dzisiejszą ludzkość – dzieło powstałe prawie 50 lat temu wciąż (a może dopiero?) jest aktualne. Widzimy więc świat oczyma "wariatów", którzy niekoniecznie są pomyleni. Świat którym rządzi niepokonany Kombinat, ustalający schematy i normy świata, zmieniając ludzkość w szarą, pospolitą masę. Człowiek nie jest skarbem, który powinno się szanować, a jedynie siłą roboczą, która powinna wykonywać określone zadania.
 
Nie bardzo umiem opisać uczucia, które kłębiły się we mnie podczas porachunków McMurphy'ego z Siostrą Oddziałową oraz podczas jego rozmów z innymi pacjentami. Na pewno gorzki uśmiech. Kesey dobitnie pokazuje w jaki sposób zażynane są psychicznie jednostki, zmuszane do tępego odgrywania swoich ról – zatraca się ich indywidualność, wola walki, chęć wolności, zostaje jedynie bezmyślne istnienie "bo tak trzeba". Bo świat to nie je bajka  świat to miejsce, które jedynie wariaci widzą takim jakim jest.
 
Stanisław Lem "Solaris"
 
Jednocześnie nadrabiając SF i klasykę XX wieku solennie postanowiłem wziąć się za Lema. Wcześniej w moje ręce wpadły "Dzienniki Gwiazdowe", niedawno ukończyłem "Solaris".
 
To wydanie z '64 roku, na okładce są słowa: "Solaris za 50 lat będzie można czytać bez współczucia dla ubóstwa ludzkiej wyobraźni", całkowicie się z nimi zgadzam.
 
Nie czuję się na siłach by mierzyć się z recenzją czy z opowiedzeniem tej książki, więc jedynie nakreślę kilka rzeczy które mnie zafascynowały. Po pierwsze stworzenie hermetycznego mikroświata Stacji z jej dziwactwami i nieuchronności, ukazanie pewnego nastroju wręcz psychozy.
 
Po drugie analiza rzeczywistości: w monologach Kelvina pojawiają się pytania co do istnienia rzeczywistości, możliwości zweryfikowania tego. Czytając te słowa, człowiek może odnieść się także do swojego obecnego życia "czy ja śnię? czy cały świat jest tylko złudzeniem?"
 
Kolejnym aspektem była, ciągnąca się od początku lektury, świadomość nieuchronnej katastrofy/niepowodzenia. Główny bohater zdaje sobie sprawę z beznadziejności swojej sytuacji, a jednak mimo wszystko zachowuje pozory, gdyż w innym przypadku zwariowałby. A może już jest wariatem?
 
Maciej Guzek "Trzeci Świat"
 
To książka którą kupiłem w sumie przypadkiem, skuszony recenzją polterowską (tak, oskarżam ten serwis o nadużywanie moich zasobów finansowych), więc średnio wiedziałem w co się pakuję, to był mój pierwszy kontakt z tym autorem – nie zawiodłem się.
 
Co mnie zafascynowało to przede wszystkim sposób narracji, tak podobny momentami do Kapuścińskiego, a tak różny od wszystkiego z czym wcześniej się zetknąłem. Wymusza to na czytelniku specyficzny odbiór treści, bo z bohaterem jemy, śpimy, siedzimy w jego głowie i zawsze wiemy co myśli. Intrygujące.
 
Lecz jeszcze bardziej zaciekawił mnie świat, swoista ironia tego co widzimy za oknami (być może tęsknota za 'tymi lepszymi czasami'), w którym to Polska staje się mocarstwem, dzięki ingerencjom w światy baśniowe.
 
Motyw sam w sobie zabójczy, ale Guzek ukazuje świat jako przenikanie kultur, na tym się skupia (smoki mieszkające na śmietnikach, kolczugi kuloodporne). Jest to swoista wariacja "co by było gdyby". Polewa to wszystko sosem pytań o sam rdzeń człowieka: od czego zależy dobro lub zło? czy mam na to jakikolwiek wpływ? czy to jak się zachowuję, to jestem naprawdę ja?
 
 
 
 
Każda z tych książek jakoś na mnie wpłynęła, dołożyła cegiełkę do budowania mojego światopoglądu. Zasiały także w moim sercu wiele pytań co do kondycji ludzkości, tego kim jesteśmy, skąd przychodzimy i czy nasze życie ma jakikolwiek sens. I dlatego uważam, że są to książki dobre: zmuszają do myślenia, co tak często okazuje się trudne.
 
Nie napisałem wszystkiego i nie zrobiłem tego tak jakbym chciał, mam nadzieję że wybaczycie.
 
Spisane w nocy, za błędy przepraszam.

Komentarze


CE2AR
   
Ocena:
0
Również przeczytałem w tym miesiącu marsa, ale szczerze powiedziawszy nie powalił mnie. Może to wina pierwszej części? Połowa książki to nudni bohaterowie i naciągana intryga, dopiero później robi się ciekawie.
24-02-2010 01:06
baczko
   
Ocena:
0
Jak dla mnie, te dwie części mogłyby być śmiało oddzielnymi książkami.

Intryga nie tyle może naciągana, co jedynie zarysowana - całość wychodzi dopiero w drugiej połowie;)
24-02-2010 20:38
CE2AR
   
Ocena:
0
To jest pomysł, wtedy tej pierwszej części bym po prostu nie kupił ;)

A pewnie gdyby to wydawała Fabryka Słów, podzielili by marsa na trzy książki, 39.99 zł każda :D
24-02-2010 22:08
earl
   
Ocena:
0
Kosika znam z "Kameleona". I szczerze powiedziawszy mam mieszane uczucia co do tego autora - z jednej strony czyta się szybko i przyjemnie, a z drugiej brak jest sensu przewodniego tej książki. Dlatego pewnie dużo czasu upłynie zanim sięgnę po kolejną jego książkę.
25-02-2010 22:19
baczko
   
Ocena:
0
@earl

Nie wiem, "Kameleona" nie czytałem, ale słyszałem pochlebne recenzje.

W "Marsie" tę myśl przewodnią widać, jest dość wyraźnie zaakcentowana.
25-02-2010 22:39
CE2AR
   
Ocena:
0
Wcześniej przeczytałem Verticala (szcerze polecam :) ), zaintrygował mnie niemiłosiernie, dlatego sięgnąłem po marsa, ale tu niestety było gorzej.
25-02-2010 23:05

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.