» Blog » Czy RPG jest Grzechem?
16-01-2008 11:26

Czy RPG jest Grzechem?

W działach: RPG, refleksje | Odsłony: 4613

Czy RPG jest Grzechem?
Hmmm

Podczas zwykłej, nieco spamowatej dyskusji na Gronie rozwinęła się ciekawa i pouczająca refleksja na temat tego, czy RPG jest grzechem. Pytanie absurdalne, nie? Wcale nie do końca. Cała dyskusja zaczęła się od:

Tego Komiksu

Takie tam, zwyczajowe durnoty wypisywane, jak to stwierdził mój kolega: przez ludzi chcących byś świętszymi od papieża. Niby nic czym zwykły RPG'owiec by się przejął. Jednak po głębszym wniknięciu w temat wychodzi, że wcale nie jest tak dobrze jak by nam się zdawało.

Na dobry początek list do księdza:

Mam 15 lat. Lubię czytać książki fantastyczne oraz grać w gry RPG. Ostatnio nurtuje mnie pytanie, czy granie w gry RPG jest grzechem? Występuje w nich magia, a nawet czasem bogowie. W grze „Gothic", np. w kilku miejscach na podłodze narysowany jest pentagram. Jeden z bogów w tej grze nazywa się Beliar (Szatan w dziełach gnostyckich nazywany czasem Azazelem; inne imiona Szatana to: Mastema, Beliar, Belial, Duma, Gadriel, Satanael, anioł Edomu). No i w tej grze można używać magii. Czy granie w taką grę jest grzechem?


Kiedyś się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że jeżeli czarowanie w grach jest grzechem, to grzechem także jest zabijanie w strzelankach czy strategiach. Czy to prawda? Proszę o odpowiedź.
Piotrek


Oraz odpowiedź księdza:

Ks. Andrzej Przybylski
Mówię od razu: granie w takie gry, o których piszesz, jest grzechem. Może jednak zamiast straszyć grzechami, warto w tym momencie zwrócić uwagę na olbrzymie niebezpieczeństwo, jakie może wypływać z tego typu zabaw. Już niejeden raz pisałem o tym, że człowiek takim się staje, na co się patrzy. Tego typu obrazy, myśli czy wirtualne sytuacje otwierają nas na świat złych duchów. A one nie czekają na zaproszenie, tylko jak mogą, wpychają się do naszego wnętrza i robią ogromne spustoszenie.

Byłem kiedyś uczestnikiem dziwnej sytuacji w prywatnej księgarni. Gdy przyglądałem się półkom z książkami, usłyszałem dialog jakiejś kobiety ze sprzedawcą. - Proszę pana, moja córka ma szesnaste urodziny i bardzo mnie prosiła, żebym kupiła jej w prezencie Biblię szatana. Czy macie państwo taką pozycję? - pytała spokojnie. Na szczęście nie mieli takiej książki. Czułem jednak jakiś wewnętrzny przymus, żeby porozmawiać z tą kobietą. Zapytałem ją nieśmiało, dlaczego chce akurat swojej córce kupić Biblię szatana i czy uważa, że powinna jej na taki prezent pozwolić. Kobieta spojrzała najpierw na moją czarną koszulę, domyśliła się, że jestem księdzem. Po chwili oberwało mi się od niej, że nie mam prawa się wtrącać, że ona sama wie, co może kupić swojej córce na urodziny, a tak w ogóle, to z tą Biblią szatana chcą się obie trochę pośmiać i zabawić na zasadzie filmowych horrorów. Niestety, nie udało się w tej rozmowie wznieść ponad emocje. A chciałem tę kobietę zapytać nie o to, czy jest osobą wierzącą, lecz o to, czy rzeczywiście chce, aby jej córka została zachęcona do zabijania, kradzieży, czynienia zła i innych satanistycznych praktyk.

Chyba każdy człowiek, używający choć trochę swojego rozumu, wie, że z takiej lektury nie może nauczyć się niczego dobrego, bo ona jest od początku do końca zachętą do zła. Najbardziej zaskoczył mnie jednak argument zabawy z szatanem. Z nim się po prostu nie da bawić! Nie próbuj nigdy bawić się z diabłem ani w diabły, bo jest to świat, który przekracza nasze ludzkie możliwości całkowitego kierowania nim. Nie zastanawiałeś się nigdy, dlaczego twórcy gier komputerowych, autorzy filmów dla młodzieży coraz częściej wykorzystują elementy satanistyczne w swojej twórczości?

Jakiś czas temu biskupi francuscy wydali porażający raport o olbrzymiej fali kultury satanistycznej we Francji. Podkreślali w tym dokumencie nie tylko istnienie grup satanistycznych, ale przede wszystkim obecność w kulturze treści satanistycznych, a więc obecność szatana w tym, o czym piszesz: w internecie, telewizji, radiu, w grach, a nawet programach edukacyjnych. Nie próbuj bawić się z diabłem! Jeśli naprawdę jesteś wolny od jego wpływów, to bez trudu zrezygnujesz z gier o tej treści. Jeśli nie umiesz z nich zrezygnować, może to być poważny sygnał, że tracisz powoli swoją wolność. Warto się wtedy wziąć porządnie za siebie i zrezygnować z niebezpiecznej zabawy z diabłem.

Źródło: link

No dobra. Pośmialiśmy się trochę, ale widać, że szykanują nas zarówno w komiksach jak i w gazetach. Ksiądz mówi, że RPG jest grzechem (choć z wypowiedzi wynika, że nie wie czym RPG jest) a więc sprawa jest poważna i warto by się nad nią bardziej zagłębić.

Oczywiście zakładamy, że RPG żadnym grzechem nie jest, ale powstaje pytanie:

Czemu jest tak postrzegane przez co poniektóre środowiska?

Dojście do odpowiedzi trochę nam w dyskusji zajęło, ale wydaje się, że zagadka została rozwikłana. Są dwie przyczyny takiego stanu rzeczy:

1) Niezrozumienie religii
2) Niezrozumienie idei RPG

Pierwszy powód mówi nam, że ludzie szykanują RPG przez to, że źle pojmują swoją religię. Religia chrześcijańska mówi, że najwięcej grzechów rodzi się w myślach. Myśl o kradzieży jest grzechem (choć nie jest przestępstwem, bo fizycznie nic się nie stało). Jeśli więc w myślach rodzi się grzech, to jakim siedliszczem zła muszą być gry RPG, w których bez przerwy myślimy o przestępstwach i zbrodniach, których mamy zamiar dokonać? Od myśli do grzechu. Jednak jest w tym absurd i moim zdaniem niezrozumienie podstaw religii. To nie wyobrażenie sobie czegoś grzesznego jest złem, lecz utożsamianie się i świadome myślenie o tym, że to ja chciałbym popełnić ów zły czyn. Wyobraźnia nie jest niczym złym. Wyobrażanie sobie różnych głupot, świństw i paskudności nie może nas w żaden sposób oczerniać. Owszem moglibyśmy grzeszyć grając w RPG ale pod warunkiem, że szczerze i świadomie utożsamialibyśmy siebie z wymyślanymi czynnościami. I tu dochodzimy do 2 kwestii.

Ludzie niewtajemniczeni w Gry Fabularne bardzo często mylą gracza z jego postacią. To zaskakujące, jak bardzo intuicyjne jest dla nas rozgraniczenie gracz-postać. Mało kto z nas zdaje sobie sprawę, że wchodząc w grę, nawet starając się jak najlepiej wczuć gramy tylko naszą postacią. Nagle zapalamy światło i jest koniec sesji. Z tego co wykonywały nasze postacie, w nas samych nie zostaje nic. Absolutnie nic. Nawet grając kilka lat jedną postacią, wpływ tej wykreowanej osobowości na nasza psychikę jest znikomy, a wręcz żaden. Dla nas jest to absolutnie normalne. Ale dla ludzi, którzy w to nigdy nie grali, powinno takie być? Wydaje mi się, że olbrzymi problem w niezrozumieniu RPG kryje się właśnie w tej subtelnej różnicy między gracz-postać. Ludzie spoza środowiska zarzucani są opisami, że RPG polega na odgrywaniu, wczuwaniu się, tworzeniu fikcyjnych osobowości i oddawaniu ich jak najbardziej przekonywająco. Nic dziwnego, że można odnieść wrażenie jakby gracze RPG mogli gdzieś zatracać się w swoich alter-osobowościach. A gdy gracz zatraca się w osobowości złoczyńcy, okultysty itp. to już bardzo blisko do stwierdzeń jakie padają w Komiksie czy z ust Księdza. Jeśli się nie zrozumie tej różnicy, nie da się zrozumieć istoty RPG. A to bardzo trudno wytłumaczyć...

Idąc dalej w tych rozważaniach dochodzimy do kolejnego pytania:

Czy RPG może być niebezpieczne?

Oczywiście, może. Po refleksji na temat "grzeszności" RPG zauważamy, że wszystko balansuje na cienkim rozróżnieniu ja-postać. Tak długo jak nie przeginamy pały tak długo wszystko jest w porządku. Jeśli trzymamy się z dala od dłubania we własnej (nie postaci) psychice to RPG jest jak najbardziej fajną rozrywką. Ale wystarczy przegiąć, stracić poczucie że to tylko zabawa i robi się niebezpiecznie. Mój znajomy ma dwójkę przyjaciół, którzy zatracili się i z RPG przeszli na prawdziwy okultyzm. Jest to tym bardziej niebezpieczne im mniejsza granica fantastyki. Gdy przychodzi nam grać zwykłymi ludźmi w teraźniejszości, być może nawet sobą samym, i musimy zmierzyć się ze sprawami osób nam znanych, używając przy tym narzędzi powszechnie dostępnych, może dojść do naprawdę nieprzyjemnych sytuacji.

Przykładem niech będzie kolejna wypowiedź pewnego gracza

kiedys pewnej dziewczynie o silnie rozwinietym instynkcie macierzynskim dalem bachorka niemowlaka, opiekowala sie nim z wielkim zaangazowaniem.motyw z pierwszym slowem "mama" do niej dobrze odegrany malo jej lez z oczu nie wycisnal.a potem szczeniaka zabilem.badboy zmiazdzyl mu glowke na jej oczach.lzawe troche ale dobrze znac graczy i wiedziec czego mogliby chciec i co wywola w nich najsilniejsze doznania, skrajne uczucia itp.


Jak widać jest tu wyraźne zatarcie różnicy między "zrobię coś czego nie lubi postać" a "zrobię coś czego nie lubi gracz", przez co moim zdaniem pochodzimy pod patologię. Takie wypowiedzi, oraz podobne podejście do RPG sprawia, że ludziom z zewnątrz trudno zrozumieć nasze postulaty. Nic w tym dziwnego, w końcu nawet my sami czasem nie potrafimy zrozumieć innych graczy.

Tak więc zostawiam was z tą refleksją i pamiętajcie, że wkładanie swojej własnej osobowości między drzwi wyobraźni może mieć nieprzyjemne skutki.



PS. Stwierdzenia, poglądy, pomysły i refleksje tu opisane powstały na bazie wspólnej dyskusji w wymienionym temacie i za ów pouczającą rozmowę dziękuje wszystkim, zwłaszcza użytkownikowi Richtie

Komentarze


Furiath
   
Ocena:
0
Jestem ateistą, zatem temat dla mnie czysto akademicki.

Kiedyś rozmawiałem z akademickim księdzem, który tłumaczył mi niezbicie, że RPG grzechem jest w myśl bardzo sprecyzowanych dogmatów i nauk Kościoła (czym jest RPG wiedział doskonale). Jednak, że jednym uchem mi to wpadało, drugim wypadało, niespecjalnie pamiętam drogi dowodzenia. Ufam jednak autorytetom wykształconym w teologii i nauce Tradycji, zatem wziąłem to za odpowiedź, że dla katolika RPG jest grzechem.

Jako człowiek niewierzący oglądam to jako folklor, bo gdybym był wierzący i identyfikujący sie z Kościołem bym chyba oszalał od miliona niezrozumiałych nakazów i zakazów, wijących się pomiędzy dogmatami i naukami fenomenologii a rozumowym i uczuciowym ogarnięciem rzeczywistości.
16-01-2008 12:06
13918

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zainteresowanym zeskanuję Strażnicę czy inne takie pisemko z treścią o RPG ( o ile wykopię w pudle)
16-01-2008 12:13
KRed
   
Ocena:
0
Temat stary jak eRPeGi w Stanach...

Całe to rozważanie troche mija się z celem. O ile znam logikę teologów to podstawowym grzechem grania w gry jest tracenie czasu. Da się to znaleźć nawet w przytaczanej wypowiedzi księdza:

każdy (...) wie, że z takiej lektury nie może nauczyć się niczego dobrego,

Religia traktuje życie bardzo serio, więc jego marnowanie w dowolny sposób określa się jako "grzech". Skoro gry pochłaniają mnóstwo czasu, oferują rozrywkę ale równocześnie nie gwarantując rozwoju to ocenia się je tak a nie inaczej.

Wszystko inne - treści satanistyczne, spustoszenie - jest tylko dodatkiem do podstawowego rozumowania o zerowej wartości grania.
Tyle w kwestii katolików, nie mam pojęcia jak sprawę odbierają protestanci. Możliwe, że mają ciekawsze pomysły.
16-01-2008 12:18
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Strata czasu? Nie sądzę, żeby RPG było za to atakowane (a przynajmniej nie takie zarzuty padają najczęściej). Chociażby komiks atakuje coś innego. Moim zdaniem zerowa wartość grania to raczej dodatek do większego problemu jakim właśnie moim zdaniem jest nie umiejętność zrozumienia, że gracz ma się nijak do swojej postaci.

A problem stary jak świat, choć wcześniej się jakoś specjalnie nim nie interesowałem, więc chętnie poznam jakieś wypracowane do tej pory pomysły, czy wygrzebane ze źródeł inne formy atakowania/bronienia naszego hobby.
16-01-2008 12:26
Neurocide
   
Ocena:
0
G-sus
16-01-2008 12:28
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja za granie w RPG mialem obnizona ocene ze sprawowania. Baba od religii wyczaila kiedys na przerwie u mnie Warhammera (ale chyba generalnie dodatek do Battla - Chaos - choc juz nie pamietam) i zrobila zadyme, dyro byl nawiedzony katolik, moj wychowawca tez (bardziej na prawo od niego byla tylko sciana) no i polecialo na koniec roku :) Bylo zabawnie :) Bosh, stare czasy :)
16-01-2008 12:36
KRed
    @ Karczmarz
Ocena:
0
Strata czasu? Nie sądzę, żeby RPG było za to atakowane

Mówię o podstawach dowolnej negatywnej oceny RPG. My możemy to odbierać inaczej, zwłaszcza jeśli się zbiera przykłady z filmów, Strażnicy, książek, komiksu jakiegoś kaznodziei, doświadczeń szkolnych i wszystkiego co wpadnie w ręce.

Ten komiks to protestancka ciekawostka. Zresztą dotycząca konkretnej gry. D&D zapracowało na spotkania z różnymi radykałami adopcją wszelkich Beliali i Arieli do bestiariusza.

Jestem pewien, że pytanie stawiane jako pierwsze to nie jest "czy szatan ufundował druk tej książki ?".

Na początku jest zawsze "po co się tym zajmować ?". Kiedy brakuje zadowalającej odpowiedzi to może to być albo zwykła strata czasu, albo niebezpieczna strata czasu (niebezpieczna zgodnie z dowolną logiką). Rodzic, psycholog, katecheta, znajomi, nieznajomi - każdy argumentując inaczej może ci powiedzieć, że RPG jest do niczego i zagraża jakoś grającym.

Z gadania katechety się pośmiejemy.
Zdanie rodziców mamy gdzieś.
No i nerd myśli, że nie potrzebuje znajomych, ani psychologa :)

Prawdę mówiąc rozumiemy tyle, że oni czegoś nie rozumieją: że to zabawa, że mamy dystans, że wszystko jest na niby i my to wiemy. Skupiamy się na zbijaniu pojedynczych argumentów, ale olewamy sedno.

Wracając do wpisu i listu księdza. On nie zajmuje się w ogóle tym o czym my mówimy, a więc tematem "granie w RPG to grzech". Wspomniał o tym na początku, ale zaraz zmienia temat:
Może jednak zamiast straszyć grzechami
W sumie to niewiele mu pozostało, bo gdyby dalej argumentował marnowaniem czasu, to czekałby go los wyśmianego katechety. Co kogo obchodzi, że marnujemy czas? Szuka więc jakiś innych "przeciw", no i znajduje paskudne treści.

To tyle w kwestii grzeszności. List księdza, chociaż długi, zawiera na ten temat tylko jedno zdanie.
16-01-2008 13:44
Arieen
    Hmmm.
Ocena:
+1
"Czy rpg jest grzechem?" Równie dobrze można byłoby zapytać, czy rozrywka jako taka jest grzechem. Bo przecież granie w rpg-i, to forma rozrywki, taka sama jak przeczytanie jakiegoś romansidła, obejrzenie w kinie horroru, gra w szachy, lub składanie modeli samolotów. Ok, gra w szachy raczej nie grozi zatraceniem swojej osobowości, jeszcze żaden szachista nie zaczął się utożsamiać z królową, czy wieżą. Niby w rpg istnieje zagrożenie przekroczenia granicy pomiędzy "ja", a "postać". Ale wydaje mi się, że podejście "to tylko zabawa", jest wystarczającym zabezpieczeniem, wszak zabawy nikt nie traktuje w 100 % poważnie, ma się więc do odgrywanej postaci bezpieczny dystans.
Większym zagrożeniem jest to co robi Kościół, czyli nadawanie zwyczajnej zabawie nie wiadomo jakiego znaczenia, tworzenie z niej "owocu zakazanego". Jeśli ktoś sięgnie po takie gry tylko z powodu swojej niechęci do Kościoła i będzie je w związku z tym traktował z pełną powagą, to faktycznie łatwo może przekroczyć ową wspomnianą "granice". Pytanie tylko czy będzie to wina rpg-ów jako takich, czy niezdrowej atmosfery tworzonej sztucznie wokół nich?
16-01-2008 13:53
Wlodi
   
Ocena:
+1
Temat, ktory zna kazdy. I spotkal sie z nim nie raz. Pamietam, jak swego czasu podczas jednego z konwentow, ktory organizowalem, mial zjawic sie reprezentant gazety katolickiej. Niestety do rozmowy nie doszlo, i tym samym nie mozna bylo rozwiac pewnych ,,zabobonow". Nie o tym, jednak chce mowic.

Od okolo roku, zajmuje sie swoja pierwsza praca naukowa. Jest to praca na temat Wolnomularstwa. Poruszam w niej duzo kwestii zwiazanych z okultyzmem, oraz z demonlogia. Wszystko opieram na prawdziwych ksiegach zakazanych przez kosciol, a do tego wykorzystuje rekopis z jednej z loz masonskich.
Czujac pewna potrzebe, a jestem czlowiekiem wierzacym. Chcialem przedstawic swoja prace ksiedzu. Kiedy przejzal to co mu pokazalem, stwierdzil, abym pisal dalej. Mimo, iz praca byla pisana w sposob neutralny. Ukazywalem w niej jedynie fakty.
Tak nie zachowal sie jeden ksiadz, a kilku. Prowadzilem konsultacje z nimi, by dowiedziec sie informacji, jakie sa w zbiorach koscielnych.

Innymi slowy, tym przykladem chcialbym przedstawic pewien argument.

Wszystko jest zalezne od naszego podejscia. Celu, jaki sobie stawiamy. Jesli w grach RPGie nasze postacie sa zle i uciekaja sie do przemocy. Do tego jeszcze, wszystko przepelnione jest magia. I wykonujemy to wszystko tylko, by "bawic sie". To napewno nie jest to niczym dobrym.

Jednakze z drugiej strony ...

Troszke w swoim zyciu aktorzylem. Byly to oczywiscie niewielkie sceny. Sceny szkolne, uczelniane. Mimo, to gralem w sztukach bardzo powaznych. Sztukach w ktorych odgrywalem mordercow, kaplanow przywolujacych duchy.

Czy takze gra aktorska bedzie grzechem. Jej celem jest ukazanie czegos wiecej ( powinno przynajmniej ). Kazda historia powinna miec swoj moral. Jesli go nie posiada, to jest ona marna.

Tak samo grajac w RPGie, powinnismy doszukiwac sie czegos wiecej. Powinnismy uczyc sie. Rozumiec, iz podjete decyzje przynosza pewne efekty.

I tutaj powtorze slowa osob wyzej. Tak naprawde dochodzimy do wniosku, ze wszystko co nie jest praca, badz nauka. Jest na swoj sposob grzechem.

Strata czasu ...
16-01-2008 14:25
Furiath
    Wlodi poruszył ciekawe zagadnienie
Ocena:
+2
Czy zabawa w zabijanie wymyślonych osób (np. siekamy strażników miejskich, którzy ścigają bohaterów), okaleczanie ich i torturowanie ("dajcie go mnie, a wyduszę z niego, gdzie jest siedziba kultu"), obrażanie i poniżanie ("na kolana, pasie" do głównego wroga, gdy mamy taką okazję), ogólne krzywdzenie innych (poczytajcie na funny polterowym z sesji o gwałceniu, wybornie śmieszne) i odczuwanie z tego powodu satysfakcji, raczej daje asumpt księżom do niepokoju.

Wszystko polane sosem okultyzmu, czarów, magii, nazw satanistycznych. Wielu graczy i MG zaklina sie nawet, że ich sesje to coś więcej niż tylko zabawa. Chodzi o coś poważniejszego, o utożsamienie się ze swoją postacią, poczucie dreszczy, maksymalna immersja. Te porady dla klimatów - grajcie na cemntarzu, zawsze przy swieczkach, rekwizyty, przebrania.

Gry RPG rozbudzają wyobraźnię, często właśnie w negatywnym kierunku - tak samo jak wiele brutalnych filmów i gier komputerowych. mrocznym elfem chciałby być co trzeci nastolatek -rpgowiec ;) Myslę, że wokół tych tematów kreci się troska o wasze dusze :)
16-01-2008 14:48
KRed
   
Ocena:
0
@ Arieen
Pytanie tylko czy będzie to wina rpg-ów jako takich, czy niezdrowej atmosfery tworzonej sztucznie wokół nich?

Jak dla mnie to będzie wina tego idioty, który "na złość babci odmroził sobie uszy".

@ Wlodi
Tak naprawde dochodzimy do wniosku, ze wszystko co nie jest praca, badz nauka. Jest na swoj sposob grzechem.

Spokojnie, bez paranoi :)
Grzechem jest jakieś aktywne szkodzące działanie (większość osób traktuje taką definicję jako jedyną).
Grzechem może być też zaniechanie czegoś wartościowego (lenistwo, marnowanie czasu).

A rozrywka, jesli daje szansę na rozwój grzechem nie jest, tak samo jeśli niesie określone korzyści. I tyle. Problem w tym, że jeśli religijny człowiek patrzy na RPG to często nie widzi w tym korzyści, a jedynie czasożerną i dziwaczną zabawę, w niektórych przypadkach bagatelizującą, jego zdaniem ważne, tematy. Wszelkie "zabawy z diabłem" to już dorabianie argumentów pod gotową tezę.

@ Furiath
Masz rację. Fascynacja okrucieństwem albo "mrocznością" na pewno wzbudza podejrzliwość i prowokuje do negatywnej oceny. Ale to nie dotyczy tylko zatroskanych o duszę, ale również tych martwiących się o psychikę.
16-01-2008 15:03
Qball
   
Ocena:
+1
Furiath +1

Dla mnie również rozważanie czysto akademickie.
Jaka jest wg. katolicyzmu definicja grzechu? Jeśli jest jakaś i RPG pod nią podpada to RPG jest grzechem - dla katolików.

Jeśli ja jestem ateistą to RPG nie jest dla mnie grzechem albowiem nie mam zdefiniowanego i ujętego w jakieś ramy grzechu, który to grzech może doprowadzić kiedyś do czegoś (czyli w przypadku katolicyzmu do osądzenia po śmierci).

Ateista kieruje się zasadami moralnymi i etycznymi wyznaczonymi przez kulturę i cywilizację. Nie ma grzechu - są rzeczy zgodne z poczuciem moralności i rzeczy niezgodne z nim. A dobro i zło nie są jasno zdefiniowane.

rzeczy złe są złe nie dlatego że mają jakieś podłoże religijno - ideologiczne (jak grzech), ale dlatego że są niezgodne z ogólnie przyjętymi normami społecznymi i etyką. Zabicie człowieka nie jest grzechem - jest zbrodnią. Kradzież nie jest grzechem - jest przestępstwem. A skutki tych działąń nie nadejdą w jakiejś nieokreślonej przyszłości ale, jeśli zostaną wykryte, mogą sprowadzić realne kosekwencje - poczynając od sankcji prawnych i karnych a kończąc na odrzuceniu poza nawias społeczeństwa oraz alienacji w gronie rodzinnym.

Ja nie popełniam grzechów. Przestępstwa zdarzało mi się popełniać. Ale staram się być człowiekiem "dobrym". Bez babrania się w breji ideologii i wyższych prawd.
16-01-2008 16:04
KRed
    @ Qball
Ocena:
0
Jaka jest wg. katolicyzmu definicja grzechu? Jeśli jest jakaś i RPG pod nią podpada to RPG jest grzechem - dla katolików.

Trafiłeś tym stwierdzeniem w sedno. Nic nie pomogłeś, ale trafiłeś :P
16-01-2008 17:08
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
@Qball
Jaka jest wg. katolicyzmu definicja grzechu? Jeśli jest jakaś i RPG pod nią podpada to RPG jest grzechem - dla katolików.

Taka najbardziej generalna definicja pojawiająca się stosunkowo najczęściej brzmi mniej więcej tak:

>Grzech jest taką formą świadomego i dobrowolnego działania człowieka, która narusza albo jego wiarę, albo miłość, najczęściej zaś jedno i drugie.

I w oparciu o tą definicję pisałem ten wpis. Dlatego postawiłem we wpisie na świadomość jako główną przyczynę niezrozumienia RPG. Grając w RPG i robiąc wszystkie te paskudniości o których pisał Furiath w moim odczuciu nie robię nic złego, właśnie ze względu na słówko świadomość. To nie ja robię te rzeczy. Nie myślę o nich w sposób "ja bym tak zrobił". Tam nigdzie nie pojawia się "ja". To nie jest świadome i dobrowolne naruszanie wiary, ponieważ nic z tych rzeczy nie zostaje we mnie. One są obok, poza mną.

Moim zdaniem nawet gdy na sesji pojawiają się wszystkie te paskudności Furiatha to po 5 godzinach gry, zapalamy światło, wracamy do siebie i koniec. Nie ma śladu po tym wszystkim. Po X latach gry nie zauważyłem, by kiedykolwiek jakiekolwiek myśli i działania mojej postaci zostały w mojej świadomości. Nigdy. W sumie to zaskakujące i nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy :]

Chyba, że to się odbija jakoś niewidocznie? Albo może ujawni się jak będę miał 40-50 lat? Kto wie?
16-01-2008 17:50
IaCobi
    Hehe:)
Ocena:
0
Zawsze lubie czytać takie opinie jak tego księdza. Przypominają mi sie czasy kiedy rpg było na serio uważane za złe. Niestety dzisiaj większość ludzi wie co to gry fabularne i nikogo to nie dziwi. Trochę smutno, ale przynajmniej nikt nas nie goni z wodą swięconą.

Jeśli uznamy rpg za grzech to trzeba by uznać za nie również teatr i film. W końcu aktorstwo polega na wczuciu się role np. mordercy albo satanisty. Tak długo jak pozostajemy w sferze zmyślonych postaci powinniśmy być bezpieczni od potępienia :P

ad komiks
Pochodzi z Chick Publications. Polecam pochodzić po stronce, dużo śmiechu i widać, że autor ma nierówno pod sufitem.
16-01-2008 19:46
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Generalnie, to tak apropo`s strony, tam grzechem jest bycie katolikem. Chyba nawet wiekszym, niz RPG.
16-01-2008 20:46
~Pers

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A ja ten komiks, i dyskusję wokół niego widziałem już gdzieś w necie jakieś 10? choć może i więcej lat temu....

Pewnie za kolejne pięć lat znów ten komiks zobaczę.... I poczytam argumenty jakiegoś "księdza" no i oczywiście "młodzieży" też... jejku ileż można....
16-01-2008 21:18
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No ja sie wlasnie na obnizenie oceny zalapalem jakies 15 lat temu, wiec pewnie do starosci bede widzial takie wojenki.
A i tak szkoda, ze nie znalem tego komiksu wtedy. No, moze bardziej tego o jezuitach. Byloby zabawniej, tylko pewnie bym wylecial ze szkoly :P
16-01-2008 22:45
~Lelek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Nie wiem czemu jeśli ktoś zaczyna pisać o dobru i złu od razu przytacza opinię jakiegoś ojczulka. Strasznie to rozmywa dyskusję i nakierowuje myśli na dziwne rozumienie grzechów by kościół.

-------
Harry Potter jest grzechem , ale Narnia już nie bo autor całe życie był bardzo religijny i wskrzesił swojego lwa niczym Jezusa ( nie robie sobie polewki).

Orkiestra Świątecznej Pomocy jest grzechem.

Seks przed małżeński jest grzechem.

Używanie prezerwatyw jest grzechem ( chyba że mieszkasz w afryce bo chyba coś Papa Benedykt mówił że czarni mogą).

Ostatnie wydarzenia:

Nauka jest grzechem jeśli wchodzi w drogę religii.


Każdy rodzi się z grzechem pierworodnym.

Itd itd....

-------

Skoro już ustaliliśmy że ta definicja do niczego się nie nadaje to przejdźmy do rzeczy.


Zgodzę się z opinią autora, że dowodzenie czy coś jest grzechem czy nie jest powinno się zacząć o jakiejś rozsądnej definicji grzechu.

IMHO:

1)Człowiek ma prawo myśleć i marzyć o źle. Dlaczego? Ano dlatego ,że każdy człowiek ma w sobie pierwiastek zła i zawsze go w ciemną stronę ciągnie. Czy ma czuć cierpienie że jest mizernym stworem o ułomnościach czy może zaakceptować swoją naturę? Skłaniam się do opinii ,iż każdy ma prawo do szczęścia a samopotętpienie jakoś nie jest w moim guście.

2)Człowiek po to dostał możliwość abstrakcyjnego myślenia ,coby ją wykorzystywać. Ograniczanie tej możliwości jakimś dziwnym pojęciem strachu przed zgrzeszeniem jest obrazą pracy ,którą włożył Bóg w tworzenie ludzkiego mózgu.

3) Nawet jeśli utożsamiam się ze złem i czuję z tego satysfakcję (chodzi o rpg) to i tak nie popełniam grzechu. Dlatego ,że nie krzywdzę nikogo ani nie burzę społecznego ładu. Myśl człowieka ma prawo wędrować w każdą stronę bo takie jest święte prawo myślenia. A jakie odczucia mu to przynosi nie jest ode niego zależne.

Według tych trzech punktów stawiam tezę ,że rpg nie jest grzechem nawet w swoim najgorszym wydaniu.

17-01-2008 01:15
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
@Lelek
Dlatego ,że nie krzywdzę nikogo ani nie burzę społecznego ładu.

Pytanie w sumie też akademickie (i raczej do jakiegoś teologia) czy grzech musi czynić komuś krzywdę. Moim zdaniem tak - z założeniem, że jeśli coś krzywdzi wyłącznie nas samych to też może podpadać pod grzech. Jeśli coś nie szkodzi nikomu wokół ani nam samym to nie ma podstaw by uważać to za złe. Dlatego np. myśl "chciałbym żeby mój kumpel rozbił samochód" może być grzechem, mimo że jest tylko myślą, ponieważ czyni szkodę mnie samemu (wprowadza ferment w moją relację z kumplem). Ale myśl "chciałbym by ten nieistniejący gangers jadący za moją postacią rozwalił samochód" - nie powoduje negatywnych skutków nikomu z zewnątrz, ani mnie samemu. Więc zła nie może być. Ale to takie moje luźne rozkminki.
17-01-2008 10:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.