» Recenzje » Czwarta siła

Czwarta siła


wersja do druku

6 nanonewtonów

Redakcja: Jarosław 'beacon' Kopeć

Czwarta siła
Na komiks science fiction z prawdziwego zdarzenia czekamy już długo. Zbyt długo. Można zaryzykować wręcz twierdzenie, że ostatnim tytułem, który w pełni zasługiwał na przynależność do kategorii hard sf była seria Universal War One. W międzyczasie pojawiały się kolejne opowieści ze świata Incala, był także Dallas Barr, ale niedosyt pozostawał. Opasłe tomiszcze autorstwa Juana Gimeneza miało okazję choć trochę zaspokoić ten głód.

Czwarta siła to okazała księga zawierający trzy obszerne albumy połączone wątkiem tytułowej siły, na którą polują wielcy galaktyczni gracze. Jak na komiksową sagę przystało, siła ta przybiera atrakcyjne kształty, potrafi o siebie zadbać i skopać tyłek każdemu facetowi. Pierwsze plansze dobitnie informują, czego należy się spodziewać po niemal dwustu stronach międzygwiezdnej podróży.


100% fantasy w science fiction

Komiks Gimeneza z fantastyką naukową łączy tyle samo, co Gwiezdne wojny, czyli kostium. Jednakże, w odróżnieniu od dzieła Lucasa, w Czwartej sile na pierwszy plan wysuwają się hojnie obdarzone przez naturę – choć genetyka i chirurgia plastyczna przyszłości zapewne też mają tu swoje zasługi – bohaterki. Klasyczne fantasy spod znaku "krwi i spermy" zamiast chain mail bikini przywdziewa co prawda bardziej futurystyczne fatałaszki i walczy laserem, a nie mieczem, lecz cała reszta pozostaje bez zmian. Liczy się szybka, efektowna (i efekciarska) akcja oraz dostarczanie okazji do prezentowania wypiętych wdzięków postaci kobiecych.

Na szczęście parada biustów i pośladków to nie jedyne walory, jakimi atakowany jest zmysł wzroku czytelnika. Styl Gimeneza polscy czytelnicy mogli poznać przy okazji serii Kasta Metabaronów do scenariuszy Alexandro Jodorowsky'ego. Wydaje się jednak, że dopiero tutaj Gimenez "poszedł na całość". Starcia statków nawet nie próbują być realistyczne. Wielkie stacje przygniatają swoją barwnością i gigantyzmem. Gdy coś wybucha, to WYBUCHA. Prawdziwa uczta dla smakosza barw i ruchu zamkniętego w statycznym kadrze.


Pokusa nie od odparcia

W wypowiedziach twórców komiksowych można często spotkać się z opinią, że ucieczka w science fiction pozwala im na wolność i puszczenie wodzy fantazji. Taka teza rodzi pytanie, co przeszkadza, by te same efekty uzyskiwać w stylistykach właściwych innym gatunkom. Czwarta siła przynajmniej częściowo udziela odpowiedzi. Kostium science fiction rzeczywiście umożliwia przymknięcie oczu na wiarygodność funkcjonowania wykreowanego świata. Odrzucenie tego ograniczenia pozwala zaś na powoływanie do życia niesamowitych, pełnych plastycznego rozmachu wizji kosmicznej scenografii, strojów i wyglądów egzotycznych ras. Możemy zatem mówić o swego rodzaju łatwości, która niewątpliwie potrafi być kusząca.

Szkoda, iż w tym wypadku pokusa nie przekłada się również na nieskrępowaną grawitacją odkrywczość fabuły. Gdyby termin "pretekstowość" nie istniał już wcześniej, należałoby go wymyślić na potrzeby Czwartej siły. Podobnie jak określenia: sztuczni bohaterowie, drętwe dialogi i technobełkot. Jedynym wartym odnotowania motywem jest wątek złożonej z kilku kobiecych umysłów osobowości, który boleśnie zgrzyta na tle nudnej i momentami przegadanej opowieści. Choćby z tego powodu lektura komiksu Gimeneza wywołuje nieprzyjemne wrażenie rozdarcia. Zachwycają rysunki, lecz budowana przez nie wizja nie wgniata w fotel jak skok w hiperprzestrzeń.


Zmierz to sam

Ile zatem siły realnie drzemie w Czwartej sile? Chcąc przedstawić twarde dowody, postanowiłem uciec się do praw fizyki. Komiks Gimeneza waży dokładnie 1 kilogram. Jeżeli ważący 90 kilogramów czytelnik odsunie go od siebie na odległość 1 metra, będą się przyciągać z siłą około 0,000000006003 N (newtona). To bardzo mało, z taką siłą ziemia zapewne przyciąga bakterie. W skali wszechświata to zaś tyle co nic, ale wystarczająco dużo, by cios zadany grubo oprawioną knigą rozjaśnił uniwersum trafionego tysiącem gwiazd. To jedyne "twarde" zastosowanie dla dzieła Gimeneza, które próbuje udawać komiks science fiction.


Konsultacja naukowa: Michał Madej

O komiksach na blogu Macieja 'repka' Reputakowskiego
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria

Czwarta siła
Czwarta siła
Czwarta siła

6.5
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Czwarta siła
Scenariusz: Juan Gimenez
Rysunki: Juan Gimenez
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: grudzień 2008
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Liczba stron: 192
Format: A4
Oprawa: twarda, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 99 zł



Czytaj również

Relax #33
Mniej humoru – na szczęście
- recenzja
Komiksowy Październik 2016
Przegląd zapowiedzi

Komentarze


sirDuch
    Dziękuję
Ocena:
0
Będę musiał ponownie przemyśleć zakup. Po przekartkowaniu byłem pewny że ta pozycja zagości któregoś dnia na mojej półce.
Jednak z tego co czytam - podobnie jak w Hard Boiled fabuła nie próbuje nawet gonić grafiki. Cóż, trzeba się zastanowić, czy przy takim założeniu cena nie staje się zaporowa...
30-03-2009 13:22
Repek
    SirDuch
Ocena:
0
Hard Boiled to dzieło geniuszu, gdzie grafika w wielu wypadkach - jeśli już tak sztucznie to rozdzielać - jest fabułą. :)

Pozdrówka
30-03-2009 17:07

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.