» Blog » Czuje źle - RPGowiec
30-06-2011 16:16

Czuje źle - RPGowiec

Odsłony: 13

Czuje źle - RPGowiec

A tak wszyscy, zdaje się, przyjmują za wielce modne podzielić się zdaniami co się komu podoba a od czego w RP smuta, temu i ja się podzielę Otóż uwaga, nadchodzi wielki bulwers:

 

 

 Czego nie lubię w RPGach? (Napominam: to je moje wido-misie. Że sie tobie to podobo, a mi nie, to nie znaczo że je złe) - że tak zarzucę dialektem karachańskiej diaspory.

 

1)Średniowieczne fylmofo-grofo-ksionszkofe fantasy - nie mogę strawić kolejnego settingu w quasi-średniowieczu a la D&D... nie wiem, kiedyś mogłem, teraz już nie. Może to przesyt? Kiedyś jako dziecię wżerałem banany jak dzika świnia trufle aż się porzygałem i dostałem uczulenię. Od tamtej pory babanów nie żrę bo mnie sie wymiotować chce.

Nie gram też już w nic co jest w średniowieczu umieszczone: Renesans - ok. Antyk - ok. A dali bóg niech kto zrobi RPGa ze smokamy, elfamy, krasnoludamy w epoce Napoleońskiej - to kupie mu w podzięce poloneza Caro z kratką na bagażnik oraz używane sprzęgło od Jelcza.

Ja wiem, że są systemy, w których broń palna jest, no toż ba... sęk w tym, że za dużo nagrałem się w klony D&D gdzie MG widział: Łaaaa nie u mnie ni ma... ale wiesz co?! Masz łuk! Hmmm? Chcesz? Chcesz?!

NIE! Nienawidze łuków, kusz i innej tej łajanerii...

Nu!

 

2)Zbytniej powagi (wiadomo, że to zależne od konwencji i jak jest klimat grozy, to naturalne, że coś takiego można przyjąć) ale męczą mnie metafizyczne ciągoty niektórych MG z jakimi miałem niesmak się spotkać, właśnie w D&D i GW. Najbardziej męczy mnie to, że nie odkrywamy jakiś prawd o świecie... tylko prawdę o światopoglądzie MG, co najmniejmnie interesuje. To się głównie przekłada na polit-poprawność ich świata, znaczy naginanie świata, na powrót takiego co winien być średniowieczny - na ugrzenioną wersję Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, gdzie jest równouprawnienie, polowanie na zwierzęta uznaje się za okrutne, wierzy się w równość klasową i takie tam. Jest zawsze zły bogaty magnata co obżera się kosztem niewinnego uciskanego ludu co żyjąc na skraju nędzy rozkwita ideologiami poszanowania wartości i o dziwo w takich światach im ktoś biedniejszy tym większy zeń geniusz i niemal wędrowny filozof/etyk zawodowy.

 

3)Dziejowe niechlujstwo - nie lubię gdy ktoś łamie konwencję historyczną. Dla mnie dbałość o historyczne detale pomaga mi się wtopić w klimat i wczuć, znaczy zrozumiałę, że byle chłop mieszkający w leśnej wólce nie będzie miał pułki pełnej ksiąg, a wszystek jego sąsiadów z jakiegoś powodu umie czytać. Zawsze karzę za niechlusjtwo MG, rąbiąc ludziom książki a potem(ugadawszy poza, a przed kolejną sesją z graczami) strzelając z celową tyradą o tym ile księga kosztuje(ile trzeba cieląt zabić by zrobić kilkanaście stron, ile kosztuje inkaust i praca skryptora. - MG czuje się głupio, a gracze podjarani że zarobią miliardy. Przypomnę, że za każdym razem, przed sesją ugaduję dokładnie o szczegóły w co gramy - dopytuje się o realizm, specjalnie właśnie w tym celu by móc gnoja potem szantażować :P Być może będzie miało to dydaktyczne efekty dla MG, a jeśli nie i nadal na poważnie zamierza prowadzić sesję 'stylizowaną' na realia historyczne, to tym lepiej, bo ja takowych nie lubię i odchodzę, wiem, że i tak długo bym nie wytrzymał - wyjątek stanowią sesję humorystyczne, przerysowane i celowo przesycone kiczem. Trudno się czepiać Prattcheta ze to, że jest nierealistyczny, nie w tym rzecz - i o to mi chodzi. Temu wszystkiego chcę dowiedzieć się na wstępie.

 

4)Nieznoszę sesji na zasadzie "paśnika"/"koryta" -  gdzie MG przyciąga drużynę jeleni do wspólnego żłoba, gdzie ci stoją i jak to ciele mlą ozorem nie wiele robiąc de facto. MG ma być aktywny, ma być od tego by prowadzić przez przygodę, a nie robić z sesji Simsy. Jakbym w Simsy chciał grać to bym zagrał! Rozumiem, że ludzie lubią sobie pogadać in-character, ale gdy tego jest za dużo to mija się z celem, bo nie widzę w takim razie sensu spotykania się specjalnie po to na sesję. Przecież w takim celu MG to piąte koło u wozu, nie lepiej zrobić sobie między-graczową sesję na skajpie/forum/gg?

Oczekuję od MG równego zaangażowania w pływ fabuły do zaangażowania i chęci graczy. 

 

5)Nie lubię łamania zasad - nawet by ocalić komuś dupę. Gracze zbyt szybko przywzyczajają się do polegania na dobrej woli MG i pakują się w coraz gorsze bagna i znowu trza ich ratować, podczas gdy gracze grający inteligentnie nie są nawet szczątkowo nagradzani. Oczywiście to też temat otwarty - chodzi mi tu raczej o ratowanie graczy gdy ci pakują się w problemy przez własną głupotę.

 

6)Nieznoszę jednowymiarowych kampanii w grach nieprzeznaczonych do jednowymiarowej rozgrywki. Uwielbiam różnorodność, trochę śledztwa, trochę walki i jeszcze czegoś, by każdy mógł się trochę pobawić a drużyna nauczyła się na sobie polegać zamiast iść i dziabać potwory, czy rozwiązywać jakieś polityczne spiski gdy random wojownik czuje się jakby go ciągnięto na siłę w to wszystko.

 

7)Do powyższego - cała ta pitolada ma się w ten sposób nie mogę przełknąć nie umawiania się przed sesją, że tak powiem.  Jeśli MG nie jest skory do rozmowy co po sesjach się możemy spodziewać, jakie jest nastawienie przygody i takie tam, to ja z góry dziękuję. Nie piszę się na coś niewiadomego, bo póki co wychodzi z tego nuda, a przynajmniej zwykła wychodzić.

 

8)Co do mechanik... Nie przepadam za pulami kości. Trza czasem zbierać wiadra, a jak kto nie ma, to good luck i krzyż na droge z rzucania 17 k10... a jak jeszcze sesja skajpowa to: ho hooo... zara... a policzylimy wszystkie? Dawaj od początka! Wiem, że to jakaś dziwna moda ostatnio by wszystko robić w pulach kości :P Niedługo czeka mnie namiętne testowanie Klanarchii i jak widzę, że moja postać już na starcie ma w głównych umiejkach, na które będę rzucał jakieś 6 czy 7 kostek. Słodki Jezu... Ile tych kości?! Ile?! Mózg roz...

 

 

 

 No ale mechanika to dla mnie secundum, najpierw setting i fabuła, no cóż inaczej nie grałbym w kochanego oWoDa

 

 

9)I nie ma nic gorszego niż "MG niespełniony pisarz" :, który niezależnie co się nie dzieje i jak się nie staracie czegoś zrobić, sprowadza na tor jego/jej narracji i sadza graczy zmuszając do słuchania tyrad dialogów NPCów - czasem to potrzebne, a i owszem, można znieść taką sesję od czasu do czasu w kampanii... no ale żeby ciągle?! Przypomina mi się sesja Maga gdzie nie mięliśmy wyboru jak tylko stać pod drzwiami i podsłuchiwać godzinnej rozmowy jaką MG sobie spisał, a jaka toczyła się między dwoma wysoko postawionymi biznesmenami. Gdy zaś mieliśmy już dość i chcięliśmy  iść, pewien towarzyszący nam NPC, nota bene jedyna postać jaka była zainteresowana całym dialogiem, porzucała na nas paraliżujące nas czary, unieruchomiła i usadziła przy drzwiach byśmy nadal wysłuchiwali dennego dialogu... no bo to ważne. Przypominało to przymusowe chodzenie do teatru na liche spektakle lub zmuszanie do oglądania telenoweli, gdzie gracze szli korytarzem by odpaliła się kolejna "cutscenka"... no wiecie... nowy Metal Gear Solid.

 

 

 (A tego pana lubie)

 

 

 

10)Odnośnie preferencji drużynowych, moje postacie (to już w warstwie Role Playowej, nie mam żadnych obiekcji do grania z takowymi, ale...) czują ogromny niesmak widząc typki pokroju: Jestem jedynym ocalałym dzieckiem z wioski na którą napadła banda orków/bandytów/czego tam jeszcze. Moja reakcja gdy po raz setny widze takiego typa jest z goła podobna:

 

To samo jest z wiecznymi melancholijnymi cichymi i skrytymi cierpiętnikami, którzy skrywają jakąś zagadkę i mają wrażenie, że skoro oni są tacy odsunięci od świata, tajemniczy i cisi, to jest to jakby taki drogowskaz dla reszty by drużyna się tym zainteresowała i rozgryzała tajemnicę, czyniąc z malkontenta pępek świata. Gdy ktoś się nimi nie interesuje, są obrażeni, że grupa nie daje im możliwości wykazania się, a gdy ktoś się interesuje, to grają człowieka w żelaznej masce, albo innego Maciarewicza i mówią: "Moja tajemnica jest zbyt bolesna, zatem jej nie wyjawię..."

NO SHIT Captain Obvious!!!

 

 

 11)A ten Element to już sztampa i degrengolada! Ja myślałem, że nigdy go nie zobacze! A tu jednak, jak słowo daję w ostatnich 4 latach przynajmniej jedna kampania w roku kończyła się tym motywem:

 

 

 

 "Wadere? Ty zabiłeś moje Tate!
Ja sie zemszcze!
Co? Ty moje Tate?
O nie!"

 

 

12) Systemy a la Kombajnem przez Ukrainę - Czytaż waść te księżke, i masz w niej zupełne rozwarstwienie na normalne i debilne użyteczne tylko raz czy dwa rzeczy, jakich albo nigdy nie wykupisz, albo wykupisz a potem "palmfejsisz"boś zmarnił pe-deki na coś co jest zupełnie nie użyteczne nawet dla MG by jakoś ciekawie rozbudował przygodę... no bo co począć z takim wędkarstwem? Co? Wielki nadrzeczny turniej łowienia ryb? Walka z Lewiatanem za pośrednictwem żyłki i muchy maczanej w zanęcie? Tu się może czepiam, ale razi to w oczy szczególnie gdy się ktoś nowy na to złapie i bardzo mi tej osoby szkoda.

 

13) Pozwalania graczom na zbyt wiele - widziałem już nie jedną sesję, w której gracze z ambicjami dopraszali się MG o szczegóły z życia postaci, przykładowo w takim wampirze, pewien znajomek tak dupę truł MG, że ten pozwolił mu zaczynać na dzień dobry antycznę magnatę, który kontroluje rynek broni w całej wschodniej Europie. Zna 11 języków, ma miliony na koncie, ogromną willę z polem minowy... wszędzie... w dodatku jest niby z Sabatu, ale poza Sabatem i tak go szanuje Camarilla, że pośredniczy w kontaktach i negocjacjach między tymi dwoma stronami, a w ogóle to jest transformersem a jego ulubionym punktem programu seksualnych eskapad jest Brudny Sanchez.

...aaaa, a w ogóle to hen hen, dawno temu był w oddziałach specjalnych i jakich to cudów na kiju nie wyczynia.

 

I teraz... ci gracze, co chcięli wszystko osiągnąć poprzez grę, co dobrze skonstruowali ciekawe postacie zaczynające od zera wypadały przy panu na włościach jak murzyn w kopalni, znaczy widać ich nie było wcale.

I tutaj przestroga! Bowiem z czegoś takiego sesja jeno na gorsze staczać się może i w Powergamingu tonąć, a jak mawiał wieszcz:

"Uważajcie synowie Abrahama, albowiem wspinacie się

po linie z g****...

...a lina z g**** ma to do siebie, że od g**** jest śliska

i im wyżej się po niej wspinać...

...tym bardziej ręce twe w g***ie ubrudzone

śliskie się staną, nadając ciału twemu właściwości

przez którą ku dnu g***ennego basenu

niechybnie osuwać się będziesz..."

 (czy jakoś tak)

 

14)Rozumiem osoby wzorujące się na jakiś grach, filmach i tym podobnych medialnych przekazach. Ale nieznoszę, gdy ktoś robiąc sesje zrzyna wszystko i leci na przypał. Po prostu szlag mnie trafia. Tym gorzej, gdy okazuje się, że film, motyw z książki, licho wie co jeszcze, do choliby znam i wtedy się zaczyna ziewańsko...

 

15)Walka trwa i sie skończyć nie może - chyba piję tu do systemów raczej niż do MG, ale czasem i MG powinno się oberwać. Nie bardzo leży mi spędzanie większości wieczoru na ciągłych rzutach i walce z ciągle o włos przeżywającym wrogiem. Tutaj odniesienie do naginania zasad. Nie lubię gdy MG poświęca je dla sztucznego przedłużenia czegoś co winno się zakończyć od solidnej kuli w łeb. A potem zapytan mówi, że to specjalnie! Żeby dodać dramatyzmu i przekazać w trakcie walki jakieś wątki... Nosz kurde! Czy tylko dlatego, że moja postać miała szczęście i w rzucie wyszło, że epicki wróg dostał krytyka jak stąd do Katowic w pierwszej rundzie mam być karany? No trudno, stało się... i mimo, że przeciwnik teoretycznie winien zginąć, a jego rzut na unik się nie udał, MG decyduje... że jednak nie, przeżył, bo musi odegrać pewien scenariusz... i znów się czuję jak na liniowej strzelance rodem z jakiejś konsol... fe...

Walczymy, walczymy, walczymy... i nic...

 

 
 

16)Ale coś czego najbardziej nienawidzę... ughhh... to penalizowanie graczy za odstawanie od grupy... za to, że radzą sobie lepiej, czy rozsądniej planują rozwój swojej postaci, przez co na sesjach lepiej się sprawdzają. Co innego, gdy to wspomniany wcześniej powergaming w czystej postaci... a co innego, gdy to umiejętności graczy świadczą o ich stanu majątkowym czy sprawności. Gdy MG tylko dlatego, by zrównać ze sobą grupę ujmuje graczowi jego ciężko zarobiony szmalec... trafia mnie szlag i całkowicie odechciewa mi się dotychczasowego dzielenia się z drużyną.
"Screw you, niggaz. Now I'm on my own!"


17)Przenoszenie konfliktów między postaciami na te między graczami. Rzadko się to zdarza, ale nie wiedzieć czemu bardzo często gdy gram z przedstawicielkami płci uprzywilejowanej ;) Heh, próbuję tłumaczyć, że fakt mojego szlachcica jadącego po "żeńskiej pod-rasie" jest jak najbardziej zaklęte jeno w postaci i w tymże przedziale czasowym. Renesansowy szlachcic traktujący innych jak przedmioty to postać, nie ja... no może trochę ;) (Tutaj w ramach sprostowania jestem winien kilka słów, bo czytelnicy jak widzę nie potrafią skminić niczego pomiędzy extremami i z powyższej wypowiedzi, już wnioskują sobie, że moja postać szlachcic wszystkim tylko ciągle ubliża i po to został stworzony... z racji, że taki wniosek jest tak debilny, że powinien być chroniony niczym ciekawostka - Tygrysy z syndromem downa też się trzyma w ZOO, by się badacze mogli zjechać i potwierdzić, że tego syndroma ma bida jedna. - Wracając do tematu przytoczę przykład. Tu nie chodzi o bycie nieprzyjemnym z racji pochodzenia klasowego względem drużyny z grupy. To miało miejsce gdy moja postać odnosiła się w ten sposób do NPCów, przemawiając choćby do chłopa na polu i wyrażając się w rozmowach nieprzychylnie o kobietach. :P Zostałem spiorunowany fochami i wyrzutami od graczki, że to bardzo było niemiłe i powinienem przeprosić... Pardon, ale za takie rzeczy to ja wole wyeksmitowanie z drużyny.)

W każdym razie jestem uczulony na ludzi nie potrafiących odróżnić gry od rzeczywistości. Dlatego prowadzę na początek solidną rozmowę z drużyną by wywiedzieć się z kim mam do czynienia.

 

 

Komentarze


YuriPRIME
   
Ocena:
+1
@~ziąąą

99,9999% spoleczenstwa uważa, że ich poglądy są nie do przyjęcia przez 99,9999% spoleczenstwa
nie pitol tylko mów konkretnie
30-06-2011 19:06
~ziąąą

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
przywileje demokratyczne w zależności od stopnia naukowego, masowe szkolnictwo popieranie nauki (całkowity technokratyzm) mega-globalizacja, tworzenie wspólnej ogólnoglobowej nacji, ziemian. Nastawienie na eksploracje kosmosu. - takie założenia - jakieś pytania?:)
30-06-2011 19:08
Malaggar
   
Ocena:
0
E, nie jest tak źle, poza globalną nacją:P
30-06-2011 19:09
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
mam taki pogląd że gówno
30-06-2011 19:10
YuriPRIME
   
Ocena:
0
Też mi radykalizm, tylko z jednym punktem się nie zgadzam :P a tak to w dużej mierze podzielam poglądy. Jestem anty-demokratą, więc jak u mnie tytuły szlacheckie z tym, że trzeba je podtrzymywać udowadnianiem, że coś się potrafi, przez naukę, służbę, etc. :P
A i z globalną nacją też mi nie leży, ale to raczej ze względu na trud utrzymania takiego czegoś i przymus utworzenia znowusz jakiejś rozpuczonej administracji nad już istniejącą a to wszystko żrące podatki, dopóki nie skolonizujemy kosmosu, to niewiele wskóramy :P
30-06-2011 19:11
~ziąąą

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie twierdzę, że jestem radykałem - ja po prostu (subiektywnie) nie jestem po środku
30-06-2011 19:13
YuriPRIME
   
Ocena:
0
Czy ja wiem, globalizm jest dość starym lewicowym konceptem. Leżącym u zarania rewolucji - a w pełnej nazwie "Światowej Rewolucji Proletariatu" reszta twoich poglądów ciągnie w jedną stronę, drugie w przeciwną, temu wyrzuca cię po środku :P
30-06-2011 19:15
~ziąąą

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
btw - taka uwaga mi się nasunęła

Ciekawe jest, że w produkowanych SF o tematyce kolonizacyjnej/kosmicznej zwykle nie spotyka się planet, które są aż tak podzielone jak nasza. Mam na myśli oczywiście rozwinięte cywilizacyjnie - plemiona tubylców są wyjątkiem.
30-06-2011 19:16
Malaggar
   
Ocena:
0
Bo może któraś kultura zdążyła podbić inne? ;)

Ew. jest to SF pokazujące utopię (jak ST).
30-06-2011 19:17
~ziąąą

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@YuriPRIME

Dlatego ten graf powinien mieć więcej wymiarów (11 styknie). Ktoś kto jest po środku bo ma skrajne poglądy w różne strony nie jest podobny do kogoś szukającego kompromisu za wszelką cenę.
30-06-2011 19:18
tomakon
   
Ocena:
+1
//Hitler jak najbardziej aborcje wspierał!//
O, jeden co nie spał na katechezie.
Poczytaj to:
"Hat der Täter dadurch die Lebenskraft des deutschen Volkes fortgesetzt
beeinträchtigt, so ist auf Todesstrafe zu erkennen."
30-06-2011 19:21
YuriPRIME
   
Ocena:
0
http://www.politicalcompass.org/pr intablegraph?ec=8.75&soc=1.18
To i moja klasyfikacja

A co do SFów to jest tak najczęściej, że pisarz sobie skraca w ten sposób, jakby mu się chciało zastanawiać nad kilkoma tysiącami lat szczegółowego rozwoju kultury na planecie, to by dopiero było :P

Ale tak samo jest często z Elfami w fantasy, które jak pszczoły w ulu wyglądają jakby byli klonami i klonerską jedną ideę ula wyznawali, zawsze zgodni, etc.
30-06-2011 19:30
Malaggar
   
Ocena:
0
Wybaczcie, że w takiej formie

Co do SF, mam wrażenie, że tutaj też dochodzi wykorzystywanie cywilizacji jako nośnika pewnych wartości lub właściwości, które pisarz chce np. skonfrontować z ziemskimi.
Wobec tego posługuje się uproszczeniem by uzyskać efekt.
30-06-2011 19:36
~ziąąą

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Są takie co uczą i są takie co bawią:) Jeżeli widzieliscie Stargate SG1 to wiecie na ile swiatow tam wymyslonych przypadały swiaty multikulturowe (3+)
30-06-2011 19:42
Malaggar
   
Ocena:
0
I ile z nich było wykorzystanych by pokazać tam niechęć, rasizm i konflikt? ;)

A nie masz ziąąą czasem wrażenia, że w uniwersach, gdzie jest duża liczba zamieszkanych planet to właśnie planety zastępują poszczególne narody? Po prostu twórcy zamiast koncentrować się na mikroskali przeskakują do makro, ale mechanizm jest ten sam, co z narodami.
30-06-2011 19:44
~ziąąą

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Oczywiscie, że tak jest - niestety dla mnie to upraszczanie sprawy, zwykła kalka.

Ale sytuacje ratują też inne światy. Przykładem Pan Lodowego Ogrodu (no jest to tylko 1 planeta, ale można wymyślić coś oryginalnego.
30-06-2011 19:49
YuriPRIME
   
Ocena:
+2
SG-1 To świetny serial, który kocham :) Ale serial przygodowy, jak i Czterej Pancerni oraz Piraci z Karaibów(tutaj film)

Wiesz, oni gdziekolwiek nie idą, tam wszyscy znają angielski :P niemal zawsze jest tlen, ludzie wyglądają identycznie, a po obejrzeniu uważnym większości odcinków można wywnioskować, że dominującym gatunkiem w OBU galaktykach jest Sosna. :D
30-06-2011 20:02
~ziąąą

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja nazywam to serialem casualowym. Chodzi w nim o to, że odcinki są zamkniętą całoscia, a przecietny amerykanin nie musi wysilac sie umyslowo. Podobnie jest z starym serialem JAG albo z emitowanym jeszcze Warehouse 13.

Z czasem jednak (Ori) serial zaczął ewoluować. Atlantyda to już inny diametralnie przekaz i jest linia fabularna. SGU jako serial dramatyczno-psychologiczno-survivalowo-kosmiczny przenzczony był dla fanów gatunku, no i zdechł bo przeciętny Smith się nie ubawił.

Z drugiej strony mimo mojego oddania SGU czasem brakuje mi tych niezobowiązujących odcinków z początku SG1 - no i oczywiście Jack`a:)
30-06-2011 20:09
YuriPRIME
   
Ocena:
0
@~ziąąą Ja mam starą zasadę :)
Nie ma Teal'ca nie ma SG :P potem przyszedł Atlantis... nie ma Rodneya, Zelenki i Ronona? To nie SG...

A SGU zrobiło błąd, że zerwało z konwencją robiąc coś w świecie o takich a nie innych fundamentach. Ja lubię SG właśnie za to, że nigdy nie chcięli mnie oświecać jakimiś farmazonami, była czasem sztampa ale na tyle to przerysowane i śmieszne, że uszło. Ot jak mówię, przygodówka w kosmosie, adventure tale jak bum cyk cyk
30-06-2011 20:21
~Walenty

Użytkownik niezarejestrowany
    Hitler i aborcja?
Ocena:
+1
Hitler wspierał aborcję jako sposób na wytępienie zwierząt za jakich miał Polaków. W hitlerowskich Niemczech, w stosunku do ludzi (w jego mniemaniu) był CALKOWITY ZAKAZ aborcji. Skoro co poniektórym brak takich podstawowych faktów, to nic dziwnego że nazizm pakują do lewicy. Ten sam nazizm, który wytępił socjalistów i komunistów. Ten sam nazim, w którym działali tacy lewicowcy Gustav Krupp von Bohlen und Halbach, Alfried Krupp von Bohlen und Halbach, tak w ogóle Friedrich Krupp AG to była jaczejka zarządzana przez wyżej wymienionych komunistów, podobnie IG Farben min. członkowie zarządu (należący do SS jak Erich von der_Heyde) to byli komuniści, również Carl Eduard Herzog von Sachsen-Coburg und Gotha jeden z przywódców narodowo-konserwatywnego Stahlhelmu,
SA-Obergruppenführer oraz NSKK-Obergruppenführer, jak wiadomo wnuk brytyjskiej królowej i cesarzowej Indii Wiktorii oraz jeden z wielkich posiadaczy ziemskich w Niemczech był typowym komunistą.Wszyscy feldmarszałkowie Rzeszy byli komunistami min.Robert Ritter von Greim,Maximilian von Weichs,Gerd von Rundstedt, Georg von Küchler.
30-06-2011 20:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.