» Recenzje » Czerwone oko - recenzja

Czerwone oko - recenzja


wersja do druku

Nie zignoruj jego zachęcającego mrugnięcia do Ciebie!

Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Czerwone oko - recenzja
Neuroshima jest bardzo popularną polską grą fabularną, osadzoną w postapokaliptycznych Stanach Zjednoczonych. Osiągnęła spory sukces finansowy i komercyjny, zdobywając przy tym serca wielu graczy z naszego kraju. Nic więc dziwnego, że wydawca postanowił maksymalnie wykorzystać popularność swego dzieła, wprowadzając na rynek zbiór ośmiu opowiadań, napisanych przez dziewiątkę (jedno opowiadanie powstało w duecie) fanów tegoż systemu. Bardzo lubię Neuroshimę, toteż postanowiłem poznać ten zbiór natychmiast, gdy się ukazał na półkach księgarń. Skłamałbym jednak, gdybym napisał, iż miałem duże oczekiwania względem niego. Przeciwnie. Parę razy zetknąłem się z prozą powstałą na kanwie gier fabularnych i za każdym razem obiecywałem sobie, że to było ostatnie tego typu spotkanie. Optymizmu nie dodawał mi fakt, iż spośród wszystkich autorów zbioru jedynie Marcina Mortkę można nazwać "zawodowym" pisarzem – reszta to "zwykli" fani owej gry fabularnej, których opowiadania zostały docenione na konkursie zorganizowanym przez wydawnictwo Portal. Czy z takiego przedsięwzięcia mogło wyjść coś dobrego? Jak się okazało – oczywiście.

Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, gdy usiadłem do tej pozycji, był styl, jakim została ona napisana. Okazał się wprost wyśmienity. Samo pochłanianie kolejnych rzędów zdań stanowiło dla mnie czystą przyjemność. Doprawdy, autorzy Czerwonego oka wykazali się lepszym opanowaniem warsztatu niż niejeden "profesjonalny" twórca fantastyki. Ponieważ pomiędzy poszczególnymi tekstami nie znalazłem wielkich różnic w stylach, podejrzewam, że bardzo duży udział ma w tym Portal. I chwała mu za to. Jeśli zaś chodzi o korektę, tu również wszystko wydaje się w porządku, jednakże co jakiś czas pojawiają się drobne błędy, przede wszystkim natury interpunkcyjnej (w tym kilka szczególnie irytujących). Żeby w pełni oddać jakość wydania, wspomnę jeszcze o ilustracjach. Te – w przeciwieństwie do zdobiącej okładkę – w znakomitej większości naprawdę cieszą oko, dobrze oddając klimat książki.

Jeśli chodzi o uniwersum Neuroshimy, to nie opłaca się zbytnio nad nim rozwodzić. Fani tego systemu znają je od podszewki, natomiast laicy wszystkie niezbędne informacje zdobędą po przeczytaniu wstępu zamieszczonego na początku zbioru. Dość wspomnieć, że świat ten to Stany Zjednoczone roku 2050. Trzydzieści lat wcześniej wojny atomowe i bunt maszyn zmiotły ludzką cywilizację. Teraz dumne niegdyś państwo już nie istnieje, a jego mieszkańcy wegetują na jego ruinach, odpierając ataki maszyn z północy i próbując sprostać codziennym problemom, na które składają się na przykład ataki mutantów, zdobywanie pożywienia czy ochrona przed bandytami. Choć z tego opisu wyłania nam się dość niewesoły obraz, to w czasie lektury jakoś nie udzielił mi się nastrój przygnębienia. Pewną nutkę nostalgii poczułem jedynie przy okazji lektury krótkiego opowiadania Zima na First Avenue oraz w nieco dłuższym tworze – November Hotel. Jednym ze sposobów na ucieczkę z nędzy postapokaliptycznego świata jest spożywanie narkotyku, zwanego Tornadem. Owy czarny proszek wprowadza w głęboki sen, w czasie którego zażywającemu wydaje się, iż trafił do Stanów sprzed wojny, kiedy to największym zmartwieniem przeciętnego człowieka było znalezienie dobrej pracy. Co prawda Tornado pozwala zaznać krótkie chwile pozornego szczęścia, ale zarazem uzależnia człowieka, nie pozwalając mu na poprawienie bytu w realnym świecie. O tym właśnie traktują wspomniane dwa opowiadania. Może nie ukazują tego w najlepszym stylu, ale kreślą pewien sugestywny obraz.

Chwilę wcześniej narzekałem na brak skutecznego ukazania pewnego nastroju zrezygnowania i nędzy, jaki powinien charakteryzować świat po apokalipsie. Tak jest w istocie, co na szczęście wcale nie oznacza, że klimatu w tym zbiorze brakuje. Wciąż mam przed oczami zrujnowany Nowy York z opowiadania Trzeci kontakt, z kolei grozę, jaką chwilami przeżyłem, pochłaniając Sygnał, trudno opisać. Natomiast atmosfera strachu z Pewnego razu została zupełnie zmarnowana, częściowo z powodu zupełnie niepotrzebnego użycia sił nadnaturalnych, a częściowo z racji tego, iż opowiadanie było po prostu słabe. W pozostałych tekstach nastrój jest umiarkowany.

Akcja w zaprezentowanych utworach rzadko jest specjalnie wymyślna lub skomplikowana. Podobnie ma się sprawa z ich zakończeniami. Z kolei co uważniejsi czytający na pewno odnajdą trochę "naciągnięć", czy też niezręczności fabularnych. Mimo tych wszystkich wad, opowiadania są na tyle ciekawe, że potrafią wciągnąć czytelnika (niektóre nawet bardzo), dzięki czemu czas spędzony przy ich lekturze trudno uznać za stracony. Jeśli zaś chodzi o kreacje bohaterów, to choć trudno uznać je za powalające na kolana, są na tyle oryginalne i dobrze rozpisane, że z łatwością zapadają w pamięć.

Reasumując, Czerwone oko jest zakupem numer 1 dla wszystkich osób, które mienią się miłośnikami Neuroshimy. Opowiadania osadzone w ich ulubionym świecie z pewnością staną się źródłem wielu inspiracji na sesje, a przynamniej pozwolą jeszcze raz, tym razem od nieco innej strony, wkroczyć w niesamowite uniwersum tej gry fabularnej. Niemniej, zbiorek ten szczerze polecę nawet osobom nie mającym dotąd z nią styczności. Zaprezentowane utwory zachęcają ciekawą fabułą i po ciężkich dniach są w stanie umilić niejeden wieczór, o ile nie liczy się na zbytnio wyrafinowaną rozrywkę, natomiast jakość wydania mogłaby służyć niektórym wydawcom za pewien standard. Poza tym a nuż dzięki tej pozycji Neuroshima wzbogaci się o nowych fanów? Wcale by mnie to nie zaskoczyło.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Czerwone Oko
Autor: antologia
Autor okładki: Tomasz Jędruszek
Autor ilustracji: Mariusz Gandzel
Wydawca: Wydawnictwo Portal
Miejsce wydania: Gliwice
Data wydania: 19 grudnia 2007
Liczba stron: 382
Oprawa: miękka
Seria wydawnicza: Neuroshima
Cena: 29,00 zł



Czytaj również

Poradnik: Angażujące rozpoczynanie sesji
Nie zaczynacie w karczmie. Ani na trakcie. Zaczynacie w środku przygody.
Neuroshima: Last Aurora – Przebudzenie Molocha
Podróż przez tereny Molocha
- recenzja
Neuroshima: Last Aurora
Wyścigi w świecie Neuroshimy
- recenzja
Neuroshima Hex 3.0: Iron Gang - Hexogłówki
Neuroshima solo? Tak!
- recenzja
Baniak Baniaka #12
Mistrzu, nie wykorzystuj graczy
Zasady i linia wydawnicza
Omówienie linii wydawniczej NS - część trzecia

Komentarze


iron_master
   
Ocena:
0
Niestety, recenzja jest mocno średniawa. Mało napisano w jakim klimacie są te opowiadanka. Poza tym, że w dwóch jest odrobina ponurego nastroju, nie wiadomo prawie nic. Zbyt dużo informacji o samym uniwersum Neuroshimy.

Mimo to, raczej w najbliższym czasie się w to zaopatrzę, choćby po to, aby się przekonać, czy NS ma zdolnych fanów :-)
28-02-2008 18:30
LaMedusa
    hmm
Ocena:
0
... a ja tego nie kupię ... i nie pytajcie dlaczego
:-)
28-02-2008 19:04
m4t|
   
Ocena:
0
Akurat fanowskich opowiadań w Czerwonym Oku jest niewiele, w większości wypadków CO pisane było prezz ludzi, którzy w pisarstwie odnieśli już sukcesy. Co nie zmienia faktu, że wszystkie opowiadania stoją na świetnym poziomie.
Zdradzanie klimatu opowiadań zabrałoby trochę przyjemności. Ale jest bardzo różnie, do świetnych i komediowych po ponure i horrorowe. Autorzy odkryli z 10 kolorów NS :)
28-02-2008 19:05
Varthan
   
Ocena:
0
a ja mam Czerone Oko i polecam wszystkim :P
co do recenzji, zgodze sie iron_masterem. malo konkretow odnosnie utworow, zbyt duzo o neuroshimowym swiecie....
28-02-2008 21:45

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.