» Blog » Czemu niepełnosprawni nie tworzą gier rpg! I coś jeszcze
02-12-2012 13:11

Czemu niepełnosprawni nie tworzą gier rpg! I coś jeszcze

Odsłony: 16

W sumie nie powinienem pisać tego tekstu, bo w przeciwieństwie do wielu mniejszośwcowców nie mam zamiary być postrzeganym przez zwą odmienność.

Jak większość wie, jestem niepełnosprawny. Nie, żebym jakoś się tym przejmował.

O wiele ważniejsze jest to, że jestem erpegowcem i fantastą. Pamiętajcie o tym

Korzystając z aktualnej mody, chcę porozmawiać o tym, czemu niepełnosprawni nie erpegóją.

Oczywistą oczywistością jest jedyna słuszna odpowiedź, czyli potworna dyskryminacja ze strony środowiska graczy, które to odrzuca każdy przejaw inności.

Kupna prawda. W życiu spotkałem się tylko raz z przejawem dyskryminacją tylko raz w życiu, gdy nie chciano mnie wpuścić do sklepu meblowego Back Red White, bo mogłem wózkiem zniszczyć meble... To tyle. No i i raz Sejii, w temacie "Niepełnosprawni, a erpegie" podejrzewał, że usiłuje się naśmiewać z niepełnosprawnych, gdy zastanawiałem się nad tym, jak wielu niepełnosprawnych w środowisku... Znikł, gdy przyznałem, że sam jestem niepełnosprawny.

Tak naprawdę niepełnosprawni są normalnymi ludźmi, czyli procent ludzi pozbawionych zainteresowań jest taki sam jak w reszcie społeczeństwa. Są dziećmi swego środowiska rodzinnego. Odliczając większość osób z różnymi rodzajami upośledzenia umysłowego zostaje nam pewna liczba, ; lecz 90% procent z nas interesuje się perypetiami bohaterów "M jak Miłość". Do tego mamy skłonność do izolacji, więc lubimy zasłaniać się kalectwem lub boimy się urojonej dyskryminacji. Oczywiście, choroba także utrudnia życie, ale z tym nie wygrasz.

Nie cierpię zwalania czyjś niepowodzeń na dyskryminację. To argument nie obalalny i sam siebie udowadniający. Zarzuty o dyskryminacje są bardzo ciężkie, i powinny być używane tylko w najcięższych przypadkach. Problem polega na tym, że lubimy czuć się "Prześladowani". Dobrze widać to ; u polskiej prawicy, ale dotyczy to chyba też każdej grupy mniejszościowej.

I teraz pytanie, czemu kobiety nie tworzą rpg? O dziwo moja odpowiedź spodoba się feministką. Sprawa wynika z wychowania. Kobiety są wychowywane w duchu mniejszego przyzwolenia na głębokie zainteresowanie się hobby, a tworzenie gier fabularnych jest właśnie przejawem głębokiego zaangażowania. To samo dotyczy i innych hobby.... Tak więc szlachetne panie, nie bójcie się angażować w hobby.

Komentarze


Albiorix
   
Ocena:
+2
Ogólnie jest za dużo twórców RPG i nie ma kto w to wszystko grać. W sumie to nawet nie ma czasu przeczytać jednej tysięcznej skrótowych recenzji tego co wychodzi a co dopiero przeczytać podręcznik, nie mówiąc już o zorganizowaniu sesji. Dlatego twórców gier powinno się zniechęcać i powstrzymywać wszelkimi sposobami. Dzięki temu przetrwają najtwardsi i na jednego gracza wydanych zostanie tylko 5 podręczników indie a nie 700.
Ale argumenty płciowe są po prostu niegrzeczne.
02-12-2012 15:08
WIERTARA
   
Ocena:
+2
@teoretyczneale

W dzisiejszym świecie demokratycznej poprawnosci politycznej nie ma czegos takiego jak prywatność.

Wyobraź sobie, że napiszę teraz "Petra gówno mnie obchodzą feministki! Chcę czytać o rpg i nie lubię grać z kobietami na sesjach". Nie moge, bo od razu wyjdę na (j.w.) "chama".
02-12-2012 15:11
   
Ocena:
+2
Wiesz wiertara, pewnie nim jesteś?
Wystawić dane osobowe twoje?
02-12-2012 15:16
Gruszczy
   
Ocena:
+1
Intryguje mnie ta kwestia wychowania i wmawiania kobiet, że do czegoś się nie nadają. Weźmy matematykę (i ogólnie przedmioty ścisłe). Większość nauczycieli z jakimi miałem styczność to kobiety i wydaję mi się, że w szkolnictwie większość to kobiety. Z czego wynika, że zniechecają dziewczęta do nauki tych przedmiotów? Pytam zupełnie serio, bo chętnie zobaczylbym więcej kobiet w informatyce (od razu uprzedzam podejrzenie, nie w celach matrymonialnych).
02-12-2012 15:30
WIERTARA
   
Ocena:
+1
@slann

W sumie nie moge znalezc mojego portfela, mozesz je przypomniec =)
02-12-2012 15:38
Petra Bootmann
   
Ocena:
0
Odchodzimy od tematu, więc tylko link: Elżbieta Gajek, Komputery nie tylko męska sprawa, [w:] Czytanki o edukacji - dyskryminacja, s. 87-106.
02-12-2012 15:42
Albiorix
   
Ocena:
+1
Na informatyce na UW w czasach kiedy zasadniczo była to taka matematyka z dodatkami i jeszcze nie było pewne że to przyszłościowy kierunek do zarabiania, mieliśmy na roku kilka dziewczyn na blisko sto osób. Wszystkie były bardzo dobre (oceniam na podstawie tego kto kogo prosił o wytłumaczenie trudnych ćwiczeń) i wszystkie o których życiu prywatnym dowiedziałem się czegokolwiek pochodziły z akademickich rodzin/środowisk i miały pełne poparcie i pomoc. Ale było ich bardzo mało.
02-12-2012 15:42
Rapo
   
Ocena:
+3
Większość nauczycieli z jakimi miałem styczność to kobiety i wydaję mi się, że w szkolnictwie większość to kobiety. Z czego wynika, że zniechecają dziewczęta do nauki tych przedmiotów?

Kiedyś czytałem wyniki badań nad dyskryminacją w dużych przedsiębiorstwach. Jasno wynikało z nich, że dyskryminacja kobiet jest tam powszechna, ale nie to zaskoczyło badaczy. Okazało się bowiem, że to kobiety wielokrotnie częściej i w większym stopniu dyskryminują kobiety, niż czynią to mężczyźni. Dalsze badania pokazały, że przyczynę tego stanu rzeczy najłatwiej opisać pytaniem "Dlaczego ona miałaby mieć łatwiej niż ja?"

Tu może być podobnie.
02-12-2012 16:04
earl
   
Ocena:
+3
Najzabawniej hasła potępiające dyskryminację kobiet brzmią w ustach polityków lewicy postkomunistycznej, którzy nigdy żadnej kobiety nie dopuścili do władzy (panie Banach i Piekarska przegrały rywalizację z facetami - Janikiem i Millerem). A i Palikot, taki wielki bojownik o prawa kobiet, jak wiadomo w partii swojego nazwiska żadnej z nich nie da nawet skrawka władzy. Czyli, reasumując, kobiety-feministki, pozostające w strukturach SLD czy RP a nie popierające Partii Kobiet same sobie są winne, bo dla władzy i stołków rezygnują z ideałów walki o prawa kobiet i godzą się na dominację mężczyzn.
02-12-2012 16:09
Zireael
   
Ocena:
0
Earl - obawiam się, że o jakiekolwiek statystyki dotyczące niepełnosprawnych trudno. Tak, jak zauważył slann w antycznym wątku na forum - są, ale jakby ich nie było.

Slann - dobra riposta na tematy "czemu X nie tworzą gier rpg".
02-12-2012 16:22
teoretyczneale
   
Ocena:
+1
Wlasnie tu widze problem repek. Moge miec braki w elementarnym przygotowaniu do takich dyskusji o dyskryminacji Widze w wypowiedziach roznych osob niejasnosc co do strefy prywatnej Zgadzam sie z toba ze zlosliwosci i gorsze traktowanie sa chamstwem w takich sytuacjach a otwarte przedstawienie sprawy to normalna rzecz. Dlatego nie rozumiem tego przykladu z osoba jakajaca sie jak to moze byc dyskryminacja. Mozesz Petra Bootmann rozwinac dlaczego wyproszenie kogos z grupy bo sie jaka jest dyskryminacja?
02-12-2012 16:26
Gruszczy
   
Ocena:
+1
@Petra: Dzięki, poczytam.

@Albiorix: Jak byłem w czasie, gdy już bardziej było wiadomo, że to kierunek do zarabiania, a matematyka była głównie na pierwszym i drugim roku, to procent dziewcząt był podobny. Uczyłem się z dwiema do magisterki, zajebiste miały notatki.
02-12-2012 16:26
earl
   
Ocena:
0
@ Zireael
Pewnie dlatego, że nikt nie pokwapił się, by to zrobić. A szkoda.
02-12-2012 17:25
Repek
   
Ocena:
+1
@teoretyczneale
Dlatego nie rozumiem tego przykladu z osoba jakajaca sie jak to moze byc dyskryminacja.

Nie wiem, do czego się odnosisz.

Ja mogę tylko powtórzyć, że dyskryminacja, o której tutaj chyba najczęściej mówimy, dotyczy sfery publicznej, szerszej niż wąskie prywatne grono.

Nie powinieneś być dyskryminowany jako np. kierowca autobusu, bo się jąkasz. Tak samo jak nie powinna mieć na to wpływu płeć. To wynika z prawa.

W sferze prywatnej natomiast jak najbardziej możesz powiedzieć "z dziewczynami i jąkałami się nie zadaję". To Twoja sprawa, kogo chcesz dopuszczać do siebie.

Problem może natomiast stanowić ustalanie granicy sfery prywatnej i publicznej, to jasne. I pewnie wygodnie jest czasem przesuwać ją w jedną lub drugą stronę, zależnie od tego, jaki argument chce się poprzeć. :)

Pozdro
02-12-2012 17:26
Senthe
   
Ocena:
+2
etcposzukiwacz spytał, jakim cudem można uznać niechęć do kogoś w życiu prywatnym za dyskryminację - i to jest bardzo dobre pytanie, też mnie to interesuje.

Aż mi się kojarzy rozmowa z chłopakiem:
- (marudząc) A mogłam urodzić się mężczyzną...
- Ale pomyśl, gdybyś urodziła się mężczyzną, nie bylibyśmy razem.
- Dyskryminujesz mężczyzn ze względu na płeć.

Może jednak nie dajmy się zwariować...

EDIT:
repek, Twoje wyjaśnienie jak najbardziej ma sens.
02-12-2012 17:49
Repek
   
Ocena:
+1
Porównanie jest absurdalne, więc trudno je analizować. To zupełnie różne sfery, wydaje mi się, że dobrze zaznaczyłem granicę między nimi.

A skoro przykład ze związkiem.

Jeśli facet w związku "dyskryminuje" kobietę, bo np. uważa, że ona nie może prowadzić samochodu lub on nie będzie zmywał naczyń, to jest szowinizm i seksizm. Ale nazywanie tego dyskryminacją jest równie trafne jak nazywanie potyczki wojną.

To pierwsze wynika z tego drugiego, z szerszego zjawiska. Ale chyba nie jest dobrym pomysłem zacierać tę granicę i mieszać skutek z przyczyną.

EDIT: Z drugiej strony, to dyskryminacja wynika z szowinizmu i seksizmu. :) Więc pewnie na poziomie związku należałoby mówić ściślej o przejawach tych zjawisk [a mogą one wyglądać już tak różnorodnie, jak różnorodne są związki między ludźmi].

Pozdro
02-12-2012 17:56
earl
   
Ocena:
+4
Dyskryminacja wynika z szowinizmu i seksizmu a te z kolei wynikają ze zwyczajnej podłości, chamstwa, niechęci, nienawiści czy pogardy dla innych. Dopóki nie wyeliminuje się tych negatywnych cech charakteru człowieka, to nie wyeliminuje się dyskryminacji. Czyli - nigdy. Ale zawsze należy walczyć z jakimkolwiek brakiem szacunku do drugiego człowieka.
02-12-2012 19:48
Albiorix
   
Ocena:
0
Ja tam uważam że migracja rozwiązuje wszystkie problemy. Jeśli społeczność A dyskryminuje grupę X to przedstawiciele tej grupy mogą się spakować i przenieść do społeczności B. Społeczność B zyska wartościowych ludzi a społeczność A pozbędzie się ludzi których za wartościowych nie uważa. Wszyscy są szczęśliwi, hej.
02-12-2012 20:38
earl
   
Ocena:
0
Pod warunkiem, że społeczność B będzie tego chciała i że społeczność X to faktycznie będą wartościowi ludzie, a nie jakieś menele i złodzieje.
02-12-2012 20:52
   
Ocena:
+10
Ależ Petro, sytuacja związana z twoją koleżanką to nie dyskryminacja a ekonomia.
Najwidoczniej pracodawcy bardziej opłacało się zatrudnić gorszego w fachu mężczyznę niźli lepszą kobietę która miałaby pociągnąć za sobą dodatkowe koszta.
02-12-2012 21:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.