» Blog » Czego się nauczyłem z BSG
08-06-2010 23:47

Czego się nauczyłem z BSG

W działach: Inspiracje do RPG, RPG, Scenariusze | Odsłony: 8

Czego się nauczyłem z BSG
Battlestar Galactica to naprawdę dobry serial, także dla erpegowca; oglądając pierwszy sezon, wielokrotnie notowałem sobie w głowie inspiracje do sesji. Ciekawe, że mają one charakter globalny: dotyczą nie pojedynczych technik i elementów świata (postaci, miejsc itd.), ale ogólnego kształtu sesji. Wpływają na całą fabułę. Myślę, że właśnie dlatego będą dla mnie tak wartościowe.

Oto część rzeczy, których się nauczyłem z BSG (a na pewno lepiej je sobie uświadomiłem).


To nie jest opowieść o postaciach trzeciego planu. Jednym zdaniem: "Jeżeli w dowolnym momencie scenariusza jeden z bohaterów niezależnych ma się okazać bardzo ważny dla fabuły, zastanów się, czy tej samej funkcji nie może spełnić postać gracza".

Przykład. W odcinku Bastille Day jedna z postaci deklaruje, iż jest najlepszym strzelcem na pokładzie. Dzięki temu zostaje wysłana na misję, która wymaga obecności snajpera. Jeden z twórców serialu zauważył potem, że z punktu widzenia wewnętrznej logiki świata przedstawionego było to naciągane, ale przeważyły potrzeby dramaturgii: w ważnych wydarzeniach mają brać udział protagoniści, nie postacie dalszego planu.


Głęboki oddech historii. Relacje między postaciami graczy będą o wiele bogatsze, gdy bohaterów połączą pewne wydarzenia z przeszłości. Jeszcze ciekawiej jest wtedy, gdy żadna z postaci nie ma dostępu do prawdy obiektywnej; każdy zna tylko cząstkę tego, co się stało. Dzięki temu dwaj bohaterowie mogą w zupełnie inny sposób interpretować fakty, co kryje w sobie znaczny potencjał – nie tylko dla relacji między postaciami, ale też dla podejmowanych przez nie działań.

Przykład. Admirał William Adama, dowódca Gwiazdy Bojowej Galaktyka, miał dwóch synów. Jeden z nich, Zak, rozbił się podczas lotu. Jego brat Lee oskarża ojca, że to dla niego nieszczęśnik chciał być pilotem: Face it. You killed him. Ale potem okazuje się, że jeszcze inna postać z serialu ma coś ważnego do powiedzenia na temat Zaka Adamy. Przez cały pierwszy sezon pamięć o zmarłym, emocje z nim związane i nowo odkrywane informacje wywierają silny wpływ na postępowanie trójki zaangażowanych bohaterów serialu.


Więcej – tutaj.

W następnym odcinku kontynuujemy naszą przygodę z BSG. Do przeczytania!

Komentarze


Kastor Krieg
   
Ocena:
+3
Ech, świetna notka, ale jakże nie lubię czytać tylko po to, by skonstatować, iż przeczytałem 40%, a reszta "na innym blogu". Zmusza mnie to do wyłuskiwania pominiętych elementów, a to co tutaj jest smakuje jak trailer wpisu blogowego.

Niefajne. Scobinie, blogu Scobina, nie idźcie tą drogą ;)
09-06-2010 14:20
Scobin
   
Ocena:
0
Dzięki za komentarz! Masz dużo racji, będę jeszcze myślał o tym, w jaki sposób układać takie teksty jak powyższy.

Może jakieś propozycje? :-) Najprostsze wyjście (przy założeniu, że 100% treści chcę umieszczać tylko na blogu ściśle erpegowym) to zaproponowanie tylko początkowego fragmentu tekstu, dzięki temu znika problem wyłuskiwania.

Inny sposób, który przychodzi mi na myśl, to krótkie streszczenie tekstu [czyli w tym wypadku bez samocytatu ;-)]. To mi się w tym momencie wydaje najlepsze.
09-06-2010 15:51
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Ano jakbyś urwał w połowie i dał linka byłoby bardziej do zaakceptowania. Pocięcie tekstu jest fe.

Ciekawe, bo dziś skończyłem Spartacusa i chodziło mi po głowie napisanie notki w podobnym klimacie z jednym, też niby oczywistym i ogólnym wnioskiem.

Dążenia.

Każdy w tym serialu czegoś chce i do tego dąży. Potem tylko kilka punktów spornych i zbiegów okoliczności i wszystko świetnie kręci się samo. Baardzo dobry serial.
09-06-2010 16:12
Noth
   
Ocena:
+1
Fajna notka, tylko forma notki "wersja demo" jest zła :D.
10-06-2010 10:55
Cherokee
   
Ocena:
+1
@Głęboki oddech historii

Ten kawałek podsunął mi pomysł na mini-system do jednostrzałów (choć jak znam życie, jakieś indie tego typu już gdzieś istnieje). W pewnym sensie jest to wywrócenie Twoich wniosków na lewa stronę. ;-)

MG kreuje jakiś miniony konflikt. Najlepiej by stron tego konfliktu było tyle co graczy ale jako że konflikty lubią być bipolarne, można go rozbić na podkonflikty łączące pary graczy. Ważne, by każdy BG miał na pieńku z kilkoma innymi (kilka podkonfliktów). Następnie każda ze stron (pod)konfliktu dostaje swoją, subiektywną wersję wydarzeń. Wersje te z założenia są sprzeczne ze sobą. Jaki był prawdziwy przebieg wydarzeń? To zostanie ustalone podczas sesji.

Gra polegałby zapewne na odgrywaniu retrospektywnych scen. W trakcie sceny każda ze stron konfliktu próbowałaby przepchnąć swoją wersję wydarzeń jako prawdziwą. Byłoby to wsparte jakąś mechaniką, która oficjalnie przyklepywałaby któregoś mema. Gracze zdobywają punkty za każdego subiektywnego mema przepchniętego jako oficjalna wersja tego co zaszło.

Taka... Kłótnia RPG. ;-)
10-06-2010 12:28
Scobin
   
Ocena:
0
@Kastor, Craven, Noth

OK, następna notka będzie albo w formie "od początku do pewnego momentu bez wyłuskiwania", albo "streszczenie całości". :-) Człowiek uczy się całe życie.

@Cherokee

Pomysł dobry. Może rozwiniesz do postaci pełnej gry? ;-)
10-06-2010 12:43
Kastor Krieg
   
Ocena:
0
Ja tam wolałbym całą notkę tutaj, ale to mój kaprys. Nie cierpię łazić po zewnętrznych stronach i przyzwyczajać się do kwadryliona różnych layoutów i dziwnych czcionek. Tu się czyta całkiem wygodnie.
10-06-2010 14:09
Scobin
   
Ocena:
0
To już kwestia autorskiej decyzji strategicznej, która miała na celu zwiększenie ruchu na blogu erpegowym. ;-) Zobaczymy, jakie to będzie miało skutki na dłuższą metę; na razie pod tym względem zmian nie planuję.
10-06-2010 14:27

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.