» Blog » Czego nie lubię w Planescape
30-05-2009 01:40

Czego nie lubię w Planescape

W działach: Planescape, gry fabularne | Odsłony: 95

Czego nie lubię w Planescape

Welcome, addle-cove! Welcome to the worlds beyond your world, the great wheel of the cosmos. This is a great place!

D. Cook, "A Player's Guide to the Planes"

 

Dzisiaj z ograniczeniem grafomanii do niezbędnego minimum. Mam nadzieję, że będzie się dało czytać. :-)

 

Czego nie lubię w Planescape? Kilku rzeczy.

 

(kolejność przypadkowa)

 

1. Siedzicie sobie w karczmie. Gdy nagle otwierają się drzwi i wchodzi balor z papugą na ramieniu, 5 mefitów przebranych za klaunów, modron z akordeonem, przypominające glut nie wiadomo co z planu śluzu, gith w szpiczastej, różowej czapce i pijany krasnolud.

„Piwo imbirowe z Dwutopii dla moich kumpli” krzyczy balor!

 

Wiecie co najbardziej zaskoczy w tym opisie graczy? Ten pijany krasnolud, który wszedł na końcu. Typowy krasnolud jest tak „zwykłym” elementem tego niezwykłego świata, że jest absolutnie zadziwiający. Gdyby to był chociaż krasnolud - wysłannik boga Thora, to OK. Albo krasnolud z planu żywiołu ziemi. Albo krasnolud - członek jakiejś frakcji. Ale... zwykły krasnolud? Strasznie podejrzana sprawa.

 

W Planescape nie lubię podejścia, które u graczy dobrze znających setting objawia się często poprzez „Byłem. Widziałem. Nawet kilka razy.” Ich postacie są absolutnie nie do zaskoczenia. Wszyscy to cwaniacy, którzy zapalają cygaro magicznym płomykiem i każde zdanie komentują cynicznym „Serio?”

 

Cholera, czemu się zresztą dziwić?

 

Nieskończona góra? Mamy nawet kilka. Miasto na wewnętrznej powierzchni torusa? Heh, żeby to było najdziwniejsze. Absolutnie nie do ruszenia, silniejsza od bogów władczyni miasta, zabijająca wszystkich swoim cieniem? Jest w komplecie. Świat z samego ognia? Czemu nie. Trwająca od niepamiętnych czasów wojna, zabierająca miliony istnień rocznie? Jasne. Możliwość wypicia drinka z bogiem śmierci? Pewnie.

 

Byłem. Widziałem. Nawet kilka razy.

 

Spróbujcie pokazać graczom coś wspaniałego.

Może piękny wodospad? Opis leci tak:

Widzicie piękny wodospad. Za wodospadem... Czemu jest piękny? Eee... Nie jest oczywiście tak wysoki jak wodospady z Elizjum. Woda nie skrzy się tak magicznie wśród skał jak ta z wodospadów Celestii. Nie jest tak dziki i nieokiełznany jak wodospady z Ziem Bestii. Nie ma... No dobra, cofam ten „piękny”. Widzicie wodospad, który w ogóle was nie wzrusza. Za wodospadem...

 

Spróbujcie graczy wystraszyć.

- Wyskakuje na was zombie! - Zombie to ja widuję na setki w Sigil. Pracują jako pokojówki.

- Wyskakuje na was demon! - Z demonem to ja kiedyś w karty grałem. Oszukiwał, ale wygrałem.

- Wyskakuje na was mackowate cośtam! - Nie takie mackowate cośtam się w Limbo widziało, co chłopaki?

 

Czego nie lubię w Planescape? Tego, że gracze po kilku sesjach są nie do zaskoczenia/wystraszenia/rozbawienia. Niezwykłość jest zwykła.

 

2. Kiedyś istniały 52 frakcje lecz Pani Bólu stwierdziła, że to za dużo i ogłosiła: „Z rozkazu Pani Bólu w Sigil będzie tylko 15 frakcji. Zorganizujcie się – lub gińcie.”

 

Zorganizowali się i rządzą miastem.

 

Są to kolejno: ateiści; szaleńcy-pesymiści; zawodowi mordercy; grupa solipsystów; zwolennicy absolutnego chaosu; zrzeszenie niezrzeszonych; frakcja „szpiedzy-w-innych-frakcjach” złożona tylko i wyłącznie ze szpiegów w innych frakcjach itd.

 

Podział jest jasny i klarowny.

 

Jabłka dzielimy na: jabłka zielone, jabłka zjedzone, jabłka odmiany Szara Reneta, tanie jabłka, śliwki itd.

 

Podział równie sensowny.

 

Pani Bólu spojrzała zapewne na listę 15 frakcji, którą jej dostarczono i stwierdziła:

„Fajnie się podzielili!

Dobrze, że od razu napisali, że jedną z frakcji jest frakcja anarchistów, którzy chcą zniszczyć panujący w mieście porządek. Frakcja „nie jesteśmy kurde frakcją” też mi się podoba. Nawet grupy, które jawnie ze sobą rywalizują są na miejscu. A ci, którzy wierzą w całkowity chaos też są spoko.

No... wreszcie będzie miał kto rządzić moim miastem!”

 

Na poziomie „gry” frakcje są super. Serio, bardzo mi się podobają. Ale na poziomie „świata” są bezsensowne. I co najciekawsze – nikogo tam nie dziwią.

 

Czego nie lubię w Planescape? Bezsensownego podziału na frakcje, który jest powszechnie akceptowalny „wewnątrz świata”.

 

3. Śmiertelnie ranny demon upada na ziemię i krzyczy: „Daruj życie, a wynagrodzę cię bogactwem, sławą i potęgą o jakich nie śniłeś!” Odziany w lśniącą zbroję paladyn przykłada mu ostrze magicznego miecza do szyi i odpowiada z godnością: „Nie kłap trumną trepie! Chcesz mnie wpędzić w ślepaki? Odszpicuj się! Nie dostanę od ciebie ani brzdęku ani niczego innego. Prędzej pójdę w labirynty niż cię wypuszczę! Zaraz wpiszę cię do księgi umarłych, ty skurlu!”

 

Gwara w Planescape jest fajna. Przez 20 pierwszych minut sesji. Po dwóch piwach. W innych przypadkach te wszystkie skurle, śpiewki, krwawniki, pierwszaki, itd. tylko nudzą i śmieszą.

 

Nie da się tego języka używać przez dłuższy czas, bo jest zbyt ubogi. Nie da się go używać do opisywania czegokolwiek, bo jest za płytki (Czy „kłapiący trumną skurlony trep” mówi cokolwiek o opisywanej osobie?). Nie jest charakterystyczny, bo używają go praktycznie wszyscy w biedym Sigil.

 

Gracze mają też brzydką tendencję do używania tego języka zawsze i wszędzie. A że jest kiepski, to dyskusje wewnątrz drużyny zaczynają przypominać kłótnie przedszkolaków: „Ty jesteś głupi!”, „Ty jesteś brzydki!” tylko w wersji: „Ty skurlu!”, „Ty trepie!”. A że każdy należy do jakiejś frakcji i z definicji „ma rację”, to tego typu wymiany zdań są na porządku dziennym.

 

Czego nie lubię w Planescape? Jego płytkiej gwary, która jest przez graczy nagminnie nadużywana.

 

4. Sigil – miasto tysięcy portali. A i tak przejdziesz tylko przez ten, do którego klucz da ci Mistrz Gry.

 

Co więc daje ci reszta portali? Nic. Równie dobrze mogłoby ich nie być. Wieloświat jest olbrzymim miejscem, ale i tak zwiedzisz tylko te fragmenty, które Mistrz Gry będzie chciał ci pokazać. Reszta świata mogłaby równie dobrze nie istnieć, skoro nie masz do niej żadnego dostępu.

 

Tak wygląda sytuacja na niskich poziomach. A na wysokich? Gracze obwieszeni toną magicznych przedmiotów i znający setki zaklęć, które pozwalają im skakać po planach jak pijane króliki to niezły sprawdzian dla Mistrza Gry.

 

Pamiętasz co było na drugiej płaszczyźnie Acheronu? Rzucisz szybciutko zgrabnym opisem trzeciej warstwy Celestii? Jaki bóg ma siedzibę na szesnastym poziomie Otchłani? Kto poza modronami zamieszkuje Mechanus?

 

Albo wiesz takie rzeczy, albo opis cudownych i przepięknych planów wygląda tak: „Trafiacie do piekła. Jest jak zwykle. Nooo... czerwono i ogień. I diabły są...”

 

Gracze mogą w końcu teleportować się gdziekolwiek tylko chcą. Dziesiątki razy. W czasie jednej sesji. Ćwicz więc pamięć, rób tony notatek i znaj podręczniki na wyrywki. Innego wyboru nie masz.

 

MG: Ranny smok mówi do was: „Przyjaciele, musicie mi pomóc! Nie mam wiele czasu. Posłuchajcie...”

Gracz 1: „Hej, chłopaki, skoczymy sobie do Sigil na kielicha?”

Gracz 2: „Czemu nie! Co nas tu trzyma?”

 

Zachaczki muszą być naprawdę mocne. W innym świecie smoka posłuchaliby choćby z braku możliwości pójścia sobie. Tutaj nie posłuchają. Jeśli zrobisz zbyt słabe haki – już po sesji.

 

Czego nie lubię w Planescape? Wolności, która albo jest pozorna albo przeszkadza Mistrzowi Gry w prowadzeniu.

 

5. Fajne elementy w Planescape to między innymi Pani Bólu, Wojna Krwi, Marsz Modronów.

 

Zabij Panią Bólu. Zakończ Wojnę Krwi. Przerwij Marsz Modronów.

 

Nie da się. Nie da się. Po prostu się nie da.

 

Możesz mieć pierwszy poziom. Możesz mieć dwudziesty poziom. Zawsze jest ktoś potężniejszy od ciebie. Nieważne, co zrobisz – zawsze będzie ktoś lepszy od ciebie.

 

Owszem, we wszystkich systemach są elementy, które wydają się na pierwszy rzut oka „nie do ruszenia”. Ale po pewnym zastanowieniu dochodzi się do wniosku, że w sumie można je zmienić. Odbicie jakiejś krasnoludzkiej twierdzy w Warhammerze? Po dłuższej przygodzie – czemu nie? Zabicie Strahda von Zarovicha w Ravenloft? Cholernie ciężkie – ale to całkiem niezły pomysł na kampanię! Walka z Molochem w Neuroshimie? Na pierwszy rzut oka bez sensu – ale sami twórcy podrzucają kilka sposobów na ukatrupienie bydlaka. Może któryś zadziała?

 

A zabicie Pani Bólu? Zakończenie Wojny Krwi? Przerwanie Marszu Modronów?

 

Nie da się.

 

Gdzie indziej możesz w pewnym momencie usiąść na tronie (z czaszek?) i stwierdzić: jestem najbardziej wypasionym (mrocznym?) rycerzem na świecie! Ha! A w Planescape? „Zawsze jest większa ryba”. Niestety.

 

Nic nie znaczysz. Niczego nie możesz tak naprawdę zmienić. Nie ma się po co rozwijać.

 

Czego nie lubię w Planescape? Tego, że na wiele elementów świata postacie nie mogą mieć żadnego wpływu. Nie mogą z nimi nic zrobić i już.

 

---

 

To niektóre z rzeczy, których nie lubię w Planescape.

 

A wy? Czego w nim nie lubicie?

Komentarze


Kastor Krieg
   
Ocena:
+3
Au, bolesne - ostre, ale na tyle, co miałem z Planescape styczności, celne. Szczególnie ostatni punkt... Vampire: The Masquerade called and wanted it's metaplot back. :/
30-05-2009 02:01
Gruszczy
   
Ocena:
+3
4: Co broni Ci zmienić mechanikę na taką, w której postaci od początku gry będą miały jakąś kontrolę nad podróżami, a jednocześnie nie będę mogły tego robić dowolnie?

5: Kto broni Ci rozpisać kronikę, w której postaci decydują się zabić Panią Bólu? A potem opisać, co dzieje się w Sigil po jej śmierci? Ktoś Ci tego zabrania? Panowie z WotC przyjadą i zabiorę Ci kości? Gracze Cię porzucą? Dziewczyna nie będzie Cię chciała? Chomik zacznie strajk głodowy? Bez żartów - Twoja gra, Twój świat, Twoja decyzja. Chcesz, żeby ktoś sprzątnął Panią Bólu - suka jest już martwa ;-)
30-05-2009 02:36
Kastor Krieg
   
Ocena:
+6
Gruszczy, tak, tak, pewnie.

A w Maskaradzie można zapobiec Gehennie! Rozpisz kronikę w której zabijacie po kolei Przedpotopowców! Męczycie się ze Żmijem, nadchodzącą Apokalipsą, Okiem Żmija na nieboskłonie? Wywalcie to wszystko z settingu! Mechanika Storyteller wam przeszkadza? Przekonwertujcie sobie na d20.

Przecież panowie z WW nie zabiorą wam kostek. A to, że zamiast być MG zaczynasz bawić się w armchair designera, to już pewnie taki mały detalik, tak samo jak to, jakiego olbrzymiego nakładu pracy to wymaga.

Kupując grę, chciałbym jednak, by pewne rzeczy były już zrobione, a nie wymagały ode mnie napisania drugiego podręcznika.
30-05-2009 03:08
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
O! A jednak ktoś postanowił skopać leżącego! : )
1. Tzn. nie lubisz podejścia graczy, z którymi miałeś styczność w Planescape? Twój opis karczmy wskazuje, że jako prowadzący nie umiesz sam dozować elementów dziwnych.

Jeżeli drużyna gra jako zespół pierwszaków, wprost nie powinno się od razu podawać im wszystkiego na raz. Stopniować zaskoczenie. Dozować motywy. A jak wpychasz im wszystko do gardła, to co ma być potem zaskakującego?

Zresztą dziwny nie musi być mackowaty potwór. Torment podał tego najlepsze przykłady. Dziwny może być doskonały wojownik, który złożył przysięgę, iż pierwszy raz sięgnie po broń dopiero w trakcie apokalipsy. Dziwny może być facet szukający ludzi mogących uwierzyć, że w Sigil mogą zakwitnąć drzewa.

Kiedy gracze stają się obyci ze światem i przestają być pierwszakami... I tak zawsze można ich zadziwić.

Co lubię w Planescape? To, że umiejętne dozowanie dziwów daje efekt niczym w Autostopem Przez Galaktykę. Niby wszystko już było, ale zawsze można spotkać coś nowego, jeszcze dziwniejszego.

A zrzucanie na setting faktu, że Ty nie umiesz dozować a Twoi gracze nie potrafią się cieszyć... Muszę dopowiedzieć?

2. No to wtopa, stary. Wtopa, ponieważ każdy element jest w tym wypadku kwestią interpretacji i to, że Ty coś uważasz za bezsensowne nie znaczy, że musi takim pozostać. Zresztą powstają teksty odnośnie perspektywy Pani Bólu, takie jak w PSCS "zdaje się, że podział frakcji po Kriegstanz przyniósł w ciągu kilku lat znacznie więcej ofiar, niż miał wywołać sam Wielki Przewrót".

Gracze pytają: "Jaki sens ma Wolna Liga?". Może mają zrównoważyć Guwernatów. "Po co Harmonium, skoro większość ludzi przez nich dystansuje się do prawa?" Może właśnie Pani chce, by prawo nie było czymś silnym, gdyż dzięki temu rozwija się lepiej handel. Tylko krok dzieli Prawo od Cenzury i Cła. "A po co komu Chaosyci?". No właśnie... Po co? *uśmiech*

Lubię w Planescape wieloznaczność i swobodę interpretacji niemal każdego elementu świata. Pani może być nadbogiem lub trzema wiewiórkami z pierścieniem lewitacji i szatą. Poza tym nie powiedziałbym, że akceptowalne wewnątrz świata absurdy są czymś niezwykłym dla spadkobierców skopców, azteckich ofiar i Auschwitz.

3. Kolejny raz: nie lubisz w Planescape tego, że ludzie nie potrafią posługiwać się narzędziem, jakie się im daje. Ja z tego samego powodu mogę nie lubić dynamitu. Bo ludzie zepsuli sprawę.

To prawda, że standardowa kmina jest uboga... I dlatego w podręcznikach jest używana w sposób oszczędny. Musiałeś w bardzo dziwny sposób uczyć graczy kminy, że nie pokazałeś im, do czego ona naprawdę służyć.

A stwierdzenia takie jak "każdy w Sigil mówi" czy założenie, że każdy zna tą samą kminę w mieście, stanowiącym symbol kotła kulturowego jest...

4. No lol, czy Ty naprawdę MASZ takie problemy, czy sobie je wymyślasz? Czy Twoi gracze naprawdę chcą latać z wywieszonym jęzorem do miejsc, których nie znają? Czy nie czują zagrożenia, jakim może być latanie po obcych miejscach? Gracze chcą wnerwić prowadzącego i polecieć na wycieczkę do Hadesu? Ok, ale popamiętają to na długo. Do każdej podróży trzeba się przygotować, każda jest niebezpieczna, a jeżeli prowadzący daje im możliwość uznania, że miecz, zbroja i pierścień +3 są niczym ręcznik w Autostopie, to sorry. Czyja to wina: prowadzącego czy systemu?

Poza tym wolność krępowana pomysłami prowadzącego jest problemem WSZYSTKICH gier fabularnych. Jestem w Nowym Jorku i jestem wampirem. Chcę pojechać samolotem do Waszyngtonu, bo tak. Reszta drużyny chce zostać w NJ i MG mówi, że moglibyśmy najpierw skończyć kampanię. Moja wolność jest pozorna. Jestem mieszkańcem Imperium i postanawiam uciekać do Bretonii. Jednak drużyna dowiaduje się, że łatwiej i bezpieczniej jest pojechać do Estalii. Wolność jest ograniczona.

Dude, naprawdę przesadzasz.

Poza tym samo zdobywanie kluczy i wiadomości o portalach jest przygodą an sich. Prowadzący kreuje świat i jego prawa, żeby graczom dać frajdę.

Ale jeżeli wolisz taką postawę: http://mayhnavea.polter.pl/,blog.h tml?6231

to może warto przemyśleć kilka rzeczy?

5. Kolejny problem Twój, nie systemu. Każda rzecz jest zmienialna, każda naruszalna, każda definiowalna i elastyczna. Ja tam gram obecnie w Neuroshimę. Mamy pierwszą i prawdopodobnie jedyną kampanię od paru miesięcy. Gramy w zniszczenie Molocha. Gra bez Molocha? WTF? Stary Świat z wysadzonym Albionem? oWoD, w którym wampy pokonują wilkołaki?

Każdą rzecz można rozegrać, każdą dostosować. Jeżeli nie ma ku temu odwagi lub pomysłu, czy to znowu świadczy o wadach systemu?

A teraz moja lista rzeczy, których nie lubię w PSie:

1. Mało osób w to gra.

2. Nie jest już wydawany.

Aha. Dziękuję, że walnąłeś tą notkę w dniu premiery siódmego numeru Sigilijskiej Śpiewki. Rozumiem, że sprowokowaliśmy Ciebie do tego. Teraz możemy poczuć się ważni. : )

I zastanów się, czy nie otwierasz ponownie czegoś takiego jak tutaj: http://forum.polter.pl/-vp958858.html#958858 , kiedy to kłóciłeś się przez całe mnóstwo postów o coś, co w zamym założeniu było błędne...
30-05-2009 07:52
Gantolandon
    Gantolandon
Ocena:
+1
Dłuższa polemika będzie potem, na razie przyczepię się tylko do jednego punktu: Ravenloft nie jest najlepszym przykładem na pokazanie, że wszystko się da. Wyjść o własnych siłach nie można. Ani zabić Dark Powers.
30-05-2009 11:39
Zsu-Et-Am
   
Ocena:
+6
Polecanka za temat! Miło widzieć jakieś zainteresowanie PS-em - krytyczne bywa nawet lepsze niż zachwyty. Nawet gdy w sporej części nijak nie można się z nią zgodzić... ;) Jako że będzie to jednak wymagało nieco dłuższej odpowiedzi, jak zauważył Ganto (a nawet kilku - poruszyłeś parę zagadnień), zapraszam za jakiś czas na bloga: http://wieloswiat.blog.pl/ - doprawdy dziwię się, że Aureus nie zrobił tego samego.

Tutaj jedynie odniosę się do paru komentarzy (a pośrednio i do tekstu):

Kastor - "każdy gra jak chce i nikomu innemu nic do tego", czyż nie? Choć gdy zacznie się obnosić ze swoim "pomysłem na...", pewnie spotka się z krzywymi spojrzeniami - jak kilka moich znajomych, które w Wampirze:
- poznały Kaina
- zaprzyjaźniły się z nim...
- doczłapały się z któregoś-z-wyższych-pokoleń do poziomu Przedpotopowców...
itp. Z założenia może się nie da, może to wymaga trochę kombinowania - ale skoro ktoś chce? W PS podobnie, choć ważniejsze jest coś innego. Pewne elementy świata mają służyć czemu innemu - nie są "głównymi bossami". Pani ma powstrzymywać niektóre zapędy graczy i utrzymywać względne status quo w Sigil, by dało się grać (a przy okazji ubarwia setting). Wojna dałaby się pewnie zatrzymać, ale to już wiązałoby się z bardzo specyficzną kampanią i ciekawymi konsekwencjami; dopóki jednak trwa, jest źródłem przygód, motywacji itd. - jednym z ważnych elementów świata.

Aureus - nie za ostro? Choć ogółem masz rację... poza kminą, po której trochę się prześlizgnąłeś. Przede wszystkim po wczytaniu się nie jest wcale "płytka", tym bardziej iż oparto ją na rzeczywistym angielskim cant. Trzeba poświęcić jej więcej uwagi, by docenić niektóre elementy - np. to, że rangi Harmonium z jednej strony kojarzą się z władzą i służbami porządkowymi, ale przede wszystkim są skojarzone z terminami muzycznymi; albo samo "clueless" - z jednej strony potoczne określenie oznaczające "tępaka, głupka, kogoś bez znajomości rzeczy" (stosowane także w angielskiej mowie potocznej, w PS dodatkowo oznaczające - nieco pogardliwie - Pierwszaków,) z drugiej - "clue-less", gdzie "clue" jest synonimem "key", klucza - niezbędnego, by wrócić do domu. Jedna z najbardziej typowych, baśniowych fabuł! A tego jest więcej. Poza tym trzeba pamiętać o tym, co pisali o niej sami twórcy settingu od samego początku, uzasadniając i regulując jej funkcjonowanie...

Kilka przydatnych linków na użytek dalszej dyskusji:

Słownik tormenciarzy - jak wygląda PS przez pryzmat gry, książek i ich fanów
Kmina - krótka charakterystyka i historia przekładu
30-05-2009 12:04
yaevin
    Na...
Ocena:
+8
...początek wyjaśnienie dla wszystkich. W tytule tekstu i w tekście jak byk stoi "Czego nie lubię w Planescape". Nie "Dlaczego nie lubię Planescape". To tak, gdyby ktoś nie doczytał. :-)

Gantolandon - z Ravenloftu można zwiać o własnych siłach. W podręcznikach jest opisane kilka (kilkanaście?) sposobów.

Dark Powers są nie do zabicia nie dlatego, że są nie do zabicia (jak Pani Bólu), tylko przez to, że są tym, czym chce je uczynić Mistrz Gry. Jeśli Mistrz Gry będzie chciał, by gracze sprzątnęli Dark Powers, to nie ma żadnego problemu.

Zsu-Et-Am - Waszego bloga czytuję dość regularnie, więc nie ma problemu. :-)

Aureus - widać, że jesteś dużym fanem Planescape. Szczególnie zasady "centrum wszechświata". Za takie centrum najwyraźniej się uważasz, jeśli sądzisz, że nowy numer "Śpiewki" zainspirował mnie do napisania tego wpisu.

Nie zainspirował.

Po pierwsze - miałbym zaledwie kilka godzin na napisanie 4 stron czcionką dwunastką. Jest to dla mnie niemożliwe. Nie potrafię w takim czasie napisać tekstu tej długości, by ktokolwiek poza mną mógł go zrozumieć.

Po drugie - każdy tekst, który wrzucam na bloga, leży u mnie na dysku co najmniej przez kilka dni. Jeśli po kilku dniach jestem w stanie go przeczytać bez krzywienia się, to dopiero wtedy go wrzucam. Z tym wpisem było tak samo.

"I zastanów się, czy nie otwierasz ponownie czegoś takiego jak tutaj: (...), kiedy to kłóciłeś się przez całe mnóstwo postów o coś, co w zamym założeniu było błędne..."

Po pierwsze - nie kłóciłem się, tylko dyskutowałem.

Po drugie - mogę brać udział w dowolnych dyskusjach. W tych z góry przegranych także. Wywoływać takie dyskusje też mogę.

"A teraz moja lista rzeczy, których nie lubię w PSie:

1. Mało osób w to gra.

2. Nie jest już wydawany."

Tak jest! Do tego dodaję:

3. I przez to stał się systemem takim jak Cyberpunk czy Cthulhu - świętą krową.

"jako prowadzący nie umiesz sam dozować elementów dziwnych", "jak wpychasz im wszystko do gardła", "zrzucanie na setting faktu, że Ty nie umiesz", "że Ty coś uważasz za bezsensowne", "Musiałeś w bardzo dziwny sposób uczyć graczy", "Ty naprawdę MASZ takie problemy", "Czyja to wina: prowadzącego czy systemu?", "jeżeli wolisz taką postawę: (...) to może warto przemyśleć kilka rzeczy?", "Kolejny problem Twój, nie systemu", "nie masz ku temu odwagi lub pomysłu"

Um... i to ja kłóciłem się w tamtym temacie na forum? A może Ty chcesz tutaj doprowadzić do kłótni?

Tak się bawił nie będę.
30-05-2009 15:30
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-12
To się nie baw, nieszczególnie mi na jakiejś relacji zależy. Teza główna brzmi: żaden z elementów, które wymieniłeś, nie jest wadą systemu, tylko podejścia, jakie prezentujesz.

Teza parafrazująca. Czy system jest wadliwy an sich, czy jedynie fur dich? (Te terminy stosuję nie z założenia, by pokazać swoją fajność, ale w dobrej wierze. Jeżeli interesujesz się naukami Kanta, bez problemu złapiesz kontekst i łatwiej będzie nam się odnosić do meritum. Jeżeli filozofia Ciebie nie bawi, zignoruj akapit.)

Proszę o kontrargumenty.
30-05-2009 18:37
Ysabell
   
Ocena:
+3
Dzięki za notkę. Przypomniałam sobie dzięki niej, że strasznie lubię ten system. :-)
30-05-2009 21:13
MichalSzy
   
Ocena:
+2
Dyskusja w temacie "Kilka pytań o Planescape" była wg mnie bardzo ciekawa. Jej obserwowanie i zaprezentowana tam interpretacja postaci Rowana Darkowooda, przynajmniej dla mnie były bardzo inspirujace... ponadto nie nazywałbym jej "klótnią". Tak samo uważam, że i ten wpis nie miał za zadanie rozpocząć sporów a raczej ukazac nieco inne spojrzenie na ten setting.
31-05-2009 10:01
yaevin
    Musisz...
Ocena:
+1
...lubić Planescape Ysabell, skoro jako awatar masz obrazek pochodzący z jednego z głównych podręczników. :-)

Ja także lubię ten setting.

Szkoda tylko, że nikt poza Aureusem nie powiedział, co mu się w Planescape nie podoba. Myślałem, że pojawi się więcej ciekawych głosów na ten temat.
31-05-2009 15:08
Zsu-Et-Am
   
Ocena:
+1
Kontrwpis w przygotowaniu ;), ale skoro prosisz...

Nie podoba mi się to, że prawa do PS są trzymane przez WotC i wykorzystywane w taki sposób, który zrywa w rzeczywistości z settingiem. Nie przeszkadza mi wymiana kosmologii - to kosmetyka na dużą skalę; za to zrobienie z Bleakers obłąkanych kabalistów poszukujących magicznej potęgi w szaleństwie? Z perspektywy D&D "tak jest lepiej", ale to odcinanie się od settingu - dla mnie jako dla fana lepiej byłoby, gdyby odsprzedano prawa Zebowi, a tutaj zastosowano nowe nazwy.

Poza tym: żałuję, że linia wydawnicza jest całkiem martwa, a publikacje fanów są siłą rzeczy pozbawione nowych ilustracji Diterlizziego i na ogół wiele brakuje im do jakości oryginałów. Zbyt często są przegadywane i przeładowane klimaciarstwem (co wiąże się też z nadużywaniem kminy czy jakichkolwiek innych sposobów stylizacji).

...z czym wiąże się podobny zarzut względem niektórych (nie wszystkich!) autorów i dodatków do PS. Ich poziom nie był równy - trafiały się słabsze momenty, niespójności (Marsz Modronów co 17 lat na samym początku, potem zmiana... i wyciszenie wątków, które miały się z tym wiązać) i przegadane, przestylizowane fragmenty, tak jak i "zmarnowane okazje": postaci, lokacje czy grupy, których potencjału nie wykorzystano.

Pewnie znalazłbym jeszcze kilka zarzutów, ale to wszystko bardziej tyczy się konkretnych produktów czy "czegoś poza" niż settingu jako takiego.
31-05-2009 23:36
Gantolandon
   
Ocena:
+2
Zmarnowanych okazji w ogóle jest tyle, że starczy na obdzielenie osobnej notki. Jakby tak stworzyć listę "Wielkich Pokrzywdzonych" Planescape, to mógłbym wymieniać długo. Znalazły by się tam fakcje (m. in. Sign of One), istoty (rilmani, niebianie), a nawet niektóre plany (jak ktoś podsumował Bytopię na Planewalkerze: "Plan rzemieślników, którzy nie lubią poszukiwaczy przygód. Autorzy równie dobrze mogli napisać 'Nie idźcie tam.'"). Kilka z kolei potencjalnie świetnych elementów rozbuchano za mocno, chociażby wpływy yugolothów. Podsumowując: system ma wady. Problem z tym, że nie zgadzam się z tymi podanymi przez yaevina - dłuższa notka na ten temat jest w trakcie powstawania.
01-06-2009 00:15
yaevin
    O...
Ocena:
+2
...coś takiego jak podał Gantolandon mi chodziło! Dokładnie! Przesadzone yugolothy, niewykorzystana Dwutopia. Konkretne i "wewnątrz świata". Nie chciałbym się natomiast koncentrować na minusach settingu jako "gry".

Swoją drogą - dzięki panowie za podlinkowanie mnie na Waszym blogu. :-) Mam tylko dwie małe uwagi:

"yaevin, znany też jako bijekcjazNwR"

Po pierwsze, nie jestem znany. Jako bijekcjazNwR też nie. :-) Swoją drogą, to brzmi odrobinkę jak "Poszukiwany John Smith, znany też jako rzeźnik ze Smallville". ;-P

Druga sprawa to opatrzenie owej notki tagiem "flame". Trochę to... nieładne. Szczególnie, że ja naprawdę nie chcę nigdzie flejmować.
01-06-2009 00:44
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Hm... Na http://plankatalog.za.pl/ też podałem "znany jako". I nie za bardzo widzę alternatywną formę. "aktywny też jako"? "udzielający się też jako"?
01-06-2009 06:40
Zsu-Et-Am
   
Ocena:
+1
yaevin - "flame" to żarcik z mojej strony; jak widać po powyższych komentarzach, temat dla niektórych jest z jakiegoś względu na tyle drażliwy, by uznawali go za powód do kłótni. Nie bierz tego do siebie i pamiętaj, że nic tak nie rozgrzewa serc, jak porządny flame war raz na jakiś czas ;). "Znany także jako" (por. angielskie "also known as") zaraz podmienię na coś innego.

W temacie: "zbytnia DeDekowość". PS powstało jako setting do D&D, ale często jest zbyt Inne, by to miało sens. Mimo to próbowano...

Spośród zaniedbanych - w ogóle Plany Wyższe potraktowano trochę po macoszemu... Można by narzekać także na półplany, choć tu już w grę wchodzi raczej to, że nie udało się przygotować dodatku im poświęconego (zapowiadanego od samego początku) przed zamknięciem linii.

Zbyt duża niekonsekwencja na różnych polach, m.in. jeśli chodzi o dobór charakterów postaci - Darkwood, A'kin - czy nazewnictwo (choć to może bardziej wina TSR...): Olimp i Gehenna były OK, ale Tarterus ani Gladsheim (ew. Asgard) nie?
01-06-2009 18:34
Brilchan
    Wiem że wypowiadam się pod bardzo starym wpisem
Ocena:
0
Ale i tak się wypowiem :P Wydaje mi się że wszystkie wymienione problemy to tylko problem braku dogadania się między graczami a prowadzącym. Wszystkie z wymienionych problemów da się rozwiązać poprzez zwykłą rozmowę i ustalenie kilku reguł i wzajemnych oczekiwań

Co do nienaruszalności niektórych elementów. Znam z opisów świetną kampanie w której wbito z tuzin bogów i zlikwidowano rasę Łupieżców umysłu a postaci same stały się ważnymi graczami. Więc nie widzę problemu w tym żeby stworzyć kampanie w której rozstrzygamy wojnę krwi lub zatrzymujemy marsz modronów. Ustalamy sobie wtedy że tworzymy własną wersje settingu i jest OK i to właśnie w Planescape. Zaskoczenie graczy udało się tam Mistrzowi całkiem dobrze mimo że miał do czynienia z zaprawionymi Sferowcami

Sam grałem w sesji gdzie na poziomie 12 mordowaliśmy bogów i zmienialiśmy "niezwykle ważne elementy metaplotu których absolutnie nie wolno ruszać". To było co prawda FR ale nie widzę problemu żeby to samo uczynić pośród Sfer

Nie czytałem jeszcze pozostałych wpisów więc może przelewam z pustego w próżne. Ale jeszcze raz: Przy odrobinie wyobraźni i dobrej woli możemy uniknąć zarówno wszystkowiedzących graczy, uciekania przed głównym questem na kielicha oraz meataplotu czy sferycznych przepaków

Aha, obrazek PB która cieszy się nad listą Frakcji BEZCENNY :D
05-01-2013 07:11
Zireael
   
Ocena:
0
Pani Bólu ciesząca się z listy frakcji faktycznie bezcenna...
05-01-2013 10:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.