» Blog » Czas goni nas - dzisiaj o grze w szachy z zegarem
07-08-2015 08:31

Czas goni nas - dzisiaj o grze w szachy z zegarem

W działach: planszówki, szachy | Odsłony: 7072

Poprzednia wiadomość z tej kategorii dostępna tutaj.

 

Dawno, dawno temu, jeszcze gdy byłem na studiach, kupiłem piękny radziecki zegar szachowy marki янтаръ. Od kumpla, za bodajże 20 złotych. I wiecie co? Pierwszy raz z nim zagrałem w zeszłym roku.

Trochę teorii. Po wykonaniu posunięcia, tą samą ręką, którą się ruszaliśmy, wciskamy zegar. Wtedy nasz zegar się zatrzymuje, a przeciwnika rusza. I tak na zmianę. Przegrywa ten, kto dostał mata, albo upłynął jego czas na grę. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy przeciwnik nie ma możliwości dania mata - czyli np. został z samym królem i skoczkiem, a my mamy masę bierek i mata moglibyśmy dać. Wtedy, nawet jeśli nam się skończy czas, jest remis.

Wskazówka minutowa dochodząc do godziny 12 podnosi chorągiewkę. Gdy chorągiewka opada, wtedy czas upłynął. W elektronicznych zegarach chorągiewki nie ma, ale zegar się zatrzymuje na 0:00 i zaczyna mrugać.

 

Wracając do tematu - do dzisiaj mnie zastanawia opór przed amatorskim graniem z zegarem. Nie mówię, żeby grać z zegarem cały czas, ale od czasu do czasu? Czemu nie!

 

Zalety gry z zegarem wydają się być oczywiste, jednak jeden element, wydaje mi się, że nie jest.

EMOCJE. Jeśli ktoś mi mówi (np. nonsensopedia), że gra w szachy jest nudna, to jestem przekonany, że taka osoba nigdy nie grała na czas. Przykład - masz 2 minuty, masz przewagę dwóch pionków. Przeciwnik ma 25 minut i rusza się powoli. Ty wpadasz w panikę. Czy zdążysz dorobić hetmana. Czy zdążysz dać mata. Chorągiewka już się podnosi, tak naprawdę nie wiesz kiedy opadnie. Nagle "cudem", gdy chorągiewka jest już na czubku czubków, dajesz mata. Podajesz rękę przeciwnikowi a on i kibicujący wujek i syn mówią - tato, ręce ci się trzęsą :). EMOCJE.

Inne zalety są oczywiste - jest w miarę uczciwie, nie ma sytuacji gdy ktoś nie wytrzymuje nerwowo gdy jego przeciwnik każde posunięcie wykonuje przez 30 minut. Pierwsze turnieje szachowe były grane bez zegarów i niektórzy uczestnicy po prostu poddawali walki walkowerem, bo nie wytrzymywali godzin namysłu przeciwnika. W praktyce turniejowej, zdarzało mi się myśleć przez 30 minut... ale wtedy i tak przegrałem :). Good morning, mr Obvious, ale można z zegarem zaplanować wieczór, w przeciwieństwie do gry na sucho.

I jeszcze może parę słów komentarza o upływie czasu. Nie wiem jak to jest, ale czas przeciwnika zawsze płynie wolniej niż mój własny :). Do tego, w sytuacji gdy mamy słabszą pozycję jakoś czas znowu płynie szybciej. Co więcej, mam wrażenie, że styl gry przeciwnika i czas, przez jaki on się zastanawia, wpływa na nasze własne zachowanie. Czyli gdy przeciwnik rusza się szybko, my też mamy tendencję do szybkich posunięć. Gdy przeciwnik długo myśli, my też dłużej się zastanawiamy. Ma to niebagatelne znaczenie w sytuacjach gdy jeden z graczy ma dużo mniej czasu. Strategie są różne, i zależą od indywidualnych predyspozycji gracza i przeciwnika. Opisałbym to następująco (wersje graniczne, w rzeczywistości jest, jak wiadomo, 255 odcieni szarości): 

Wersja 1) W sytuacji powyżej, gdy my mamy 2 minuty a przeciwnik 25, on grając wolniej i myśląc przez 5 minut, może automatycznie "spowolnić" nasze reakcje, czyli więcej czasu zużyjemy na ruch. Ale w praktyce, możemy też więcej wariantów przemyśleć w "jego" czasie.
wersja 2) znowu mamy 2 minuty, przeciwnik 25. On grając bardzo szybko, nie daje nam czasu do namysłu w "jego" czasie. Jednakże, zwiększa się prawdopodobieństwo, że zagra niedokładnie.

Która wersja jest skuteczniejsza? Myślę, że zależy od przeciwnika. Ja osobiście skłaniam się do przynależności do grupy graczy z wersji 2, czyli wolę, gdy przeciwnik rusza się szybciej, a mniej dokładniej:)

W praktyce turniejowej, wydaje mi się, że najczęściej ustala się czasy ~15' (12 czasu podstawowego + 3' za każde posunięcie), 30' lub 60' i więcej (na zawodnika, czyli cały mecz jest prawie x2 dłuższy). Generalnie tym wyższy poziom chce się osiągnąć, tym w dłuższych turniejach trzeba grać. Czyli grając po 15' nie zdobędziesz tytułu arcymistrza. Jest to w praktyce (mojej) trochę męczące, gdyż aby zdobyć np. II kategorię trzeba grać w turnieju min. 7 rundowym, po 60'. Czyli każdy mecz trwa w wersji ekstremalnej ok. 2 godzin, tak więc cały turniej trwa ponad 14 godzin. Cały weekend w plecy, co powoduje, że nie jest łatwo wygospodarować czas na takie zawody. Turnieje po 12+3' są z reguły pół- lub trzyczwarte- dniowe, czasem nawet wieczorne.

W grze kurnikowej, zauważyłem, że najczęściej gra się po 3-7 minut. Dla mnie osobiście jest to zbyt krótko i prawie zawsze przegrywam na czas:). I oczywiście grając tak szybko, dochodzi nowa strategia - poświęć figurę, aby tylko skomplikować życie przeciwnikowi (najczęściej zniszcz pozycję roszady). Jest duża szansa, że ta strata nigdy nie zostanie odrobiona. I lubię grać z czasem dodawanym, czyli np. 3'/posunięcie, gdyż wtedy pojawia się możliwość dojścia do końcówki.

Tyle na dzisiaj, zachęcam do dyskusji i próby gry z zegarem.

 

Poprzednia wiadomość z tej kategorii dostępna tutaj.

4
Notka polecana przez: Agrafka, KRed, leto_ii, TO~
Poleć innym tę notkę

Komentarze


TO~
   
Ocena:
0

I kolejny fajny tekst :) Nie sądziłem, że szachy mogą wywoływać takie emocje, a tu proszę :)

Zawsze podczas gry w szachy dostawałem taki [autocenzura], że się w końcu zniechęciłem. A tu proszę, czytam i mam ochotę spróbować ponownie.

10-08-2015 23:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.