» Recenzje » Czarny Wygon. Słoneczna Dolina - Stefan Darda

Czarny Wygon. Słoneczna Dolina - Stefan Darda

Czarny Wygon. Słoneczna Dolina - Stefan Darda
Stefan Darda, uzyskawszy spory rozgłos swoją debiutancką książką, postanowił pójść za ciosem i potwierdzić sukces następnym utworem. W rezultacie mamy w ręku kolejną powieść grozy rozgrywającą się na tzw. ścianie wschodniej, w tym wypadku na Roztoczu. Bliskie – w sensie geograficznym – miejsce akcji łączy obie powieści, a czytelnik znający debiut bez trudu odnajdzie wiele elementów wspólnych dla Czarnego Wygonu. Słonecznej Doliny i Domu na wyrębach.

Fabuła, wbrew licznym próbom autora, nie jest ani zbyt zawiła, ani też zaskakująca. Dziennikarz Adam Nowotny odczytuje zapiski swojego redakcyjnego kolegi Witolda Uchmanna, zaginionego na Roztoczu. Adam stara się odnaleźć zaginionego kolegę, a przy okazji napisać ciekawy artykuł. Razem z nim odkrywamy cały szereg ludzkich tajemnic i niewytłumaczalnych zjawisk, połączonych w zasadzie tylko jednym – miejscem. W miarę rozwoju akcji część tych tajemnic Nowotnemu udaje się poznać, inne wątpliwości pozostają nierozstrzygnięte, zapewne przyjdzie poczekać do drugiego tomu.

Taka szkatułkowa narracja miała chyba w zamyśle autora służyć zwiększeniu dynamiki akcji. Jednak samo nagromadzenie wątków, zdarzeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji nie wystarczy. Brakuje mi w tej książce jakiegoś większego pomysłu, który mógłby w pewien sposób panować nad całością.

Pisarz sięga do klasycznych elementów horroru i szerzej: fantastyki. Historia przeklętej, znajdującej się poza czasem wioski i jej upiornych mieszkańców oraz motyw błąkającego się po lesie chłopa, który morduje ludzi siekierą dla własnej przyjemności, to schematy nieobce czytelnikom. Być może zabrzmi to paradoksalnie, ale właśnie w użyciu tych chwytów upatruję słabość Słonecznej Doliny. W swoim debiucie Darda postawił na budowanie nastroju i dzięki temu był wyjątkowy, wyróżniał się na tle innych debiutantów. Jego książkę mogli też czytać ludzie spoza kręgu miłośników fantastyki. Historia przedstawiona w Czarnym wygonie nie pozostawia czytelnikowi zbyt dużej swobody odbioru. Autor operuje zbiorem rekwizytów, między którymi nie znajduje się nic, co mogłoby odróżnić tę książkę od całego ogromu podobnych pozycji.

Nie można powiedzieć, że to powieść zła, której lektura będzie jedynie stratą czasu. Nie jest to jednak pozycja zapadająca w pamięć. Sytuuje się w gronie dzieł bardzo przeciętnych, a te nie żyją długo w świadomości odbiorców. Problem autora to brak własnego unikalnego stylu. Trudno też nie odnieść wrażenia, że pisarz ani nie był gotowy na tak dobre przyjęcie debiutu, ani też nie udźwignął ciężaru głosów krytycznych. Na zarzut o zbyt małą ilość grozy odpowiedział nagromadzeniem postaci i motywów rodem z klasycznych już horrorów. Jednak same rekwizyty nie są w stanie zbudować satysfakcjonującej czytelnika całości.

Najmniej zrozumiałe jest dla mnie rozbicie książki na dwie części, być może uprawnione z marketingowego punktu widzenia, ale właściwie zabijające tekst. Być może jako całość broniłby się lepiej. Czytelnik pozostaje zostawiony w środku opowieści wzorem współczesnych seriali telewizyjnych, a literatura rządzi się zupełnie innymi prawami. Cykl można budować z szeregu mniej lub bardziej powiązanych ze sobą opowieści, ale musi tym kierować jakiś ogólny zamysł, jeśli czytelnik nie ma zostać zniechęcony do sięgnięcia po następną pozycję. A w Słonecznej dolinie nie udało mi się tego zamysłu dostrzec. Takie rozwiązanie może sugerować niektórym odbiorcom brak szacunku dla czytelnika, zatem mogą oni odpłacić tym samym i już nie wziąć książki Stefana Dardy do ręki.

Ciężko mi pisać tak poważne zarzuty, gdyż debiut Dardy przyjąłem jako powiew świeżości na rodzimej scenie grozy. Niestety, autorowi nie udało się uniknąć tego, co muzycy nazywają "syndromem drugiej płyty". Będzie mu bardzo ciężko odzyskać zaufanie rozczarowanych czytelników.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
4.67
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Czarny Wygon. Słoneczna Dolina
Cykl: Czarny Wygon
Tom: 1
Autor: Stefan Darda
Wydawca: Videograf II
Miejsce wydania: Chorzów
Data wydania: 9 lutego 2010
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka
Format: 135 × 210 mm
ISBN-13: 978-83-7183-779-1
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Komentarze


~Alth

Użytkownik niezarejestrowany
    Zajdel?
Ocena:
0
Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale czy to nie ta seria została nominowana do Zajdla 2010?
22-07-2011 22:21
baczko
   
Ocena:
0
Tak, to je to.
22-07-2011 22:55
chwast81
   
Ocena:
0
A mnie nie rozczarował. Lubię obyczajowe horrory. WYRĘBY były lepsze, ok, ale ta książka nie jest nieudana, jest parę fajnych, nowych pomysłów, których brakuje wielu twórcom horrorów i u nas, i na zachodzie
23-07-2011 08:52
Canela
   
Ocena:
0
jest parę fajnych, nowych pomysłów, których brakuje wielu twórcom horrorów i u nas, i na zachodzie

Ciekawość zżera mnie do trzewi: jakie to pomysły? Bo chyba w mojej wersji książki ich nie było...
25-07-2011 10:57
chwast81
   
Ocena:
0
Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, że większość horrorów jest oparta na schemacie: Coś/Ktoś zaczyna zabijać; bohater z początku jest niedowiarkiem, kiedy wreszcie zaczyna wierzyć w siły nadprzyrodzone ( w miedzyczasie pojawia się coraz to więcej ofiar), odnajduje MENTORA/ZNAWCĘ, który opowiada mu wydumaną historyjkę, podsuwa rozwiązanie; nasz bohater postepuje według zaleceń MENTORA i toczy wielką, finałową bitwę, w której albo ginie sam, albo pokonuje jakiegoś POTWORKA (nieraz giną obaj). No i w epilogu POTWOREK ożywa...Tutaj tego nie ma, ciekawy jest zamysł zagubionej miejscowości, mieszkańców szybciej się starzejących i umierających po JEJ opuszczeniu, świetna jest warstwa obyczajowa. Nie powiem, książka ma parę przestojów, ale o niebo wolę ją od powielanych schematów Mastertona, a dłużyzny sa niczym w porównaniu z dłużyznami MEGAPORAŻKI światowego horroru, Pana Kinga. Moim skromnym zdaniem książka klimat MA. Poczekajmy na następne twory Pana Dardy, NA BOGA, to Jego druga książka, a pierwsza była znakomita; dostrzegajmy różnicę między książkami z gatunku OPOWIEŚCI NIESAMOWITEJ a HORROREM/GORE. Ten kto szuka flaków, niech sięgnie po coś innego. Gdybym sugerował się druzgoczącymi opiniami większości, nigdy po tę książkę bym nie sięgnął i moim zdaniem byłoby czego żałować
25-07-2011 13:42
Canela
   
Ocena:
0
Spoiler alert

Błagam, topic wioski zaginionej w czasie, która robi się ogólnodostępna dla zwiedzających raz na X lat jest stary jak świat. Pamiętam, że nawet jeden odcinek smerfów na tym bazował, kiedy to dziadek smerf z takiego właśnie pojawiającego się raz na sto lat zamku, uratował babcię smerf i żyli długo i szczęśliwie.
25-07-2011 13:51
baczko
   
Ocena:
+1
@Canela

Też pamiętam ten odcinek :D
25-07-2011 14:00
chwast81
   
Ocena:
+1
NO bo to fajny pomysł jest :P. Dla mnie ok i już, dla kogoś nie ok... i też już :P
25-07-2011 16:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.