» Recenzje » Czarnoksiężnik z Archipelagu - Ursula K. Le Guin

Czarnoksiężnik z Archipelagu - Ursula K. Le Guin

Czarnoksiężnik z Archipelagu - Ursula K. Le Guin
Powieść Czarnoksiężnik z Archipelagu, pierwszy tom z cyklu Ziemiomorze, jest wznowieniem wydanej przed blisko 40 laty powieści Ursuli Le Guin. Duny, syn kowala z wyspy Gont, mając siedem lat odkrywa u siebie talent do czynienia magii. Szczęśliwym trafem świadkiem tego wydarzenia jest jego ciotka, wiejska czarownica, która bierze go do siebie na naukę. Chłopiec poznaje podstawowe zaklęcia i uczy się panować nad swoim darem. Zdobyta wiedza przydaje mu się kilka lat później, gdy za pomocą magii powstrzymuje atak piratów na rodzinną wioskę i pomaga mieszkańcom w pokonaniu napastników. Zostaje bohaterem i przyciąga uwagę czarnoksiężnika Ogiona, który postanawia sam kontynuować edukowanie Duny’ego. Chłopiec, który w międzyczasie przyjmuje dorosłe imię Ged, jest niecierpliwy i pragnie natychmiast poznać całą magiczną wiedzę mistrza, by stać się potężny i sławny. Toteż dochodzi do konfliktu między nimi, gdyż Ged oskarża Ogiona, iż ten nie chce przekazać mu swoich umiejętności. Czarnoksiężnik wysyła więc chłopca na wyspę Roke, do szkoły magii, gdzie Ged rozpoczyna profesjonalną naukę. W ciągu kilku lat, ku zadziwieniu czarodziejów, chłopiec dorównuje umiejętnościami mistrzom-nauczycielom, niektórych przewyższając i, otrzymując laskę czarnoksiężnika, rusza w świat, by realizować swoją magiczną misję pomagania ludziom.

Książka niesie kilka przesłań uniwersalnych. Po pierwsze: pycha nieprzypadkowo jest pierwszym z grzechów głównych, gdyż stanowi przyczynę wszelkiego zła. Dwukrotnie, najpierw na Gont, potem na Roke, staje się ona sprawcą nieszczęścia głównego bohatera. W pierwszym przypadku, chcąc się popisać umiejętnościami przed młodą czarodziejką, wypowiada on zaklęcie przywoływania duchów zmarłych. Wraz z duchem przywołuje jednak przerażającego stwora, którego w ostatniej chwili odpędza w zaświaty Ogion. Za drugim razem chcąc upokorzyć Jaspera, złośliwego kolegę ze szkoły, również używa tego zaklęcia. Tym razem stwór rzuca się na młodzieńca, by wniknąć w niego i, wykorzystując ciało i umiejętności Geda, czynić zło na świecie. Z pomocą chłopcu przychodzi arcymag Nemmerle, który ratuje Geda, ale sam przy tym ginie. Tym razem stwór nie zostaje wygnany tam skąd przyszedł, tylko czyha gdzieś na młodzieńca poza Roke, aby, gdy tylko Ged opuści bezpieczne schronienie, dopaść go i dokończyć swój zamiar.

Drugie przesłanie uczy, że nieraz potrzeba wielkiego wstrząsu, aby zmienić charakter człowieka. Ciężkie rany, odniesione od potwora na Roke, zmieniają Geda. Od tej pory przestaje dążyć do sławy i popularności. Przeciwnie, zostając czarnoksiężnikiem zamierza osiąść gdzieś na odludziu, aby w jak najmniejszym stopniu korzystać z magii, ponieważ obawia się skutków swoich czarów. Dlatego zamiast dworów królewskich wybiera małą wyspę Low Torning, zamieszkałą przez skromnych i prostych rybaków. Tam żyje jakiś czas, pomagając im w leczeniu i zaklinaniu pogody. Lecz potwór z zaświatów, zwany też cieniem, odkrywa jego kryjówkę, czym zmusza Geda do ucieczki z wyspy. Odjeżdżając obiecuje on wyświadczyć mieszkańcom przysługę – zmusić zagrażające rybakom smoki, zamieszkujące pobliską wyspę Pendor, do zaprzestania ataków na archipelag. Czarnoksiężnik wywiązuje się z obietnicy. Jednocześnie zwalcza w sobie egoizm, kiedy przywódca smoków, w zamian za swobodę działalności, obiecuje zdradzić imię cienia, bez znajomości którego czarodziej nie ma szans w walce z prześladowcą. Ged, mając na względzie dobro wysp, odrzuca jednak tą propozycję.

Trzecie wreszcie przesłanie uczy, że trzeba zawsze mężnie stawiać czoła niebezpieczeństwu. Ucieczka nie na wiele się zda, gdyż zły los zaatakuje nas często w niespodziewanej chwili, nieprzygotowanych. Tak dzieje się z Gedem. Uciekając przez wiele tygodni przed cieniem traci siły fizyczne i magiczną moc, którą wysysa z niego prześladowca. Pewnego razu tylko przypadek ratuje go od stania się niewolnikiem potwora. Postanawia więc sam poszukać wroga i zmierzyć się z nim na wybranym przez siebie terenie. Decyzja okazuje się zaskakująco skuteczna – po raz pierwszy cień okazuje lęk przed Gedem i zaczyna uciekać. Czarnoksiężnik rusza w pościg aż na kraniec świata i tam dopada swojego prześladowcę. Dochodzi do ostatecznej walki, w której Ged, odkrywszy uprzednio imię potwora, pokonuje go i wyzwala się spod wiecznego lęku.

Powieść pani Le Guin została uznana za arcydzieło fantasy. Ja nie byłbym aż tak szczodry w ocenie, gdyż znałem lepsze fabuły. Niemniej jednak jest to dobra literatura. Wartka akcja, znakomicie zarysowane sylwetki psychologiczne głównego bohatera i innych postaci, barwne opisy górskich i wyspiarskich krajobrazów – to wszystko sprawia, że czytelnik nie jest znudzony, co więcej – nie ma ochoty oderwać się od stron powieści, czekając co będzie dalej. Nie czytałem dalszych części cyklu, jednak jeśli są napisane w podobnym stylu, należy schylić czoła przed autorką.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.93
Ocena użytkowników
Średnia z 100 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Czarnoksiężnik z Archipelagu (A Wizard of Earthsea)
Cykl: Ziemiomorze
Tom: 1
Autor: Ursula K. Le Guin
Tłumaczenie: Stanisław Barańczak
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 30 kwietnia 1996
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Format: 142 x 202 mm
Seria wydawnicza: Fantastyka
ISBN-10: 83-7255-992-9
Cena: 28,00 zł



Czytaj również

Ziemiomorze
Alternatywa dla Tolkiena
- recenzja
Czarnoksiężnik z archipelagu
Magiczna podróż do Ziemiomorza
- recenzja
Ziemiomorze
Znać trzeba i basta!
- recenzja
Inny wiatr - Ursula K. Le Guin
Piąty tom trylogii
- recenzja

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
    eee?
Ocena:
0
ja wiem, ze wszyscy niemal te ksiazke znaja, ale po co pisac tego rodzaju streszczenia? tak w ogole do jakiej kategorii ten tekst usiluje nalezec, recenzji?
26-05-2007 00:33
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
zajebiste spoilery
26-05-2007 02:17
Mandos
    Bleeeeeee
Ocena:
0
Poza ostatnim akapitem mamy do czynienia z opowiadaniem treści i próbą jakiejś mniej lub bardziej udanej (raczej mniej) analizy.

Czy jest jakieś ważniejsze wydarzenie w książce którego autor recenzji nie przedstawił ?

Powieść pani Le Guin została uznana za arcydzieło fantasy. Ja nie byłbym aż tak szczodry w ocenie, gdyż znałem lepsze fabuły.
Jeżeli tak to skąd ocena 6/6, chyba, że to ktoś inny wpisywał cyferki.

Ogólnie jeden ze słabszych tekstów które czytałem w tym dziale. Raczej odstręcza od siegnięcia po to dzieło, a szkoda bo warte jest lepszej "reklamy".
26-05-2007 20:02
zgreg
   
Ocena:
0
Jestem rozczarowany - miala byc recenzja, a autorowi wyszlo streszczenie ksiazki. Fakt, jest to klasyka, ale mamy chocby mlodsze pokolenie, ktoremu szkoda psuc ksiazke przez spojlerowanie...

I za diabla nie rozumiem oceny:
"Powieść pani Le Guin została uznana za arcydzieło fantasy. Ja nie byłbym aż tak szczodry w ocenie, gdyż znałem lepsze fabuły."

To dlaczego 6/6? Boje sie myslec co recenzent by dal gdyby jednak byl szczodry...
27-05-2007 11:45
Richard Hade
    Ehhh
Ocena:
0
Troche szkoda slow. Nie mam pretensji do autora, bo wina za pojawienie sie tekstu w takiej formie nalezy obarczyc "korekte". Tekst ten nie jest ani recenzja, rozprawka, ani streszczeniem w sumie tez nie - nie wiem czym on jest :/.
Dziwi mnie, ze zostal puszczony, tym bardziej, ze kiedys sam mialem do czynienia (po obu stronach barykady) z tzw. "polterowa korekta" i wiem, ze byle gniota nie przepuszczala.
Sting, wypadek przy pracy?
Radzilbym tekst zdjac i kazac autorowi napisac go od nowa.
W tym miejscu, az prosi sie o nieisteniejaca juz mozliwosc oceniania artow, ale coz, widocznie sztuki sie nie ocenia... :P (sarkazm zamierzony)

Pozdrawiam
27-05-2007 20:16
earl
    odpowiedż na kilka zarzutów
Ocena:
0
1) Przede wszystkim moja ocena wynosiła 5, więc wkradł się tutaj błąd
2) Macie rację, za dużo tutaj streszczenia, następnym razem będę o tym pamiętał
3) Nie uważam swojego tekstu za sztukę, zwłaszcza, że recenzją artystyczną dopiero zaczynam się zajmować, więc przyjmuję wszelkie uwagi. Cóż, dotychczas miałem do czynienia z recenzją naukową, nieograniczoną ilością znaków i rządzącą się innymi prawami.
4) Zgreg, Brzoza, ja też posłużę się sarkazmem - żyjemy w Polsce, a więc używamy polskich liter, chyba że stosujecie zasadę "ponglish", gwarowego języka Polaczków z Londynu. Nie ma w polskim języku wyrazów "zdjac" czy "slow" itd.
28-05-2007 11:16
senmara
   
Ocena:
0
Autor recenzji ma prawo do zdradzania szczegółów fabuły. W jakim zakresie to robi, zależy to tylko od niego. Czytelnikowy dany tekst może sie nie podobać, bo też ma takie prawo, ale nie wciąż pozostaje zasada -że recenzja może zawierać informacje o treści książki.

Co do oceny - w tekście oddanym do redakcji była ocena 5/5, co analogicznie odpowiada naszej ujednoliconej ocenie 6/6.
28-05-2007 11:55
~1

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
dla mnei zatem konkluzja jest taka, ze lepiej profilaktycznie unikac recenzji z poltera, jesli sie jeszcze dana ksiazke chce przeczytac - skoro najwidoczniej szefowie dzialu daja przyzwolenie na wrzucenie de facto dowolnej ilosci watkow fabularnych w recenzji.
28-05-2007 16:26
6200

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Senmara: Jeśli jednak autor recenzji zdecyduje się na przedstawienie niemalże całej fabuły, wypadałoby IMHO dać spoiler alert na początku tekstu -- przez grzeczność dla osób, które recenzjostreszczeń nie trawią.

Earl: Recenzja jest kiepska od strony strukturalnej. Dobrze, że starasz się o małą analizę treści, ale nie rób tego w tak suchy, "szkolny" sposób ("pierwsze przesłanie... drugie przesłanie... trzecie przesłanie..."). Poza tym, jeśli przytaczasz przykłady fabularne na poparcie swych tez (co nie jest w sumie konieczne), to czyń to w sposób nieco bardziej zawoalowany. Obecnie wychodzi Ci jedne wielki spojler.

A tak na marginesie, Twój kontrsarkazm wymierzony w Zgrega i Brzozę jest baaardzo cieniutki.
28-05-2007 16:41
senmara
    Re
Ocena:
0
Jeśli jednak autor recenzji zdecyduje się na przedstawienie niemalże całej fabuły, wypadałoby IMHO dać spoiler alert na początku tekstu -- przez grzeczność dla osób, które recenzjostreszczeń nie trawią.

Tu się zgadzam. Chodzi mi tylko o to, żeby uniknąć sytuacji, gdzie wszelkie treści zdradzające fabułę są zabronione.

To, ile będzie zdradzone, zależy głównie od autora. Całkiem niedawno czytałam recenzję Komórki w Dzienniku no i cóż, również mogę powiedzieć, że powiedziane było prawie o wszystkim.
Jeśli wprowadzimy podział np. na recenzje analityczne i zapowiedziowe, to będą kłótnie o przynależnośc albo coś podobnego. Ale jeśli wg czytelników spełniałoby to swoją rolę, to czemu nie.

Nie wypowiadam się tu akurat tylko w tym jednym przypadku, ale odnośnie większości recenzji.
Są na przykład recenzje, gdzie autor przytacza nie tylko wątki i omawia strukturę, ale także porównuje recenzje innych autorów. I myslę, że to także mogłoby się znaleźć na polterze.
28-05-2007 20:35
earl
    re: borys
Ocena:
0
Użyłem "argumentum ad hominem", jeśli wiesz co to znaczy. Czy cieniutki, to Twoja ocena. Po prostu dziwię się, jak ktoś, kto nie zna podstaw gramatyki języka polskiego, może oceniać innych.
W końcu jeśli idzie o ścisłość, to powtarzam - zgadzam się z większością krytycznych uwag. I nie mam zamiaru się usprawiedliwiać więcej z mojego tekstu.
29-05-2007 09:28
~Borys

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Earl: Widze, jakiego argumentu uzyles. Ad hominem sa cieniutkie z definicji. A poza tym to LOL: Naprawde uwazasz, ze nieuzywanie polskich liter w internecie wynika z "nieznajomosci podstaw gramatyki jezyka polskiego"?
29-05-2007 11:45
Richard Hade
    Ehhh
Ocena:
0
Earl napisal:
"4) Zgreg, Brzoza, ja też posłużę się sarkazmem - żyjemy w Polsce, a więc używamy polskich liter, chyba że stosujecie zasadę "ponglish", gwarowego języka Polaczków z Londynu. Nie ma w polskim języku wyrazów "zdjac" czy "slow" itd."

Widze, ze sie purysta znalazl, ktory z netem ma do czynienia od niedawna jezeli sie czepia o takie rzeczy. Wybacz troche atakujacy ton mojej wypowiedzi, ale najnormalniej w swiecie troche mnie zirytowales tym tekstem. Tak jak napisal Borys, kiepskim argumentem z Twojej strony jest wniosek jaki wysnules na temat mojej znajomosci zasad polskiej gramatyki (sic! - jak mi wiadomo, brak polfontow co najwyzej moze podpadac pod ortografie, a nie gramatyke). Jezeli zas z netem masz do czynienia nie od dzis, wiedziec zapewne musisz o tym, ze jest to dopuszczalna forma wypowiedzi i miesci sie ona standardach "jezyka Internetu" i jakoby na rowni funkcjonuje z klasyczna polszczyzna.
Prosilbym o wczytanie sie jeszcze raz w moj poprzedni post, z ktorego to wynika, ze nie mam pretensji do Ciebie, a do korekty.
Co sie tyczy mojego "przytyku" odnosnie "sztuka-recenzja", to jak sie mozesz domyslac, albo i nie, jest to przytyk nie do Ciebie, a do decyzji jaka podjely wladze serwisu usuwajac mozliwosc oceniania artow.

Za ewentualne bledy gramatyczno-ortograficzne z gory przepraszam, dawno juz nie zajmowalem sie korekta na Polterze i widocznie wyszedlem z wprawy... :]

Pozdrawiam
29-05-2007 17:12
zgreg
   
Ocena:
0
4) Zgreg, Brzoza, ja też posłużę się sarkazmem - żyjemy w Polsce, a więc używamy polskich liter, chyba że stosujecie zasadę "ponglish", gwarowego języka Polaczków z Londynu. Nie ma w polskim języku wyrazów "zdjac" czy "slow" itd.

Poslugiwanie sie sarkazmem niestety nie wystarcza, warto zangazowac rowniez glowe. Pisanie bez ogonkow, choc sprzeczne z nasza ortografia, nie narusza netykiety.
Chocby dlatego, ze sa na swiecie polskojezyczni uzytkownicy internetu, ktorzy korzytaja z komputerow nie pozwalajacych na uzywanie polskich znakow (lub, jak ja, chcacy zaoszczedzic odrobine czasu). Przed wytknieciem palcem warto sie czasem zastanowic czy ma to sens...

pozdrawiam
02-06-2007 14:02
~karolina

Użytkownik niezarejestrowany
    wiadomość o czarnoksięzniku
Ocena:
0
ta ksiązka wydaje się bardzo interesowna
09-11-2007 17:07
~xxxx

Użytkownik niezarejestrowany
    książka
Ocena:
0
Książka mnie nie była interesująca .
17-10-2011 20:42

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.