» Recenzje » Czarna msza - antologia

Czarna msza - antologia


wersja do druku

Koktajl zza Bugu

Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Czarna msza - antologia
Rosyjska literatura fantastyczna od wielu lat konsekwentnie zdobywa kolejnych wielbicieli wśród polskich czytelników. W Związku Radzieckim służyła ona zarówno jako narzędzie propagandy, jak i zamaskowany sprzeciw wobec totalitarnego reżimu. Dzięki pozornie odrealnionej tematyce, twórcy mieli szansę przekazać swoje, nie zawsze "poprawne", zdanie. Nazwiska takie jak Bułyczow czy Strugaccy są już zaliczane do klasyków, niemniej warto wiedzieć kto obecnie wiedzie prym za wschodnią granicą, gdy ZSRR nie istnieje już od kilkunastu lat. Znacznie ułatwia nam to nowa antologia Fabryki Słów zatytułowana Czarna Msza.

Jest to już drugie takie dokonanie lubelskiego wydawnictwa na naszym rynku - w marcu 2006 roku, światło dzienne ujrzał Mroczny Bies. Recenzowany przeze mnie zbiór nawiązuje do niego zarówno oprawą graficzną, jak i przekrojowym doborem tekstów. Na całość składają się trzy duże opowiadania, jedno mniejsze oraz dwa polemiczne felietony. Trochę mało, ale jakość większości tekstów absolutnie rekompensuje niewielką liczbę prezentowanych historii.

Pierwsze sto stron z kawałkiem zajmuje ekscytująca Niańka Władimira Wasiliewa. Jego głównym bohaterem jest, znana już w nadwiślańskim kraju, postać wiedźmina Geralta spod Kijowa. Jest on oczywiście bardzo mocno wzorowany na słynnej kreacji z książek Andrzeja Sapkowskiego. Różnią się tym, że o ile Rivijczyk zabijał wymyślne potwory, tak Kijowianin walczy ze zwyrodniałymi maszynami, które czasami powstają przeciwko swoim użytkownikom. Nie zabrakło akcji oraz świetnej, nieco mrocznej atmosfery, choć tym razem szorstki w obyciu wojownik musiał przyjąć rolę niańki, trenującej nowobogacką, młodocianą mieszczankę.

Następnie ukazuje się Dynks Billy'ego, którego prawie dwustustronicowa objętość zasługuje chyba na osobny tom, a nie miejsce w zbiorku. Fabuła rozgrywa się w świecie bliższej przyszłości, a konkretnie - wiosce stylizowanej na amerykańską prowincję. Rezydują w niej dwaj byli astronauci, których imponujące ścigacze (coś w rodzaju latających samochodów) zostały chwilowo skonfiskowane przez miejscowego szeryfa. Angażują się oni w lokalne życie, które zostało zakłócone przez zaginięcie miejscowego dziwadła. Poszukiwania bardzo inteligentnej, choć zamkniętej w sobie dziewczynki zaczynają coraz bardziej absorbować Ivana i jego przyjaciela, tytułowego Billy'ego. Jego autor, Oleg Diwow miewa intrygujące pomysły, niemniej tekst irytuje wydumanym językiem i nieco prymitywnymi portretami psychicznymi bohaterów. Jak dla mnie, jest on najsłabszy ze wszystkich.

Ostatnia z dłuższych opowieści to hit i coś, co sprawiło, że postanowiłem lepiej poznać twórczość jej autorki. Dwuczęściowy Płomień Eterny Wiery Kamszy jest świetnym reprezentantem fantastycznej literatury o polityce na najwyższych szczeblach. Dramat rozgrywa się w Galtarach, stolicy pobłogosławionego przez bogów mocarstwa. Można go przyrównać do Watykanu doby Borgiów, ponieważ pisarka swobodnie czerpie z historii i wychodzi jej to nadzwyczaj dobrze. Rządząca dynastia Rakanów przechodzi gwałtowny kryzys związany z oskarżeniem następcy tronu o porwanie i wielokrotny gwałt na młodej żonie dowódcy wojska. Świadczą przeciw niemu bardzo poważne dowody, zaś jedynymi, którzy mu zaufają będą dwaj artyści. Szukający spełnienia malarz Diamni Koro, który uczy trudnej sztuki rysunku kalekiego członka rodu władców oraz jego mistrz Lentiro Sollega. Nie mając żadnych sensownych kontrargumentów, opierają się jedynie na wiernych szkicach twarzy oskarżonego. Rozwiązanie czającej się za tym intrygi nie jest bardzo zaskakujące, niemniej Płomień... czyta się z prawdziwą przyjemnością. Kamsza jest chłodno relacjonującym narratorem, a jednak potrafi uchwycić artystyczne namiętności, arystokratyczne dylematy oraz mistyczne przeżycia.

Dział z prozą zamyka Czarna Msza Arkanaru (od tego zapewne tytuł książki) Jeleny Pierwuszyny. Jest to portret świata, który przechodzi coś w rodzaju reformacji i związanej z nią wyładowaniami nienawiści. Na pierwszym planie wysunięty jest Kuin, enigmatyczny i bardzo inteligentny bohater, który miota się pomiędzy różnymi doświadczeniami mistycznymi oraz staje przed wyborami moralnymi. Jest to trudna, czasem zniechęcająca literatura, choć warta poznania z uwagi na wartość przekazywanych, choć umiejętnie zaowoalowanych, myśli.

Całość zamykają dwa teksty publicystyczne. Pierwszym jest Czas Połamanych Rowerów, w którym Paweł Amnuel merytorycznie narzeka na rosyjski światek fantastyczny, już nie tak wspaniały jak niegdyś. Może to brzmieć jak malkontenctwo starego człowieka, ale warto się zapoznać z opiniami szanowanego autora. Polemizuje z nim Jewgienij Łukin, próbujący obrócić wszystko w absurd. Czyni to z wyczuciem, podobnie jak Amnuel nie jest pusty w swych oskarżeniach.

Czarna Msza jako pojedyńcza książka nieco źle spełnia swoją rolę informowania o tendencjach wśród rosyjskiej braci pisarskiej. Cztery opowiadania to mało, choć zamieszczenie wspomnianych artykułów uważam za bardzo ciekawy pomysł. W parze z Mrocznym Biesem wygląda to dużo lepiej, bardziej wyczerpująco, dlatego polecam lekturę obu.

Recenzowana przeze mnie pozycja została przyrównana na tylniej części okładku do pysznej, nie skutkującej kacem mieszanki. Myślę, że każdy wielbiciel fantastyki powinien się z nią zapoznać. Koktajl zza Bugu jest specyficzny - to stanowi jego wartość. Albo bardzo smakuje, albo pozostawia gorzki posmak
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Czarna msza
Cykl: Almanach rosyjskiej fantastyki
Tom: 2
Autor: antologia
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 29 czerwca 2007
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Antologie
ISBN-13: 978-83-60505-46-5
Cena: 29,99 zł

Komentarze


Miroe
   
Ocena:
0
>Jest to już drugie takie dokonanie lublińskiego wydawnictwa

Chyba 'lubelskiego'...
21-08-2007 10:14
6200

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"pojedyńczy" -> "pojedynczy"

Wojewoda: "Mroczny bies" mnie bardzo rozczarował. Czy "Czarna msza" Twoim zdaniem stoi na wyższym, czy mniej więcej na tym samym poziomie?
22-08-2007 18:23
Wojewoda
   
Ocena:
0
Po pierwsze, przepraszam za błędy, każdemu się zdarza;)

Borys: Na mnie "Czarna Msza" zrobiła lepsze wrażenie. Opowiadania są po prostu ciekawsze i bardziej wciągające, choć zdecydowanie najlepiej prezentują się Kamsza i Wasiliew, których nazwiska już znałem, zaś ich książki są od dłuższego czasu u nas dostępne.
22-08-2007 19:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.