Cyrk nocy - Erin Morgenstern
Cyrk nocy obiecuje wiele: magiczny nastrój, czarodziejski pojedynek, wielką tajemnicę i jeszcze większą miłość. Ale czy jest w stanie tych obietnic dotrzymać?
Cyrk kojarzy się głównie z przaśnym widowiskiem pod kolorowym namiotem, gdzie hasają połykacze sztucznego ognia, klaun prezentuje żenujące sztuczki, a wypłowiały lew próbuje przeskoczyć przez obręcz. Jednak w Le Cirque des Rêves wszystko wygląda inaczej. Spektakle odbywają się wyłącznie nocą w namiotach o barwach czerni i bieli, a pokazy przygotowują najwięksi mistrzowie. Niektórzy z nich władają nawet prawdziwą magią.
Historia rozpoczyna się w drugiej połowie XIX wieku, kiedy dwóch mistrzów magii postanawia skonfrontować dwójkę swoich najzdolniejszych uczniów. Jeden wystawia do boju własną córkę, drugi zabranego z przytułku sierotę. Areną rywalizacji Celii i Marka ma być wspomniany cyrk, a rozgrywka trwać będzie wiele lat. Na czym jednak dokładnie polega jej charakter i jak wysoka jest stawka – tego młodzi adepci nie wiedzą. Nie są też świadomi, że pojedynek będzie decydował o losie innych osób związanych z cyrkiem, włącznie z ich życiem lub śmiercią.
Brzmi interesująco? Istotnie, początek powieści ma w sobie coś z kunsztownie rzuconego czaru. Kilkustronicowe rozdziały, pisane subtelnym językiem, umiejętnie wprowadzają nas w atmosferę niezwykłego miejsca, gdzie wszystko jest możliwe. Niestety, urok trwa krótko. Aura magicznej opowieści szybko ulatuje, a my zostajemy z poczuciem, że utwór prowadzi na literackie manowce.
Le Cirque des Rêves podróżuje przez kolejne miasta, wzbogaca się o następne atrakcje, ale fabuła niezmiennie tkwi w miejscu. Gdy wydaje się, że już najwyższa pora uchylić choć rąbka tajemnicy, ta wciąż pozostaje szczelnie zakryta. Kolejne opisy czarów, pokazów, przyjęć i towarzyskich spotkań, odwlekają odsłonięcie szczegółów intrygi niemal do samego końca. A gdy wreszcie historia osiąga punkt kulminacyjny, dzieje się to z pogwałceniem logiki – jak wtedy, gdy bohaterowie metodą nagłego olśnienia odgadują reguły i stawkę pojedynku, bez jakichkolwiek sensownych przesłanek. Elegancki, lekko poetycki styl narracji nie jest w stanie tego wynagrodzić, zwłaszcza, że po kilkudziesięciu stronach zaczyna robić się nużący. Pojawiające się od czasu do czasu przebłyski początkowej atmosfery to zbyt mało, żeby utrzymać zainteresowanie treścią.
Lektury nie uprzyjemniają również niemrawe kreacje bohaterów, nie wyłączając głównej dwójki. Celia i Marco są postaciami papierowymi, posiadającymi ledwie krztynę życia i blade pozory wiarygodności. Autorka szczegółowo opisuje ich ubiory, ale prawie nie wnika w psychikę – o ich myślach wiemy tylko tyle, ile sami powiedzą w dialogach. Nawet gdy zawiązuje się między nimi relacja miłosna (to, że w ogóle się pojawia, nikogo chyba nie zaskoczy), brak w niej prawdziwych emocji. Z kolei poboczne wątki urodzonych w cyrku bliźniąt Murray, czy marzącego o dołączeniu do artystów nastoletniego Baileya, zaczynają się obiecująco, ale pozostają słabo rozwinięte, a ich powiązanie z główną osią wydarzeń jest mocno wymuszone. Niewielkie role do odegrania przypadają także dwóm złowrogim mistrzom, którzy rzadko pojawiają się na scenie i niewiele wnoszą do całości. Wreszcie, niewykorzystany pozostaje potencjał samego cyrku. Opisy dokonujących się w nim cudów są barwne i plastyczne, ale jego funkcjonowanie, przemiany czy oddziaływanie na bohaterów (i odwrotnie) potraktowano po macoszemu.
Celia i Marco mogą sobie rzucać prawdziwe zaklęcia. Magia, którą próbuje oczarować nas Cyrk nocy okazuje się jednak fałszywa. Głównym atutem powieści jest jej delikatny nastrój, natomiast minusem miałka treść, przez co utwór pozostaje efektowną wydmuszką. Prawdziwie czarodziejskiej lektury trzeba więc poszukać gdzie indziej.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
________________________
Cyrk kojarzy się głównie z przaśnym widowiskiem pod kolorowym namiotem, gdzie hasają połykacze sztucznego ognia, klaun prezentuje żenujące sztuczki, a wypłowiały lew próbuje przeskoczyć przez obręcz. Jednak w Le Cirque des Rêves wszystko wygląda inaczej. Spektakle odbywają się wyłącznie nocą w namiotach o barwach czerni i bieli, a pokazy przygotowują najwięksi mistrzowie. Niektórzy z nich władają nawet prawdziwą magią.
Historia rozpoczyna się w drugiej połowie XIX wieku, kiedy dwóch mistrzów magii postanawia skonfrontować dwójkę swoich najzdolniejszych uczniów. Jeden wystawia do boju własną córkę, drugi zabranego z przytułku sierotę. Areną rywalizacji Celii i Marka ma być wspomniany cyrk, a rozgrywka trwać będzie wiele lat. Na czym jednak dokładnie polega jej charakter i jak wysoka jest stawka – tego młodzi adepci nie wiedzą. Nie są też świadomi, że pojedynek będzie decydował o losie innych osób związanych z cyrkiem, włącznie z ich życiem lub śmiercią.
Brzmi interesująco? Istotnie, początek powieści ma w sobie coś z kunsztownie rzuconego czaru. Kilkustronicowe rozdziały, pisane subtelnym językiem, umiejętnie wprowadzają nas w atmosferę niezwykłego miejsca, gdzie wszystko jest możliwe. Niestety, urok trwa krótko. Aura magicznej opowieści szybko ulatuje, a my zostajemy z poczuciem, że utwór prowadzi na literackie manowce.
Le Cirque des Rêves podróżuje przez kolejne miasta, wzbogaca się o następne atrakcje, ale fabuła niezmiennie tkwi w miejscu. Gdy wydaje się, że już najwyższa pora uchylić choć rąbka tajemnicy, ta wciąż pozostaje szczelnie zakryta. Kolejne opisy czarów, pokazów, przyjęć i towarzyskich spotkań, odwlekają odsłonięcie szczegółów intrygi niemal do samego końca. A gdy wreszcie historia osiąga punkt kulminacyjny, dzieje się to z pogwałceniem logiki – jak wtedy, gdy bohaterowie metodą nagłego olśnienia odgadują reguły i stawkę pojedynku, bez jakichkolwiek sensownych przesłanek. Elegancki, lekko poetycki styl narracji nie jest w stanie tego wynagrodzić, zwłaszcza, że po kilkudziesięciu stronach zaczyna robić się nużący. Pojawiające się od czasu do czasu przebłyski początkowej atmosfery to zbyt mało, żeby utrzymać zainteresowanie treścią.
Lektury nie uprzyjemniają również niemrawe kreacje bohaterów, nie wyłączając głównej dwójki. Celia i Marco są postaciami papierowymi, posiadającymi ledwie krztynę życia i blade pozory wiarygodności. Autorka szczegółowo opisuje ich ubiory, ale prawie nie wnika w psychikę – o ich myślach wiemy tylko tyle, ile sami powiedzą w dialogach. Nawet gdy zawiązuje się między nimi relacja miłosna (to, że w ogóle się pojawia, nikogo chyba nie zaskoczy), brak w niej prawdziwych emocji. Z kolei poboczne wątki urodzonych w cyrku bliźniąt Murray, czy marzącego o dołączeniu do artystów nastoletniego Baileya, zaczynają się obiecująco, ale pozostają słabo rozwinięte, a ich powiązanie z główną osią wydarzeń jest mocno wymuszone. Niewielkie role do odegrania przypadają także dwóm złowrogim mistrzom, którzy rzadko pojawiają się na scenie i niewiele wnoszą do całości. Wreszcie, niewykorzystany pozostaje potencjał samego cyrku. Opisy dokonujących się w nim cudów są barwne i plastyczne, ale jego funkcjonowanie, przemiany czy oddziaływanie na bohaterów (i odwrotnie) potraktowano po macoszemu.
Celia i Marco mogą sobie rzucać prawdziwe zaklęcia. Magia, którą próbuje oczarować nas Cyrk nocy okazuje się jednak fałszywa. Głównym atutem powieści jest jej delikatny nastrój, natomiast minusem miałka treść, przez co utwór pozostaje efektowną wydmuszką. Prawdziwie czarodziejskiej lektury trzeba więc poszukać gdzie indziej.
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Cyrk nocy
Autor: Erin Morgenstern
Tłumaczenie: Patryk Gołębiowski
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 17 października 2012
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Format: 135x215 mm
ISBN-13: 978-83-273-0075-1
Cena: 39,90 zł
Autor: Erin Morgenstern
Tłumaczenie: Patryk Gołębiowski
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 17 października 2012
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Format: 135x215 mm
ISBN-13: 978-83-273-0075-1
Cena: 39,90 zł
Tagi:
Cyrk nocy | Erin Morgenstern