» Blog » Cultures 2: Bramy Asgardu
08-08-2015 10:05

Cultures 2: Bramy Asgardu

W działach: recenzje, gry komputerowe | Odsłony: 390

Cultures 2: Bramy Asgardu
Gier opowiadających historię wikingów nie było zbyt wiele, zazwyczaj są to tytuły przedstawiające mieszkańców północy jako niezwykle brutalnych, okrutnych oraz bezlitosnych łupieżców i… całkiem słusznie. Podejmowane przez skandynawskich wojowników dalekie wyprawy obok celów osadniczych i handlowych w dużej mierze miały także charakter rabunkowy lecz nie wszystkie produkcje traktujące o Normanach ociekały krwią. Naprzeciw negatywnym wyobrażeniom odważnie wystąpił niemiecki zespół Funatic Development, który w 2000 roku zapoczątkował serię Cultures opartą na kanwie cyklu The Settlers od Blue Byte. Inspiracja popularnymi osadnikami zrodziła solidną podstawę – Discovery of Vinland by w dwa lata później mogła ukazać się kontynuacja Bramy Asgardu jednak obie części nie zaskarbiły sobie sympatii wśród graczy, a tytuły odeszły w zapomnienie dość szybko, niemniej jak to bywa nawet wśród skromnych gier, wokół Cultures zebrała się wąska rzesza fanów.

W grze jak w wielu podobnych rtsach kierujemy grupą pionierów a naszym głównym zadaniem jest wyeliminowanie oponentów z rozgrywki bądź zebranie określonej liczby materiałów. Bez względu na to gdzie toczy się akcja, gracze wznoszą budowle, przydzielają członków klanu do różnych zadań oraz walczą tak z dziką zwierzyną jak i wrogimi nacjami. Cultures posiada jednak kilka cech, które znacząco wpływają na oryginalność tytułu, już od pierwszych chwil mówiąc nam, że nie jest to zwyczajny klon Settlersów.

Po pierwsze weźmiemy czynny udział w życiu mieszkańców. Wikingowie nie są anonimowi – każdy z nich w momencie narodzin otrzymuje imię, a kiedy dorośnie stanie się pełnoprawnym obywatelem opisanym pięcioma współczynnikami. Utrata punktów zdrowia możliwa jest w walce lub w ekstremalnych sytuacjach jak długotrwałe głodowanie, energia określa poziom wypoczęcia, natomiast wytrzymałość spada gdy bohater wykonuje ciężką pracę. Motywację do działania zapewniają rozrywki, tymczasem wiarę postać uzupełni modląc się w świątyni. Ten szereg cech znacznie wpływa na szybkość poruszania się oraz samopoczucie naszych podopiecznych, a zadbać o podstawowe potrzeby możemy już na samym początku. Samotne życie do wybitnie ciekawych nie należy dlatego zbieracze i wykfalifikowani robotnicy łączą się w pary z płcią piękną, jeśli jeszcze przydzielimy rodzince chatkę znakomicie poprawi się jej komfort życia. Później dochodzą do tego meble, naczynia i rozbudowa domostwa a zarazem wprowadzenie się nowych mieszkańców. Zaryzykuję stwierdzenie, że ten element gry przypomina nieco zabawę w The Sims ale w bardzo ograniczonym stopniu.

Interesująco wygląda rozeznanie w terenie. W Cultures mieszkańcy osady nie są przyklejeni do dróg, powiem więcej, dróg jako takich wcale nie musimy budować. Obszar działania definiują rozmieszone po mapie drogowskazy, które umieszczamy za pomocą zwiadowcy i w ich obrębie osadnicy bez problemu odnajdują żywność czy potrzebne towary. Jeśli ktoś na chwilę zboczy z wytyczonych ścieżek zaczyna się cyrk – rozkaz marszu jest nieustannie przerywany bełkotem jednostki zaś jeśli nie odnajdzie ona w pobliżu źródła pożywienia najpewniej skona z głodu.

Po drugie Cultures wyróżnia ekonomia osady. Wydobycie podstawowych materiałów budowlanych tj. drewna, kamienia i gliny nie wymaga specjalizowanych budowli. Gra akcentuje rozwój pojedynczych jednostek i na samym początku wybierzemy kilku ochotników do gromadzenia surowców. Dalej posłużę się sztandarowym przykładem gdzie do wypieku chleba potrzeba najpierw mąki, a tą uzyskamy dzięki zmieleniu zboża z farmy. We Wrotach Asgardu jest podobnie ale zamiast szkół kształcących wykfalifikowanych robotników tytuł proponuje inne rozwiązanie. Pracujący w polu chłop zdobywa doświadczenie, dopiero po jakimś czasie będzie mógł on stać się młynarzem, ten następnie także się rozwija by móc w przyszłości być piekarzem. Profesji jest wiele a ścieżki naszych osadników niejednokrotnie się rozgałęziają. Taki model ekonomii wydłuża rozgrywkę i daje prawdziwą satysfakcję gdy widzimy sprawnie funkcjonującą cywilizację gdzie pojedynczy członek społeczeństwa pełni ważną rolę jak drobny trybik w wielkiej machinie przemysłu. Nieduża część wytwarzanych przez naszych podopiecznych dóbr może być przez nich eksploatowana. Narzędzia dadzą solidnego kopa zbieraczom i pracownikom zakładów, buty sprawią, że osadnicy zaczną biegać niczym boski posłaniec Hermes a pancerze ochronią ich przed wrażymi ciosami gdy ci zapędzą się zbyt blisko zabudowań nieprzyjaciela. Ekwipunek niszczeje, należy więc stale obserwować mieszkańców co raz dostarczając im nowego sprzętu.

Po trzecie Cultures to świetny przykład na to jak nie powinna wyglądać walka w RTSach. Do dyspozycji żołnierzy został oddany skromny arsenał broni, są włócznie, miecze i łuki, trzy rodzaje pancerzy oraz wspomniane wcześniej już buty. By jednak wiking zechciał wyruszyć na wyprawę wojenną musi przejść szkolenie – jak się okazuje niezbyt rygorystyczne gdyż wojownicy uparcie nie chcą słuchać rozkazów. Możemy ich co prawda ręcznie ustawić w prostym szyku i wydać standardowe polecenie postoju ale gdy tylko w polu widzenia pojawi się agresor wszyscy niczym barbarzyńcy w berserkerskim szale rzucają się na oponenta, zapominając w ferworze walki o formacji. Uwiera to w tej grze przede wszystkim dlatego, że we Wrotach Asgardu dowodzimy nacją, która w materii działań militarnych powinna czuć się jak ryba w wodzie tytuł jednak do wojny zniechęca.

W grze dla jednego gracza dostępna jest kampania składająca się z kilku misji.

Prerenderowane intro wyjaśnia niewiele – Bjarni syn dawnego wodza wikińskiej osady ma wizję walki z mitycznym wężem. U jego boku stają trzy zagadkowe postaci Blaszany Drwal z Oz, wojownicza księżniczka Xena oraz tajemniczy Pinokio w turbanie i choć wymienione imiona nie mają większego związku z realiami gry to doskonale odzwierciedlają wymowność filmu. Złego słowa nie da się natomiast powiedzieć o technicznej stronie wprowadzenia, które starzeje się bardzo powoli. Bajkowy klimat dobrze zapowiada zawartość tytułu.

W poprzedniku Discovery of Vinland wikingowie dopłynęli do ameryki, w Cultures 2 naszym zadaniem będzie zjednoczenie czterech narodów kontynentu europejskiego. Traktaty pokojowe nie są bez znaczenia, główny bohater Bjarni w swoich wizjach ujrzał zagładę całego świata. Dzięki zjednaniu sobie europejskich nacji Franków, Saracenów i Bizantyjczyków wódz ma nadzieję zapobiec katastrofie. Poza kampanią gra oferuje także kilka map dla rozgrywek sieciowych. O ile pojmuję rozległe tereny obszarów singleplayer tudzież multi gdzie zabawa to czysty sandbox, to zadziwiły mnie mapy fabularne ponieważ są one szczegółowo zaprojektowane a i tak nie odkryjemy większości krainy. Jednak kompozycje lokacji to bardzo mocna strona Cultures. Tereny leśne płynnie przechodzą tutaj w błotniste bagna, piaszczyste plaże, morza czy góry, przy tym przez całą grę towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że gram w rozbudowaną wersję Settlersów z tą różnicą, że mieszkańcy oderwali się od dróg.

Graficznie jest nieźle. Zdaje się, że oprawa wizualna przetrwała próbę czasu dopóki nie przybliżymy widoku. Wtedy ładne projekty budowli, elementów natury i samych osadników przemieniają się w zbiór kontrastujących ze sobą pixeli. Szczęśliwie zbliżeń nie musimy używać zbyt często, a oddalony teren ma swój urok. Pomimo, że oprawie wizualnej wyświetlanej w dużej rozdzielczości nie mam czego zarzucić to interfejs zatrzymał się w 2002 roku gdy Wrota Asgardu miały swoją premierę. Mikroskopijne ikonki i tabelki utrudniają grę niemiłosiernie za każdym razem zmuszając do dokładnego celowania w przyciski. Zaniedbaniu nie uległy dźwięki. Mieszkańcy rozmawiają w simowym dialekcie, w pobliżu lasów słychać pracę drwali, w górach o kamień uderzają kilofy, czasem warknie wilk bądź niedźwiedź, ponadto atmosferę wzbogaca przyjemny relaksujący soundtrack.

Cultures 2 wybrało kiepski okres na premierę. Rok 2002 wciąż był etapem historii gier, w którym praktykowano wydawanie RTSów a pojawienie się nowej produkcji tego gatunku nie wiązało się wśród zwolenników z wystrzeleniem sylwestrowych fajerwerków. Zresztą najwyraźniej produkcja nawet nie miała ochoty by stać się tytułem przełomowym, lecz wciąż w dziedzinie strategii o wyraźnie wyeksponowanej ekonomii stoi wysoko nieopodal Settlersów, Knights and Merchants czy Alien Nations.

Wideoprezentacja tytułu

1
Notka polecana przez: Podtxt
Poleć innym tę notkę

Komentarze


gacoperz
   
Ocena:
0

Cultures nie było oparte na Settlers. Pierwsze wersje tych gier powstawały równolegle do siebie.

10-08-2015 07:18
Forest.gwp
   
Ocena:
0

Źródło. Mogły powstawać równocześnie, co nie zmienia faktu że pierwszy Cultures wyszedł 2 lata później po settlersach 3.

10-08-2015 09:10
gacoperz
   
Ocena:
+1

Ano, i to w połączeniu z powolnym gameplay utopiło grę. Dzisiaj by ją pewnie zjedli Social Justice Warriors.

10-08-2015 11:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.