» Blog » [De Profundis]Listy z jądra ciemności #1
08-09-2012 21:29

[De Profundis]Listy z jądra ciemności #1

W działach: Cthulhu w II RP, Zew Cthulhu, De Profundis | Odsłony: 81

Prawdopodobnie najwdzięczniejszym systemem do relacjonowania jest De Profundis. Wystarczy jedynie wziąć się za przepisanie listów (a jeśli zaplanuje się wcześniej ewentualną publikację, nie stanowi to wielkiego nakładu sił i środków), poinformować czytelników o założeniach i już można przekazać w zasadzie kompletną treść gry - choć zupełnie nie odda się tego niespotykanego dziś uczucia czekania na list i gorączkowego odczytania zapisanych słów. Szkoda, że w epoce informacji epistolografia zamiera!

 

Gra jest daleka od ukończenia - niedawno wysłałem swój trzeci, czyli ogólnie piąty list. W tym tempie, jeśli co tydzień będę zapoznawać Was z kolejną korespondencją, za jakiś miesiąc razem ze mną będziecie czekać na dalszy ciąg - oby z równym jak ja zniecierpliwieniem.

 

Założenia

 

Zaproponowałem drugiemu graczowi, abyśmy rozegrali kampanię w dwudziestoleciu międzywojennym. Obaj siedzimy w tym okresie dosyć mocno, więc będziemy w stanie oddać ducha epoki w takim stopniu, by nasze listy nabrały na wiarygodności. Jako tło dla Kraju wybraliśmy przewrót majowy. 

 

Dalsze założenia były dosyć mgliste; za słowo klucz dla swoich listów wybrałem "Jądro ciemności" Josepha Conrada, a za podstawową inspirację z twórczości Lovecrafta moje ulubione i ukochane "W górach szaleństwa". W ten sposób, po krótkiej dyskusji, stworzyliśmy dwóch Badaczy.

 

Ignacy Hodolewski (herbu Jastrzębiec), podróżnik, przyrodnik, urodzony w kraju ussuryjskim w 1890 roku. Od 1897 roku w Charbinie w Chinach, gdzie jego ojciec był inżynierem zatrudnionym przy Kolei Wschodniochińskiej. Jego starsi bracia skazani na zesłanie do kraju nadbajkalskiego za udział w rewolucji 1905 roku. Studiował we Władywostoku nauki przyrodnicze. W roku 1916 zmobilizowany i przeniesiony na front kaukaski. Po pokoju brzeskim w wojskach białych brał udział w walkach o Ukrainę w 1919 roku. Przedostał się do Kraju, gdzie odbył kampanię roku 1920. Posądzony o kolaborację z bolszewikami, pomimo wyroku uniewinniającego narażony na ostracyzm społeczny opuścił kraj w 1924 roku. Pływa głównie do francuskich kolonii w Afryce, gdzie ma dużo znajomości w środowisku białych Rosjan. Współpracuje z Uniwersytetem Jana Kazimierza we Lwowie. Obecnie przebywa w Senegalu.

 

 

Franciszek (Franz) Taszef, urodzony w 1900 roku w Chodzieży. Potomek pruskiego lejtnanta biorącego udział w I. Wojnie Światowej, a następnie w powstaniu wielkopolskim. Po przyłączeniu Wlk. Księstwa Poznańskiego do Rzplitej, rodzina zmieniła pisownię nazwiska z Tascheff na obecną. Po śmierci ojca służącego pod Sikorskim w 1920, rodzina przeniosła się do Poznania, a najstarszy syn - Franciszek, dostał się na warszawskie ASP. Nawiązał bliską znajomość z nurtem formistów, a jego mentorem stał się Witkacy - Franz odbywał częste podróże do Witkiewiczówki w Zakopanem. Kiedy jego mistrz zerwał z malarstwem olejnym w 1925, Taszef zaczął poszukiwać na własną ręką inspiracji - planuje wrócić i osiedlić się w Poznaniu.

Wątek wspólny:
Ignacy poznał na froncie Józefa, ojca Franciszka. Po wojnie rodzina Taszefów ułatwiła Ignacemu zadomowienie się w Kraju. Ignacy poślubił najstarszą córkę Taszefów, Karolinę, która zmarła przy porodzie w 1923 roku. 
 
Dosyć istotne wydało mi się określenie, jakiego charakteru nabierają relacje między Hodolewskim a młodym Taszefem. Na chwilę obecną jest to mieszanina odpowiedzialności za młodszego przyjaciela z poczuciem winy za śmierć jego siostry. Ignacy z jednej strony nie chce narażać Franza na kontakt z niepokojącymi wydarzeniami, jakie towarzyszą wyprawie do Senegalu, ale z drugiej - poprzez swój życiorys - nie ma zbyt wielkiego wyboru. 
 
Osadzenie w realiach
 
Mity zasadniczo są tłem mojej opowieści; podobnie jak "W górach szaleństwa" skupiam się na "naukowej" części opowieści. Stworzyłem, na podstawie istniejących w dwudziestoleciu teorii, własny Mit. Utożsamiłem odległą Syberię z bluźnierczym płaskowyżem Leng, a w praindoeuropejskich legendach można znaleźć prawdę o dziejach młodej Ziemi. Dlatego też Hodolewski, wychowany na Dalekim Wschodzie, a walczący na Kaukazie, zetknął się z porozrzucanymi wzmiankami rodem z Mitów. Jako główny temat wybrałem możliwą migrację Hyksosów na teren Afryki Zachodniej z Egiptu przez Saharę, gdzie mogliby zaszczepić bluźnierczą wiedzę z azjatyckich stepów połączoną z egipsko-semickimi wierzeniami, tak podatnymi na przekształcenie w duchu lovecraftowskim.
 
Z drugiej strony, wykorzystywać będę także bohaterów niezależnych, których powołałem do życia w czasie prowadzenia sesji w II Rzeczypospolitej. Znam ich wystarczająco dobrze, by w żywy sposób wyobrazić sobie ich rozmowy z Hodolewskim, opisywane w kolejnych listach. Moim niejakim ulubieńcem jest prof. Piotr Konaszewicz, lwowski uczony i etnograf, wywodzący nazwę Lwowa od kultu Nyarlatothepa i badacz niepokojącego folkloru Galicji Wschodniej. Zgodnie z moją zasadą włączania bohaterów w historię powszechną, profesora Konaszewicza zabiją Niemcy w 1941 po wkroczeniu do Lwowa - stanie się on kolejną ofiarą masowego mordu na polskich uczonych Uniwersytetu Jana Kazimierza. 
 
Wreszcie też mocno nawiązuję do historii przekazanych przez podróżników z epoki. Do mojej bibliografii mogę zaliczyć książki A.F. Ossendowskiego i J. Potockiego wydanych w ramach niesamowitej serii "Podróże retro", kilka pomniejszych antologii (jak "Wśród buszu i czarowników", "Przed podbojem", "Rowerem i pieszo przez czarny ląd") i popularnonaukowych opracowań (że tylko wymienię "W cieniu krzyża i półksiężyca" i "Afrykańską Księgę Rodzaju"). 
 
Zacznę od końca
 
Po napisaniu pierwszego listu natchnęło mnie na sporządzenie "wstępu", napisanego po wojnie przez pracownika wrocławskiego Ossolineum. Postanowiłem, że tak nawiedzona korespondencja pomimo zawieruchy wojennej powinna trafić do Arkham, aby w ten sposób połączyć się ze spuścizną Lovecrafta. Nie ma tam jasno stwierdzone, czy Hodolewski i Taszef żyją w tym czasie, wiadomo tyle, że przekazali korespodnencję Konaszewiczowi przed wojną. Dla mnie wysłanie tych listów przez Ziemie Obiecane do Stanów Zjednoczonych miało nabrać pewnego symbolizmu - to świadectwo, że należą do innej epoki, innej Polski, już równie mitycznej jak Arkham i Dunwich.
 
LIST 0  
 

 
Wrocław, 24.02.1955
 
Szanowny panie Konaszewicz
 
Uzyskanie Pańskiego obecnego adresu przyszło mi z wielkim trudem, zajęło całe 5 lat. Nikt w Ministerstwie Ziem Odzyskanych nie potrafił dać mi jasnej informacji, czy rzeczywiście Pan opuścił kraj, a nawet, czy przeżył Pan wojnę. Od Pańskiej matki w Opolu w 1949 roku dowiedziałem się tylko tyle, że zamierzał Pan osiąść w Nowej Anglii, gdzie zaproponowano Panu katedrę na Uniwersytecie Miscatonic w Arkham. Czasy mamy ciężkie i ze zrozumiałych powodów naciskanie na kontakt z inteligentem, który opuścił Polskę Ludową mogło spotkać się z zainteresowaniem pewnych służb. Proszę docenić moje zaangażowanie, nawet teraz przesłanie Panu tej przesyłki obarczone jest pewnym ryzykiem.

 

Ostatnio spotkaliśmy się jeszcze przed wojną, kiedy to miałem zaszczyt zostać asystentem szanownego Pańskiego Ojca. Towarzyszyłem Mu w jego badaniach, zarówno historycznych jak i innych. Do mnie także należało zabezpieczenie Jego pism po śmierci z rąk niemieckich faszystów 4 lipca 1941 roku. Zapewne byłem ostatnim z bliskich Mu ludzi, który widział go żywego. Powiedział mi, żebym za wszelką cenę ocalił jego maszynopisy i przeniósł je w bezpieczne miejsce. Pański Ojciec wierzył do końca, że odrodzenie Polski nastąpi w bardziej sprzyjających dla nauki okolicznościach.

 

Muszę się Panu przyznać, że nie we wszystkim spełniłem Jego ostatnie życzenie. Mimo, że byłem pracownikiem Ossolineum zaraz po wojnie, niewiele mogłem zrobić - praca profesora głównie dotyczyła Rusi Halickiej i Galicji Wschodniej, a materiały na ten temat były od razu konfiskowane przez Ukraińców[1]. Miałem jednak dostęp do Jego prywatnych archiwów, i te przesłałem przyjacielowi, który pozostał we Francji po zakończeniu wojny. Tam też, jak mam nadzieję, znajdują się inne dokumenty Taszefa i Hodolewskiego – aczkolwiek wiem, że Himmler osobiście nalegał na zagarnięcie dokumentacji profesora Dymitra Domeyki, bo były interesujące z punktu widzenia „aryjskiej”, praindoeuropejskiej ezoteryki[2]. Jeśli jednak rosyjskim przyjaciołom Domeyki udało się je ukryć, autorytet Uniwersytetu Miscatonic powinien wystarczyć do ich ujawnienia. W przesyłce znajdzie Pan wiele dokumentów zawierających przedwojenne prace Pańskiego Ojca oraz jedno szczególnie ciekawe źródło.

 

Jest to maszynopis korespondencji Ignacego Hodolewskiego i Franciszka Taszefa z drugiej połowy lat dwudziestych. Z oryginałów przepisał je tuż przed wojną mój nieżyjący brat, jeden z uczestników wyprawy do Senegalu. Przekazał je Pańskiemu Ojcu. Korespondencja obejmuje przedziwne wydarzenia, których wagę jest w stanie docenić tylko otwarty umysł. Wiem, że w Arkham znajduje się kopia przerażającego, bluźnierczego Necronomiconu, napisanego przez szalonego Araba Abdula Alhazreda. Nie ma podstaw twierdzić, by piszący spotkali się z tą ohydną księgą, aczkolwiek pewne wzmianki w listach zdają się potwierdzać, że dotknęli oni tego, o czym ten tom traktuje. Poza korespondencją znajdzie Pan moje komentarze i przypisy, a także opracowanie, sporządzone na podstawie rozmów z członkami rodziny oraz z Pańskim Ojcem, którego treść listów wielce poruszyła. Mam nadzieję, że zrobi Pan z tych materiałów odpowiedni użytek.

Z wyrazami szacunku

Grzegorz Karnowski

 
[1]Wszystkie książki, gdzie choćby raz były wzmiankowane miejscowości czy postacie związane z Ukrainą, były konfiskowane przez Sowietów, drastycznie uszczuplając stan przekazanych Polsce książek.
[2]Nawiązanie do okultystycznych zainteresowań nazistów.
 

 
Na koniec
 
Pajęczyna nie jest zamknięta - jeżeli ktoś po zapoznaniu się z tymi listami zechce przyłączyć się do współtworzenia opowieści, proszę o kontakt :) 
 
Zupełnie alternatywny przebieg ekspedycji Hodolewskiego znajdziecie także w moim PBFie na Lastinn  W jądrze ciemności, które prowadzę z taką myślą, aby przez cały czas pozostawać w konwencji pokazanej w listach. Tam o wiele szerzej (w odpowiednim czasie :) ) zostanie poruszony wątek cywilizacji hyksoskiej na Saharze, której stanowiska odkrywa zaprzyjaźniony z Hodolewskim archeolog. 
 
Zapraszam do lektury i niech gwiazdy będą w porządku :)

 

Komentarze


AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+2
Z zainteresowaniem czekam na ciąg dalszy.
09-09-2012 08:01
Krzemień
   
Ocena:
+1
Zapowiada się ciekawie, czekam na dalszy ciąg.
09-09-2012 10:53
Szary Kocur
   
Ocena:
+2
Zapowiada się ciekawie, aczkolwiek Necronomicon w pierwszym liście to jak dla mnie otwarcie ,,z grubej rury". Czekam na dalszy ciąg.
09-09-2012 19:18
dzemeuksis
   
Ocena:
0
Super sprawa. Rekrutację widziałem a przed zgłoszeniem powstrzymał mnie tylko fakt, że nie czuję się dostatecznie mocny w tych realiach i raczej nie sprostałbym zadaniu.
10-09-2012 09:53
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
0
Dzięki za pozytywny oddźwięk :)

@dzemeuksis

Na dobrą sprawę, im mniej się siedzi w Mitach, tym więcej niespodzianek. Jeśli znajdę czas, to może jeszcze coś omackowanego poprowadzę na LI i zapraszam. :)
10-09-2012 16:41
dzemeuksis
   
Ocena:
+1
Bardziej mi chodziło o realia historyczne, obyczaj, etc. Ale niewykluczone, że kiedyś skorzystam z zaproszenia.
10-09-2012 21:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.