» Recenzje » Command & Counquer: Red Alert 3 - Powstanie

Command & Counquer: Red Alert 3 - Powstanie


wersja do druku

Nie ma to jak konkretny dodatek

Redakcja: Anna Tess 'anna.tess' Gołębiowska

Command & Counquer: Red Alert 3 - Powstanie
Niedługo przyszło nam czekać na dodatek do niezłego RTS-a, jakim okazała się trzecia część kultowej sagi C&C: Red Alert. Twórcy zapowiadali sporo nowości, od nowych jednostek (jak zwykle) poczynając, a na dodatkowej kampanii kończąc. W planach był również nowy typ rozgrywki, a ponadto kolejne minuty sekwencji filmowych, z których cała seria Command & Conquer zawsze słynęła. Kiedy więc Powstanie zawitało na półkach sklepowych, od razu rzuciłem się w wir walki.

Już na początku dodatek wykazał się dużym atutem – nie wymagał bowiem ponownej instalacji gry "głównej" i chodził w stu procentach samodzielnie. Takie rozwiązanie docenią na pewno posiadacze mniejszych dysków, a także ci, którzy po prostu nie chcą trzymać w komputerze zbędnego oprogramowania.

Menu dodatku nie różni się specjalnie od tego z RA3, choć wyraźnie widać w nim wpływy Iuriko Omegi – postaci, która dla fabuły Powstania jest niezwykle ważna. To, co od razu rzuca się w oczy, to brak trybu multiplayer, co na pewno zmartwi fanów gry, chcących przetestować nowe jednostki przeciwko ludzkiemu oponentowi. Zamiast tego gra oferuje nowy typ wyzwania, nazwany... Wyzwaniem. W jego ramach będziemy potykać się z komputerem w kolejnych misjach, a każde nasze zwycięstwo będzie nagrodzone możliwością produkcji kolejnej jednostki (zaczynamy, dysponując zaledwie podstawowymi), jak również pewną ilością punktów. Nowy tryb oferuje dość długi czas rozrywki, aczkolwiek pozbawiony jest głębszej fabuły. To zdecydowanie coś dla tych, którzy nie mają dość Red Alerta 3 nawet po zakończeniu czterech mini-kampanii oferowanych przez Powstanie.

A te są całkiem interesujące. Pierwsze trzy to oczywiście zestaw misji dla każdej z "frakcji" znanych z "podstawki". Alianci muszą nieco przytemperować rozbestwionych Japończyków; Rosjanie rozprawić się z jednymi i drugimi; Cesarstwo ma natomiast rozbudować siły, które w przyszłości pozwolą mu wyrwać się spod buta Aliantów, a następnie zetrzeć ich w proch. Kampanie nie są długie – to zaledwie trzy (plus jedna dodatkowa dla Aliantów) misje dla każdej ze stron konfliktu, chociaż należy przyznać, że każda z nich jest dość oryginalna i rozbudowana oraz stanowi ciekawe wyzwanie nawet na średnim poziomie trudności.

Czwarta mini-kampania to historia, wspomnianej już, Iuriko Omegi, którą kontrolujemy przez trzy epizody. Niewiele pozostaje tu ze strategii, bowiem nasza bohaterka jest naprawdę potężna, aczkolwiek przyznam, że twórcy gry zaserwowali nam naprawdę kawałek fajnej rozrywki. Iuriko niszczy lotniskowce w mgnieniu oka, przejmuje kontrolę nad słabszymi umysłami, a także ciska czołgami przez cały monitor, a my cieszymy oko zniszczeniem, którego dokonuje nasza niewinnie wyglądająca podopieczna. Aż żal, że zabawa kończy się tak szybko (i dość przewidywanie).

Jeśli chodzi o typowy "fluff", czyli nowe jednostki, to tutaj autorzy poszli zdecydowanie na całość. Zamrażające wieżyczki (i piechota) aliantów są fajne; jeszcze ciekawszy jest ich nowy samolot (wystarczą trzy, żeby dokumentnie rozprawić się z bazą przeciwnika) oraz dobrze zabezpieczona przed piechotą artyleria, dla której akweny wodne nie są przeszkodą. Rosjanie dostali stosunkowo najmniejszy zastrzyk świeżej krwi, choć motocykle z moździerzami robią swoje, podobnie jak ulepszona wersja Sierpa, która po użyciu swojej specjalnej zdolności zamienia się w potężną wieżyczkę bojową. To jednak, co dostali "żółci", przechodzi ludzkie pojęcie. I nie – nie mówię tu o nowej jednostce przeciwpancernej (Stalowy ronin), którą można podziwiać na grafikach promocyjnych. W Powstaniu Cesarstwo dysponuje czymś, co nazywane jest Gigafortecą – jest to ogromna jednostka wodno-powietrzna, dysponująca wszelkimi możliwymi rodzajami potężnej broni (na wodzie – rakiety i działa plazmowe; w powietrzu – niszczycielski promień obracający w pył kilka budynków naraz). W obliczu takiej zmiany staje się jasne, dlaczego Powstanie nie oferuje trybu wieloosobowego. Gigaforteca to straszliwe przegięcie, ale... któż nie chciałby dowodzić trzema ogromnymi samurajskimi głowami, które jedną serią rozwalają jednocześnie dziesiątki jednostek wroga?.

Twórcom Powstania należy się pochwała za podejście do nowego zadania. Wyraźnie widać, że dodatek był opracowywany już od dłuższego czasu, a nie powstał "na kolanie" – np. w wyniku dodania nowych tekstur do starych jednostek. Widać to też po sekwencjach video – całkowicie nowych (poza "Prologiem"), a ponadto prezentujących nowe twarze (w tym także kilka dobrze znanych)... i nie tylko twarze, na co na pewno zwrócą uwagę wielbiciele damskiej urody.

Co zaliczam do wpadek? Przede wszystkim – pozbawienie graczy przyjemności płynącej z trybu kooperacyjnego. Teraz prawie wszystkie misje będziemy wykonywać samodzielnie, nie zwracając uwagi na ewentualnych pomocników. Brakuje też nowych tajnych protokołów – liczyłem, że i w tej kwestii twórcy czymś mnie zaskoczą. No i najważniejsza wada: jeśli nie liczyć trybu Wyzwania, Powstanie jest niezwykle wręcz krótkie. 10 misji "głównego" wątku i 3 misje Iuriko to coś, co można "zaliczyć" w przeciągu dwóch, góra trzech dni zabawy, i to nie siedząc przed monitorem przez długie godziny. Nowy tryb nieco ratuje sytuację, ale chyba każdy zdaje sobie sprawę, że bez sekwencji filmowych to już nie to samo...

Powstanie to ciekawe i naprawdę wciągające rozwinięcie Red Alerta 3. Zaryzykuję stwierdzenie, że bawiłem się przy nim lepiej niż przy "podstawce", choćby dlatego, że misje były zdecydowanie bardziej zróżnicowane, a nowe jednostki to momentami istne mistrzostwo świata. Przyznam jednak, że wielbiciele rozbudowanych strategii nie mają tu czego szukać. Tak jak i w "czystym" Red Alert 3, wystarczy tu najpierw odpowiednio się wybronić, a następnie zbudować falę niszczycielskiej siły, która zaleje wroga. Ot i cała tajemnica... Mimo to jednak Powstanie, wraz ze swoją grą-matką, to doskonały "pulpowy" RTS, stawiający przede wszystkim na humor, kolory i dobrą zabawę, płynącą ze spopielania bezradnego wroga... Teraz w jeszcze bardziej spektakularny sposób.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Command & Conquer: Red Alert 3 - Powstanie
Producent: EA Games
Wydawca: Electronic Arts Inc.
Dystrybutor polski: Electronic Arts Polska
Data premiery (świat): 12 marca 2009
Data premiery (Polska): 12 marca 2009
Wymagania sprzętowe: Pentium 4 2.2 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 6800 lub lepsza), 10 GB HDD, Windows XP/Vista
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: www.commandandconquer.com/redalert/
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 79,00 zł



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.