Co wspólnego ma American Pie i dobra komedia?

W zalewie amerykańskich, niemieckich i innych komedii dla idiotów ciężko trafić na zabawny film. Prosty, nawet lekko głupawy, a jednocześnie zabawny. Jakoś nie bawi mnie rozpowszechniony ostatnio humor tzw. fekalno-analny tak rozpowszechniony i spopularyzowany przez American Pie i setki kontynuatorów oraz naśladowców.

W wypożyczalni, w której pracuję, takie komedie, każda jedna, to hity. Co ja mam mówić, tym biednym ludziom, kiedy proszą mnie o dobrą komedię? A zapewniam, że robią to kilka, kilkanaście razy dziennie... Idę i próbuję pokazać jakiś zabawny film, który autentycznie mnie rozśmieszył. Idę i po pierwszej mojej propozycji słyszę: "coś w stylu American Pie", lub innego dowolnego filmu spod znaku napalonych nastolatków. Cóż, pokazuję wtedy dziesięć ostatnich nowości, w których psy gryzą ludzi w genitalia i idę zająć się swoimi sprawami wybór pozostawiając klientom.

Oczywiście jest to nic innego jak ucieczka od problemu, bo po paru latach obsługiwania ludzi, dla których szczytem dobrego humoru jest sikanie kolegom do kubków z piwem, mam autentycznie ochotę powiedzieć im, nie przebierając w słowach, co o tego typu filmach myślę. Dla swojego dobra, bo pracy przecież potrzebuję, pokazuję filmy, mówię, że często się wypożyczają (i jest to niestety prawda) i zwiewam na swój średnio wygodny fotel.

I niech oglądają taką filmokupę jedna po drugiej. Umywam ręce.