» Blog » Co wolno? - archiwum webkomiksu.
12-06-2013 09:58

Co wolno? - archiwum webkomiksu.

W działach: Internet, Komiksy, Pytania | Odsłony: 38

Jak wszyscy wiemy, Internet nie jest wieczny. Strony internetowe nie są wieczne, ich zawartość, użytkownicy. Wszystko płynie. Zazwyczaj nie zauważamy entropii panującej w cyberświecie – w deszczu aktualizacji, nowych technologii i redesignów, w oceanie informacji jedna strona mniej lub więcej nie robi żadnej różnicy. Czasem jednak, dana strona jest szczególna – ze względu na jej wartość historyczną, kulturalną lub idee, które mieści. Dobrymi przykładami mogą tu być wszelkie czasopisma typu Open Access oraz pierwsza strona internetowa w historii. Niewątpliwie, byłoby wielką stratą, gdybyśmy utracili wartości, które owe miejsca w sieci sobą reprezentują.


Sprawa jednak komplikuje się znacznie, gdy zaczynamy mówić o kulturze, nawet tej dostępnej za darmo. Prawa autorskie to rzecz nadrzędna. Należy postępować bardzo ostrożnie, albowiem różnica między zachowaniem dzieła a skradzeniem go jest niezwykle cienka.

Sytuację komplikuje fakt, iż wiele starszych dzieł powstało w czasach, gdy o prawach autorskich nie mówiło się w dzisiejszym kontekście. Nie istniała wtedy w powszechnej świadomości nomenklatura, której dziś używamy, by zdefiniować coraz to nowe poziomy abstrakcji prawniczej, dotyczącej równie abstrakcyjnego tematu. Open Source było wtedy jeszcze bardziej niszowe niż obecnie, o Creative Commons nikt nie słyszał, a rzeczy umieszczone w sieci „za darmo” były po prostu „rzeczami za darmo”. Ciężko umieścić owe wytwory kultury i świadomości prawnej w obecnym kontekście, z drugiej strony, czasami jest to niezbędne, by uchronić dzieło od zapomnienia.


Odchodząc nieco od tematu, należy zauważył, iż nieokreślenie licencji dla własnego tworu jest sporym problemem także i dziś. Na dniach mam zamiar zamieścić na Polterze tłumaczenie gry RPG stworzonej z myślą o sesjach PBF, z wielką swobodą odgrywania i wpływania na przebieg rozgrywki. Moim największym problemem jest jednak to, iż owo dzieło kolektywne nie posiada żadnej licencji. Skoro współcześnie na anglojęzycznym forum owe kwestie nie doczekały się należytej uwagi, nie powinniśmy się dziwić temu, iż polskojęzyczni artyści sprzed paru lat także nie zdefiniowali stanu prawnego swych dzieł w sposób jednoznaczny.

Przechodząc do sedna, mam dylemat z pogranicza prawa, etyki i netykiety, zasilany moją obawą o utratę dzieł kultury, które uważam za ważne i piękne (choć dla każdego te słowa znaczą co innego). W wielkim skrócie – strona jednego z „antycznych” (w internetowej skali) komiksów przestała działać, wszystkie paski zniknęły z znanego mi internetu. Nie wiem, ile osób posiada własne archiwum i jak bardzo są one pełne, wiem jednak, iż posiadam na swoim dysku całą zawartość komiksu (wyłączając nieodżałowane komentarze). Wiem, że komiks ten był dostępny za darmo i myślę, że autor by się ucieszył, gdyby wiedział, iż nawet wiele lat po zaprzestaniu prac ludzie dalej chcą go czytać. Oczywiście, to tylko moje założenie, interpretacja nie poparta niczym poza własnym, subiektywnym odczuciem na temat procesu twórczego.

Nie wiem, czy postąpiłem „dobrze”, umieszczając moje archiwum na Chomikuj, nie wiem też, czy będzie „właściwe” rozpowszechniać owy link. Mój nieistniejący, pierwszy post na Polterowym blogu, który skasowałem, zawierał link do paczki z komiksem. Zdaniem Slana, post zostałby usunięty, a ja najpewniej zbanowany. Nie wiem, czy miał rację, ale zastosowałem się do jego wytycznym i skasowałem post.


Z jednej strony, byłoby głupio, gdyby komiks (B.O.B, konkretniej mówiąc – ktoś pamięta?) przepadł w niebyt. Uważam, że stanowi od razem z RotflPG zapis pewnych czasów, stanu świata RPG i kultury geekowskiej w Polsce. Z drugiej, równie głupio byłoby narobić wokół siebie smrodu w oparach kradzieży własności intelektualnej.


Sprawa komplikuje się, gdy uznam, iż tak naprawdę mój problem nie leży w moich intencjach. To, czego tak naprawdę się obawiam, to nie moje działania, lecz ich odbiór. Jak zwykle, nie boję się bycia „fanatykiem”, lecz tego, że ktoś mnie określi przy pomocy tej etykietki. To bardzo osobiste, ale także odgrywa pewną rolę w moich rozważaniach.

Najprościej byłoby skontaktować się z twórcą komiksu, ale w momencie, gdy strona wyparowała z sieci, jest to niezwykle trudne. Wojciech Suchy, bo to on jest autorem, ma dosyć powszechne nazwisko. Przeszukanie internetu pozwoliło mi natrafić na jednego w miarę znanego Wojciecha Suchego (podróżnik związany z wydawnictwem Almanak, zasłynął ze zdobycia góry Aconcaqua w Chile) i niezliczoną liczbę „prywatnych” Wojciechów. Poszukiwania są bezcelowe.


 

Tak więc trwam sobie w otchłani pomiędzy literą prawa a egzystencją bezcennych bitów...

Komentarze


Agrafka
   
Ocena:
0
Ludzie zawsze przykleją ci jakąś łatkę. Trollersko mogę ci tylko doradzić - kieruj się własnym osądem.
12-06-2013 10:25
Kaworu92
   
Ocena:
0
To nie trollerstwo, raz ;-)
Dwa, ostatecznie osądzą mnie modzi i prawnicy ;-)
12-06-2013 10:34
dzemeuksis
   
Ocena:
+2
Należy postępować bardzo ostrożnie, albowiem różnica między zachowaniem dzieła a skradzeniem go jest niezwykle cienka.

Należy sobie odpowiedzieć na proste pytanie: konsekwencje której ewentualnej pomyłki są bardziej bolesne.

A skoro mowa o komiksie bezpłatnie udostępnionym w sieci przez autora, to... cóż... mówienie o kradzieży, czy stracie jest jeszcze bardziej absurdalne, niż zazwyczaj w kontekście piractwa. Tym bardziej, skoro alternatywą jest przepadek dzieła.

Niemniej fajnie, że próbujesz się w tej sprawie skontaktować z autorem. Jeśli chodzi o mnie, to chętnie skorzystam ze zarchwizowanych przez Ciebie materiałów oraz...

...nie mniej chętnie za nie w przyszłości zapłacę, jeśli okaże się na przykład, że autor sam zdjął ten komiks z sieci w celu wydania komercyjnego.

Kultura. Żaden odbiorca kultury nie jest złodziejem. Nigdy. (Nawet, jeśli w jakimś sensie postępuje nie w porządku, to nie jest to kradzież.) To, że żyjemy w świecie, w którym wiele osób uważa inaczej, jest tragifarsą.

Żadna osoba rozpowszechniająca kulturę bez osobistej korzyści i/lub bez intencji wyrządzenia szkody właścicielowi praw nie jest złodziejem.
12-06-2013 11:06
Kaworu92
   
Ocena:
0
Dzemeukis, ja się zgadzam, ale sam widzisz, co się w świecie teraz dzieje. Najsmutniejsze jest to, że Wojciech przepadł jak kamień w wodzie - gdyby się posługiwał jakimś wymyślnym pseudonimem, to pewnie dałoby się go namierzyć, ale tak...
12-06-2013 11:30
Scobin
   
Ocena:
0
Zawsze możesz po prostu napisać do gowera (jako administratora) i zapytać go o zdanie. :-)
12-06-2013 11:41
Kaworu92
   
Ocena:
0
Sam nie wiem czy wypada... jest jakiś mail "ogólny" do moderacji?
12-06-2013 12:07
Repek
   
Ocena:
+1
@Xelloss
Jakis ogólny adres do moderacji wraz z regulaminem serwisu

Żadnego bana byś nie dostał. Zostałbyś poproszony o usunięcie linka. Banowanie userów to ostateczność.

Co do linkowania tego typu materiałów - niestety [stety?], nie zezwalamy na linkowanie do materiałów, których autorzy mogliby uznać, że to piractwo. Takie mamy aktualnie prawo, a jeśli autor nie zaznaczył, że można jego twórczość swobodnie rozpowszechniać, to niewiele możemy zrobić.

Wiadomo, jaki jest problem z np. chomikiem - można tam składować materiały, a nawet udostępniać, jeśli udowodnisz, że to wszystko tylko w gronie osób, z którymi pozostajesz w ścisłej, osobistej relacji. Tutaj ogłaszasz możliwość pobierania materiału bardzo szerokiemu gronu [równie dobrze mógłbyś puścić newsa w serwisie]. I sprawa robi się śliska.

Tak jak napisał dzemeuksis: Niemniej fajnie, że próbujesz się w tej sprawie skontaktować z autorem.

Jeśli się nie uda, pozostaje Ci promowanie autora prywatnie, czyli dawanie jego prac w prezencie swoim znajomym. Tak samo jak możesz skserować sobie książkę [nawet w całości] i ją dać komuś. Mam nadzieję, że jest jednak jasne, dlaczego serwis [przy obecnym prawie] nie może być słupem ogłoszeniowym do tego typu ofert.

Pozdrawiam!
12-06-2013 12:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.