06-09-2006 22:51
Co się stało?
W działach: Inne | Odsłony: 0
Byłem w sobotę w Siedlcach, tak przypadkiem. Po drodze do Warszawy na egzaminy i załatwianie spraw Paradoxowo-polconowo-imprezowych. Nocowałem oczywiście u Ajka (dzięki). Trzeba było wyjść do okolicznego sklepu po jakieś zakupy. Minęliśmy grupkę młodzieży, koło 8 osób, na oko. Nie przyglądaliśmy się im, bo nie było szczególnie czemu. Przy wejściu do sklepu, mając owych ludzi 10 metrów za plecami nagle poczułem, że się odwracam.
Padło słynne hasło:
- Maciek! Maćku!
I cisza.
Czym prędzej wszedłem zmieszany do sklepu.
Ciekawe jest, że poza nami nie było przed sklepem ludzi (zbyt wielu) a okrzyk był wzniesiony dokładnie w naszą stronę. Po wyjściu z marketu nieznane mi bliżej osoby stały tam dalej, ale nie dały po sobie poznać celowości powyżej opisanej zagrywki.
Przepraszam za mocną hermetyczność notki. :)
Padło słynne hasło:
- Maciek! Maćku!
I cisza.
Czym prędzej wszedłem zmieszany do sklepu.
Ciekawe jest, że poza nami nie było przed sklepem ludzi (zbyt wielu) a okrzyk był wzniesiony dokładnie w naszą stronę. Po wyjściu z marketu nieznane mi bliżej osoby stały tam dalej, ale nie dały po sobie poznać celowości powyżej opisanej zagrywki.
Przepraszam za mocną hermetyczność notki. :)