31-12-2009 18:32
Co do blogów rpgowych - pytanie
Odsłony: 4
Nastała jedna z tych pięknych chwil, gdy człowiek zadaje sobie pytanie z serii "co X wniosło do mojego życia".
Mym dzisiejszym X są blogi dotyczące RPG. Nie mam tu na myśli jedynie blogów spoza konsoli Poltera, przeciwnie.
Po długim zastanowieniu stwierdziłem, że muszę Was spytać: czy jestem jedyną osobą, która z blogów tyczących się rpg praktycznie niczego się nie nauczyła, co by oddziałało na jej grę? Nie mam na myśli scenariuszy, BNów i innych bestiariuszy, tylko lamanachów rpgowych.
Dowiedziałem się sporo o systemach, których nie znałem; dowiedziałem się bardzo (BARDZO) wiele o tym, jak Borejko nas wszystkich nienawidzi; poczytałem kilka recenzji (a raczej podsumowań recenzji, bo recenzje blogowe zazwyczaj od razu mnie nudzą i zmykam na sam dół tekstu), które pomogły mi wyrobić sobie jakąś opinię odnośnie tego, czy chcę, czy nie chcę w coś zagrać.
Istnieje kilka artykułów z archiwum Poltera i z blogów, które coś wniosły do mojej gry. Furiath raz napisał o tym, że rasy w RPGach są niepotrzebne i stwierdziłem, że ma rację. Innym razem napisał (na blogu, chyba w 2007) o tym, że systemy są zazwyczaj przeznaczone do konkretnej gry. Ktoś tam podał dużo przykładów, że przeciwnicy nie muszą być bezmózgimi przeciwnikami. Ktoś nagrał i na forum wrzucił swoją wypowiedź odnośnie odgrywania scen miłosnych, kształtując w ten sposób 1 scenę, podczas której całkowicie odniosłem się do tych wskazówek i byłem zadowolony.
Ale powiem szczerze, że sumując te wszystkie teksty raczej nie otrzymałbym dzięki nim tyle wiedzy odnośnie prowadzenia, co - przykładowo - z jakiegoś portalowego almanachu czy odpowiedniego działu w Wolsungu.
Jeżeli miałbym powiedzieć, co mi przyniosły blogi rpgowe, to przede wszystkim: język do rozmowy o rpgach. Teraz umiem bardzo precyzyjnie opisywać, co lubię, jakie preferuję konwencje, jakim jestem graczem, dlaczego nie lubię być prowadzącym, jaką lubię kompozycję fabuły. Mogę więc z innymi grającymi wspólnie omawiać, jak chcemy nasze sesje profilować i poszczególne elementy zachować w świadomości. Mogę też posługiwać się przykładami z systemów, w które nigdy nie grałem, nawet ich nie czytałem.
Wczoraj próbowałem z nową drużyną (składającą się z mych dawnych współgraczy) ustalić profil ewentualnej kampanii i bohaterów do Wolsunga. Potrafiłem faktycznie ująć w słowa moje myśli i za to chwała blogom, chwała forum, chwała artykułom!
Ale na niewiele więcej mi się przydajecie, choć czytam Was w ilościach ogromnych.
Czas zrewidować rozkład mojego wolnego czasu na hobby.
Mym dzisiejszym X są blogi dotyczące RPG. Nie mam tu na myśli jedynie blogów spoza konsoli Poltera, przeciwnie.
Po długim zastanowieniu stwierdziłem, że muszę Was spytać: czy jestem jedyną osobą, która z blogów tyczących się rpg praktycznie niczego się nie nauczyła, co by oddziałało na jej grę? Nie mam na myśli scenariuszy, BNów i innych bestiariuszy, tylko lamanachów rpgowych.
Dowiedziałem się sporo o systemach, których nie znałem; dowiedziałem się bardzo (BARDZO) wiele o tym, jak Borejko nas wszystkich nienawidzi; poczytałem kilka recenzji (a raczej podsumowań recenzji, bo recenzje blogowe zazwyczaj od razu mnie nudzą i zmykam na sam dół tekstu), które pomogły mi wyrobić sobie jakąś opinię odnośnie tego, czy chcę, czy nie chcę w coś zagrać.
Istnieje kilka artykułów z archiwum Poltera i z blogów, które coś wniosły do mojej gry. Furiath raz napisał o tym, że rasy w RPGach są niepotrzebne i stwierdziłem, że ma rację. Innym razem napisał (na blogu, chyba w 2007) o tym, że systemy są zazwyczaj przeznaczone do konkretnej gry. Ktoś tam podał dużo przykładów, że przeciwnicy nie muszą być bezmózgimi przeciwnikami. Ktoś nagrał i na forum wrzucił swoją wypowiedź odnośnie odgrywania scen miłosnych, kształtując w ten sposób 1 scenę, podczas której całkowicie odniosłem się do tych wskazówek i byłem zadowolony.
Ale powiem szczerze, że sumując te wszystkie teksty raczej nie otrzymałbym dzięki nim tyle wiedzy odnośnie prowadzenia, co - przykładowo - z jakiegoś portalowego almanachu czy odpowiedniego działu w Wolsungu.
Jeżeli miałbym powiedzieć, co mi przyniosły blogi rpgowe, to przede wszystkim: język do rozmowy o rpgach. Teraz umiem bardzo precyzyjnie opisywać, co lubię, jakie preferuję konwencje, jakim jestem graczem, dlaczego nie lubię być prowadzącym, jaką lubię kompozycję fabuły. Mogę więc z innymi grającymi wspólnie omawiać, jak chcemy nasze sesje profilować i poszczególne elementy zachować w świadomości. Mogę też posługiwać się przykładami z systemów, w które nigdy nie grałem, nawet ich nie czytałem.
Wczoraj próbowałem z nową drużyną (składającą się z mych dawnych współgraczy) ustalić profil ewentualnej kampanii i bohaterów do Wolsunga. Potrafiłem faktycznie ująć w słowa moje myśli i za to chwała blogom, chwała forum, chwała artykułom!
Ale na niewiele więcej mi się przydajecie, choć czytam Was w ilościach ogromnych.
Czas zrewidować rozkład mojego wolnego czasu na hobby.