Cmętarz zwieżąt - Stephen King

Autor: Łukasz 'Ludmo' Dymek

Cmętarz zwieżąt - Stephen King
Przeprowadzka to dla wielu rodzin możliwość rozpoczęcia nowego życia, z dala od trapiących je wcześniej problemów. Tak miało być i tym razem. Małżeństwo Creedów przenosi się z zatłoczonego Chicago do – na pozór spokojnego – miasteczka Ludlow. Dom, wokół którego jak okiem sięgnąć rozciąga się piękny, leśny widok, początkowo wydaje się cudownym miejscem dla młodego lekarza, jego żony, dwójki uroczych dzieciaków i kota, Winstona Churchilla, pieszczotliwie zwanego Churchem. Wrażenie sielanki niweczy jedynie droga, po której nieustannie kursują ciężarówki, oraz brama z napisem "Cmętaż Zwieżąt", prowadząca do miejsca na tyłach nowego domu Creedów.

Pomysł na motyw przewodni King zaczerpnął z własnego życiorysu. Powieść została napisana w czasie, gdy autor mieszkał w Orrington, w stanie Maine, a za jego ówczesną posiadłością mieścił się wspomniany już cmentarz zwierząt. Fatalny błąd ortograficzny, który autor popełnia w tytule, to świadomy zabieg, a jego wyjaśnienie znaleźć można na kartach powieści. Na marginesie dodam, że ciekawostką dla fanów Kinga mogą być również inne szczegóły z życia pisarza zawarte w Cmętażu…: kot jego córki, podobnie jak Church powieściowej Eileen, został przejechany przez ciężarówkę, a jej reakcja na to zdarzenie była taka sama jak wspomnianej Eileen: "Nie jest kotem Pana Boga! Niech Bóg sprawi sobie własnego kota!". W 1989 roku książka doczekała się ekranizacji, której scenarzystą był sam autor powieści. Wcielił się w tym filmie również w jedną z ról drugoplanowych – księdza odprawiającego mszę podczas pogrzebu.

Jednak tytułowe miejsce spoczynku zwierzęcych ulubieńców okolicznych dzieci to jedynie pretekst, służący autorowi do podzielenia się z czytelnikiem bardzo interesującą opowieścią, poruszającą takie kwestie, jak chociażby śmierć bliskich nam osób czy motyw zmartwychwstania. Autor serwuje nam portret psychologiczny głównego bohatera, Louisa Creeda, przykładnego męża i ojca, z domem pełnym rodzinnego ciepła i kochających bliskich. Niestety, na skutek braku odwagi do zmierzenia się z czymś tak naturalnym i nieodłącznym dla ziemskiej egzystencji, jak zgon członka rodziny, rozpoczyna się jego powolna droga do obłędu. Widzimy, jak po stracie bliskiej osoby stacza się wprost w objęcia szaleństwa….

Stephen King przedstawia znaną wszystkim czytelnikom prawdę – nie zmienimy tego, co nieuniknione. Nie da się cofnąć czasu, nie da się przywrócić zmarłym życia i, choć to bolesne, człowiek musi nauczyć się żyć ze świadomością nieuchronności zbliżającego się końca, ale również cieszyć się chwilą obecną i jak najlepiej ją wykorzystywać.

Tak jak i w poprzednich powieściach, autor używa bezpośredniego stylu, umożliwiającego czytelnikowi łatwą wizualizację opisywanych scen. Stosuje również inne zabiegi, mające na celu wywołanie dodatkowych emocji − na przykład wyprzedza w narracji aktualne wydarzenia. Każde zdanie może zawierać ukryte znaczenie. Jest to typowy dla niego zabieg, mający wzbudzić u czytelników większe zaciekawienie.

King znany jest z tego, że w wielu jego powieściach, pozornie niezwiązanych ze sobą, mnóstwo jest odniesień do poprzednich utworów jego autorstwa. Nie inaczej sytuacja przedstawia się w Cmętażu Zwieżąt, gdy jeden z głównych bohaterów, Jud Crandall, podczas rozmowy wspomina wielkiego psa-mordercę, bernardyna z Castle Rock, co jest dość jasnym nawiązaniem do powstałej kilka lat wcześniej powieści Cujo.

Podsumowując, Cmętaż zwieżąt naprawdę jest pozycją godną polecenia. Stephen King wręcz uwielbia stopniować napięcie, mozolnie wprowadzając nas w wykreowaną przez siebie historię. Nie jest to typowy horror, w którym krew leje się gęsto, a flaki latają w powietrzu rozbijając się o ściany, jednak i zwolennicy tego typu rozrywki nie powinni być zawiedzeni, gdyż pod sam koniec opowieści autor serwuje solidną dawkę makabry w najlepszym wydaniu. Miłośnicy powieści obyczajowej również powinni znaleźć coś dla siebie.