» Recenzje » Clive Barker’s Undying

Clive Barker’s Undying


wersja do druku

Dum spiro spero – Póki oddycham, nie tracę nadziei

Redakcja: Łukasz 'Chavez' Maludy

Clive Barker’s Undying
Clive Barker’s Undying to gra FPS opowiadająca historię Patricka Gallowaya, poszukiwacza przygód i badacza zjawisk paranormalnych, który przybywa do Irlandii na wezwanie swojego przyjaciela, Jeremiaha Covenanta. Na miejscu okazuje się, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, niż się na początku wydawało – dziedzic rodu umiera, a wokół domostwa zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy. Jeremiah przybliża Patrickowi historię swojej familii, gdy wtem konwersację przyjaciół przerywa dziki ryk, dochodzący gdzieś z korytarza. Galloway dobywa broni i rusza sprawdzić, co to było, a my zostajemy wrzuceni prosto w wir wydarzeń. Nim zacznę przybliżać czytelnikowi grę, warto wspomnieć o osobie Clive’a Barkera, firmującego grę swoim nazwiskiem. Pisarz (cykl Księgi Krwi, Wielkie Sekretne Widowisko), producent filmowy (seria Hellraiser), poeta i malarz jest postacią znaną każdemu miłośnikowi horrorów. Jego wkład w grę jest bardzo widoczny i to właśnie przede wszystkim jemu zawdzięczamy fabularną niezwykłość Undyinga.
Fabuła gry intryguje, pomimo tego, że pomysł wydaje się zwyczajny – niemal opuszczony dom, umierający właściciel, kilka osób ze służby, które jeszcze nie uciekły i dziwne, tajemnicze zdarzenia. Wcielając się w postać Gallowaya przyjdzie nam powoli poznawać mroczną i zawiłą historię rodziny Covenantów. Rozmawiając z napotkanymi ludźmi oraz odnajdując pamiętniki i pergaminy, z każdą chwilą w większym stopniu uświadamiamy sobie, jak skomplikowane były relacje między członkami familii i do czego doprowadziły. Okultyzm, czarna magia, szaleństwo – to integralne części historii demonicznego rodu Covenant. Scenariusz napisany przez Barkera olśniewa i przykuwa do komputera, nie pozwalając się od niego oderwać. A może jednak? Może warto oderwać się od monitora i sprawdzić, czy naprawdę jesteś sam w pokoju? W końcu Clive Barker’s Undying jest bardzo udanym horrorem. Podczas gry często przyjdzie ci przemierzać korytarze idąc przy ścianie i czujnie przepatrując otoczenie. Albo po prostu stanąć w miejscu i poczekać aż wycie umilknie, a te diabelne Howlery wreszcie nadejdą. Lub tak po prostu – bać się własnej broni. Trzymałeś kiedyś w dłoni Tybetańskie Działo Wojenne, broń podobną do łba złotego smoka, co rusz wzdrygającą się z zimna? Mówię to z całą pewnością - to jeden z niewielu FPS-ów, który naprawdę jest w stanie wywołać ciarki na plecach grającego. Nie polecam grania w nocy osobom, nie mającymi wcześniej styczności z podobnymi tytułami – dzieło panów z DreamWorks jest naprawdę znakomite i potrafi przestraszyć.
Wspomniałem o Howlerach – jest to jeden z wrogów, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. Rodzajów przeciwników nie ma zbyt wiele, jednak w niczym to nie przeszkadza. Każdy z nich jest bardzo charakterystyczny i na długo zapada w pamięć. Na początku będziemy walczyć właśnie z owymi Howlerami, psami z piekła rodem. Później pojawią się m.in. piraci i potwory przypominające istoty opisywane przez Lovecrafta. Jak różny jest ich wygląd, miejsce występowania i sposoby walki, tak wszyscy wrogowie mają jedną wspólną cechę – bardzo często działają przez zaskoczenie. Oprócz wyżej wymienionych przeciwników, zmierzymy się z sześcioma bossami – pięcioma odpowiadającym kolejnym demonicznym mieszkańcom domu, a także tytułowym Nieumierającym. Każdy z nich wymaga pomysłowości i innej taktyki – zastosowanie jak największej siły ognia zwyczajnie nie działa. Asortyment środków zagłady, który otrzymujemy do rąk należy podzielić na dwie kategorie – broń i magię. Pośród tych pierwszych znajdziemy m.in. rewolwer, do którego można znaleźć zwykłe i srebrne pociski, dubeltówkę (także dwa rodzaje amunicji i tryb strzału z dwóch luf jednocześnie), Kosę Celtów, Tybetańskie Działo Wojenne czy Kamień Gel'ziabar. Podstawowym czarem jest Skrye, dający możliwość m.in. patrzenia w przeszłość. Oprócz niego, w trakcie gry nabędziemy zdolność niszczenia obcej magii, rzucania zaklęcia przyspieszającego, czy tworzenia fenomenalnej Burzy Czaszek. Do tego każdy czar można wzmocnić poprzez znajdowane tu i ówdzie Amplifiery. Mówiąc o broni, muszę wspomnieć o ciekawym pomyśle zastosowanym w grze – mianowicie, sterując Patrickiem możemy jednocześnie stosować zaklęcia, jak i broń konwencjonalną. Bohater, strzelając z pistoletu, potrafi w tej samej chwili razić wrogów piorunami. Jest to dla mnie nowość w grach FPS i za to Clive Barker’s Undying przyznaję duży plus. Lokacje, które odwiedzimy w grze, są niezwykle różnorodne. Oprócz domostwa Covenantów, przyjdzie nam zwiedzić ruiny monastyru, mauzoleum, katakumby czy Oneiros – dziwną, surrealistyczną krainę o niebie w kolorze czerwieni i budynkach unoszących się w powietrzu. Miejsca, do których trafiamy, naprawdę zachwycają, nie pozwalając się nudzić – za pomocą Skrye niektóre z nich pokażą nam swoje zupełnie inne oblicze. Nie nuży nawet rodzinna posiadłość, którą odwiedzamy najczęściej – m.in. dlatego, że przyjdzie nam ją oglądać podczas różnych warunków pogodowych.
Grafika bazuje na zmodyfikowanym silniku Unreala Tournament. Jak na dzisiejsze standardy, wygląda raczej przeciętnie, tym niemniej nie razi ani nie przeszkadza w grze. Animacja postaci jest całkiem znośna, nieźle wykonano cienie, a woda wygląda bardzo dobrze – ale to niemal sztandarowy efekt silnika Unreala. Jeśli chodzi o wady, najbardziej rzuca się w oczy mała interakcja z otoczeniem i słabo wykonane nieboskłony. Jednak są to rzeczy na tyle nieistotne, że nie przeszkadzają w czerpaniu radości z Clive Barker’s Undying. Dźwięk wymaga osobnego akapitu – jest po prostu fantastyczny. Owo zaskoczenie, o którym wspominałem wyżej, nie polega na tym, iż potwór pojawia się znikąd. On zawsze gdzieś jest, kryje się w jakimś zakamarku – lecz nie jest bezgłośny. Będąc dostatecznie uważnym, usłyszysz przeciwnika za każdym razem. Szum wiatru, wycie Howlerów, plusk wody, demoniczny śmiech Aarona – to wszystko w takim samym stopniu kreuje atmosferę Undyinga, w jakim robi to fabuła, wrogowie i miejsca, do których trafiamy. Muzyka także nie zawodzi – zwłaszcza motyw przewodni, przygrywający w menu i pojawiający się w najważniejszych momentach gry. Podczas samej rozgrywki panuje cisza, przerywana odgłosami otoczenia. Muzyka pojawia się w określonych chwilach, wyśmienicie podkreślając dramatyzm sytuacji. Nam pozostaje tylko słuchać.
Clive Barker’s Undying skończyłem w około 20 godzin. Myślę, że sama gra mogłaby być odrobinę dłuższa – na dobrą sprawę pierwsze zadanie, dotyczące Lizabeth, zajmuje nam najwięcej czasu, następne są krótsze. Nie zmienia to faktu, że autorom udało się utrzymać gracza w napięciu do samego końca, który nota bene, jest naprawdę mocny. Gra oferuje pozorną wolność – niby posiadłość jest ogromna, niby mamy wiele lokacji do zwiedzenia – lecz musimy to robić zgodnie z zamysłem twórców. Drzwi są pozamykane, część na klucz, którego w danej chwili nie mamy, część tak po prostu – autorzy nie przewidzieli możliwości bezkarnego myszkowania po domostwie. Podobnie jest z samą intrygą – najprzód musimy zająć się sprawą Lizabeth, dopiero później pozostałymi członkami rodziny. Ciężko stwierdzić, czy liniowość gry jest w tym przypadku plusem czy minusem. Otrzymaliśmy doskonale skonstruowaną fabułę, pełną starych tajemnic, zaskakujących zwrotów akcji i przede wszystkim, bardzo, ale to bardzo intrygującą. Jednak osoba, która skończyła grę, nie ma powodu by zaczynać grać ponownie. Chyba, że chce spróbować swoich sił na wyższym poziomie trudności. Do tego dochodzi czynnik pozornej wolności, o którym wspominałem wyżej. Mnie owa liniowość przypadła do gustu, gdyż jestem gotów zapłacić tę cenę za dopracowaną i zajmującą fabułę. Jednak osobom, które oczekują większej dowolności, ów element Clive Barker’s Undying może przeszkadzać. O czym jeszcze warto wspomnieć? Gra zrobiła na mnie naprawdę ogromne wrażenie i zaliczam ją do jednego z najlepszych tytułów z jakimi miałem styczność. Mogę tylko zachęcić każdego do zapoznania się z tym tytułem. Do odwiedzania wszystkich zakamarków, wyłapywania cichutkiego szeptu „Look Around”, poznania czarnego humoru twórców i przyjrzenia się bliżej menu gry. Clive Barker’s Undying jest warty każdej spędzonej przy nim chwili i ośmielam się twierdzić, że nie będziesz żałował, jeśli po niego sięgniesz. Plusy:
  • doskonała fabuła
  • znakomity dźwięk i muzyka
  • czarny humor
  • atmosfera
  • nowatorskie bronie i zaklęcia
Minusy:
  • gra jest za krótka
  • dla niektórych liniowość
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 6 / 6

Komentarze


Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Popieram. Świetny setting do gier w klimacie Victorian Pulp. Niebanalne potworki, miłe pomysły, ogólna cthulhowość in plus.
20-06-2007 18:25
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Eh... ale bym sobie w to zagral. Szkoda, ze ciezko juz dostac tej gierki :(
20-06-2007 19:01
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
A czy przypadkiem nie wychodziła niedawno w cyklu Klasyka za 20 złociszy?
20-06-2007 21:38
Chavez
    @Jakub Bartoszewicz
Ocena:
0
Ja nigdzie takiego wydania nie widzialem. Google tez niewiele mowi.
20-06-2007 22:04
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Patrz, a byłbym gotów zaręczyć. Nevermind, though. Król, Co Odejść Nie Może to fajna sprawa. Do tego dochodzą Oneiros, Skullstorm, Gel'ziabar, ci weseli mackowaci i Scarrows. No i jak oni zabijają :)
20-06-2007 22:32
Jeremiah Covenant
   
Ocena:
0
Scrye...
20-06-2007 22:58
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Look around...


(sorry, nie mogłem się powstrzymać)
21-06-2007 08:38
Jeremiah Covenant
   
Ocena:
0
See...

(ja też ;-) )
21-06-2007 09:09
Neurocide
   
Ocena:
0
Genialne screeny, na których nieiwle widać :)
28-06-2007 14:05
~JARoN

Użytkownik niezarejestrowany
    ...
Ocena:
0
Ramel:jak chcesz to moge Ci ją sprzedeć
29-06-2007 19:10
Jeremiah Covenant
   
Ocena:
0
@Neurocide:
Bo to wiesz, mroczna gra jest :P

A tak na poważnie - chyba, tylko na tym z wieżą za ciemno jest, pozostałe są raczej niezłe.
30-06-2007 00:37
~Szachraj

Użytkownik niezarejestrowany
    ;]
Ocena:
0
przechodze ją 20-któryś raz... jedyne czego mi tu brakuje to brak możliwości rozegrania niektórych fragmentów w skradankowy sposób... ale co tam :)
19-08-2007 15:23
~Patrick Galloway

Użytkownik niezarejestrowany
    Undying
Ocena:
0
przeszlem ta gre,powiem tylko jedno;WSPANIALA GRA.
29-09-2007 08:58
~KLOD26

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Gra wypassss!!! Mogliby zrobić remake tej gry a nie lipne Jericho..
15-01-2008 14:46
~Lizbeth

Użytkownik niezarejestrowany
    Świetna gra.
Ocena:
0
Miejscami naprawdę przeraża! Najbardziej w ruinach klasztoru... Remake to byłby dobry pomysł, gdyby powstała równie interesująca fabuła, oprawiona w nowoczesne efekty i grafikę. :D
25-07-2011 22:45
~DragonHunter

Użytkownik niezarejestrowany
    Jericho.
Ocena:
0
KLOD26, jericho nie jest takie zle. tez jest dobre, ale bardziej akcjowate niz horrorowate jak to undying. undying to tez w sumie akcja z nutka horroru, swietna gra tak btw :)
07-08-2012 20:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.