» Blog » Cisza - wstęp do przygody.
02-04-2014 18:16

Cisza - wstęp do przygody.

Odsłony: 232

Cisza - wstęp do przygody.

Sztorm trwał bardzo długo i pochłonął wiele ofiar. Ludzie w sytuacji zagrożenia nie tylko nie zachowali zdrowego rozsądku, ale też jeden drugiego bez chwili wahania wrzucał w odmęty oceanu byle tylko zyskać namiastkę poczucia kontroli nad sytuacją. Ulewa przeciągała się. Lodowate strugi deszczu lały się na nasze głowy z góry, a ja czułam jak mrozi mi czaszkę. Drugiego dnia już nie odróżniałam deszczu od słonej wody morskiej wlewającej mi się do gardła. Wiatr potęgował ból, który pojawił się w uszach, oczy opuchnięte i zaczerwienione od kolejnych piekących fal nie potrafiły już się w pełni otworzyć ani zamknąć. Przepastna toń znów pokazała, że nigdy nie była dla naszej wyprawy przyjazna, tylko myśmy tak naiwnie myśleli doszukując się w podróży nie tylko przygody, ale i izolacji która osłoni nas przed złem świata. Jednak nigdy nie było nam pisane dotrzeć do ostoi, którą sobie obiecywaliśmy. Kolejne fale zakołysały niebezpiecznie okrętem tak, że wielu z załogi straciło równowagę. Próbuję złapać najbliższego, ale statek znów się przechyla, a on ciągnie mnie ze sobą i już wiem, że zaraz oboje wylecimy za burtę. Ktoś sunie na plecach krzycząc przeraźliwie i chwyta się mojego towarzysza. Jeden z marynarzy - doświadczony wilk morski, który płynie z nami z sobie tylko znanych powodów podbiega na ile pozwala mu sytuacja i długim kijem uderza w ramię nieszczęśnika. Ten puszcza mojego kompana i z krzykiem wypada za burtę niesiony kolejną falą. Czuję uderzenie, które odbiera mi czucie w ręce, ale nie wiem skąd przyszło. Wraz z wlewającą się wodą sunę po pokładzie aż uderzam torsem w coś twardego. Kolejna fala odbiera mi oddech, a woda morska wlewa mi się do gardła i płuc. Nie mogę krzyczeć. Sama nie wiem już, czy wycie które słyszę pochodzi z zewnątrz, czy to woda huczy mi w uszach. Gdy w końcu mogę otworzyć oczy, widzę kilku z załogantów, którzy kijami zrzucają ludzi do wody. Czemu to robią - nie wiem. Nagle huk, który zagłusza nawet dźwięki sztormu. Odłamki pokładu boleśnie wbijają mi się w bok, po raz pierwszy od wielu dni czuję ciepło na swoim ciele. Kiedy ogromna macka owija się wokół mojej nogi nie jestem w stanie nawet się bronić. Jedynie resztki paznokci wbijam boleśnie w drewno pode mną, lecz nawet teraz nie liczę, że mnie utrzymają. Pęd i chłód. Przez krótką chwilę widzę okręt z góry. Nie jestem w stanie myśleć o tym co się dzieje. Jedyna, absurdalna myśl, która chodzi mi po głowie tyczy się przekrzywionej perspektywy z której obserwuję niedawnych towarzyszy. I uczucie spadania. Wywołuje tak pierwotny, tak dziki lęk, że zapominam o oddechu. Czuję mrowienie w całym ciele i kiedy uderzam w chaotyczną toń nie mam już nadziei. Zimno. Tak bardzo zimno nie było nigdy. Ból staje się jedynie odległym wspomnieniem, które nie może się mierzyć z tym co czuję. Organizm podejmuje próbę nabrania powietrza i topi mnie w soli. Chwilę później nie czuję już nic. 

4
Notka polecana przez: Ifryt, oddtail, Reckles
Poleć innym tę notkę

Komentarze


KFC
   
Ocena:
+3

Cisza! Teraz ja mówię!

02-04-2014 18:30
Headbanger
   
Ocena:
0

Myślałem, że to już jakieś trololo będzie... a to normalna notka. Meh.

03-04-2014 01:04
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5

Uraz penetrujący jamy brzusznej w linii bocznej, hipotermia, woda morska w płucach, niezidentyfikowane ślady na nodze. 

Śmierć nastąpiła wskutek braku akapitów.

03-04-2014 19:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.