Kampanię Wewnętrzny Wróg wyróżnia fakt, że im bliżej końca, tym grubsze zdają się być kolejne tomy. Cienie nad Bögenhafen to druga część, więc nie bije rekordów objętości, zamyka się w około sześćdziesięciu stronach. Te są po brzegi zapełnione tekstem oraz nastrojowymi ilustracjami, dobrze oddającymi ducha przygody. Oprócz tego czytelnik otrzymuje też mapę miasta formatu A3, która z pewnością okaże się przydatna podczas rozgrywki, a poza tym daje pewne wyobrażenie o wyglądzie typowego miasta świata Warhammera. Całość wydana jest solidnie - podręcznik mimo upływu lat nie rozsypuje się, dumnie stojąc na półce.
Dodatek zawiera opis miasta, jego dzielnic, metod działania straży miejskiej i sądownictwa, a także przedstawia najważniejsze rody kupieckie, oraz poszczególne gildie. Nie jest to, rzecz oczywista, ogromne opracowanie na miarę Miasta Białego Wilka, ale do rozegrania scenariusza powinno całkowicie wystarczyć. Ponadto część tych informacji może znaleźć zastosowanie podczas innych sesji dziejących się w miastach, jak choćby fragment o straży czy organizacji gildii.
Dalej uwagę czytelnika zwraca kilka stron poświęconych festiwalowi Schaffenfest, który stanowi barwne tło wydarzeń oczekujących Bohaterów Graczy. Daje nam pojęcie o atrakcjach, jakie czekały na przeciętnego mieszkańca Imperium, opisuje kilka istotnych lokacji i zawiera garść pomocy dla Mistrza Gry, który chciałby dobrze oddać atmosferę tego święta.
Lwią część Cieni nad Bögenhafen stanowi jednak przygoda. Dla kampanii Wewnętrzny Wróg typowe jest, że każda z jej części doskonale broni się jako samodzielny byt. Tak samo jest i tym razem - do poprowadzenia scenariusza nie jest konieczna znajomość części poprzedniej, nie będzie również tragedii, gdy po jego zakończeniu Mistrz Gry nie zechce kontynuować wątku.
Przygoda przygotowana jest solidnie - dokładnie zarysowano wszystkie wątki, przedstawiono wizerunki bohaterów niezależnych łącznie z ich mechanicznym odwzorowaniem, opisano lokacje, uwzględniono przeróżne reakcje graczy. Zadbano, aby MG ani przez chwilę nie czuł się opuszczony przez autorów, nie krępując mu przy tym rąk i pozostawiając pewną dowolność w prowadzeniu scenariusza.
Celem graczy będzie rozwiązanie intrygi uknutej przez przedstawicieli najwyższych sfer Bögenhafen. Poznają miasto z różnych perspektyw, staną twarzą w twarz z jego najważniejszymi obywatelami, ich życie będzie wisiało na włosku, będą ścigani, prześladowani, okłamywani; jednym słowem - czeka ich masa dobrej zabawy. Zwłaszcza że być może przejrzą fałsz i ułudę, odkrywając prawdę, za co jak zwykle nikt im nie podziękuje, gdyż ciężki jest los bohaterów Starego Świata.
Scenariusz jest bardzo ciekawy - łączy w sobie zarówno elementy śledztwa, pościgu, akcji, zbrojnych starć, jak i eksploracji podziemi (aczkolwiek w dość skrótowej formie). Jest wyważony i uniwersalny - niemal każdy gracz znajdzie w nim coś dla siebie, chociaż oczywiście najwięcej uwagi pochłonie śledztwo. Cienie nad Bögenhafen są szalenie grywalne - pozwalają graczom przyjemnie spędzić kilka godzin.
Ale czy to znaczy, że nie ma wad? Najpoważniejszym problemem jest brak dostatecznej motywacji, dla podjęcia przygody przez graczy. Przyznam, że prowadziłem Cienie nad Bögenhafen wielokrotnie i dwa razy zdarzyła mi się sytuacja, gdy gracze nie chcieli węszyć dalej, uznając (skądinąd słusznie), że nic im do całej tej śmierdzącej sprawy. Oczywiście większość drużyn przymykała oko na ten fakt uznając, że skoro jest coś podejrzanego, to rolą bohatera jest dążenie do poznania prawdy, bo przecież gracze oczekują zabawy, a nie sześciu godzin picia piwa w karczmie.
Podsumowując - Cienie nad Bögenhafen w pełni zasłużyły na swą dobrą sławę. To ciekawy podręcznik, dobrze wydany i rzetelnie przygotowany. Scenariusz jest ciekawy i bardzo wciągający. Osobiście uważam Cienie nad Bögenhafen za jeden z najlepszych dodatków w historii pierwszej edycji Warhammera.