Cień doskonały - Brent Weeks

Króciutki cień

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Cień doskonały - Brent Weeks
W naszym kraju nie ma tradycji wydawania pojedynczych opowiadań, uzupełniających cykle powieściowe w osobnych tomach. Wydawnictwo MAG mimo to postanowiło zaserwować czytelnikom krótki prequel [url=]Anioła Nocy[/url]. Cień doskonały to opowiadanie, w którym Brent Weeks przedstawia czytelnikowi dzieje jednego z głównych bohaterów swojej sagi fantasy, Durzo Blinta. Miłośnicy cyklu mogą poczuć się lekko zaskoczeni – zamiast kolejnej długiej powieści otrzymają bardzo krótki, niemal jednowątkowy tekst.

____________________________


Gaelan Gwiezdny Żar jest już przeszłością. Tak jak wiele razy przez ostatnie siedem wieków, tak i tym razem dzierżyciel czarnego ka’kari zmuszony został do zmiany tożsamości. Znowu doszło do tragedii, ponieważ wrogowie nieśmiertelnego bohatera postanowili wymordować jego rodzinę. Nowonarodzony mężczyzna nie ma pojęcia jak żyć po olbrzymiej stracie. Wie tylko jedno – pragnie jak najszybszej zemsty zbrodniarzach.

Cień doskonały pod względem fabularnym będzie satysfakcjonujący dla każdego miłośnika Anioła Nocy. Akcja osadzona jest u początków historii Durzo Blinta, który był bodaj najbardziej interesującym bohaterem cyklu. Czytelnik dowie się, jak słynny siepacz znalazł się w Cenarii, jak nabył swoje niesamowite umiejętności i skąd wzięły się koszmary dręczące go przez wiele kolejnych lat. Sporo miejsca Weeks poświęca także wątkowi ka’kari, które stanowią jedne z najpotężniejszych artefaktów świata Anioła Nocy. To wszystko nie wystarczyło jednak, aby stworzyć długi tekst – Cień doskonały jest króciutki. Co prawda książka liczy ponad sto stron, ale jest to wydawnicze złudzenie: bardzo duży druk i spore marginesy ukrywają fakt, że to tylko jakieś pół godziny rozrywki. W tak krótkim opowiadaniu, jakim bez wątpienia jest Cień doskonały, Weeks nie znajduje wystarczająco dużo miejsca, aby rozwinąć typową dla siebie narrację o bardzo zmiennym tempie – stara się to robić, ale krótkie akapity jedynie irytują. Punkt kulminacyjny pojawia się właściwie znikąd, nie jest poprzedzony stopniowym wzrostem napięcia, przez co czytelnik może się nawet nie zorientować, że historia zmierza ku końcowi. Intrygujący epilog nie wynagradza, niestety, tych niedoróbek. Wydaje się, że Weeksowi najzwyczajniej w świecie zabrakło pomysłów na stworzenie prawdziwie treściwego prequela.

Trudno oczekiwać, żeby w tekście tak krótkim autor zdołał wypowiedzieć się szerzej o bohaterach, których kreuje konsekwentnie w trzech długich powieściach. Durzo pozostaje twardym, mrocznym wojownikiem dręczonym przez demony przeszłości, takim, jakim znamy go z całego cyklu. Autor wprawdzie nieco więcej miejsca niż w powieściach poświęca jego kłopotom związanym ze zmianą tożsamości, ale i tak fragmenty te stanowią zaledwie ułamek opowiadania. Mocniej pisarz koncentruje się na tym, skąd właściwie wzięły się i jak powstawały typowe cechy późniejszego siepacza. Fani cyklu będą mieli okazję spotkać ponownie także Mamę K. oraz Wrable’a Szramę – skomplikowane relacje Blinta z tym drugim są szczególnie intrygujące. Wydaje się, że duet siepaczy ze względu na ich trudne charaktery miał potencjał, aby stać się jedną z ciekawszych par Anioła Nocy. Niestety, pojawia się znajomy problem – nauki Durzo u Szramy opisane są bardzo krótko, a główne problemy w ich wzajemnym stosunku ledwie zostały zarysowane.

O dziwo, Cień doskonały nieco różni się od trzech wcześniejszych powieści sagi pod względem atmosfery. Mniej jest w nim akcji, więcej refleksji i fragmentów, które mają czytelnika wzruszyć. Najprawdopodobniej wynika to z olbrzymich problemów Durzo z przystosowaniem się do zupełnie nowego życia. Na szczęście Weeks nie kreuje klimatu sztucznie patetycznego, nie stara się wyciskać łez z oczu odbiorcy – po prostu nieco zwalnia i pochyla się nad historiami wykreowanego przez siebie świata i jednego z bohaterów.

Cień doskonały bardzo trudno jednoznacznie ocenić. Z jednej strony sporo w nim zalet: ciekawie przedstawiony Durzo, intrygująca melancholijna atmosfera, unikatowa pod względem oryginalności w skali całego Anioła Nocy więź Blint-Szrama. Z drugiej strony sporo drażniących przeskoków narracyjnych, nieprzyjemna fragmentaryczność, swego rodzaju niedopracowanie. Dobry prequel byłby zdecydowanie bardziej treściwy, ten pewnie trafi do wiernych fanów cyklu, ale raczej nie okaże się w pełni satysfakcjonujący.