» Artykuły » Bohaterowie » Cień

Cień


wersja do druku

Historia Magnusa, adepta sztuk magicznych

Redakcja: Karolina 'Viriel' Bujnowska-Brzezińska
Ilustracje: Jakub 'KRed' Redys

Cień
Noc była cicha i spokojna, co było dosyć nietypowe jak na najgorszą dzielnicę w Altdorfie. Miejsce pełne nierządnic, włóczęgów i rabusiów, gdzie przestępstwo było bardziej powszechne niż gdziekolwiek w Imperium. Tym razem jednak nie było słychać szmerów, krzyków i innych odgłosów aktywności, tak charakterystycznych dla tej części miasta. Jedynym niemal namacalnym dźwiękiem był cichy szum deszczu siąpiącego z nieba powoli i bez pośpiechu, niczym przez gąbkę. Jednakże, pomimo tej cichej, wręcz melancholijnej atmosfery, idealnej do spokojnego i niczym nieprzerwanego snu, jedna osoba nie spała. W prostej, surowej komnacie Kolegium Cienia, wkomponowanego pomiędzy dwie rudery i burdel, młody mężczyzna z cichym krzykiem zerwał się z łóżka. Pomimo przerażenia, jakie towarzyszyło przebudzeniu, młodzieniec szybko się opanował. Wyrównał oddech, powstrzymał drżenie dłoni i zasłał łóżko. Dzisiaj już nie uśnie. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu szlafroka.

Pomieszczenie nie prezentowało się zbyt okazale. Był to niewielki, skromny i schludny pokoik, wyposażony jedynie w te przedmioty, które były funkcjonalne: łóżko, stolik, regały, szafa, skrzynia. "Żadnych ozdób" – powtarzali zawsze Mistrzowie – "Żadnych ozdób, zasłon, ani tym bardziej innych fanaberii. Niczego, co może rozpraszać umysł i odwracać uwagę od treningu, który jest najważniejszy. Musicie być zawsze i wszędzie skoncentrowani, oderwani od pokus materialnych, którymi dają się kontrolować inni, nieważne czy słudzy Imperium czy Chaosu. Wszystkich ich łączy ta sama słabość. Wy musicie się jej pozbyć"- przypomniał sobie ich zalecenia. Wziąwszy wiszący na haku szlafrok ubrał się weń i udał się do łaźni.

Młodzieniec ten nazywa się Magnus, a przynajmniej tak mówili na niego Mistrzowie od kiedy tylko sięgał pamięcią. Nie wie skąd pochodzi ani kto wydał go na ten rynsztok zwany światem. Choć większość uczniów zostaje zwerbowana do Kolegiów w młodym wieku, mają oni podstawowe informacje o swej historii i pochodzeniu. Mają również lepsze lub gorsze wspomnienia dotyczące bliskich im osób. Jednak nie Magnus. Wszystko, co znajduje w swojej pamięci, związane jest z tym miejscem magii i nauki.

Nauka. Tego nie da się zapomnieć, szczególnie pierwszych jej lat. Surowa dyscyplina, brak wygód, ciągłe wykłady na temat obowiązków, wpajanie poglądów. Żadnego śmiechu ani płaczu. Należy powstrzymywać emocje, bowiem to one są wskaźnikiem naszych słabości. Wszelkie uczucia mają być wytwarzane na potrzeby chwili, zadania. Mają być środkiem do manipulowania innymi, nie na odwrót.

Imperium - tylko ono się liczy. Lojalność dla wyższego dobra, które należy osiągać za wszelką cenę i wszelkimi możliwymi sposobami. Nie ma innego celu ponad dobro Imperium. Po to, i tylko po to, istniejemy My - Cienie. Zaprzeczenie temu równa się odrzuceniu Kolegium, a tym samym poddanie się Chaosowi, który jest ucieleśnieniem wszystkiego z czym walczymy. Nieważne czy kłamstwem, skrytobójstwem, intrygami czy wojną. Cień ma wyszukiwać wrogów, dekonspirować ich i niszczyć. Dlatego musi potrafić być każdym, jednocześnie cały czas pozostając sobą. Chaos ma wiele twarzy, lecz jeden cel - zniszczenie Imperium.
Cienie muszą być zawsze o krok przed nim.

Magnus poddawał się tym naukom przez dziesięć lat. Przez pierwszych sześć był niewyróżniającym się, pilnym adeptem sztuki iluzji i cienia, gier słów i gestów. Nauczono go jak powinien myśleć i być tym, kim powinien się stać. Wszystko zmierzało w dobrą stronę, zarówno według Mistrzów, jak i Magnusa. Ale…

We wszechświecie zawsze jest jakieś "ale". Nie ma reguł niezaprzeczalnych, systemów doskonałych. Nie można człowieka ukształtować ostatecznie, bezwarunkowo. Choćby trening był bez skazy, choćby poglądy człowieka były niewzruszone jak skała, a dusza oporna na wszelkie nowe pomysły, zawsze pozostaje miejsce na coś jeszcze, na drobne ziarenko. Swego rodzaju zalążek, może nie wątpliwości, lecz czegoś nowego, czego nikt się nie spodziewał. Dla Magnusa były to sny, które pojawiły się, gdy tylko osiągnął szesnaście lat.

Nadchodziły falami, powtarzając się noc za nocą przez tydzień, po czym nagle zanikały, aby powrócić za miesiąc lub dwa już w innej postaci. Obrazy, jakie ukazywały się młodzieńcowi, zmieniały się jak w kalejdoskopie. Potężny mężczyzna z zarostem, w lśniącej zbroi płytowej, uśmiechający się do niego; płacząca piękna kobieta w prostej sukni; ten sam zbrojny, próbujący przeszkodzić komuś w wyłamaniu drzwi; walka dwóch grup ludzi; elf uciekający zakurzonym korytarzem z jakimś szkrabem na ręce. Sny te mieszały się ze sobą, wizje stawały się nie do policzenia, a jedynym co je łączyło były emocje. Uczucia, których Magnus nigdy nie poznał, a które były mu wręcz zakazane, przelewały się w nim w trakcie tych wizji, pozostawiając swoje piętno po przebudzeniu. Ciepło, radość, troska, przerażenie, poświęcenie – wszystko to buzowało w jego dotąd pustym sercu. Po raz pierwszy w swym krótkim życiu, mag począł się zastanawiać nad celem i sensem swojego istnienia. Służba Imperium – oczywiście, wartość to wysoka i godna chwały. Ale narodziły się nowe pytania. Czego ON chce od życia? Dlaczego istnieje? Dotąd wszystko wydawało się takie proste, teraz w głowie maga powstał mętlik, skrzętnie ukrywany przed resztą, wstydliwy sekret.

Po roku kolejnych wizji, sny ustały. Magnus odczuł to zarówno jako wielką ulgę, jak i swego rodzaju pustkę. Był jednak usatysfakcjonowany z takiego obrotu sprawy, mógł bowiem spróbować zapomnieć o tym, co zobaczył i poczuł. Przeznaczenie jednak miało co do niego inne plany. Wkrótce został przydzielony do swego mentora – Eryka. Był to szczupły, szpakowaty mężczyzna o nieokreślonym wieku, z długimi włosami, i oczami czarnymi jak węgiel. Cechowała go typowa dla Cienia małomówność i surowość, choć Magnus musiał przyznać, że był znakomitym nauczycielem. Co oczywiste, nie nawiązali między sobą jakichś szczególnych osobistych relacji. Tajemnym sługom Imperium nie wolno bowiem angażować się emocjonalnie, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Podczas kolejnych miesięcy nauki i ćwiczeń młody mag przekonał się na własnej skórze, jak bardzo wymagający jest jego Mistrz. Sypiał po parę godzin na dzień i niemal ciągle był w ruchu, to przygotowując preparaty i składniki, ślęcząc w bibliotece, to znowu ćwicząc magiczne formuły pod czujnym okiem starszego maga. Na "wykształcenie" młodzieńca składały się również historia, ćwiczenia we wcielaniu się w inne osoby, lekcje dykcji, etykiety i inne przydatne dla Cienia dyscypliny. Eryk, człowiek zimny i obojętny, nie miał pojęcia, jak bardzo pewnego dnia zmieni swego ucznia.

Mistrz i uczeń wybrali się w interesach do jednego z informatorów Eryka w mieście. Jak zwykle nie ujawnił on swemu uczniowi celu wyprawy – wszak nie można nikomu ufać, tym bardziej jakiemuś podatnemu na podszepty zła młodzikowi. Przechodząc koło jednej z mniejszych uliczek stali się świadkami napadu zbira na młodą dziewczynę. Magnus chciał jej pomóc, jednak Eryk surowym tonem nakazał mu nie marnować czasu i iść za nim. Młodzieniec jednak nie posłuchał i ruszył na oprycha, kilkoma ciosami powalając go na ziemię. Następnie podniósł dziewczynę, która, wdzięczna za pomoc, obdarowała go pocałunkiem i podziękowała. Jego mentor natomiast, zareagował inaczej. Chwycił go za szatę i zaciągnął do Kolegium. Tam wyznaczył mu karę 10 kijów. W trakcie jej wymierzania, podczas kolejnych razów, Magnus poczuł się tak, jakby otworzyły mu się oczy.

Zrozumiał wszystko. Patrząc na ciągle zimną, pozbawioną wyrazu twarz swego mistrza, łącząc ją z ideologią Cieni, z latami tu spędzonymi, poglądami wpojonymi, a w końcu przywołując sny i uczucie, kiedy dziewczyna go pocałowała, dostrzegł całą prawdę o sobie.

Nienawidzi siebie i ich, za to, czym się stał, i za to, co z niego zrobili. Eryk i inni nauczyciele, koledzy, on sam. Wszyscy, kawałek po kawałku, dzień po dniu, lekcja po lekcji, przykładali rękę do zrobienia z niego bezuczuciowego narzędzia. Dlatego właśnie te sny tak nim wstrząsały. Pokazywały mu uczucia, których on sam nie potrafi już wytworzyć. Staje się Cieniem, dokładnie tym, kim ma być -szpiegiem i zabójcą, bezgranicznie lojalnym wobec Imperium. Nie potrafi śmiać się ani płakać, przynajmniej naturalnie. Nie jest w stanie kochać ani nienawidzić, co również zostało mu wpojone. Nie ma własnej przyszłości, ani teraźniejszości. To kim jest i co będzie robić, zostało już ustalone i ukształtowane przez Kolegium. Może nawet imię zostało mu nadane jak szczeniakowi, którego należy wytresować. Pozostały mu tylko jego korzenie i przeszłość. Jedyna prawdziwa własność. Kim był jego ojciec i matka, jego ród? Co sobą reprezentowali, jakie były ich dzieje? Co się z nimi stało? Dowie się tego. Stanie się najlepszym z Cieni i pozna prawdę. Tylko tyle mu zostało.

Następne dwa lata zamieniły się w jeden niekończący się ciąg nauki i przygotowań. Nawet mentor Magnusa zauważył, że stał się on bardzo skoncentrowany i skupiony; jego twarz nabrała nowego, nieco znudzonego i poważnego wyrazu. Ku zadowoleniu swego Mistrza, robił coraz większe postępy we wszystkich dziedzinach . W końcu nadszedł dzień, na który Magnus tak bardzo czekał: jego pierwsza, wspólna wyprawa z Mistrzem, do miasta Nuln. Cel misji nie został mu wyjawiony. Wiedział tylko, że przebierze się za żaka, udającego się tam na studia. Młodzieniec czuł, że dostał swoją długo wyczekiwaną szansę na podjęcie poszukiwań prawdy.

Ostatniej nocy, spędzonej w Kolegium Cienia, młodzieniec znów miał wizję. Zobaczył ponownie mężczyznę w lśniącej zbroi, tym razem jednak widać było, że jest konający. Pancerz był rozerwany w kilku miejscach, sama postać natomiast jawiła się nieco nadęta, pokryta ranami i krwią. Mimo swego stanu, zbrojny smutno uśmiechał się do maga, po chwili podszedł i dotknął ramienia Cienia. W tym momencie Magnusa ogarnął niemal oślepiający ból, po czym obudził się z wrzaskiem, cały spocony…

Idąc do łaźni, Magnus pocierał wciąż nieco palące ramię, zastanawiając się, jakim cudem sny powróciły i czy otrzyma inne wizje. Miał nadzieję, że nie. Nie może pozwolić sobie na słabość, ani tym bardziej na obudzenie w nim głęboko ukrytych emocji. Kiedy stanął przed lustrem doznał prawdziwego szoku. Na jego lewym ramieniu, tląc się niczym dogasający ogień, widniał symbol. Czarna kometa, zakończona twarzą płaczącego mężczyzny. Być może pierwszy raz w życiu naprawdę zdziwiony, Magnus dotknął znamienia. Nadal było ciepłe. Po chwili wyraz twarzy zmienił się ze zdziwienia w zdeterminowanie. Teraz już wiedział, że podąża właściwą ścieżką.

***

Imię: Magnus Fromman
Rasa: Człowiek
Profesja: Uczeń Czarodzieja (Kolegium Cienia)

Umiejętności: plotkowanie, wiedza (Imperium), znajomość języka (staroświatowy), czytanie i pisanie, język tajemny (magiczny), nauka (magia), przeszukiwanie, splatanie magii, spostrzegawczość, wykrywanie magii, znajomość języka (klasyczny)
Zdolności: błyskotliwość, magia prosta (tajemna), zmysł magii, szczęście, naśladowca
Wyposażenie: prosty ubiór żaka, sztylet, mała fiolka mikstury usypiającej, lusterko, składniki do prostych zaklęć (po 3), skórzany pas zaopatrzony w przyborniki, klucz szkieletowy, księga wiedzy tajemnej, 30zk (pieniądze są przeznaczone na misję, nie są osobistym majątkiem Magnusa)

Magnus jest niezbyt wysokim, szczupłym mężczyzną o przeciętej urodzie i budowie ciała. Nie posiada stałej fryzury czy zarostu, bowiem musi często zmieniać swój wizerunek w trakcie kolejnych podróży. Jeśli dłuższy czas przebywa w Kolegium, nosi gładko zaczesane do tyłu włosy mysiego koloru. Jego krągła twarz z mocnym podbródkiem i niepokojącymi, piwnymi oczami nie wyraża żadnych emocji, chyba że Magnus sobie tego życzy. Na plecach widnieją liczne blizny, ślady po karze, jaka została mu wymierzona za nieposłuszeństwo. Otacza go atmosfera nieustannego czuwania, jakby z każdej strony spodziewał się zdrady lub niebezpieczeństwa.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Keddar
    CIekawa postać
Ocena:
0
Bardzo ciekawa postać, niejednoznaczna. MOżna ją wykorzystać w obie strony. Gratuluję.
12-03-2007 10:46
Jeremiah Covenant
    Hm,
Ocena:
0
Babol na samym początku? Histroria? ;>
12-03-2007 11:49
Aiwass
    Niemożliwe.
Ocena:
0
Nie jest możliwym wychowanie zdrowego psychicznie człowieka w takich warunkach. Tak skrajny brak emocji prowadzi do poważnych zaburzeń, m.in. schizofrenii i psychopatii. Jeśli tak duża grupa ludzi jaką stanowią członkowie Kolegium Cienia byłaby wychowywana w takim otoczeniu, mielibyśmy doczynienia z bandą psycholi. Jeśli jednak więzy nad kolegium byłyby odpowiednio skuteczne, wtedy mielibyśmy doczynienia z kontrolowaną bandą psycholi.

Zainteresowanych odsyłam do Wikipedii.
12-03-2007 23:06
CE2AR
   
Ocena:
0
Bosze, ledwie ktoś studiuje psychologię a już musi się tym pochwalić :D

A słyszeliście, że granie w gry RPG prowadzi do Satanizmu? A gry komputerowe i telewizja szkolą zastępy psychopatów, którzy niedługa wyjdą z siekierami na ulice albo zaczną strzelać w szkołach!
To udowodnione przez psychologów! Za niedługo wszyscy będziemy bandą kontrolowanych przez Szatana psycholi!

Powyższe to wredny żart, miałem zły humor i musiałem się na kimś wyżyć, wybacz ;)

Pewnie co dziesiątemu adeptowi rzeczywiście odbije, ale od tego są ich nauczyciele, aby takich odszukiwać zawczasu i podziękować im za współpracę.

PS: Coś mi się zwaliło z komentarzami, niech ktoś usunie te dwa wcześniejsze. Z góry dzięki.
13-03-2007 00:00
16967

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A kto powiedział że jest zdrowy psychicznie?Proszę choćby spojrzeć na statystyki - 2 PO:)
13-03-2007 07:16
gwylliam
   
Ocena:
0
niestety nieprawdopodobne.

Psychologiczne podstawy juz wyłożono wyżej, ja dorzucę tylko to, iż nie wydaje mi się by wychowanek magów znający przez całe swoje życie tylko księgi i korytarze Kolegium potrafił pokonać oprycha, który zdybał dziewczyne w uliczce, a do tego zrobic to kilkoma ciosami, czyli z łatwością... sorry.

Gdy ktoś wychodzi z zamknięcia prędzej jak Marceli szpak dziwi się światu, a nie reaguje niczym wyszkolony zabójca.

Po takim praniu mózgu jakie zaserwował autor biednemu Magnusowi chłopak długo wiernie i ślepo słuchałby mentora.

rzekłem

:)
13-03-2007 09:04
KRed
    taaa
Ocena:
0
czarodzieje w kolegiach przechodzą szkolenie również w zakresie walki wręcz. Na przykład o szarych magach w Króletwie Magii napisano "Większośc (...) nosi przypięte do pasa bądź sprytnie ukryte miecze i umie się nimi posługiwać". Tak więc zapomnij gwylliamie o stereotypowych czarodziejach garbiących się całe życie nad książkami :P

A jesli idzie o psychologię czarodziejów, to może wytłumaczycie mi panowie wpływ szarego wiatru magii na emocje człowieka ?
Świat zna różne dziwaczne systemy wychowawcze (np. starożytna Sparta), które mimo wszystko nie powodowały rozpadu społeczeństwa. Kto z was jest gotów spierać się o zdrowie psychiczne osób widzących wszędzie kolorowe wiatry i twierdzących, że potrafią czarować?
13-03-2007 09:24
karp
   
Ocena:
0
paskud +1 ;)
Czy normalnie będzie zachowywał się piętnastolatek, któremu zwierzoludzie wybili rodzinną wieś, a na jego oczach zjedli tatusia, jeszcze dychającego? A ilu takich bohaterów błąka się po Starym Świecie?
Jeśli powyżej opisany czarodziej nawet jest psycholem, to nie czuje sięsamotny.
13-03-2007 10:07
~voyck

Użytkownik niezarejestrowany
    mało możliwe
Ocena:
0
Takie eksperymenty jak wychowywanie dzieci bez okazywania im uczuć były już przeprowadzane w Średniowieczu. Nie tylko zdrowie psychiczne było nadwyrężone ale również byli słabi fizycznie (a chciano wyprodukować nie posiadających emocji wojowników) przy bardzo dobrym wyżywieniu.

Z drugiej strony szara magia może mieć tutaj decydujący wpływ:)
13-03-2007 12:50
16967

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jak już zostało to powiedziane, na tym właśnie polegało wychowanie w Sparcie, gdzie dzieci nie miały nawet kontaktu z rodzicami. I jakoś wszyscy nie byli bandą psycholi.
13-03-2007 13:01
Aiwass
    Że co?
Ocena:
0
Młody mężczyzna w Sparcie MIAŁ kontakt z rodzicami do siódmego roku życia. Poza tym Spartianie nie byli bandą cyborgów. Wojskowi mieli kontakt ze światem zewnętrznym, mogli zawierać przyjaźnie itd. Zdarzało im się wychaczyć od czasu do czasu jakąś kobietę. W koszarach mieszkali przez dziesięć lat. W siedemnastym roku życia wychodzili z nich jako twradzi żołnierze, a nie wyprani z uczuć wariaci niezdolni do zwierani jakichkolwiek związków emocjonalnych.
13-03-2007 14:48
16967

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Taaaa, nie byli wyprani z uczuć? W takim razie musieli być nieźle "przeszkoleni", aby uczestniczyć w kryptejach.
Dla niewiedzących: jeśli rządzący uznawali, że jest zbyt wielu helotów, brali ich kupą i wysyłali do lasów, a za nimi młodych Spartan, aby "poćwiczyli".
Przykłady istnienia takich ludzi są znane w naszej historii, więc nie widzę powodów nazywania mojej postaci "nieprawdopodobną".
Tym bardziej że mówimy tu o magii.
13-03-2007 16:15
Aiwass
    Piernik i wiatrak
Ocena:
0
Mylisz moralność z poczytalnością. Spartianie zostali nauczeni zabijać. Nikt im nie wkręcał niczego o miłosiernym ale surowym Bogu. Nikt nie zakazywał im zabijać. Wręcz przeciwnie. Oni wierzyli, że za prawidłowe zachowanie zdobędą szacunek i bogactwo. Mieli żony, mieli dzieci, kochali je. Co nie przeszkadzało im od czasu do czasu zgodnie z rozkazami zabić pareset ludzi.

Mag Cienia według Twojej wizji ma następujące warunki:
- brak pieniędzy
- brak zaufania
- brak nagród
- brak przyjaciół
- brak rodziny
W zamian otrzymuje:
- groźbę kary za nieposłuszeństwo
- możliwośc służby dla imperium
- obowiązek śledzenia sług Chaosu

Czemu typowy Szary (według Twojej wizji) Mag ma podlegać Imperium? Czekają go same kary, nigdy zaś nie otrzyma nagrody. Wywołuje to brak morale i niewierność. Taki czarodziej widzi, że obok ludzie żyją pełną gębą. Zakładają rodziny, kłócą się, kochają. On zaś ma siedzieć na tyłku i słuchać starego piernika prawiącego mu jak ich misja jest ważna i cudowna.

13-03-2007 20:13
16967

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
1. Moja bohater żyje w fikcyjnym świecie i włada nadprzyrodzoną mocą, która ma na niego i jego charakter ogromny wpływ. Stosowanie wobec takiej postaci "psychologii" jest raczej głupie.
2. Jaki miłosierny ale surowy Bóg?? Nie widzę związku z tematem.
3. W Królestwie Magii napisane jest wyraźnie - Szarym nie wolno posiadać przyjaciół ani osobistych wrogów.
4. Wiatr Magii, który kontrolują + indoktrynacja czynią z nich właśnie takich ludzi.
5. Wywołuje to brak morale? Kolegium Cienia to nie wojsko. Zapomniałeś przy okazji o takich rzeczach, jak:
- poczucie obowiązku,
- patriotyzm,
- bezgraniczna lojalność
- poczucie mocy,
Dla odpowiednio wychowanej osoby to wystarczające nagrody, widzieć jak wysiłek, jaki wkładają w swą pracę nie idzie na marne.
6. Czemu typowy Szary Mag ma podlegać Imperium? Może ponieważ szkoli się w Kolegium, które jest przez nie utrzymywane, i co więcej, słuzy jako specyficzny ośrodek do szkolenia elitarnych agentów Imperatora?
7. Nie mówimy o Spartanach.
8. A jakie nagrody czekają przeciętnego chłopa czy mieszczanina? Życie w ciągłym ubóstwie, strach o życie i mienie, całkowita bezbronność. Patrząc pod tym kątem wszyscy powinni popełnić samobójstwo.
14-03-2007 00:28
Keddar
    Krótko i na temat
Ocena:
0
Aiwass, nie zapominaj, że i nasz świat zna takie postawy, które dla Ciebie są nielogiczne - vide żołnierze SS, czemu mieli służyć Rzeszy? Czemu dokonywali w jej imię zbrodni? Poza tym pamiętaj, że szkolenie w Kolegiach to nei tylko magia ale i - zapewne, bo któż do końca to wie? - zaprawa fizyczna. Zatem adept cienia może kilkoma ciosami powalić opryszka. Co za pożytek ze szpiega, który da się zabić pierwszemu lepszemu menelowi?
14-03-2007 10:25
Aiwass
    Skończmy z tym
Ocena:
0
Wiatry magii nie wpływają na uczniów tak jak na zaawansowanych użytkowników ponieważ uczniowie nie posiadają jeszcze wybranej tradycji (wystarczy popatrzeć na listę zdolności).

Miłosierny Bóg nie ma zbyt wiele wspólnego z tym tematem. Chciałem powiedzieć, że w Sparcie żołnierze nie byli karmieni bajkami o miłości do bliźniego i posiadali z tego powodu odmienną moralność.Chrześcijański bóg miał został użyty jako przykładowa siła narzucająca obowiązek szanowania życia. W Sparcie ponad ludzkim życiem był obowiązek żołnierski.

Brak przyjacół i wrogów jest dopuszczalny i możliwy. Uważam jedynie, że to ograniczenie rujnujące morale magów.

Nie zamierzam się spierać na temat skuteczności indokrynacji ponieważ nie mam co do tego zstrzeżeń.

Z mojej uwagi wyszło wielkie "nic". Zwróciłem uwagę na brak matczynej opieki, brak pozytywnych uczuć we wczesnym dzieciństwie. Brak tych czynników wywołuje poważne zaburzenia w sferze psychologicznej. Kropka.
Nie wiem czemu zaczeliśmy rozmawiać o Sparcie czy wpływie wiatrów magii na magów.

Pradę mówiąc abym uznał Magnusa za postać przekonującą wystarczyłoby stwierdzenie iż do kolegium dostał się w wieku siedmiu lub dziesięciu lat. Wtedy rozwinąłby się normalnie.
Jeśli jednak maleńkie dziecko jest wychowywane w opisany przez Ciebie sposób to pojawia się problem. Poważny.
14-03-2007 14:25
gwylliam
   
Ocena:
0
Oprócz nieprawdopodobności psychologicznej postaci uczepię się tego starcia ze zbirem.

Opis Szarych Magów doczytałem w Królestwach,mea culpa.

Natomiast wyszkolenie w walce nie ma żadnego odzwierciedlenia w statystykach postaci Jadaczki. Z moich doświadczeń, początkujący uczeń czarodzieja po dopadnięciu zbira zacząłby machać bez ładu i składu łapami przed twarzą oprycha, a następnie dostałby gonga w nos i tak skończyłoby się "rumakowanie" ;)

W psychologię i moralność nie wchodzę, nie wypowiadam się, pracuję w egzekucji ;) to prosty zawód, psychologii tam nie trzeba :)

aluzję poniał I hope? :):):)

aha, swoją drogą, to niezły wysyp komentarzy, gratulacje dla Jadaczki za poruszenie wywołane swoim tekstem.

14-03-2007 17:39
Aiwass
    Tylko nikomu nie mów
Ocena:
0
Tak naprawdę to jest tajny układ. Płacą mi za robienie szumu. :-P
14-03-2007 20:08
16967

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wszystko ładnie i pięknie, ale prosiłbym, jeśli nie stanowi to kłopotu, aby więcej osób wyraziło swoje opinie. To moje pierwsze opowiadanie i chciałbym poznać opinię jak największej grupy.
15-03-2007 13:19
Aiwass
    Inny punkt widzenia
Ocena:
0
Dobra. Czepiłem się psychologii to skomentuję teraz może całą pracę bardziej ogólnie.

Opwiadanie napisane jest dobrze. Nie zauważyłem żadnych większych problemów jeśli chodzi o styl. Pracę czytało mi się przyjemnie, a całość łatwo wchodziła do głowy. Opisy są precyzyjne i dokładnie przedstawiają to co autr chiał przekazać. Sposób narracji jest odpowiednio dobrany do dzieła.

Co zaś się tyczy uwag: popracuj nieco nad stylem. Obecnie jest poprawny i dość przyjemny, ale brakuje mu lekkości charakteryzującej chociażby twórcość S. Kinga, P. Suskinda czy A. Ziemańskiego.

Jeśli miałbym się czepiać to widać tutaj wiele dobrze znanych schematów obecnych w niezliczonych opowiadaniach, książkach i filmach. Mógłbyś popracować nad oryginalością.

Mam nadzieję, że powyższe uwagi okażą się dla Ciebie pomocne, Jadaczka.
15-03-2007 14:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.