25-08-2010 12:46
Ciacha, burgery i kawa
W działach: Krakowskie Smaki, Polecanki | Odsłony: 3
W Krakowie można zjeść (a właściwie polizać) rewelacyjne lody, ale o tym już wiecie (choćby stąd). Dla tych, którzy jednak nie lubią lodów (jak można nie lubić lodów?! To tak jakby nie lubić kremówek!) gród Kraka ma do zaoferowania inne dziwowiska smakowe. A jako że amerykanistą jest się na całe życie to dzisiaj dwa arcy-hamerykańskie przysmaki.
Od jakiegoś już czasu na ulicy Syrokomli znajdował się mały przybytek o miłej nazwie More than a cookie. Okazało się, że prowadzą go mormoni prosto ze Stanów Zjednoczonych. Można tam przebierać w kilkunastu rodzajach ciasteczek z gruntu amerykańskich. Cookiesy to płaskie placki w miarę giętkiego ciasta (choć różnie bywa, jak są twarde to idealnie rozmiękcza się je mlekiem) z dodatkami w postaci masła orzechowego, mięty, M&Msów czy innych ciekawych elementów. Syrokomla daleko od centrum nie jest, ale jeśli nie chce wam się drałować pod kino Kijów to dobra wiadomość jest taka, że wyznawcy religii z Utah otworzyli drugi lokal i to w pobliżu Rynku, a dokładniej na Sławkowskiej (mniej więcej w połowie, po lewej jak się idzie od Rynku). Do tego w lokalu można wypić kawę, wszamać brawnisa czy pobrać Biblię Mormona. Nie jest to Mill's z Londynu, ale ciastka i tak dobre.
Strona internegowa: http://www.morethanacookie.com
Drugim przybytkiem jest Cupcake Corner. Ciacho to, też bardzo patriotyczno-amerykańskie, przypomina niskiego muffina i jest przeraźliwie słodkie. Kawiarnię tą otworzyła przybyszka z odległego Bostonu, która miała pecha wyjść za Krakusa. Dzięki niej można zatopić zęby w słodkim, miękkim i bardzo zapychającym ciachu w wielu wariacjach. Do tego wybór ciastek zmienia się co dzień (na stronie jest lista co można kiedy zdobyć). Jak tylko będziecie mieli ochotę na coś mocno czekoladowego to polecam udać się na ulicę Michałowskiego (mniej więcej w połowie, po lewej od Karmelickiej). Na śniadanie można też wtrząchnąć muffina na słono wraz z kawą w zestawie. O ile kawa jest bardzo dobra to jakoś śniadaniowe ciastka mnie do siebie nie przekonują (to z fetą i szpinakiem było zbyt jednostajne, to z cynamonem i owsianką zbyt słodkie). Aha, ceny wydają się duże, ale to dlatego, że ciacha wizualnie są małe. Wystarczy, że powiem, ze po maksymalnie dwóch jestem już pełny i zasłodzony.
Strona internetowa: http://www.cupcakecorner.pl
Miało być o słodkościach, ale szkoda przegapić jedną z lepszych hamburgerowni w Krakowie. Jeśli akurat jesteście na Kazimierzu i nie gardzicie mięsem to uderzajcie do Love Krowe. Świetne logo, awangardowy wystrój i kilkanaście rodzajów burgerów z dobrego mięsa i ciekawie dobranych dodatków . Do tego miseczka ziemniaczanych łódeczek. Naprawdę klasa.
Profil na Facebooku (z racji braku strony): http://www.facebook.com/lovekrove (w zdjęciach jest menu)
I na koniec jeszcze coś a propos krakowskiego Starbucksa. Na razie leży i kwiczy. Miła pani od kontaktu z takimi młotami jak ja stwierdziła, że nie mają nawet jeszcze daty otwarcia. Patrząc na postęp robót w środku lokalu myślę, że jeszcze co najmniej miesiąc, a nawet i dwa.
Od jakiegoś już czasu na ulicy Syrokomli znajdował się mały przybytek o miłej nazwie More than a cookie. Okazało się, że prowadzą go mormoni prosto ze Stanów Zjednoczonych. Można tam przebierać w kilkunastu rodzajach ciasteczek z gruntu amerykańskich. Cookiesy to płaskie placki w miarę giętkiego ciasta (choć różnie bywa, jak są twarde to idealnie rozmiękcza się je mlekiem) z dodatkami w postaci masła orzechowego, mięty, M&Msów czy innych ciekawych elementów. Syrokomla daleko od centrum nie jest, ale jeśli nie chce wam się drałować pod kino Kijów to dobra wiadomość jest taka, że wyznawcy religii z Utah otworzyli drugi lokal i to w pobliżu Rynku, a dokładniej na Sławkowskiej (mniej więcej w połowie, po lewej jak się idzie od Rynku). Do tego w lokalu można wypić kawę, wszamać brawnisa czy pobrać Biblię Mormona. Nie jest to Mill's z Londynu, ale ciastka i tak dobre.
Strona internegowa: http://www.morethanacookie.com
Drugim przybytkiem jest Cupcake Corner. Ciacho to, też bardzo patriotyczno-amerykańskie, przypomina niskiego muffina i jest przeraźliwie słodkie. Kawiarnię tą otworzyła przybyszka z odległego Bostonu, która miała pecha wyjść za Krakusa. Dzięki niej można zatopić zęby w słodkim, miękkim i bardzo zapychającym ciachu w wielu wariacjach. Do tego wybór ciastek zmienia się co dzień (na stronie jest lista co można kiedy zdobyć). Jak tylko będziecie mieli ochotę na coś mocno czekoladowego to polecam udać się na ulicę Michałowskiego (mniej więcej w połowie, po lewej od Karmelickiej). Na śniadanie można też wtrząchnąć muffina na słono wraz z kawą w zestawie. O ile kawa jest bardzo dobra to jakoś śniadaniowe ciastka mnie do siebie nie przekonują (to z fetą i szpinakiem było zbyt jednostajne, to z cynamonem i owsianką zbyt słodkie). Aha, ceny wydają się duże, ale to dlatego, że ciacha wizualnie są małe. Wystarczy, że powiem, ze po maksymalnie dwóch jestem już pełny i zasłodzony.
Strona internetowa: http://www.cupcakecorner.pl
Miało być o słodkościach, ale szkoda przegapić jedną z lepszych hamburgerowni w Krakowie. Jeśli akurat jesteście na Kazimierzu i nie gardzicie mięsem to uderzajcie do Love Krowe. Świetne logo, awangardowy wystrój i kilkanaście rodzajów burgerów z dobrego mięsa i ciekawie dobranych dodatków . Do tego miseczka ziemniaczanych łódeczek. Naprawdę klasa.
Profil na Facebooku (z racji braku strony): http://www.facebook.com/lovekrove (w zdjęciach jest menu)
I na koniec jeszcze coś a propos krakowskiego Starbucksa. Na razie leży i kwiczy. Miła pani od kontaktu z takimi młotami jak ja stwierdziła, że nie mają nawet jeszcze daty otwarcia. Patrząc na postęp robót w środku lokalu myślę, że jeszcze co najmniej miesiąc, a nawet i dwa.