Chonchu #2
Na początku wstęp historyczny: czy ktoś pamięta anime emitowane w polskiej telewizji pt. Łowcy Dusz? Inspirowane chińską mitologią ukazywało nie tylko walkę o władzę w średniowieczno-baśniowej scenerii. Choć występował tam bohater-wojownik bez serca (prosto z chińskiego panteonu), tym, co czyniło tę w sumie pogodną serię propozycją dla ludzi lekko odjechanych, były kostiumy postaci. Recenzent Kawaii określił je swego czasu jako "inspirowane młodzieżową subkulturą". Otóż Chonchu wydaje się być ponurym bratem Łowców Dusz: zapowiada się jak saga o wojnach między plemionami w konwencji tradycyjnego "średniowiecznawego" fantasy, ale bohaterowie ubrani są w stroje pomiędzy cyberpunkiem a londyńskim pret-a-porte. Bez oszczędzania wyobraźni, a do tego twarzowo.
Dla panów długie płaszcze zamykane na gruby zamek błyskawiczny, bluzy odsłaniające tors, do tego na nogach glany z metalowymi klamrami i spawalnicze gogle. Dla pań – bardziej klasycznie. Podkreślający sylwetkę, acz nie idiotycznie w stylu "Xena-sexy", dwuczęściowy stroik wojowniczki lub - dla przedstawicielki rodziny królewskiej - suknia z wydłużającą talię krótką pelerynką oraz kapelusikiem a la stewardessa. Brzmi niesamowicie, ale w sumie uroczo i – biorąc pod uwagę konwencję rysunku, w której twarze są wycyzelowane estetycznie według jednego wzorca – dobrze definiuje charakter postaci. A dookoła miecze, kusze, woje w kolczugach broniący zamków zbudowanych na planie herbu rady plemion. W tym chaosie wiecznej wojny dziecko ubrane w najzwyklejszy t-shirt i jeansy, całkiem jak za oknem, na osiedlu. Jeśli to celowy zabieg, brawo dla autorów. Słowem - serię charakteryzują kontrasty oraz ponury czad.
Dlaczego warto zwrócić na to uwagę? Bo Chonchu najłatwiej przybliżyć takim właśnie określeniem. Drugi tom dowodzi, że połapanie się w skomplikowanych relacjach politycznych między plemionami nie jest najbardziej palącą kwestią. To, co najważniejsze, widać od razu: MAKSYMALNE NATĘŻENIE EMOCJI. Sytuacje poza realnością, niewyobrażalna nienawiść i niesprawiedliwość, piękna kobieta, a w tle banalna nędza zwykłych ludzi. Tym światem rządzi przewrotna wyrocznia, więc bracia stają się najzacieklejszymi wrogami od dzieciństwa, by los połączył ich potem w miłości do jednej kobiety. Główny bohater, w niewyjaśnionych jeszcze okolicznościach, staje się mordercą swego przybranego ojca, jednocześnie w myślach ciągle powracając do niego, jakby jeszcze walczył o niemożliwą do uzyskania akceptację. Wszystko podkreślone wyrazistą czernią pogłębiającą wyraz oczu, nieludzką regularność rysów bohaterów i agresywnie przerysowaną muskulaturę wojowników.
To nie jest komiks na spokojne wieczory konesera. Gdyby porównać jego lekturę do słuchania muzyki, jeden tom Chonchu byłby jak cały dzień spędzony przy drapieżnym wokalu Marilyn Manson.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Dla panów długie płaszcze zamykane na gruby zamek błyskawiczny, bluzy odsłaniające tors, do tego na nogach glany z metalowymi klamrami i spawalnicze gogle. Dla pań – bardziej klasycznie. Podkreślający sylwetkę, acz nie idiotycznie w stylu "Xena-sexy", dwuczęściowy stroik wojowniczki lub - dla przedstawicielki rodziny królewskiej - suknia z wydłużającą talię krótką pelerynką oraz kapelusikiem a la stewardessa. Brzmi niesamowicie, ale w sumie uroczo i – biorąc pod uwagę konwencję rysunku, w której twarze są wycyzelowane estetycznie według jednego wzorca – dobrze definiuje charakter postaci. A dookoła miecze, kusze, woje w kolczugach broniący zamków zbudowanych na planie herbu rady plemion. W tym chaosie wiecznej wojny dziecko ubrane w najzwyklejszy t-shirt i jeansy, całkiem jak za oknem, na osiedlu. Jeśli to celowy zabieg, brawo dla autorów. Słowem - serię charakteryzują kontrasty oraz ponury czad.
Dlaczego warto zwrócić na to uwagę? Bo Chonchu najłatwiej przybliżyć takim właśnie określeniem. Drugi tom dowodzi, że połapanie się w skomplikowanych relacjach politycznych między plemionami nie jest najbardziej palącą kwestią. To, co najważniejsze, widać od razu: MAKSYMALNE NATĘŻENIE EMOCJI. Sytuacje poza realnością, niewyobrażalna nienawiść i niesprawiedliwość, piękna kobieta, a w tle banalna nędza zwykłych ludzi. Tym światem rządzi przewrotna wyrocznia, więc bracia stają się najzacieklejszymi wrogami od dzieciństwa, by los połączył ich potem w miłości do jednej kobiety. Główny bohater, w niewyjaśnionych jeszcze okolicznościach, staje się mordercą swego przybranego ojca, jednocześnie w myślach ciągle powracając do niego, jakby jeszcze walczył o niemożliwą do uzyskania akceptację. Wszystko podkreślone wyrazistą czernią pogłębiającą wyraz oczu, nieludzką regularność rysów bohaterów i agresywnie przerysowaną muskulaturę wojowników.
To nie jest komiks na spokojne wieczory konesera. Gdyby porównać jego lekturę do słuchania muzyki, jeden tom Chonchu byłby jak cały dzień spędzony przy drapieżnym wokalu Marilyn Manson.
Galeria
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Chonchu #2
Scenariusz: Kim Sung-Jae
Rysunki: Kim Sung-Jae
Wydawca: Mandragora
Data wydania: lipiec 2006
Liczba stron: 184
Oprawa: miękka, kolorowa, z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 19,90 zł
Scenariusz: Kim Sung-Jae
Rysunki: Kim Sung-Jae
Wydawca: Mandragora
Data wydania: lipiec 2006
Liczba stron: 184
Oprawa: miękka, kolorowa, z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 19,90 zł
Tagi:
Chonchu | Chonchu #2