14-06-2008 18:14
Chłopaki, chyba powoli z tego wyrastamy...
W działach: RPG, refleksje, sentymentalnie, poker | Odsłony: 10
Hmmm
Wczoraj miało miejsce zdarzenie, którego nie spodziewałem się przeżyć. Pierwszy raz od kilkunastu lat spotkaliśmy się na sesje i... nie zagraliśmy. Dawniej owszem, zdarzało się, że przerywaliśmy grę po kilkunastu minutach jak coś poszło nie tak, zatrzymywaliśmy grę gadaliśmy, kłóciliśmy się i rozchodziliśmy do domów. Ale zawsze bardziej lub mniej chcieliśmy grać i zaczynaliśmy. Wczoraj nawet nie zaczęliśmy.
Może to kwestia egzaminów, może zmęczenia materiału, może tego, że gramy w porównaniu z innymi naprawdę intensywnie (dość często po 2 sesje w tygodniu) i trochę się wypalamy, a może dlatego, że po prostu starzejemy się i coraz mniej bawi nas wcielanie się w wymyślone, fikcyjne ludziki. Nie no, bawić bawi i ekscytuje, czego dowodem może być jedna z ostatnich sesji, która omal co nie skończyła się rękoczynami gdy gra zaczęła wzbudzać zbyt silne emocje. Nie zmienia to jednak faktu, że trudno nam się ostatnimi czasy odnaleźć i wypracować formę w której chcielibyśmy grać na dłużej.
Ostatnią sesją z prawdziwego zdarzenia była Kampania Altdorfska (która być może pojawi się w dziale WFRP kiedyś), ale ta miała miejsce z pół roku temu. Od tego czasu graliśmy dużo, ale nic konkretnego. Masę pojedynczych, nigdy niedokończonych pomysłów, z których nie wychodziło nic na dłużej. Można by się długo rozwodzić i zastanawiać gdzie leży nasz problem i czemu nie możemy znowu wkręcić się w jakąś poważniejszą grę, choć obecnie nie mam jednoznacznej odpowiedzi.
Obecnie szukamy jakiegoś substytutu sesji. Jak to wczoraj powiedział kumpel: "Jeśli wyrośniemy z RPG to co ja będę wpisywał do CV w rubryce Hobby?". Od jakiegoś czasu był HEX rozgrywany obowiązkowo przed sesją, co de facto całkiem fajnie wpływło na atmosferę. Wczoraj zaś wpadliśmy na inny pomysł.
Texas Hold'em
Nie mogąc zacząć tej cholernej sesji, siedząc i sącząc piwko padł pomysł, żeby zagrać w karty. Ponieważ brakowało czwartego do naszego ukochanego Brydża stanęło na Pokerze. Szybkie obcykanie zasad, kilka rozdań na próbę, trochę gry na wirtualne punkty i zaraz zaczęliśmy grać na pieniądze.
Jak wrażenia? W sumie fajna sprawa, choć nie wiem czy to z powodu niskiej stawki, czy wirtualności zapisu (nie mieliśmy żetonów w końcu), emocje nie były specjalnie duże. Zwykła sesja RPG wzbudza we mnie o wiele więcej różnego rodzaju uczuć, ale z braku laku hazard nie jest zły. Powiem więcej, mógłby mi się spodobać, co niestety nie brzmi bezpiecznie.
Dziś wieczór mamy kolejną ustawkę na Texasa. Tym razem ściągamy kumpla, który od dawna gra na kasę i dysponuje całym sprzętem (zielony obrusik + żetony) tak więc będzie zabawnie. Swoją drogą już kiedyś padała propozycja wypadu do kasyna. Może to jest ciekawa alternatywa?
Wczoraj miało miejsce zdarzenie, którego nie spodziewałem się przeżyć. Pierwszy raz od kilkunastu lat spotkaliśmy się na sesje i... nie zagraliśmy. Dawniej owszem, zdarzało się, że przerywaliśmy grę po kilkunastu minutach jak coś poszło nie tak, zatrzymywaliśmy grę gadaliśmy, kłóciliśmy się i rozchodziliśmy do domów. Ale zawsze bardziej lub mniej chcieliśmy grać i zaczynaliśmy. Wczoraj nawet nie zaczęliśmy.
Może to kwestia egzaminów, może zmęczenia materiału, może tego, że gramy w porównaniu z innymi naprawdę intensywnie (dość często po 2 sesje w tygodniu) i trochę się wypalamy, a może dlatego, że po prostu starzejemy się i coraz mniej bawi nas wcielanie się w wymyślone, fikcyjne ludziki. Nie no, bawić bawi i ekscytuje, czego dowodem może być jedna z ostatnich sesji, która omal co nie skończyła się rękoczynami gdy gra zaczęła wzbudzać zbyt silne emocje. Nie zmienia to jednak faktu, że trudno nam się ostatnimi czasy odnaleźć i wypracować formę w której chcielibyśmy grać na dłużej.
Ostatnią sesją z prawdziwego zdarzenia była Kampania Altdorfska (która być może pojawi się w dziale WFRP kiedyś), ale ta miała miejsce z pół roku temu. Od tego czasu graliśmy dużo, ale nic konkretnego. Masę pojedynczych, nigdy niedokończonych pomysłów, z których nie wychodziło nic na dłużej. Można by się długo rozwodzić i zastanawiać gdzie leży nasz problem i czemu nie możemy znowu wkręcić się w jakąś poważniejszą grę, choć obecnie nie mam jednoznacznej odpowiedzi.
Obecnie szukamy jakiegoś substytutu sesji. Jak to wczoraj powiedział kumpel: "Jeśli wyrośniemy z RPG to co ja będę wpisywał do CV w rubryce Hobby?". Od jakiegoś czasu był HEX rozgrywany obowiązkowo przed sesją, co de facto całkiem fajnie wpływło na atmosferę. Wczoraj zaś wpadliśmy na inny pomysł.
Texas Hold'em
Nie mogąc zacząć tej cholernej sesji, siedząc i sącząc piwko padł pomysł, żeby zagrać w karty. Ponieważ brakowało czwartego do naszego ukochanego Brydża stanęło na Pokerze. Szybkie obcykanie zasad, kilka rozdań na próbę, trochę gry na wirtualne punkty i zaraz zaczęliśmy grać na pieniądze.
Jak wrażenia? W sumie fajna sprawa, choć nie wiem czy to z powodu niskiej stawki, czy wirtualności zapisu (nie mieliśmy żetonów w końcu), emocje nie były specjalnie duże. Zwykła sesja RPG wzbudza we mnie o wiele więcej różnego rodzaju uczuć, ale z braku laku hazard nie jest zły. Powiem więcej, mógłby mi się spodobać, co niestety nie brzmi bezpiecznie.
Dziś wieczór mamy kolejną ustawkę na Texasa. Tym razem ściągamy kumpla, który od dawna gra na kasę i dysponuje całym sprzętem (zielony obrusik + żetony) tak więc będzie zabawnie. Swoją drogą już kiedyś padała propozycja wypadu do kasyna. Może to jest ciekawa alternatywa?