» Blog » Chasing Comics
03-02-2008 05:32

Chasing Comics

W działach: Komiks, Film | Odsłony: 1

Chasing Comics
Nie lubię próżni, zawsze coś sobie wymyślę ponad miarę wolnego czasu. Dlatego w chwili, w której podjąłem decyzję o ustąpieniu z funkcji zastępcy rednacza Poltera, czułem w kościach, że czymś trzeba wypełnić czas spędzany dotąd na lustrowaniu wrzuconych newsów i artów.

Aby rozpocząć, brakowało mi jednak impulsu. Ten pojawił się w nocy z 2 na 3 lutego, gdy postanowiłem przypomnieć sobie film W pogoni za Amy...


To musiał być jakiś normalny dzień 1997 roku, a ja siedziałem w głębokim liceum. Moja mama, której zawdzięczam sporą część filmowej edukacji, wróciła z kina z filmu Kevina Smitha. Minę miała niewyraźną i szczerze przyznała, że nie jest pewna, czy powinienem go oglądać. Ostatecznie jednak kazała mi następnego dnia wybrać się na seans. Poszedłem sam, co nie było bez znaczenia, bo dotychczas 99% filmów w kinie oglądałem wspólnie z ojcem. Cóż, inicjacja rządzi się swoimi prawami.

Minęło jedenaście lat i dopiero dziś obejrzałem ten film ponownie. Oczywiście, już wtedy zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale dopiero teraz widzę, jak wiele dla mnie znaczył. I jak mocno na mnie wpłynął.

To najmądrzejszy film Smitha. Także pierwszy, jaki w ogóle obejrzałem (Clerks i Mallrats przyszły do mnie później). Choć wyładowany humorem, więcej w nim poważnych rozmów, jakby w w ramach zadośćuczynienia za głupawe Szczury z supermarketu. O akceptacji (a nie tylko tolerancji), przyjaźni, miłości własnej, stereotypach, uprzedzeniach... I trochę o komiksach, co teraz widzę wyraźniej, choć w '97 byłem już po fali TM-Semica. Dziś to jeszcze jedna wartościowa lekcja, jak budować dialogi, monologi, rysować charaktery zwykłych, ale przejmujących postaci.

Przez te jedenaście lat śledziłem kolejne produkcje Smitha (powoli zbieram się do odświeżenia Clerksów), czytałem jego docierające do Polski komiksy. W międzyczasie stygma, jaką otrzymałem podczas projekcji w lubelskim kinie "Bajka", objawiła się w jeszcze jeden sposób. Byłem wówczas o jakieś dwadzieścia kilo młodszy, a zarost dopiero mi się sypał, gdy jeden z przyjaciół stwierdził, że w czapce i z długimi włosami przypominam Jasona Mewesa, czyli bezkompromisowego Jaya ("Cipka za małpkę!"). Jak absurdalne by to porównanie nie było, w przyszłości zdarzyło mi się zagrać bluzgającego Jasona w amatorskim filmiku, a w mojej kolekcji znalazł się nawet zeszyt z przygodami Jaya i Silent Boba (wydany w ramach periodyku Oni).

Nie wiem, czy bez Chasing Amy poświęcałbym dziś tyle czasu komiksom. Chyba tak, bo ten wirus zaszczepił mi ktoś zupełnie inny. Nie ulega jednak wątpliwości, że bez tego filmu, który spadł na mnie z zaskoczenia w roku '97, byłbym całkiem innym człowiekiem. I może ganiałbym za Amy.
1
Notka polecana przez: Planetourist
Poleć innym tę notkę

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

~Misiek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Witamy w blogosferze...
;P
03-02-2008 12:29
ja-prozac
    Trzeba do tego filmu?
Ocena:
0
U mnie to było pudło komiksów od wujka, jeszcze PRLowych. Kupowal chyba wszystko co wyszło wtedy i przekazał mi, jak miałem około 10 lat. Budowanie Śląskiego Okręgu Przemysłowego(Tato, chciałby pojechać do kraju rad... Kiedyś synku pojedziesz.), Janosik(te kolory i kadrowanie), Bionic Yaga(total mindfuck po prostu) przeorały mi mozg wtedy. No i wczesne Rorki.
Chciałbym zobaczyć zbiorcze wydanie wydanie Bionic Yagi i najlepszych komiksów z Relaxu.
03-02-2008 12:29
Mayhnavea
    OT
Ocena:
0
http://j-klimek.ovh.org/

repek, repek, repek robi bloga,
repek robi bloga, bloga-bloga, bloga...

Ech, kolejne kłącze internetu, które trzeba będzie odwiedzać ;)
03-02-2008 16:04
Repek
    @ja-prozac
Ocena:
0
Nie wiem, czy bez Chasing Amy poświęcałbym dziś tyle czasu komiksom. Chyba tak, bo ten wirus zaszczepił mi ktoś zupełnie inny.

Temat na inny wpis.

Pozdrówka
03-02-2008 17:07
neishin
    Heh
Ocena:
0
To ciekawe jak film może wpłynąć na postrzeganie komiksów. Co prawda nikt mi komksu nie zaszczepił (jestem samowychowańcem:P), a Chasing Amy nie zrobiło na mnie aż tak wielkiego wrażenia (może dlatego, że widziałem ten obraz znacznie później... a za najlepszy film Smitha uważam Jersey Girl). Niemniej rozumiem o co chodzi, ja tak mam z Unbreakable Shalayamaoalayana-czy-jakoś-tak:P
03-02-2008 19:45
Repek
    @neishin
Ocena:
0
Nie wiem, czy bez Chasing Amy poświęcałbym dziś tyle czasu komiksom. Chyba tak, bo ten wirus zaszczepił mi ktoś zupełnie inny.

Ten film nie zaszczepił we mnie miłości do komiksów. :)

Co do Niezniszczalnego - myślę, że kiedyś i o nim przyjdzie chwilka, by napisać. Ale przedtem chętnie go sobie odświeżę.

Pozdrawiam
03-02-2008 22:25
neishin
    Inaczej
Ocena:
0
Chasing Amy w ogóle nie wpłynęło na mój odbiór komiksów. O! :D
04-02-2008 11:01
Repek
    neishin...
Ocena:
0
...na mój również nie. :)

Dziś co najwyżej widzę nieco więcej komiksowatości w tym filmie.

Pozdrawiam
04-02-2008 15:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.