» Recenzje » Charlie i fabryka czekolady

Charlie i fabryka czekolady


wersja do druku

Ściskam wasze rąsie


Charlie i fabryka czekolady
Nigdy nie czytałem książki Roalda Dahla pt. Charlie i fabryka czekolady, ani też nie widziałem filmu Willy Wonka i fabryka czekolady z 1971 roku. Tym niemniej, podczas projekcji najnowszego dzieła Tima Burtona bawiłem się doskonale. Od dawna już żaden film nie oczarował mnie tak, jak ta perełka jednego z największych wizjonerów amerykańskiego kina.

Głównym bohaterem jest Charlie Bucket (Freddie Highmore), chłopak pochodzący z bardzo ubogiej rodziny (która zazwyczaj jada zupę z kapusty, urozmaiconą jeszcze odrobiną kapusty). Mieszka on razem z rodzicami oraz dziadkami w rozsypującej się, powyginanej (i to w ten specyficzny, burtonowski sposób) ruderze. Opowieści dziadka (David Kelly) na temat wielkiej fabryki czekolady, stojącej nieopodal ich zrujnowanego domostwa rozpala wyobraźnię chłopca. Szczęśliwym trafem właściciel tej faktorii – ekscentryczny Willy Wonka (Johnny Depp) – umieszcza w swoich czekoladach pięć złotych kuponów, które są biletami wstępu do jego imperium. Charlie, po wielu perypetiach, znajduje jeden z nich. Charlie i fabryka czekolady to obraz, w którym duży nacisk położono na efekty wizualne, a niektóre sceny mają pokręcony, wręcz psychodeliczny klimat. Wystarczy wspomnieć choćby o windzie, która jeździ nie tylko w górę i w dół, ale również na boki i po skosie, czy też o żelkowym drakkarze pływającym po jeziorze czekolady albo urządzeniu zdolnym teleportować czekoladę poprzez telewizor. Cały ten zwariowany świat byłby jednak niczym bez przedziwnych, małych ludków, znanych jako Umpa-Lumpasy. Musicalowe wstawki z ich udziałem tworzą niesamowity nastrój – swego rodzaju kontrolowanego szaleństwa. Te wszystkie wspaniałe pokazy techniki są niczym w porównaniu z kolejną genialną kreacją Johnny’ego Deppa. Jako Willy Wonka jest on po prostu cudownie groteskowy. Raz zachowuje się niczym roześmiany szaleniec, innym razem zaś jak cyniczny ekscentryk. Jednak zza tego wszystkiego przebija postać samotnika, którego nachodzą złe wspomnienia, związane z despotycznym ojcem (Christopher Lee). Willy został największym producentem łakoci na świecie, ale zapłacił za to wysoką cenę – odizolował się od innych ludzi, nie kontaktując się nawet z ojcem. I tak naprawdę to on, a nie Charlie, jest najważniejszą postacią w całej historii. Inne kreacje są również przerysowane, jak to u Burtona bywa. Czwórka pozostałych dzieci, które oprócz Charliego trafiają do fabryki Wonki, to prawdziwe potwory: opasły Augustus, ciągle obżerający się słodyczami; rozpuszczona Veruca, której nadziany tatuś spełnia każdą zachciankę; arogancka Violet, żująca gumę bez przerwy oraz opryskliwy Mike, któremu wydaje się, że wie wszystko na wszelkie naukowe tematy. Kontrastem dla nich jest oczywiście prostoduszny i szlachetny Charlie, który może i ciekawy nie jest, ale to właśnie przez pryzmat jego postaci widzowie postrzegają pozostałą czwórkę dzieciaków. I może właśnie taka była jego rola.

Charliego i fabrykę czekolady wspaniale zilustrował muzycznie Danny Elfman, którego można nazwać nadwornym kompozytorem Tima Burtona. Muzyka dodaje tej szalonej wizji jeszcze więcej surrealistycznej pikanterii. Zwłaszcza motyw przewodni na długo zapada w pamięć. Kolejnym smakowitym kąskiem dla widzów są nawiązania do innych filmów. Np. tabliczka czekolady, lewitująca w rytm muzyki z Odysei kosmicznej 2001, czy Mike pod prysznicem (jak w Psychozie A. Hitchcocka). Są także motywy z innych filmów samego Burtona, choć nieco bardziej zawoalowane. W jednej z początkowych scen, kiedy Willy Wonka przecina nożycami wstęgę z okazji otwarcia fabryki, trzyma je w taki sposób, iż nie widać jego dłoni. W ten sposób Burton i Depp puszczają oko do widzów, pytając: "Czy pamiętacie Edwarda Nożycorękiego?" Z kolei w scenie, gdzie Wonka wprowadza swych gości do wielkiej sali z czekoladowym wodospadem, na wstępie ostrzega ich, mówiąc: "Uważajcie na głowy". Kto dokładnie oglądał Jeźdźca bez głowy, na pewno pamięta te słowa. Natomiast różowe owieczki można potraktować jako odesłanie do Eda Wooda, którego bohater nosił sweterki w tym właśnie kolorze. Charlie i fabryka czekolady to film adresowany do widzów w każdym wieku. Rozbawi zarówno dzieci, jak i dorosłych, choć dzieci nie wychwycą zapewne niektórych niuansów, zarezerwowanych raczej dla starszych odbiorców. Fabuła tego obrazu jest bardzo prosta i dzięki temu, między innymi, jest on tak niesamowity.


Tytuł: Charlie i fabryka czekolady (Charlie and the Chocolate Factory)
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: John August (na podstawie książki Roalda Dahla)
Obsada: Johnny Depp, Helena Bonham Carter, Christopher Lee, Freddie Highmore, David Kelly, Noah Taylor, Deep Roy
Muzyka: Danny Elfman
Kraj produkcji: Australia/USA/Wielka Brytania
Rok produkcji: 2005
Czas projekcji: 115 min.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 6 / 6

Komentarze


~Neratin

Użytkownik niezarejestrowany
    czyżby w końcu do kin trafił film,
Ocena:
0
który jest lepszy od swoich trailerów?

Bo po pierwszym zwiastunie byłem święcie przekonany, że Burton i Depp upadli tak nisko, by niechcący sparodiować samych siebie z lepszych i bardziej płodnych twórczo czasów.

No ale może przyjdzie mi odszczekać. I trakcie seansu będzie słychać głośne hau hau.
15-09-2005 20:18
~sl

Użytkownik niezarejestrowany
    Ha, dobra recka.
Ocena:
0
Przyjemnie sie czytalo. Na film trzeba sie wybrac, oj trzeba.

...bo jest tam: "żelkowy drakker" :P.
15-09-2005 21:17
neishin
    heh
Ocena:
0
Film jest psychodeliczny i cholernie zabawny. Po pewnych środkach może też być przerażający:> Ogólnie fajnie, ale wolę bardziej mroczne klimaty pana Burtona.
BTW z winków do widza jest jeszcze scena z różowymi owcami. Ed Wood anyone?
15-09-2005 21:33
~Rian

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Po przeczytaniu tej recenzji jeszcze bardziej wzrósł mój apetyt ne ten film :D Niedługo się wybiorę.
15-09-2005 21:44
Tarkis
   
Ocena:
0
Film bardzo dobry- bawilems ie swietnie i to nei tylko dlateg, ze razem z Neishinem wyszukiwalismy dowodow na potweirdzenie tezy ze Willy Wonka to pedofil :P

A nawiazan bylo wiecej- aczkowliek teraz nie mgoe sobie rpzypomniec nic wiecej...
15-09-2005 23:12
Furiath
    Brzmi fajnie, pewnie pójdę
Ocena:
0
Aha:

"Od dawna już żaden film nie oczarował mnie tak, jak ta perełka jednego z największych wizjonerów amerykańskiego kina. "

kilka dni wcześniej:

"Klucz do koszmaru zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie nudziłem się na tym filmie ani przez chwilę, a pod koniec nie mogłem wręcz oderwać oczu od srebrnego ekranu. "

Oba filmy dostały 6, czyli ocenę, która pretenduje film do półki z klasykami i dziełami kultowymi, jak Indiana Jones lub Casablanka :>
16-09-2005 09:38
~sl

Użytkownik niezarejestrowany
    btw:
Ocena:
0
srebrny ekran - telewizor
wielki ekran - kino

imho
16-09-2005 10:13
Nasstar
    .
Ocena:
0
z tym, ze "Klucz..." na to na pewno nie zasługuje, a "Charlie..." hmm zobaczymy, jeszcze nie widziałem...
16-09-2005 10:46
neishin
    Nasstar
Ocena:
0
nie zasługuje w Twojej opini. DGCC.
16-09-2005 11:52
Nasstar
    Tak wiem wiem, kwestia gustu i te sprawy...
Ocena:
0
ALe stawianie "Klucza..." w jednym rzędzie z dziełami współczesnej kinematografii jest raczej nei na miejscu, ale ok, koniec tematu, to nie miejsce na tą dyskusję.
16-09-2005 12:11
~Seji

Użytkownik niezarejestrowany
    Stawianie w rzedzie?
Ocena:
0
Ocena IMO nie jest rankingowa, ale czysto subiektywna. Wiec nie przyrownuje na dobra sprawe ale ocenia na potrzeby chwili. Bo gdyby przyrownywala, to np. zaden horror nie dostalby 6 (Aliena juz raz nakrecono), przygodowy (Indiana Jones juz jest) ani zadna space-opera/lekkie SF (Star Wars tez juz nakrecono). I tak dalej.

Zreszta, dziela wspolczesnej kinematografii to Fellini i Kubrick, a nie jakiestam horrory ;).
16-09-2005 12:21
Nasstar
    Seji
Ocena:
0
Odpowiedziałem na to:

"Oba filmy dostały 6, czyli ocenę, która pretenduje film do półki z klasykami i dziełami kultowymi, jak Indiana Jones lub Casablanka :>"
16-09-2005 12:27
~Seji

Użytkownik niezarejestrowany
    Heh
Ocena:
0
No to ja sie dolozylem do dyskusji, bo si z takim podejsciem nie zgadzam.

Swoja droga ocenilem na 6 Terminatora 3. Bo byl swietny, bo fajnie rozwinal temat, bo go nie spapral a koncowka byla niesamowita. Jasne, cos tam porownywalem z poprzednimi Terminatorami, ale z RoboCopem (jedynka) juz nie, z 12 malp tez nie - a moglbym, bo punkty wspolne sa. Z Pociagiem zycia tez nie i z Zycie jest piekne tez nie. Nie ten kaliber, nie ta tematyka, nie ten rodzaj filmu.

Moim zdaniem chodzi o ocene produktu a nie o ranking tytulow. Bo w rankingu sa rzeczy uznane za "klasyke" i jakiekolwiek proby prztasowania beda uznane za herezje (choc za 20 lat moze juz nie) i z gory skazane na niepowodzenie. Porownywac mozna, ale nie w ocenie koncowej - bo Wyspa jest filmem swietnym, ale w zyciu bym jej nie postawil w rankingu przed THX 1138, choc puktowo pewnie dalbym wiecej. THX to rzecz strasznie ciezka w ogladaniu, choc bardzo, bardzo dobra. Wyspa z kolei jest lzejsza i po prostu oglada sie ja lepiej.
16-09-2005 12:42
Rebound
    Heh :P.
Ocena:
0
A ja np. nie postawiłbym Indy'emu 6, bo niby to klasyka, ale jak się ogląda, to aż śmiech pusty człowieka bierze, jakie to wszystko głupie i naiwne :P.
16-09-2005 12:44
Nasstar
    Ok
Ocena:
0
to ja tylko na zakończenie dodam, ze podejscie z ktorym sie nie zgadzasz nie jest moje, po to zacytowałem to zdanie. Że z oceną "klucza " się nie zgadzam to inna sprawa. Natomiast jeżeli ktoś twierdzi, jak w zacytowanym zdaniu, że 6 stawia ten obraz na równi z kalsykami, to ocenę to podważa.
A do oceny "Klucza" autora recenzji nic nie mam, po prostu się z nią nie zgadzam:) ALe to jest kwestia czysto sbuiektywna więc walczyc o nią nie będe.

Pozdrawiam
16-09-2005 12:58
~Seji

Użytkownik niezarejestrowany
    Heh
Ocena:
0
Ten "?" u mnie w naglowku zdaje sie byl niepotrzebny, stad i zamieszanie.

A co do Klucza (bo Fabryke zobacze, jak dopadne wersje z napisami) to najpierw chcialem isc, a teraz sam nie wiem. ;)
16-09-2005 13:20
Nasstar
    zrobisz jak zechcesz:)
Ocena:
0
ale ja odradzam:)
16-09-2005 13:26
neishin
    a ja
Ocena:
0
zachęcam:>
Wersja z napisami jest w Multikinie w Kraku, o ile tu jesteś. A w Zamościu wogóle jest kino?:P
16-09-2005 16:57
~Lambert

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
W Kraku jest jeszcze w jednym miejscu kopia bez dubbingu - Ars na Jana.
16-09-2005 17:52
Furiath
    Oczywiście, że ocena jest porównawcza
Ocena:
0
Inaczej przestaje być oceną, Seji, co ty za bzdury wypisujesz.

Jeśli dla kazdego ma stanowić tylko nastrój chwili, to zupełnie traci swój sens. Bo idąc takim ciągiem rozumowania, to kiedy się nachleję albo ujaram przed serialem brazylijskim i będzie mi się go miło oglądało, bo coś miga, barwy pływają, muzyczka gra i wystawię ocenę 6, to czy cokolwiek ona tak naprawdę oznacza poza tym, że w tamtej chwili mi miło się oglądało. Ocena nie jest tylko pamiętnikarskim wyciągiem emocji, ale własnie metodą do porównywania i szeregowania tego, co jest lepsze i co jest gorsze.

Pod ocenę biorę cały zestaw środków, który towarzyszył danemu filmowi - pomysł, grę aktorską, konwencję, narrację, ujęcia, dialogi, interesującą fabułe, dramatyzm, montaż, itd.
16-09-2005 22:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.