Klątwa złotego kwiatu – tak brzmi dosłowne tłumaczenie tytułu, który niestety wpadł w ręce kreatywnego i bezlitosnego tłumacza, który następnie wydalił go jako Cesarzową. Trudno. Dobrze, że nikt nie nakręcił filmu od nowa. Cesarzowa jest filmem bliższym gloryfikowanemu przeze mnie Hero, nic więc dziwnego, że przypadł mi do gustu.
Jeszcze zanim zrobił to kanał National Geographic, Zhang Yimou zabrał nas do wnętrza Zakazanego Miasta. Zamieszkująca tu cesarska rodzina okaże się być ogniwami splątanego łańcucha intryg, namiętności i ambicji. Cesarz Ping po śmierci żony poślubił młodą królewnę z sąsiedniej prowincji, która urodziła mu dwóch synów i wychowała potomka zmarłej cesarzowej. Jednak podczas wypraw monarchy połączyło ją z przybranym synem coś więcej niż zwyczajna więź matki z dzieckiem. Jednocześnie jeden z synów pragnie uciec z wybranką swego serca – prostą córką nadwornego lekarza. W przeddzień festiwalu chryzantem cesarz wraca, pod pretekstem chęci spędzenia święta z rodziną. Jednak okazuje się, że wszyscy planowali coś więcej na tą okazję.
Cesarzowa serwuje nam podobnie sterylny obraz rozgrywki między kilkoma kluczowymi postaciami co Hero. Wielki jest dystans między głównymi postaciami a legionami statystów. Rozmach tej największej jak dotąd chińskiej produkcji powala na kolana. Nieprawdopodobnie bogata w detale scenografia i kostiumy robią wrażenie, z którym może rywalizować jedynie ogrom 20 tysięcznej armii statystów i bitwa rodem z Władcy Pierścieni Za muzykę odpowiada Shigeru Umebayash (Dom Latających Sztyletów), dotrzymujący kroku Tan Dunowi (Hero, Przyczajony...).
Film jest ekranizacją sztuki teatralnej i znajduje to odbicie w dopieszczonej grze aktorskiej. Trójka głównych postaci spisuje się świetnie – mowa tu o doświadczonym Chow Yun-Fat w roli Cesarza, pięknej i doświadczonej Gong Li w roli tytułowej (w przypadku naszego osobliwego kraju) oraz początkującym Jay Chou w roli najstarszego księcia. Jak wspomniałem wcześniej, obraz Zhanga Yimou mocno kontrastuje główne postacie od tła, co jeszcze bardziej potęguje jego teatralność. W ramach tej „sterylności” widać, jak toksyczna jest dekadencja. Ponadto ciekawym jest, jak z czasem okazuje się, że najpotężniejsi w cesarstwie mimo swej władzy są na swój sposób kierowani przez zdarzenia. Tak jak kolejne godziny wyznaczają czynności monarchów, tak ich wewnętrzne napięcia, pragnienia i animozje prowadzą nieubłaganie w z góry określonym, tragicznym kierunku. Jedynym pytaniem pozostaje – kto najlepiej się przygotował, czyje przewidywania sięgnęły dalej?
Ten film ma prawie wszystko, co może zachwycać – świetną muzykę, dobrą fabułę, paraliżująco niesamowite stroje i scenografię, rozmach, piękne kobiety, akcję. Fani azjatyckiego kina walk mogą jednak czuć pewien niedosyt scen typowych dla wuxia. Nie gustujący w chińskich filmach pewnie i tak nie pójdą do kina, więc nie będę ich zachęcał do wyprawy. Reszcie natomiast zdecydowanie polecam.