» » Call of Duty: World At War

Call of Duty: World At War


wersja do druku
Redakcja: 27532

Call of Duty: World At War
Gdy na rynek gier zawitało Call of Duty, poprzeczka względem wojennych FPSów została wysoko podniesiona. Tak samo dodatek – United Offensive – zebrał wysokie noty, lecz dopiero sequel uznany został za jednego z najlepszych przedstawicieli gatunku. Później CoD 3, wydany niestety tylko na konsole (a szkoda, bo można było wcielić się m.in. w Polaka). Część czwarta co prawda nie przedstawiała IIWŚ, mimo to fabuła wgniatała głęboko w ziemię. Na dodatek świetny multiplayer, który przyciąga graczy do dnia dzisiejszego. Historia serii trwa do dnia dzisiejszego – a to za sprawą Call of Duty: World At War.

Pierwsze, co przykuwa uwagę, to muzyka. Nieco psychodeliczna, nieco dramatyczna – w sam raz do gry wojennej. Kolejna rzecz to tajemniczy "tryb kooperacji", o którym mogliśmy usłyszeć już z zapowiedzi. Stwierdzenie „należy zaczynać od single” jest nader słuszne. Dwa kliknięcia i już ładuje się kampania. Ponownie zastosowano briefing podczas ekranu wczytywania – tak jak w Modern Warfare. Rozgrywka jest szybka, efektowna, nieco chaotyczna. Nie brakowało aktów przemocy – przywołać można choćby sławne cygaro, zgaszone w oku bogu ducha winnemu Amerykaninowi oraz pełno kończyn, pourywanych przez granaty. Znaczek 18+ nie został przyznany bez powodu. Nowy Call of Duty to nie jest gra dla grzecznych chłopców – wiele w niej przekleństw i aktów nie wymuszonej przemocy. Naprawdę wstrząsająca jest scena, gdy wkraczamy na tereny, które przed momentem zostały ostrzelane przez artylerię, a oszołomieni i rozczłonkowani żołnierze próbują znaleźć ukrycie pod ostrzałem marines. Mocna rzecz.

Fabuła nie jest na tyle efektowna, co w CoD 4, ale daje radę. Nie można narzekać na zwroty akcji, momenty wstrząsające oraz błyskotliwe dialogi (Outstanding Marines. Out-fu**ing-standing! We Kicked Ass!). Można się wciągnąć, szczególnie pod koniec kampanii Rosjan. Mimo wszystko Treyarch nie zawiódł.
Teraz słów kilka o multiplayerze – nieodłącznej części serii. Możliwości grania przez sieć mamy dwie – wspomniany wcześniej tryb kooperacji oraz klasyczny, z deathmatchem i capture the flag na czele. Zdecydowanie ciekawszym wyborem i zarazem bardziej nowatorskim wydaje się nowa opcja, dająca możliwość przejścia każdej z misji dla pojedynczego gracza w cztery osoby. Zabawa jest przednia, a w razie znudzenia możemy zająć się eksterminacją zombie – czwórka graczy zajmuje bunkier, chroniąc go przed hordami napastników. Za każdego zabitego oraz odbudowę barykady dostajemy punkty, które wymienić możemy na broń lub amunicję. Tryb ten naprawdę daje wiele
satysfakcji! Jedyną bolączką jest mała ilość serwerów. W godzinach popołudniowych praktycznie ich nie znajdziemy, natomiast pod wieczór jest ich co najwyżej siedem i dołączenie graniczy z cudem.
Grafice nie można nic zarzucić. Co tu dużo mówić – lokacje są zrobione świetnie (wyspy Pacyfiku to po prostu poezja), doskonale stworzone modele postaci (szramy na twarzy jednego z żołnierzy) oraz bardzo dobrze zrobione modele broni, co zresztą nie jest niczym nowym dla tej serii. Najlepszy element World At War.
Powtórzę – muzyka jest świetna, doskonale dodaje rozgrywce klimatu i psychodelizmu. Zresztą, co tu dużo mówić – żaden CoD nie zawiódł jeszcze pod tym względem. Przyczepić się można do dźwięku, przypuszczalnie zerżniętego z poprzednich części. Przykładem może być mój ulubiony Thompson – dam głowę, że taki sam odgłos wydawał G36 z Modern Warfare. Oczywiście nie zarzucam, że wszelkie odgłosy wystrzału zostały skopiowane, o czym świadczy chociaż M1 Garand. Niemniej podczas strzelania niekiedy towarzyszyło mi uczucie deja-vu.
Warto również wspomnieć o obsadzie. Co prawda większość nazwisk jest mi mało znana, ale dwa zrobiły na mnie wrażenie. Gary Oldman oraz Kiefer Sutherland.
Pierwszy z wymienionych tu aktorów podkładał głos Sierżantowi Reznovowi (wypełniony nienawiścią do narodu Niemieckiego i iście bezlitosny), natomiast Kiefer – Sierżantowi Roebuckowi (wyjątkowo bystry żołnierz, który mimo zapędów filozoficznych nie traci głowy w czasie walki). Treyarch naprawdę się postarał i dzięki temu mają dwie profesjonalnie zagrane postaci.
Wiele pism i portali o grach wieszało psy na World At War. Że za dużo bezsensownej przemocy, a fabuła mało lotna i multiplayer niedopracowany. Ale moim zdaniem to nadal świetna gra wojenna, na dodatek bardziej realistyczna od swoich poprzedniczek (jeśli chodzi o single). Studio Treyarch wykonało kawał dobrej roboty i dało graczom znowu kilka(naście?) godzin dobrej zabawy.

Ocena: 8,5/10

Plusy:
*Grafika
*Muzyka
*CoD w końcu na Pacyfiku
*Sutherland i Oldman
*Nieco psychodeliczny klimat
*Realizm
*Zombie Mod w Trybie Kooperacji

Minusy:
*Odgłosy niektórych broni jakby znane...
*Problemy z trybem kooperacji
*Cena
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
6.89
Ocena użytkowników
Średnia z 18 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Call of Duty: World At War
Producent: Treyarch
Wydawca: Activision Blizzard
Dystrybutor polski: Licomp Empik Multimedia
Data premiery (świat): 11 listopada 2008
Data premiery (Polska): 14 listopada 2008
Wymagania sprzętowe: Pentium 4 3 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 6800 lub lepsza), 8 GB HDD, Windows XP SP2/Vista
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: www.callofduty.com/CoDWW
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 149,90 zł



Czytaj również

Call of Duty: Black Ops Cold War
To samo, ale jeszcze lepsze
- recenzja
Call of Duty: Black Ops 4
Zmiana paradygmatu
- recenzja
Graliśmy w Call of Duty: Black Ops 4
Trójka w wersji "Boots on the ground"
- pierwsze wrażenia
Call of Duty: WWII
Powrót do źródeł
- recenzja
Call of Duty: Infinite Warfare
Obawy sprawdziły się w połowie
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.