» Recenzje » Call of Duty: Black Ops

Call of Duty: Black Ops

Call of Duty: Black Ops
"Black Ops, Black Ops, Black Ops..." Te słowa powtarzam jak mantrę od czasu ukończenia najnowszej odsłony Call of Duty. Jako zapalony fan serii, miałem wobec niej wielkie oczekiwania, ale pojawiały się też obawy. Czy gra spełniła nadzieje, jakie z nią wiązałem? Nawet za bardzo.

Witam, jestem Bartek Dudek, sierżant US Army, a oto moja historia... Szlag, znowu się zbytnio wczułem w klimat.


Modern Warfare 3

Nic w tym dziwnego, bo Treyarch, po częściowym rozpadzie Infinity Ward, przejęło schedę po czołowym twórcy serii Call of Duty. Ich nowa gra od razu pozwala graczowi poczuć się jak u siebie w domu. Menu, tak jak i w Modern Warfare, jest proste i przejrzyste. Mamy do wyboru ledwie parę opcji, co jest dużą zaletą, bo bez problemu możemy dostać się do pożądanej operacji. Standardowo produkcja została podzielona na dwa człony: single i multiplayer. Dzięki temu przed naszymi oczyma pojawiają się tylko te rzeczy, które są nam w danej chwili potrzebne.

Głównym bohaterem Black Ops jest Alex Mason, żołnierz elitarnych sił specjalnych US Army. Poznajemy go w dosyć nietypowym momencie – podczas przesłuchania przez amerykańskich agentów. Pewnie zauważyliście tu swoiste kuriozum. Swoi przesłuchują swojego, w dodatku tak zasłużonego, żołnierza? Otóż kilkanaście lat wcześniej, nasz bohater został pojmany na Kubie podczas nieudanego puczu, zainicjowanego przez CIA (jest to autentyczne wydarzenie mające miejsce w kwietniu 1961 roku), i oddany przez Fidela Castro jako prezent dla braci ze Związku Radzieckiego. Ci wsadzili Masona do Workuty, jednego z gułagów na odległej Syberii. Od tej pory Alex widywał dziwne liczby, których znaczenie próbują wydobyć oficerowie prowadzący przesłuchanie.

Ogólnie rzecz biorąc, fabuła nowego Call of Duty wciąga gracza bez reszty. Autorzy historii umiejętnie połączyli cały stworzony przez siebie wątek z autentycznymi wydarzeniami, które miały miejsce podczas Zimnej Wojny. Ciężko się tutaj doszukać nieścisłości, jak miało to miejsce przy okazji Modern Warfare 2. Całość została podana, jak zwykle, w mistrzowskiej formie i nie potrzebowano do tego tak surrealistycznych pomysłów, jak inwazja Rosji na Stany Zjednoczone, która jakoby zaskoczyła największe mocarstwo świata. Sporym plusem jest obecność postaci historycznych, jak wcześniej wspomniany Fidel Castro czy prezydent Kennedy, z którymi można osobiście porozmawiać!


Jeden spadający helikopter?!? Dajcie dziesięć!

Kiedy próbowałem znaleźć słowa, które najlepiej oddałyby charakter gry, przypomniało mi się pewne porównanie, jakiego użył pan Jacek Braciak w show Kuby Wojewódzkiego. Otóż przytaczał on różnicę pomiędzy amerykańskim a polskim filmem wojennym. Wspomniał o tym, jak ukazywana jest groza wojny w produkcjach amerykańskich. Mamy w nich do czynienia z olbrzymią ilością helikopterów, czołgów i eksplozji. Nic dodać, nic ująć, dokładny obraz każdej misji w Black Ops. Wszędzie wybuchy, spadające śmigłowce, setki trupów, a sprawcą tego wszystkiego jesteśmy my i nasi przyjaciele. Spotkałem się z opinią, że gra aż nadto emanuje tymi elementami. Jednak grając w FPS-a, chcę otrzymać wartką akcję i niesamowitą dynamikę – tu to dostałem. Szkoda tylko, że na ledwie siedem godzin.

Uzyskanie takiego efektu umożliwiły twórcom skrypty, które tak ukochało sobie Infinity Ward. Niestety, przez każdą mapę jesteśmy prowadzeni jak po sznurku. O jakiejkolwiek alternatywnej drodze możecie po prostu zapomnieć. Na szczęście, tempo wydarzeń maskuje tę wadę, a nawet potrafi zamienić ją, w pewnym stopniu, w atut produkcji i – ostatecznie – przestaje ona przeszkadzać. Niejednokrotnie zostaniemy zaskoczeni quick-time eventami czy fajnymi wstawkami, gdy kompan przed nami zostanie nagle napadnięty od tyłu w najmniej spodziewanym momencie.

Same lokacje mają duży udział w odbiorze obrazu całości. Grając w Black Ops, nigdy nie miałem wrażenia "hej, ale to już było!", jak to miało miejsce podczas gry w Medal of Honor. Poza strzelaniem, wysadzaniem i innymi sposobami dziesiątkowania wrogów, do naszej dyspozycji oddano helikopter oraz łódź. Są to pojedyncze etapy, ale stanowią naprawdę miły przerywnik od wałęsania się po wioskach, kompleksach budynków czy dżungli. Warto wspomnieć o dużym zróżnicowaniu lokacji. Poza standardowymi walkami w bazach wojskowych, przeniesiemy się do wcześniej wspomnianej dżungli, bastionu US Army w Laosie, willi na Kubie czy stacji przeznaczonej dla okrętów podwodnych.


M16 się zaciął? To z noża!

Głównym zarzutem antyfanów wobec serii Call of Duty był zbyt zręcznościowy i łatwy system celowania. Black Ops będzie stanowić zatem kolejną pożywkę dla zwolenników Battlefielda. Mechanika pozostała praktycznie identyczna jak ta sprzed paru lat, gdy mieliśmy okazję pierwszy raz zagrać w Modern Warfare. Celuje się łatwo, przyjemnie i nie wymaga to nadludzkiej zręczności.

Jeżeli przyszłoby mi wymienić cały arsenał, jakiego używałem podczas gry, byłoby to ciężkie zadanie. Rodzajów niosących śmierć zabawek jest od groma! Poczynając od małych pistoletów poprzez karabiny szturmowe, jak M16 czy AK-47, kusze strzelające wybuchowymi bełtami, a kończąc na wyrzutniach rakiet. Każda broń ma inne właściwości i na pewno znajdziecie coś dla siebie. Chyba że wolicie walczyć w stylu kamikadze – samym nożem i granatami.

Jedynym potknięciem Treyarch, jakie zdołałem zauważyć, jest usytuowany w grze śmigłowiec bojowy Mi-24 Hind. Model odbiega trochę od autentyczności, ponieważ ma kanciastą kabinę, a w rzeczywistości są to dwie duże półkule. Być może twórcy byli ograniczeni licencją na ten sprzęt i dlatego został on zaimplementowany w trochę zmienionej formie.

O sztucznej inteligencji przeciwników rzec można niewiele. Daleko jej do tej znanej z serii F.E.A.R., gdzie wrogowie wykorzystywali system zasłon i walczyli – określmy to tak ironicznie – inteligentnie. Niestety Black Ops nie oferuje pod tym względem zbyt wiele. Nasi potencjalni oprawcy są jak Armia Czerwona podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – dużo, do przodu i byle przełamać opór wroga. My w tym czasie stoimy i ładujemy kolejną partię śmiercionośnych naboi. Oczywiście, w grze znajdzie się parę momentów, podczas których zginiemy czy dłużej przysiądziemy za zasłoną, ale nie będzie ich zbyt wiele.


Siedem godzin i co dalej?


Odpowiedź jest jedna – multiplayer. Chyba się nie pomylę, jeżeli zaryzykuję stwierdzenie, iż po to właśnie gracze kupują gry z gatunku FPS. Jeżeli już znudziła się Wam gra w co-opie dla czterech osób, to czas wybrać się na łowy w sieci. Nowe Call of Duty oferuje nam dobry i sprawdzony tryb dla wielu graczy, chociaż nie zabrakło w nim paru nowości. Tak jak wspomniałem wcześniej, całość występuje w osobnej części niż single player. Gra daje nam do dyspozycji naprawdę masę opcji. Możemy rozegrać mecz rankingowy, nierankingowy czy też tzw. „mecz o kasę”. Tryby pozostały bez zmian, zatem mamy tradycyjny deathmatch oraz jego drużynową odmianę, capture the flag i parę innych – znanych z poprzednich części Modern Warfare.

Nasz internetowy żołnierz, wzorem wcześniejszych odsłon, zdobywa poziomy. Za zabicie przeciwników, uzyskanie jakiegoś achievementa czy za zwycięstwo naszej drużyny otrzymujemy punkty doświadczenia, które pozwolą nam awansować wyżej. Co się z tym wiąże? Otóż od piątego stopnia możemy stworzyć własną klasę postaci – do tego momentu musimy wybierać spośród pięciu bazowych, a także odblokowywać coraz to lepsze bronie. Jednak do zakupu dodatków nie wystarczy sam level. Od tej pory liczą się też wirtualne pieniądze, zarabiane podczas potyczek. To za nie kupimy nowy celownik, maszynkę powodującą niewidzialność naszego herosa na radarze oraz wiele innych przydatnych gadżetów. Poza bronią konwencjonalną i ulepszeniami umiejętności, Treyarch wprowadziło też tzw. drones, czyli bezosobowe pojazdy, które mogliśmy oglądać chociażby w Frontlines: Fuel of War.

Chyba najważniejszą rzeczą w multiplayerze Black Ops jest powrót do serwerów dedykowanych. Teraz nie musimy czekać, aż gra wybierze nam rozgrywkę, tylko my decydujemy o tym, na jakim serwerze zagramy. Ogólnie odniosłem wrażenie, chociaż może to być spowodowane przerwą od gry w FPS-y, że nowa odsłona sieciowego Call of Duty jest trudniejsza od pozostałych. Ale jak powiedziałem wcześniej, może to być powód mojego dłuższego rozbratu z tego typu produkcjami.


Kolory i muzyka wojny

Silnik graficzny, na jakim pracuje gra, widocznie umiera. Już nie cieszy oczu tak, jak robił to kilka lat wcześniej. Nie można się temu dziwić, ale temu, że wciąż prezentuje przyzwoity poziom, już tak. Czekam jednak na nowy engine, bo konkurencja nie śpi.

Wydawać by się mogło, że zatrudnienie Hansa Zimmera do pracy nad muzyką w Modern Warfare 2, to coś, czego nie da się przebić czy choćby temu dorównać. Jednak Amerykanie po raz kolejny pokazali, że potrafią stanąć na wysokości zadania. Muzyka wprowadza fajny klimat, dobrano odpowiednie utwory (The Rolling Stones i Creedence Clearwater Revival) oraz stworzono kilka nowych. Głosy postaci to sama poezja, ale czego innego można się spodziewać po aktorach klasy Gary'ego Oldmana czy Eda Harrisa?


Happy end!

Wydając Black Ops, Treyarch pokazał, że nie tylko potrafi zrobić Call of Duty na poziomie Infinity Ward, ale nawet może stworzyć coś lepszego. Nowa odsłona serii wyeliminowała błędy poprzedniczek, ale zachowała to, za co pokochali ją gracze. Jednak mam wrażenie, że to już kres tej formuły i ostatnie soki wypłynęły z tego genialnie smakującego owocu. Czy twórcy wymyślą coś, co sprawi, iż seria znów nabierze rumieńców i ponownie ją pokochamy? Tego dowiemy się w przyszłości, a teraz pozostaje nam znakomity FPS – zarówno pod względem trybu dla jednej osoby, jak i gry po sieci.

Dudek. Bez odbioru.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


9.0
Ocena recenzenta
4.94
Ocena użytkowników
Średnia z 16 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Call of Duty: Black Ops
Producent: Treyarch
Wydawca: Activision Blizzard
Dystrybutor polski: Licomp Empik Multimedia
Data premiery (świat): 9 listopada 2010
Data premiery (Polska): 9 listopada 2010
Wymagania sprzętowe: System operacyjny: Windows XP / Vista / 7, Procesor: Pentium IV 3.2 GHz lub AMD Athlon 64 3500+ ( lub lepszy ), Pamięć: 1GB (1,5GB dla Vista), Karta graficzna: GeForce 7900GT lub ATI X1800 ( lub lepsze ), Miejsce na dysku: 12,5 GB
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: www.callofduty.com
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 139,99 zł



Czytaj również

Call of Duty: Black Ops 4
Zmiana paradygmatu
- recenzja
Call of Duty: Black Ops
Su(c)k(ces) mimo wszystko
- recenzja
Call of Duty: Black Ops
wideorecenzja na PolterTV
- recenzja

Komentarze


Headbanger
   
Ocena:
+4
Ta gra jest niezmiernie głupia.

"Jedynym potknięciem Treyarch, jakie zdołałem zauważyć, jest usytuowany w grze śmigłowiec bojowy Mi-24 Hind."

Dobre sobie! Większość broni w tej grze pojawiających się w kampanii (pal licho multi tam może być cokolwiek) jest wprowadzona na siłę i bez jakiejkolwiek zgodności. MP5ątki i FAMASY w wersjach z lat 90. Inna sprawa, czemu FAMASy w rękach amerykańskich żołnierzy (zwłaszcza w wersji FAMAS FELIN, który wchodzi jako... element francuskiego programu żołnierza przyszłości). Kolimatory zanim je wymyślono. Szczytem bezczelności scenarzystów było wrzucenie Miniguna w Vorkucie i elementu z wielką ucieczką na motorach gdzie strzela się z jednej ręki z jakiejś dziwnej śrutówki. Normalnie aż chce się powiedzieć "I'll be back!"... Dodatkowo na Kpinę zakrawa kombos Francuski SPAS-12 pojawiający się na 11 lat przed jego skonstruowaniem, zabrany żołnierzowi Wietkongu, załadowany pociskami Dragonbreath. Pomijając fakt, że wtedy nie istniały, do dziś zdobycie tej amunicji w stanach to sztuka! Skąd miał by to mieć wietnamski partyzant korzystający z starego ruskiego sprzętu... COME ON!? Akcję z sojuzem zostawiam bez jakiegokolwiek komentarza...

To wyczerpuje kwestię zgodności w tej gierce...

7 godzinowa kampania w grze za 140 zł?! Ha-Ha-Ha.

Paskudna grafika do cna wykorzystująca sztuczkę "Wrzuć obrzydliwe tekstury wszędzie gdzie gracze nie będą się przyglądać, tak by dało się wyrenderować gnata gracza z milionem nowych polygonów". Jedno przykucnięcie za blachą falistą w etapie wietnamskim przyprawiło mnie o mdłości - takich pikseli nie widziałem od czasów Quake 2.

Do tego gra chodzi jak pakistańska podróbka chińskiej kopi kałasza i to AK-47 nie AKMu. Z niewyjaśnionych przyczyn harcze, dyszy, klekocze i się zacina. Odchodząc od metafory - znikające shadery i klatkowanie bez żadnego logicznego powodu. Optymalizacja ssie.

BARDZO szkoda, zwłaszcza, że fabuła ma momenty i gra czasami łapie fajny klimat, wszystko jednak jest niweczone przez durnoty na ekranie. Nic im nie dało zatrudnienie weterana Specnazu - trudno, żeby dało skoro w ogóle go nie słuchali.

Męczą mnie te z części na część coraz głupsze shootery Activision. Przez całą kampanię (której na szczęście nie przeszedłem, ale widziałem każdy etap, dialog i ważn element fabuły - wystarczyło obrócenie głowy o 30 stopni i obserwowanie jak gra katuje i morduje komp wspólokatora wyposażonego w GTX460-1024vram, 4 GB ramu i Phenoma II 3,2ghz) czułem zażenowanie, że developerzy traktują mnie - gracza - jako debila, który powinien dostać orgazm jak zobaczy 10 wybuchających helikopterów. Stężenie wybuchających beczek, które tradycyjnie są w tych miejscach gdzie ich obecność nie ma żadnego sensu poza wywołaniem 40 megaeksplozji jest tak wysokie, że wystarczyło by Niemieckiej Armii na cały okres II WŚ. Wszystko się wali i pali, wrogowie zdają się strzelać w losowych kierunkach tylko po to by robić zamieszanie.

Po prostu sesja Savage Worlds na koksie...

Dlaczego ludzie potrafią robić inteligentne shootery, a tylko te najgłupsze sprzedają się Boby'emu Kotickowi? Doprowadza to do tego, że to szambo przechodzi na innych developerów, którzy widząc wyniki finansowe Imperatora Palpatine'a sami ogłupiają swoje produkcje.

Co mogę powiedzieć? Duty Calls! Jak już robimy głupiego shootera... nie udawajmy, że ma to być coś innego...
17-02-2011 02:11
Blacota
   
Ocena:
0
Grę można odstać o co najmniej 20 lub 30 zł taniej, ale czy warto... moim zdaniem nie, ponieważ nawet ze świetnym trybem multi szkoda takiej kasy. Wiem to z własnego doświadczenia, singiel jest do bani, ale w multi już jest dobrze...ale nadal za drogo.Gra będzie godna zakupu za cenę poniżej 50 zł.
17-02-2011 09:19
angel21
   
Ocena:
0
Headbanger albo Blacota graliście wogóle w tego Cod'a?

Uważam, że tryb single jest wciągający i trzyma w napięciu jak dobra książka czy film.

Cena gier zawsze jest za wysoka i to nie ulega zmianie, gdyby było inaczej to nie szerzyłoby się na taką skalę piractwo.

Nie widze potrzeby zwracania uwagi na historyczne zakłamanie w obecności takiego i owego uzbrojenia w tej grze. Gdyby gra była sponsorowana przez Discovery czy inny program naukowy to i owszem, byłoby to spore przegięcie. A tak w obecnej sytuacji jest to miła niespodzianka. Jeśli mielibyśmy być historycznie poprawni to można by się było także czepiać tego co ujrzymy po napisach końcowych!

Niemniej świetna gra:)
17-02-2011 10:42
Headbanger
   
Ocena:
0
@angel21

"Headbanger albo Blacota graliście wogóle w tego Cod'a?"

Tak, ale na szczęście nie musiałem przechodzić. Za to widziałem 80% kampanii. Pozostałe 20% było wtedy kiedy gapiłem się w swój monitor.


"Uważam, że tryb single jest wciągający i trzyma w napięciu jak dobra książka czy film."

Moja odpowiedź:
"BARDZO szkoda, zwłaszcza, że fabuła ma momenty i gra czasami łapie fajny klimat, wszystko jednak jest niweczone przez durnoty na ekranie."


"Cena gier zawsze jest za wysoka i to nie ulega zmianie, gdyby było inaczej to nie szerzyłoby się na taką skalę piractwo."

Bzdura. Kiedyś w latach 90 gry kosztowały po 200-250 zł, mówiono to samo, potem ceny spadły do 150, mówiono to samo, potem spadły do 100, mówiono to samo, przez pewien etap były w okolicy 70-80zł, mówiono to samo. Teraz na polski rynek weszły zachodnie wydawnictwa i stwierdziły, że nie chcą za bardzo odchodzić od standardowych cen w europie zachodniej. Piractwo jest, było i będzie. Nigdy się nie skończy bo ludzie są pazerni.


"Nie widze potrzeby zwracania uwagi na historyczne zakłamanie w obecności takiego i owego uzbrojenia w tej grze. Gdyby gra była sponsorowana przez Discovery czy inny program naukowy to i owszem, byłoby to spore przegięcie. A tak w obecnej sytuacji jest to miła niespodzianka. Jeśli mielibyśmy być historycznie poprawni to można by się było także czepiać tego co ujrzymy po napisach końcowych!"

Bzdura. CoD 2, nowy Medal of Honor i milion innych gier nie mają z tym problemu. Pomyłki się zdarzają. Tutaj założenia mówią "olewamy poprawność dajemy spluwy! Wszystkie! Amerykanie je lubią!"


"Niemniej świetna gra:)"
Świetny tryb multi w grze. Zaś sama gra durnowata.
17-02-2011 10:54
angel21
   
Ocena:
0
"... Zaś sama gra durnowata."

To ciekawe czemu produkt tak dobrze się sprzedaje i to nie tylko w ameryce? Dlaczego zdobywa tak wysokie noty?

Co ciekawe, mój brat, stary koń - trzydziesto-paro letni, uważa, że gry to WIELKA strata czasu, a pomimo tego tak się napalił na Cod'a, że od Modern Warfare ma każdy egzemplarz następnej części. Dodam, że nie gra w multi.
Czymś ta gra ludzi przyciąga.

"Tutaj założenia mówią "olewamy poprawność dajemy spluwy! Wszystkie! Amerykanie je lubią!"

To są gry, a nie świat rzeczywisty. Każda gra, nawet jeśli ma być odzwierciedleniem rzeczywistości to i tak będzie zgoła się odmienna.

Mając wirtualne średniowiecze, jako rycerz mamy wybór - wybrać zwykły miecz albo miecz z jakimiś wzorkami i otoczony płomieniami, który zrobi taką rozpierduche jakieś świat nie widział. Co ludzie wybiorą? Efektowność jest w cenie.

Obecność Spas-12 czy miniguna to fajna sprawa. Grunt, że robią sporo bajzlu xD.



17-02-2011 12:14
Deckard
   
Ocena:
+1
Tryb multi dla mnie nie istnieje .


@Angel:

Obadaj serię OF, zwłaszcza zapowiadany Red River.
17-02-2011 13:19
n jak
   
Ocena:
0
Masa błędów zraziła mnie do Multi tej gry (kupiłem w grudniu). Od tamtej pory nawet nie chcę mi się instalować...wg mnie MW2 miało dużo bardziej grywalny multi niż BO, aczkolwiek BO ma fajniejsze plansze.

Co do singla - fajna historia na dwa wieczory, ale MW2 było bardziej...wybuchowe i dynamiczne (aczkolwiek miejscami bardzo też infantylne).

MW2>BO
17-02-2011 14:59
Headbanger
   
Ocena:
+1
@angel21

"To ciekawe czemu produkt tak dobrze się sprzedaje i to nie tylko w ameryce? Dlaczego zdobywa tak wysokie noty?"

Hype. Każda wysokobudżetowa gra dostaje wysokie noty za nic. Chyba że już ewidentnie zostanie coś superskopane to dostaje straszliwie niską ocenę 7+/10


"Co ciekawe, mój brat, stary koń - trzydziesto-paro letni, uważa, że gry to WIELKA strata czasu, a pomimo tego tak się napalił na Cod'a, że od Modern Warfare ma każdy egzemplarz następnej części. Dodam, że nie gra w multi.
Czymś ta gra ludzi przyciąga."

A ja mam 23 lata, moja dziewczyna ma 24, a ojciec 52. Czy to oznacza, że moja dziewczyna jest lepszym autorytetem w dziedzinie gier odemnie, nie wspominając już o ojcu? Ilość przyciąganych ludzi nie świadczy o jakości - choćby film 2012...


"Mając wirtualne średniowiecze, jako rycerz mamy wybór - wybrać zwykły miecz albo miecz z jakimiś wzorkami i otoczony płomieniami, który zrobi taką rozpierduche jakieś świat nie widział. Co ludzie wybiorą? Efektowność jest w cenie."

Odróżnij fantasy od średniowiecza. Każdy grający w Medivala albo Mount & Blade by się o to obraził.


"Obecność Spas-12 czy miniguna to fajna sprawa. Grunt, że robią sporo bajzlu xD."

Pewnie że fajna, w Borderlands, Bulletstorm, czy Duke Nukem. Nie w grze która aspiruje do miana "wojennego shootera o jednostkach specjalnych"...
17-02-2011 18:32
angel21
   
Ocena:
0
"Każda wysokobudżetowa gra dostaje wysokie noty za nic."

To nie do końca tak...np. James Bond: Blood Stone z dość dużym nakładem finansowym okazała się do kitu i zyskała noty przeważnie poniżej 5 oczek.

"Odróżnij fantasy od średniowiecza. Każdy grający w Medivala albo Mount & Blade by się o to obraził."

Zbytnio sie czepiasz takich drobnych rzeczy. Gry mają bawić a nie być poprawne politycznie, historycznie czy jakkolwiek inaczej.

Każdy ma własny gust i tak powinno być...przynajmniej jest ciekawiej:)
17-02-2011 20:08
Vermin
   
Ocena:
0
A dla mnie z nowych FPSów najfajniejszy jest Battlefield: BC2. Czemu? Bo ma świetny tryb multi, zarąbisty silnik, całkiem ciekawą kampanię (choć czasami zbyt naciąganą) i sporo pojazdów w obu trybach.

Black Ops, jest fajny, choć jego traktuję głównie jako grę sieciową, a single to tylko dodatek.
18-02-2011 09:02
Headbanger
   
Ocena:
0
no BC2 koksi. Mam też wietnama i pocinam od dawna :)
18-02-2011 11:32
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Od tej pory Alex widywał dziwne liczby, których znaczenie próbują wydobyć oficerowie prowadzący przesłuchanie. " - jak to widywał?
18-02-2011 13:36
Dante
   
Ocena:
0
Coś w rodzaju halucynacji.
18-02-2011 20:06
~Marcines

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pana recenzenta muszę oświecić. Akurat jeżeli chodzi o Mi-24 to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Pierwsze wersje śmigłowca miały właśnie taką kabinę.
20-02-2011 05:52
Dante
   
Ocena:
0
W takim razie dzięki za informację. Byłbym jeszcze bardziej wdzięczny gdybyś podesłał jakieś fotosy. ;)
20-02-2011 19:29

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.