29-08-2008 08:56
Cała prawda o sesji Furiatha :)
W działach: rpg, samo życie | Odsłony: 14
Dziś jedziemy na Polcon do Zielonej Góry (tzn ja jeszcze siedzę w pracy i czekam na przywiezienie insertów czy czegoś tam a Furiath śpi).
Ale dziś o 16 będzie prelka o Klanarchii a potem są przewidziane sesje itp.
Wczoraj, wieczór:
Ja kończę dłubaninę przy prezentacji, Furiatch łazi i marudzi, że nie ma jakiegoś tam motywu a on chciał napisać dodatkową sesję. Ja z racji bycia bardzo zajętą nie zwracałam uwagi na marudzenie, dopóki owo marudzenie nie ucichło.
Patrzę:
Furiath leży na kanapie owinięty w koc, zeszyt dziwacznie położony na oparciu i pisze jak szalony. Na jego brzuchu leży kot. Przez dłuższą chwilę ich obserwowałam, aż doszłam do odpowiednich wniosków:
Ja: No pięknie, Paszpal ci dyktuje pomysły.
Kot: To wyższy przekaz mentalny.
Już wiecie czego sie spodziewać :)
Swoją drogą, to dlaczego kot nie pomagał mi? Oto samcze układy.
Ale dziś o 16 będzie prelka o Klanarchii a potem są przewidziane sesje itp.
Wczoraj, wieczór:
Ja kończę dłubaninę przy prezentacji, Furiatch łazi i marudzi, że nie ma jakiegoś tam motywu a on chciał napisać dodatkową sesję. Ja z racji bycia bardzo zajętą nie zwracałam uwagi na marudzenie, dopóki owo marudzenie nie ucichło.
Patrzę:
Furiath leży na kanapie owinięty w koc, zeszyt dziwacznie położony na oparciu i pisze jak szalony. Na jego brzuchu leży kot. Przez dłuższą chwilę ich obserwowałam, aż doszłam do odpowiednich wniosków:
Ja: No pięknie, Paszpal ci dyktuje pomysły.
Kot: To wyższy przekaz mentalny.
Już wiecie czego sie spodziewać :)
Swoją drogą, to dlaczego kot nie pomagał mi? Oto samcze układy.