04-04-2010 20:39
CRPGowe odrabianie zaległości vol. 1
W działach: cRPG | Odsłony: 8
Wreszcie, po tylu latach i podrasowaniu sprzętu wziąłem się za odrabianie zaległości w dziedzinie cRPGów - na pierwszy ogień poszły The Witcher i Mass Effect. I cóż, było dokładnie odwrotnie, niż się spodziewałem.
Uwaga, dalej znajduje się trochę marudzenia (trzeba wyrobic tygodniową normę narzekania ;) )
Zacznę od ME.
Wielce nakręcony na ten tytuł opowiadaniami kolegi i marzeniem o "rasowym SFie" zainstalowałem go i uruchomiłem.
Po przebrnięciu przez tworzenie gęby postaci (zauważyliście, że wszystkie możliwe blizny są bardzo "hamerykańskie"? Nie szpecą, nie zniekształcają tak naprawdę i w niczym nie psują wizerunku dziarskiego chłopaka/babki) rozpocząłem właściwą rozgrywkę.
I cóż, o ile Eden Prime przeszedłem licząc, że słaby wstęp jest tylko wypadkiem przy pracy i wszystko nabierze kolorów i klimatu, to im dłużej grałem, tym bardziej przekonywałem się, że jakiekolwiek zalążki "fajności" są rodzynkami w zakalcowatym cieście.
Miałem nadzieję, że dostane soczyste SF o starciu człowieka z maszynami, przeciwnościami losu i (pozornie) nieodwracalną zagładą. Na taplanie się w ciężkim klimacie, mocnych dialogach i trudnych wyborach.
Dostałem tylko bezpłciowe starcie z maszynami, bo ani klimat nie był ciężki (a się prosiło prawie na każdej planecie głównego wątku o to - np. na Feros miałem nadzieję na walkę z wytworami tej roślinki w wąskich tunelach/kanałach/przejściach, w których byłoby ciemno i straszno.
"Trudne decyzje", tak zachwalane przez znajomych, były dla mnie mniej trudne i zajmujące niż wybieranie, co mam ochotę zjeść w bufecie na UW. I jeszcze mniej czuło się ich ciężar.
Do tego (grałem w angielską wersję), gra była tak wykastrowana z przemocy i mocniejszego języka, że czułem się, jakbym oglądał produkcję mejd in JUESEJ o dzielnych marines w kategorii wiekowej PG-13.
Ale nie mogę powiedzieć, że wszystko mi się nie podobało - kwestie, powiedzmy mechaniczne, zostały wymyślone bardzo fajnie, system dialogów podobał mi się i generalnie mam poczucie, że ME to jeden wielki, zmarnowany potencjał na arcydzieło cRPGowe.
I mam nauczkę - na przyszłość nie słuchać w kwestii cRPGowej ludzi, którzy lubią PSa ;)
Ps. Obrazka póki co nie ma ;)
Uwaga, dalej znajduje się trochę marudzenia (trzeba wyrobic tygodniową normę narzekania ;) )
Zacznę od ME.
Wielce nakręcony na ten tytuł opowiadaniami kolegi i marzeniem o "rasowym SFie" zainstalowałem go i uruchomiłem.
Po przebrnięciu przez tworzenie gęby postaci (zauważyliście, że wszystkie możliwe blizny są bardzo "hamerykańskie"? Nie szpecą, nie zniekształcają tak naprawdę i w niczym nie psują wizerunku dziarskiego chłopaka/babki) rozpocząłem właściwą rozgrywkę.
I cóż, o ile Eden Prime przeszedłem licząc, że słaby wstęp jest tylko wypadkiem przy pracy i wszystko nabierze kolorów i klimatu, to im dłużej grałem, tym bardziej przekonywałem się, że jakiekolwiek zalążki "fajności" są rodzynkami w zakalcowatym cieście.
Miałem nadzieję, że dostane soczyste SF o starciu człowieka z maszynami, przeciwnościami losu i (pozornie) nieodwracalną zagładą. Na taplanie się w ciężkim klimacie, mocnych dialogach i trudnych wyborach.
Dostałem tylko bezpłciowe starcie z maszynami, bo ani klimat nie był ciężki (a się prosiło prawie na każdej planecie głównego wątku o to - np. na Feros miałem nadzieję na walkę z wytworami tej roślinki w wąskich tunelach/kanałach/przejściach, w których byłoby ciemno i straszno.
"Trudne decyzje", tak zachwalane przez znajomych, były dla mnie mniej trudne i zajmujące niż wybieranie, co mam ochotę zjeść w bufecie na UW. I jeszcze mniej czuło się ich ciężar.
Do tego (grałem w angielską wersję), gra była tak wykastrowana z przemocy i mocniejszego języka, że czułem się, jakbym oglądał produkcję mejd in JUESEJ o dzielnych marines w kategorii wiekowej PG-13.
Ale nie mogę powiedzieć, że wszystko mi się nie podobało - kwestie, powiedzmy mechaniczne, zostały wymyślone bardzo fajnie, system dialogów podobał mi się i generalnie mam poczucie, że ME to jeden wielki, zmarnowany potencjał na arcydzieło cRPGowe.
I mam nauczkę - na przyszłość nie słuchać w kwestii cRPGowej ludzi, którzy lubią PSa ;)
Ps. Obrazka póki co nie ma ;)