Czy jesteśmy przyjaciółkami?
Nie wiem, jeszcze jemy sól
Z dużej, brązowej beczki,
Zjadłyśmy dopiero pół.
Pierwsza dziewczyna jest blada i wielkooka. Czarne kosmyki upodabniają ją do Królewny Śnieżki, jest wiotka i delikatna, wygląda na wrażliwą. Druga ma długie, tlenione włosy i czekoladową cerę - efekt wielu godzin spędzonych w solarium. W kusej spódniczce i kurtce obszytej futerkiem wygląda jak odmóżdżona bywalczyni galerii handlowej.
Łatwo zauważyć, że mamy do czynienia ze Słodkim Niewiniątkiem i Bezmyślną Zdzirą. Wredna Przeciwniczka jest bardziej złośliwa niż Alexis z Dynastii i ma więcej złych pomysłów niż scenarzysta Mody na Sukces. Urocza Główna Bohaterka jest słodka jak wata cukrowa i bezgranicznie zakochana w Przystojnym Blondynie. Jedyne, co zaskakuje, to fakt, że to opalona blondynka, o wdzięcznym imieniu Momo, jest główną bohaterką, a rola jej antagonistki przypadła niewinnej z pozoru brunetce - Sae.
Wątek miłosny, będący osią serii, jest typowy dla komiksów adresowanych do dziewcząt. I, jednocześnie, przewidywalny do bólu: nastolatka wiąże się z chłopcem, którego kocha od lat, a ich miłość z każdym przezwyciężonym problemem staje się mocniejsza. Podobnie jest z postacią protagonistki: Momo ma niekonwencjonalną urodę, ale już jej usposobienie banalnie pasuje do roli. Jest dobra, miła ufna i szczera. Słodka i… nudna. Tym, co dodaje smaku jej historii, jest obecność Sae.
Pamiętam jak nieoczekiwanie
Przy drugim kilogramie powiedziała:
Ja spałam z twoim mężem i gdybym tylko chciała,
Gdybym tylko chciała, znowu byłby mój
- Więcej zniosę.
Przyjaciółka Momo mogłaby służyć za alegorię grzechu zawiści. Zawsze pragnie tego, co ma Momo. Wszystko było dobrze, dopóki tylko kopiowała jej styl ubierania się, ale w końcu postanowiła zdobyć miłość ukochanego przyjaciółki, Tÿjiego. Knuje intrygę za intrygą. Pragnie zniszczyć szczęście Momo, skoro sama nie potrafi być szczęśliwa. Sae, pozbawiona wartości, zagubiona i niepewna, czego chce, jest najbardziej wyrazistą postacią serii. Jej relacje z Momo są głównym tematem komiksu, przesądzają o jego sile i wyrazie: bez historii o ich dziwnej przyjaźni i pytania o motywację obu dziewczyn, Brzoskwinia byłaby tylko banalną historyjką. Tymczasem to właśnie pytanie z tytułu tej recenzji jest najważniejszym pytaniem serii.
Przy dwunastym kilogramie
Pomarszczona jak chusteczka
papierowa, higieniczna, powiedziała:
Chcę mieć wszystko to, co twoje
Od rodziny aż po stroje
– Więcej zniosę.
Miłosne dylematy Momo i Tÿjiego są nieco niewiarygodne i pojawiają się chwile, gdy patrzenie na nieporadne wysiłki protagonistów, starających się wyjaśnić sobie, jak bardzo się kochają, zaczyna drażnić. Ale wytrwali czytelnicy mang dla dziewcząt powinni zdawać sobie sprawę z tego ryzyka. Fabuła komiksu przyciąga uwagę i trzyma w napięciu. Niestety, do czasu. Kolejne tomy eksploatują te same wątki: Momo i Tÿji nadal się kochają, Sae wciąż kręci i knuje, i nie zanosi się na żadne zmiany. Ósmy tomik (a zarazem ósma odsłona sytuacji fabularnej zarysowanej w pierwszym) to sygnał, że coś powinno się zmienić.
Komiks ma charakterystyczną dla swego gatunku szatę graficzną. Dopracowane, czy wręcz dopieszczone wizerunki zarezerwowano dla głównych postaci, wszystko inne potraktowano pretekstowo:strony wypełniają konturowe, nie wypełnione kolorem zarysy budynków i wnętrz, a także mniej znaczących osób. Wszyscy są śliczni - chociaż w obsadzie mamy tylko jednego modela, każdy z bohaterów nadawałby się na okładkę czasopisma.
Zastrzeżenia są dwa. Wszystkie komiczne w zamierzeniu elementy grafiki komiksu ocierają się o groteskę, a niektóre są po prostu niesmaczne (jak ten obleśny, tłuściutki pan w kostiumie sado-maso mający nastraszyć Sae!). Najwyraźniej autorka nie poświęciła wiele uwagi spójności graficznej swojej serii: wprowadza irytujące scenki "komiczne" - cudzysłów w pełni uzasadniony, gdyż żadna z nich nie jest śmieszna - których główną bohaterką jest Sae.
Dziewczyna jest na nich zdeformowana w dziwaczny sposób: wygląda jak wiotka, płaska papierowa wycinanka. Pozostali bohaterowie są rysowani normalnie, tylko Sae robi niepokojące wrażenie. Najgorszą wizualnie częścią komiksu jest okładka. Kolorystyka zamieszczonych na niej ilustracji jest ohydna: psychodeliczne nagromadzenie pastelowych, źle zestawionych kolorów skłania do odwrócenia wzroku, albo wręcz obłożenia tomiku w szary papier. A szkoda, bo ani fabuła, ani grafika komiksu na to nie zasługują.
Recenzja na Tanuki.pl