Obiecałem natomiast opowieść o broni zwanej potocznie obuchową, przez wielu stawianej niżej niż ostrza mieczy czy groty pik, jak się nieraz okazuje zupełnie niesłusznie.
Młot
Nie bez powodu o orężu tym opowiem najsampierw, a uczynię to ze względu na silną pozycje, jaką ma on wśród imperialnego arsenału; pozycję którą zawdzięcza nie tylko walorom, jakie młot ukazuje w boju, ale także, że pozwolę sobie użyć takiego sformułowania, mitycznej otoczce jaka go otacza.
Nie jest bowiem dla żadnego z dzieci Imperium tajemnicą, że młoty szczególną uwagą otacza zarówno świątynia miłościwie nam panującego Sigmara jak i kult Ulryka. Jak raczył kiedyś zażartować generał Johann Schwermutt z Middenheim, młot jest jedyną bodaj rzeczą, która łączy tych antagonistów.
Jednak pomimo wielkiej religijnej wagi tej broni, popularność swą zawdzięcza ona także swym walorom. I chociaż na polu bitwy, gdzie ścierają się masy opętanych szaleństwem zabijania istot, ustępuje ona halabardom czy mieczom, to prawdziwą swą wartość ukazuje w rękach kapłanów czy podróżników przemierzających bezkres naszej ojczyzny. W walce jeden na jeden, szczególnie z bestiami chaosu, siła i ciężar głowicy zacnie nadaje się bowiem do druzgotania grubych czaszek i mocnych kości orków czy zwierzoludzi. Zresztą nie tylko kości, ale i pancerze czy zbrojce wszelakie młoty miażdżą nadzwyczaj łatwo, dzięki czemu sprawdzają się równie zacnie w walce z bardziej cywilizowanym wrogiem. Za czem pamiętać należy, że są z natury swojej bronią ciężką, a przez co trzeba niemałej siły by wywijać nią z szybkością, która nie pozbawi nas szans na zwycięstwo ze lżej uzbrojonym adwersarzem.

Istotą młota jest głowica, masywna bryła mniej lub bardziej szlachetnego żelastwa, a zdarza się, choć rzadko, że i kamienia lub drewna. Może ona przybierać przeróżne kształty, i tak w Młotach Sigmariańskich jest ona na ogół prostokątna, przypominająca pudełko, nierzadko ozdobiona po bokach, a nawet na płaszczyźnie, która zadaje cios. Większość tych młotów ma długie stylisko, bardziej sposobne do walki oburącz niż jedną ręką.

Poza tym istnieją młoty używane przez świeckich rycerzy i plebejuszy. Te kształtami mogą zadziwić nawet znawcę tematu, choć zawsze bliżej im bądź do młotów Sigmariańskich bądź Ulrykańskich. Widziałem nawet młoty, których głowice kończyły się czterema kolcami! Jak opisał mi to właściciel jednego z owych potworów: "Zacnie, panie, wbija się w ciała, a wtedy jeno starczy z lekka obrócić, by i największy chojrak zapał stracił do walki." Widziałem i takie na kształt tuby kute, były wśród nich egzemplarze na krótkich drzewcach niczym narzędzia, były i giganty o stylisku na 5-6 stóp długim. A wszystko to dlatego, że młot jest bronią, która zacnie oddaje charakter swego właściciela i nierzadko wygląd jej zależy jedynie od fantazji i zasobności sakwy wojaka. Toteż poza młotami używanymi przez kapłanów trudno doszukać się tu jakiś charakterystycznych kształtów.
Warto jednak nadmienić, że w północnych prowincjach naszego ukochanego Imperium istnieje maniera mówienia na młoty dzierżone oburącz Kafary, co nie raz człeka mniej obytego z orężem może w błąd wprowadzić.
Nadziaki i obuszki

Natomiast obuch, zwany też czasem obuszkiem, jest dziwną dosyć wariacją na temat nadziaka, wygląda on bowiem zupełnie jak ów oręż, przy czym dziób jego jest tak mocno zagięty ku dołowi, że zupełnie zatracił swe pierwotne zadanie, zda się nim za to łatwo niczym szponem poszarpać ciało czy też kolczy pancerz. Istotą obuszka stała się natomiast tępa cześć głowicy, zdaje się więc być on niejako alternatywą dla ciężkiego młota, zachowując jego zacne zalety, a przy tym nie wymagając tak wielkiej siły i wytrzymałości.
Maczugi, buzdygany i ich kuzyni
Pozwolę sobie omówić tych kilka rodzajów uzbrojenia wspólnie, nie bacząc na krzyki moich kolegów oburzonych zapewne, że szlachetna buława sąsiadować będzie w tym tekście z plebejską maczugą. Czynię to jednak dla waszej, drodzy moi, wygody, a nie przez wzgląd na zacność danego oręża.
Maczugi – broń ta stara jest jak sam świat po którym chodzimy, a przez to wyroiło się tyle jej kształtów i form, że niepodobna objąć tego umysłem. Powiem tylko, że gdy parę lat temu dane mi było obejrzeć pole bitwy nieopodal Kemperbadu, gdzie pułk reiklandzki rozniósł watachę zielonoskórych, wśród porzuconej broni naliczyłem kilkadziesiąt różnych rodzajów maczug. Dla zasady jednak, maczuga ma niemal zawsze kształt zbliżony do pałki, jednak wyraźnie grubszej z jednego końca. Może być drewniana, kamienna, a nierzadko spotyka się i metalowe. Często owe rozszerzenie, szczególnie w maczugach drewnianych, nabijane jest kawałkami kamieni czy też metalu. Pragnąłbym tu opowiedzieć o pewnej maczudze pochodzącej z Talabeklandu, z którą wiąże się specyficzny dla tamtych rejonów rytuał. Otóż dorastający chłopak wybiera sobie młode drzewko z gatunku przypominającego naszą reiklandzką jodłę, jednak o znacznie twardszym drewnie. W drzewko owo u jego podstawy wbija stalowe płytki lub łupki ostrego kamienia i pozostawia tak na około rok. Drzewo szybko obrasta wbite w nie przedmioty niezwykle trwale wiążąc je z pniem. W dniu swej pełnoletniości chłopak ścina drzewko i zyskuje w ten sposób poręczną i groźną broń, stanowiącą zarazem dowód jego pełnoletności.
Mimo, że zdać by się mogło, że maczugi to broń prymitywna i mało skuteczna nie dajcie się zwieść, w rękach biegłego przeciwnika jest tak samo niebezpieczna jak młot, a do tego, o czym przekonacie się gdy kiedyś na skutek niemiłej przygody stracicie swą broń, wystarczy się rozejrzeć dookoła by przy odrobinie szczęścia uzbroić się w niczego sobie maczugę.
Ale i tu należy sprostować, nie każda maczuga to broń prymitywna i prosta, zdarza się, że robione są one przez zbrojmistrzów od podstaw.


Pałki - broni tej nie trzeba przedstawiać bliżej chyba żadnemu mieszkańcowi naszych ziem, nie raz widywał ją bowiem w rękach stróżów prawa, ochroniarzy lub też, co nie raz zwiastowało zapewne kłopoty, w łapskach pospolitych rzezimieszków.
Pałka to prosty, masywny, acz krótki kij, najlepiej wycięty z gałęzi drzewa z lekka giętkiego. Jednak tak proste pałki zdarza się zobaczyć niezwykle rzadko. Pospolitym bowiem zwyczajem jest wzmacnianie jednego z końców pały metalowymi obręczami lub po prostu kawałkami łańcucha. W Nuln taki oręż męty spod ciemnej gwiazdy zwykły nazywać Mącimyślą lub Miażdżygłówką. Czasem co fantazyjniejsi właściciele obciążają dodatkowo koniec pałki stalowym prętem ukrytym w jej wydrążonym wnętrzu i dodatkowo wzmacniającym jej rdzeń, dzięki czemu pałka zdaje się lekka i niegroźna póki nie spadnie na nieuważną głowę. Trzeba wam wiedzieć, że mimo swej prostoty broń ta łacnie łamie kości i rozbija czaszki przez co cios w łepetynę nie raz kończył się zgonem. Dlatego też częstokroć ludzie, którym z kolei nie zależy na zabijaniu, a jedynie na wywołaniu u oponenta niechęci do kontynuowania kłótni, zwykli końce pałek owijać grubym rzemieniem, który wydatnie łagodzi cios przez co trudniej o przypadkowy zgon. Pała taką jednak, nadal nietrudno przetrącić rękę czy odebrać dech w piersi.
W ten sposób prawdopodobnie powstał Głuszak, krótka, lekka pałka, której końcówkę zastąpiła przymocowana, elastyczna tuleja z grubej skóry, wypełniona piaskiem. Broń taka zacnie pozbawia świadomości, a tylko ktoś wybitnie niewprawny mógłby pozbawić nią przypadkowo życia.
Topory i reszta kuzynostwa
Topory są bronią kojarzącą się nam z dawnymi, dobrymi czasami, jest to jednak tylko połowicznie prawda. Choć czasy swej świetności mają już za sobą i wśród rycerzy coraz mniej jest ich zwolenników, to nadal są w użyciu, a nierzadko też podczas bitew wśród plebejskiej piechoty liczebnie przewyższają kordy i tasaki.
Topór widział każdy z nas. To proste, masywne żeleźce i solidne drzewce. Jednak jak bywa z każdym orężem tak i w toporach żeleźca mogą przyjmować przeróżne kształty, od prostych przywodzący na myśl siekiery po formy najbardziej wyszukane i ozdobne. Od wąskich niczym sztych miecza, po szerokie o kształcie półksiężyca. Różne długości przyjmuje też drzewce, jedne są krótkie i zgrabne, nierzadko lekko wygięte (dzięki czemu w ferworze walki woj nie uderza dłonią w tarczę swego wroga). Jeszcze inne bez problemu można szeroko ująć oburącz, nadając ciosowi zaprawdę morderczą siłę, a tej toporom, co dla broni obuchowej typowe, nie brakuje. Nawet przeciętny chłopek może nim rozrąbać pancerz czy ciało bestyji.


Jednakowoż topory nie służą jedynie walce wręcz, mniejsze z nich częstokroć robione są tak, by nie tylko zgrabnie rąbały wroga, ale w razie potrzeby można było nimi cisnąc w nieprzyjaciela, a sama budowa tej broni sprawia, że jako pocisk jest ona nie mniej zabójcza.
Nie wyczerpałem tu oczywiście całego arsenału broni obuchowej, jednak starałem się opisać te z jej odmian które zobaczyć można w Imperium i Kislevie, i na które z pewnością zdarzy wam się natrafić podczas swych podróży.






