» Recenzje » Bramy Światłości. Tom 3

Bramy Światłości. Tom 3

Bramy Światłości. Tom 3
Drugi tom Bram światłości był wyraźnie słabszy od pierwszego, jednak czytelnik wciąż mógł liczyć na odzyskanie formy przez Kossakowską i przyzwoity finał trylogii. Czy była to nadzieja uzasadniona?

Powieść rozpoczyna się momencie, w którym zakończyła się część poprzednia, zaś jej akcja tym razem skupia się na trzech głównych wątkach: losie wyprawy do Stref Poza Czasem, przygodach podążających jej śladem Asmodeusza i Algiviusa, a także na poczynaniach Razjela udającego Lucyfera na tronie Głębi.

Pozbawiona Abbadona ekspedycja badawcza nie radzi sobie najlepiej – morale sięgnęło dna, a trudy podróży odcisnęły na wszystkich swoje piętno. Lecz Tańczący Na Zgliszczach nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i podejmuje ostatnią, desperacką próbę dołączenia do reszty ekipy. Tymczasem każdy kolejny krok zbliża podróżników do Wielkiego Ergu, gigantycznej, niezmierzonej pustyni, na której króluje upiornie, prażące słońce oraz drobny, ciągnący się aż po horyzont piasek. Wszystkich dręczy pytanie, czy dadzą radę przebyć Erg i czy na końcu wędrówki odnajdą Jasność. Oraz ilu z nich zginie, nim dotrą do celu?

Doświadczenia Asmodeusza w Strefach Poza Czasem są zgoła inne. Dzięki niezwykłej wiedzy i umiejętności Algiviusa z każdej opresji udaje im się – w dużym stopniu – wyjść obronną ręką. Pojawia się tylko pytanie, czy Zgniły Chłopiec odnajdzie Lucka na czas, bowiem w Głębi Razjelowi nie wiedzie się najlepiej. Szef bezpieki Nergal zwrócił uwagę na odbiegające od normy zachowanie Lucyfera i złapał trop. Uruchomił sieć tajniaków i tylko czeka na jeden fałszywy krok coraz bardziej spanikowanego Pana Tajemnic, którego jedynym sprzymierzeńcem staje się malutki widmokotek Nefer. Powodzenie akcji wisi na włosku.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Początek tomu trzeciego Bram Światłości jest niezwykle dynamiczny i emocjonujący, a ponadto – kompletnie nieoczekiwanie – w kilku miejscach całkiem zabawny (warto tu wspomnieć, że w poprzednich częściach humor pojawiał się w śladowych ilościach). Na dalszych stronach nie jest już nikomu do śmiechu, spada też trochę tempo akcji, ale za to wzrasta jej dramatyzm, zaś w scenach pokazujących poczynania Razjela z każdą kolejną stroną czuć potęgujące się napięcie. Fragmenty dotyczące trzech głównych linii fabularnych są dość długie i chociaż kończą się każdorazowo typowymi cliffhangerami, to nie wywołują wrażenia fabularnego chaosu czy migawkowości.

W przeciwieństwie do poprzedniej części akcja książki nie skupia się na nic nie wnoszących do głównej historii epizodach, lecz posuwa się do przodu, zmierzając wielkimi krokami do spektakularnego finału. Nie ma tu miejsca na nudę, bowiem każda scena ma znaczenie, zagrożenia czyhające na bohaterów są coraz bardziej realne, zaś czytelnik z zaskoczeniem zdaje sobie sprawę, iż tym razem nie ma gwarancji, że każdy z bohaterów wyjdzie cało z opresji. Lęk o ulubieńców staje się naprawdę realny i towarzyszy odbiorcy cały czas, potęgując wrażenia z lektury.

W recenzji poprzednich części pojawiło się wiele zastrzeżeń dotyczących kreacji bohaterów – zarówno pierwszoplanowych jak i pobocznych. Teraz nie można przyczepić się do nikogo, gdyż Kossakowska świetnie umotywowała fabularnie i psychologicznie postępowanie postaci, a nawet jeśli ktoś zdaje się działać nielogicznie, to z czasem staje się jasne, co kierowało jego działaniami. Dzięki temu czytelnikowi oszczędzono uczucia irytacji czy zagubienia, jakie mogło mu towarzyszyć podczas lektury poprzedniego tomu. Nikt z protagonistów nie działa, jak gdyby doznał chwilowego zidiocenia, stał się ofiarą lobotomii czy też zażył środki odurzające – dobrze wiadomo czemu Gabriel zachowuje się jak zimnokrwisty drań, Razjel panikuje i rozpacza, a Asmodeusz doznaje napadu furii. Tylko Lucyfer wciąż pozostaje niezmienny – zapatrzony w siebie, ignorujący potrzeby otoczenia, czarujący dupek.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Warto tu wspomnieć, iż niekwestionowaną gwiazdą trzeciego tomu Bram Światłości nie jest skrzydlaty czy głębianin, tylko szary, niepozorny widmokotek. Jego poczynania opisane przez autorkę to prawdziwy hołd dla kociej odwagi, determinacji oraz wierności i z pewnością zachwycą każdego fana tych niezwykłych czworonogów.

Na niezmiennie świetnym poziomie pozostała kreacja świata przedstawionego, lecz z racji faktu, iż wyprawa z Królestwa zbliża się do celu swej wędrówki, Strefy Poza Czasem niewiele mają nowego do zaoferowania. Niemniej jednak, to co bohaterowie spotykają na swej drodze wciąż ma podstawy w różnych mitologiach, zaś fragmenty dotyczące bogów egipskich mogą być prawdziwą gratką dla czytelników zainteresowanych ich tematyką. Na szczęście jednak opisy te nie zdominowały książki i nie wywołują uczucia przesytu, stanowiąc jedynie interesujące, barwne i realistycznie ukazane tło dla wydarzeń.

Trzeci tom Bram światłości stanowi naprawdę godne zakończenie trylogii. Czyta się go szybko, bez uczucia znużenia, natłoku detali czy przesady. Tym razem Kossakowska świetnie wyważyła proporcje akcji oraz światotwórstwa, umiejętnie potęgowała napięcie i wywoływała cały wachlarz emocji u odbiorcy: od śmiechu na początku, poprzez momenty grozy, wzruszenia czy smutku, na satysfakcji skończywszy. To naprawdę dobra książka i warto było przebrnąć przez trochę słabszy tom drugi aby ją przeczytać.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Bramy Światłości. Tom 3
Cykl: Zastępy Anielskie
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 14 listopada 2018
Liczba stron: 560
Oprawa: zintegrowana
ISBN-13: 978-83-7964-383-7



Czytaj również

Bramy światłości. Tom 2
Tułaczka w dżungli
- recenzja
Bramy światłości. Tom 1
Wielki powrót anielskich zastępów
- recenzja
Takeshi. Taniec tygrysa
Wojownik bez broni, tygrys bez kłów
- recenzja
Takeshi. Cień śmierci
Film do czytania
- recenzja
Enclave: Zakon krańca świata
Zostać wybrańcem mistycznego Drzewa
- recenzja
Enclave: Zakon Krańca Świata
Z kamerą wśród pudeł #06

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.