» Recenzje » Bractwo Czarnego Sztyletu - J.R. Ward

Bractwo Czarnego Sztyletu - J.R. Ward


wersja do druku
Bractwo Czarnego Sztyletu - J.R. Ward
Od kilku lat wampirza rasa przeżywa istny renesans w literaturze. Po latach chowania się po ciemnych kątach, krwiożercze bestie wyszły – przynajmniej metaforycznie – na światło dzienne i okazały się nieziemsko seksowne. W dużej mierze przyczyniła się do tego istotna zmiana zachowań społecznych wampirów. O ile przodkowie tej mrocznej rasy uwodzili ludzkie kobiety celem wessania się w ich szyje, o tyle młode pokolenie zamiast upajać się krwią urodziwych niewiast, woli budować z nimi trwałe związki oparte na przyjaźni i wzajemnym zaufaniu. Być może właśnie dlatego ex-krwiopijcy nie interesują już nikogo, oprócz łaknących romansów nastolatek i żądnych ich kieszonkowego wydawców.

Fabuła Mrocznego kochanka wprowadza czytelnika w kręgi bractwa Czarnego Sztyletu. Poznajemy sześciu wampirzych braci, którzy wspólnie walczą przeciwko Regulatorom – nieumarłym pachnącym posypką dla niemowląt. Obie strony konfliktu mają swoje bóstwa, które zajmują się ich sprawami i mocno ingerują w ich życie i kulturę. W przypadku wampirów jest to Pani Kronik, która stworzyła rasę krwiopijców i – wbrew pozorom – jest na wskroś dobra. Jej odpowiednikiem u Regulatorów jest Omega, wcielenie zła, który nakazuje im walkę z wampirami oraz zajmuje się kwestią przyjmowania nowych członków. Ten odwieczny konflikt to nie jedyna cecha, która odróżnia krwiopijców JR Ward od ich krewniaków z innych powieści. Mroczny kochanek ukazuje czytelnikowi prawdę, która nie spodoba się nastolatkom chcącym iść w ślady Belli ze Zmierzchu – wampirem nie można się stać, można się nim jedynie urodzić. Jest to rasa zupełnie odmienna od ludzkiej, która żądzę krwi zaspokaja, pijąc krew osobników płci przeciwnej, przy czym ludzki płyn jest dla nich wyjątkowo mało odżywczy, dlatego niewielu z niego korzysta.

To wszystko jest jednak tylko tłem dla głównego, miłosnego wątku. W Mrocznym kochanku jest to uczucie, które rozwija się pomiędzy Beth – córką jednego z braci – a Ghromem – przywódcą i zarazem królem wszystkich wampirów. Ich związek nie jest szczególnie skomplikowany, więc oprócz wielu scen bezpruderyjnego seksu i krótkiego porwania tak naprawdę nic się w ich związku nie dzieje. Zamiast tego czytelnik może poznać pozostałą część wesołej gromadki, której szczegółowe losy opisane są w kolejnych częściach. Wszyscy mają równie interesujące co Ghrom imiona: Rankhor, Furiath, Zbihr, Thortur, Vhredny, Hardy i Butch.

Głównymi bohaterami Ofiary krwi są Rankhor oraz Mary – ludzka kobieta chora na białaczkę. Tu akcja jest bardziej skomplikowana i oprócz licznych scen ostrego seksu i krótkiego porwania występuje także problematyka związana z przewlekłym schorzeniem i brakiem akceptacji ich związku ze strony Bractwa. Ghrom i Beth zostali prawie całkowicie wykluczeni z fabuły, za to delikatnie rozwijają się dwa kolejne wątki: Butcha i Marisy oraz Belli i Zbihra.

Wieczna miłość raczy czytelnika poważnymi problemami. Sceny seksu zostały zastąpione rozmyślaniami o scenach seksu, a krótkie porwanie zastąpiło naprawdę długie porwanie mające swoje reperkusje aż do końca książki. Bohaterami są tu Zbihr – krzywdzony w dzieciństwie, pełen urazu do intymnych zbliżeń – i Bella, która z kolei bardzo tych zbliżeń pragnie. Obydwoje są wampirami, więc ich związek zyskuje pełną akceptację w oczach Bractwa. Miłosne pary z dwóch poprzednich części zostały pominięte, za to na czoło wysunęli się Butch i Marisa, którzy będą bohaterami kolejnej części tego tasiemcowego erotyka.

Seria autorstwa JR Ward w wydaniu polskim składa się (jak na razie) z czterech tomów, choć autorka pisze już część ósmą. Cały cykl skupia się wokół zamkniętego grona osób, a poszczególne książki opisują historię kolejnej pary bohaterów w chronologicznym porządku. Tak naprawdę każdą z części można czytać niezależnie od pozostałych. Autorka zadbała, aby kilkadziesiąt pierwszych stron zawsze było poświęcone reminiscencjom i zapoznaniu czytelnika z regułami panującymi w jej wymyślonym świecie. Dodatkowo, na początku każdego tomu zamieszczono glosariusz z wszystkimi występującymi w książce terminami, których czytelnik mógłby nie znać. Przydaje się zwłaszcza na początku, gdyż natłok dziwnych nazw i powiedzeń jest tak ogromny, że można się pogubić. Krwiczka, chcączka, juhacz – to tylko niektóre z terminów wymyślonych przez autorkę, do tego dochodzą wszystkie zasady rządzące światem, które również nie są łatwo przyswajalne.

Jeśli chodzi o walory literackie, seria ma zdecydowanie więcej minusów niż plusów. Największym nieporozumieniem są występujące postacie. Mimo, iż różnią się imionami i autorka postarała się, aby każda miała znaki rozpoznawcze, wszyscy bohaterowie zlewają się w jedną, nijaką masę. Każda kobieta to zagubiona istota, która – kiedy trzeba – potrafi być twarda, nieustępliwa i trzymać swojego partnera krótko. Natomiast mężczyźni to niepoprawni macho, twardzi, silni, walczący ze złem, ale skrycie płaczący na ramieniu swojej wybranki. I gdyby w poszczególnych tomach zmienić imiona bohaterów, zapewne nikt nie zauważyłby różnicy. Język powieści również pozostawia wiele do życzenia, zdania są budowane topornie, dialogi są naciągane, a słownictwo użyte w scenach erotycznych niesmaczne. Ta ostatnia kwestia, rozbudowana do granic absurdu, czyni z tej serii paranormalne erotyki, zamiast paranormal romance. Dodatkowo tekst aż roi się od powtórzeń, ktoś powinien wytłumaczyć autorce, że zaimki osobowe służą właśnie do tego, aby cały czas nie powtarzać imion występujących w książce bohaterów. Nie próżnowała również tłumaczka, oto tylko kilka przykładów jej niezwykłej fantazji: "nikoguśko", "piernat", "obsobaczyć", "nabab", "czniać", notoryczne używanie słowa "war" zamiast "żar" oraz "kurtka na wacie!" jako zastępstwo dla "ojej!".

Seria o Bractwie Czarnego Sztyletu nie jest pozbawiona wad, ma też jednak zalety. Jak każdy romans – jest wciągająca, dobrze się kończy i zapewnia dużo rozrywki przy małym wysiłku umysłowym. Pierwszą część można przeczytać ze zwykłej ciekawości, bo wykreowany przez autorkę świat jest bogaty w nowe rozwiązania i ciekawy. Jednak czytanie kolejnych jest potworną stratą czasu i zabijaniem swoich szarych komórek. Czytanie wszystkich części może przypaść do gustu jedynie spragnionym erotyki nastolatkom, którym rodzice ograniczyli dostęp do pornografii w Internecie – innego targetu dla tych pozycji nie widzę.

Tytuł: Mroczny kochanek (Dark Lover)
Cykl: Bractwo Czarnego Sztyletu
Tom: 1
Autor: J.R. Ward
Tłumaczenie: Igor Murawski
Wydawca: Videograf II
Data wydania: 18 maja 2010
Liczba stron: 416
ISBN-13: 978-83-718-3808-8
Wymiary: 135 × 210 mm
Cena: 34,90 żł

Tytuł: Ofiara krwi (Lover Awakened)
Cykl: Bractwo Czarnego Sztyletu
Tom: 2
Autor: J.R. Ward
Tłumaczenie: Zuzanna Załęska
Wydawca: Videograf II
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 25 maja 2010
Liczba stron: 432
ISBN-13: 978-83-7183-811-8
Wymiary: 135 x 210 mm
Cena: 34,90 zł
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.5
Ocena recenzenta
7.38
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Wieczna miłość (Lover Eternal)
Cykl: Bractwo Czarnego Sztyletu
Tom: 3
Autor: J.R. Ward
Tłumaczenie: Zuzanna Załęska
Wydawca: Videograf II
Data wydania: 13 lipca 2010
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 135 × 210 mm
ISBN-13: 978-83-7183-824-8
Cena: 34,90 zł

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
    omg
Ocena:
0
popłakałam się ze śmiechu na tych imionach xD
02-12-2010 19:21
~Mędrek_Smerf

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Furiat, Zbir, Tortur, Vredny, Hardy, Grom...

(oraz Rankor i Butch... WTH ?!)
jak można tak dzieci swoje ponazywać ?! XD

czy autorka wynalasła imiona wodząc palcem po słowniku wyrazów obcych... ?
05-12-2010 14:26
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
nie wiem czego wy chcecie od tych imion. Zbirka to piękne Słowiańskie imie dla dziewczynki :)
06-12-2010 15:57
~Clios

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jak zobaczyłam te imiona w księgarni: 'Vhredny syn Krhviopijca' (Czy coś w ten deseń), to prawia popłakałam się ze śmiechu! Autorka używa tzw. 'zmroczniania' słów, przez dodawanie im liter 'v, h, r'.
Można jedno imię w książce zniekształcić w ten sposób. Ale dowalania do każdego imiona masę 'mhrocznych' liter, jest śmieszne.

25-07-2011 14:40
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Trzeba przeczytać książki żeby wiedzieć że to są imiona nadane przez Bractwo nie przez ich rodziców, a pisownia też jest wytłumaczona, więc ona tych imion z kosmosu nie wzięła i nie przez przypadek jest w nich "h". Co do książki to bardzo fajna czyta się ją na luzie
30-12-2011 00:21
~

Użytkownik niezarejestrowany
    bractwo
Ocena:
0
Nikt nikogo nie zmusza do czytania takich ksiazek.Trzeba wiedziec,, jak rozgraniczać fikcję literacką od rzeczywistości.Kto tego nie umie niech czyta kolorowe gazety...
a propo's powieści-zabawna, śmiała i ponadczasowa.
23-05-2013 18:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.