» Recenzje » Bonaparte

Bonaparte


wersja do druku

Wojny mocarstw...

Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek

Bonaparte
Poświąteczne popołudnia, wolne od zajęć wszelakich, są idealnym terminem na rozegranie kilku partyjek w dobre (a czasem mniej dobre) gry planszowe. Kierując się tą zasadą spotkaliśmy się grupowo w siedzibie wydawnictwa Imperium na kilkugodzinne męczenie ich najnowszej produkcji.

Bonaparte to kawał porządnej strategii. Masa żetonów, wielka plansza, duże karty państw, karty rozkazów – rozłożona gra robi wrażenie i z trudem mieści się na stole. Poziom wydania instrukcji równie sympatyczny - kredowy papier i czytelna czcionka to niby standard, ale standard przyjemny i godny pochwały. Żetony duże i czytelne, łatwo wychodziły z wyprasek. Podobno plansza, złożona z czterech elementów, wygina się po pewnym czasie, ale na testowanym egzemplarzu nie było tego widać.

Celem gry jest zdobycie określonej ilości Punktów Historii, zaznaczanych na torze zwycięstwa umieszczonym na planszy. Każdy z graczy steruje jednym mocarstwem europejskim – do wyboru mamy Brytyjczyków, Francuzów, Prusaków, Austriaków, Rosjan i Turków. Na Karcie Mocarstwa umieszczone są Schematy Armii, Zasady Specjalne (różne dla wszystkich mocarstw), oraz przyjemna dla oka grafika.

Armie składać się mogą z trzech formacji wybranych spośród czterech rodzajów jednostek – piechoty, kawalerii, artylerii oraz jednostki specjalnej dla danego mocarstwa. Dodatkowo, do jednej z armii przyłączyć można Dowódcę – na przykład Napoleona. Armie przemieszcza się za pomocą Kart Rozkazów. Pamiętać trzeba jednak, że tych kart używa się również w walce, trzeba więc rozsądnie i taktycznie gospodarować swoimi zasobami. Wojska zajmują prowincje, okupują je lub pozostawiają w nich garnizony, pilnujące porządku i zbierające podatki. Bardzo często dochodzi do konfrontacji zbrojnych, ale nie są one jedyną drogą do zwycięstwa. Do dyspozycji graczy pozostają Akcje Specjalne – mamy możliwość wywołania buntu wojsk, rebelii w prowincji oraz przekupienia wrogich garnizonów.

Rozgrywka podzielona jest na fazy. Rozpoczyna się od fazy finansów – zbieramy podatki, opłacamy żołdaków, tworzymy armie, floty i zaciągamy rekrutów. Następnie rozgrywana jest faza akcji - trzy Kampanie – wiosenna, letnia i jesienna. W trakcie Kampanii przemieszcza się wojska, dokonuje uzupełnień armii rekrutami, toczy bitwy i stawia garnizony.

Zimą wszyscy zbierają się na Kongresie, gdzie ustalane są decyzje polityczne. Wygrane bitwy oraz niektóre prowincje dają głosy na arenie politycznej. Gracze kolejno przedstawiają propozycje włączenia do swoich imperiów okupowanych terenów. Zwycięstwo w głosowaniu oznacza włączenie terytorium w obszar Macierzy. Po fazie dyplomacji rozkłada się Rozkazy Specjalne – wspomniane już wyżej rebelie, przekupstwa, bunty wojsk mogą wprowadzić spore zamieszanie na mapie. Oczywiście, trzeba za nie słono zapłacić z zebranych podatków – a przecież żołd, utrzymanie floty i garnizonów oraz zaciągi również sporo kosztują.

Miód wylany, pora na łyżkę smoły. Nie ma co się oszukiwać – gra polega na uzyskaniu dominacji wojskowej. Bez zbudowania solidnego zaplecza w postaci co najmniej pięciu armii, nie ma co liczyć na zwycięstwo. Wojsko równa się pieniądze. Państwa startują z różnymi dochodami, bardzo uprzywilejowana jest Francja, która przy okazji posiada niezwykle mocnego dowódcę. Wyspiarze mają lekko utrudniony start, relatywnie niewielki dochód i konieczność prowadzenia desantów. Prusy zdecydowanie dominują w bitwach, głównie dzięki Kirasjerom. Wysokie dochody Austriaków i ich szybki rozwój kontrować musi Turcja, której w naszych rozgrywkach zabrakło.

I tu jest największy problem Bonapartego - żeby grało się naprawdę dobrze potrzeba sześciu osób. Rozgrywka przy pięciu graczach jest niezła, ale wyraźnie brakuje szóstego Mocarstwa, kontrującego poczynania Austriaków. Cztery osoby przy stole bawić się będą przeciętnie. Istnieją co prawda scenariusze na dwie i trzy osoby, ale gra nie pokaże wówczas nawet 30% swojej mocy. W instrukcji brakuje krótkiego tekstu, który zasugerowałby mniej doświadczonym graczom wagę negocjacji i układów.

Podsumowując, mimo pewnego poziomu uproszczenia (szczególnie walki), nadal należy się ostro nakombinować, żeby doprowadzić swoje Mocarstwo do zwycięstwa. Zakulisowe pakty, strategie dyplomatyczne, układy pomiędzy graczami są esencją tej gry – wszystkie Kampanie rozgrywają się tak naprawdę ponad planszą. Stopień interakcji między graczami jest przyjemnie wysoki, za co należy Autorów szczególnie pochwalić. Bonaparte to świetna produkcja. Poziomem i estetyką wydania zaczyna zahaczać o produkcje zachodnie, sama mechanika gry jest co najmniej dobra a rozgrywka naprawdę emocjonująca. Jednocześnie, produkt nie jest kierowany jedynie do fanatyków gier strategicznych, zasady są łatwe do przyswojenia i mieszczą się na 24 stronach nasyconej grafikami instrukcji w formacie A5.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 5 / 6
4.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Typ gry: strategiczna
Wydawca polski: Wydawnictwo Imperium
Liczba graczy: od 2 do 6
Wiek graczy: od 12 lat
Czas rozgrywki: od 180 do 240 minut
Cena: 79,00 zł



Czytaj również

Wróg u bram. Stalingrad 1942
Czyli o tym, jak Wydawnictwo Imperium pod Stalingradem poległo
- recenzja
Pola naftowe
- recenzja
Zostań prezydentem
Wygrać wybory każdy może
- recenzja
Piraci: Córka Gubernatora
Now, bring me that horizon!
- recenzja
Wyprawa
Wyturlaj questa
- recenzja

Komentarze


~RAJ

Użytkownik niezarejestrowany
    Sprzecznosc
Ocena:
0
"Bonaparte to kawał porządnej strategii." AND "Jednocześnie, produkt nie jest kierowany do fanatyków gier strategicznych" -> SPRZECZNOŚĆ
Skoro to taka dobra strategia to dlaczego nie jest dla strategów?
01-01-2007 15:13
Saise
   
Ocena:
0
Bo jest to kawał dobrej strategi typu light/medium a nie strategia typu heavy? (100xN żetonów i instrukcja 10xN stron? :) ) :)
01-01-2007 15:41
~RAJ

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To fanatyk gier strategicznych nie moze grac w strategie light/medium?
01-01-2007 16:03
Sting
    Wydaje mi się...
Ocena:
0
...że "Jednocześnie, produkt nie jest kierowany jedynie do fanatyków gier strategicznych", skoryguje niezręczność.
01-01-2007 18:44
~Łukasz Pietrzak

Użytkownik niezarejestrowany
    Zasady
Ocena:
0
Czy ktos moze mi wytlumaczyc co znaczy zasada specjalna dla kirasjerow (prusy): "Mozesz ich odrzucic, aby zmienic wynik bitwy, jezeli roznica strat atakujacego i broniacego sie wynosila +1 lub -1."? Bo ja to rozumiem tak, ze jesli atakuje prusami i i mam przewage w stratach +1, to moge ich odrzucic i wtedy wygrywam bitwe(czyli nie potrzebuje miec przewagi w stratach +2). Co do drugiego przypadku troche mnie to zastanawia, no bo jesli to rozumiec doslownie, to moge postapic analogicznie jesli przeciwnik ma przewage +1, czyli ja mam -1. Inaczej: atakuje prusami, przeciwnik ma przewage +1, to ja odrzucam kirasjerow i wygrywam bitwe?
02-01-2007 08:51
~Don Simon

Użytkownik niezarejestrowany
    Zbilansowanie
Ocena:
0
Po ilu rozgrywkach recenzent napisał tekst?
Jaki jest poziom losowości w przypadku bitew?
Jakie jest zbilansowanie?
Czy występuje efekt king-making lub kuli śnieżnej?
Jaki jest czas rozgrywki przy różnej ilości graczy?

Trochę pobieżna ta recenzja i nie odpowiada na podstawowe kwestie.

Pozdrawiam
Szymon
02-01-2007 15:10
Saise
   
Ocena:
0
Przyznaje, nie jest to recenzja Geekowska ;) Ale taki na razie profil i target ma Polter - recenzje na Poltku mają być szybkie do łyknięcia. Z czasem będziemy się starać o przełożenie targetu na zaawansowanych graczy. ;)
02-01-2007 15:16
~Don Simon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Saise - nawet jesli target jest inny to odpowiedz na pytania zadane przeze mnie wydaje sie byc kwestia zupelnie podstawowa:

- czy w bitwach sa kostki?
- czy ostatni nie ma szans na zwyciestwo od polowy rozgrywki, tylko czeka na koniec gry? czy moze wybrac zwyciezce?
- czy pierwszy ma coraz latwiej?
- ile czasu bede gral z 3-4-5 graczami?
- jak gra wypada na tle konkurencji?
- do jakich tytulow mozna porownac gre? Ryzyko, GoT, WK, Shogun? (tylko to wlasciwie byloby typowo geekowe)
- czy państwa są zbilansowane?

i najważniejsze:

- po ilu grach recenzent napisal tekst, bo wyglada jakby to bylo jedno posiedzenie w firmie?... Jesli tak to trudno o obiektywne, rzetelne spojrzenie na tytul.

Ogolnie sam tekst nie jest zly, tylko za plytki. Zalety to ladne wykonanie (ale w porownaniu do czego? Wiochmena, czy GoTa), wady to gorsza gra przy mniejszej ilosci graczy.
Ocena 5/6 nie wiadomo za co. Obniżenie 1 punkt za grywalność przy mniejszej ilości graczy, czy za wtórność, czy za monotonnie, czy za wyginanie się planszy?

Pozdrawiam
Szymon
02-01-2007 15:49
Saise
   
Ocena:
0
Rozumiem twoje spojrzenie na sprawę ale nie mnie się tłumaczyć, gdyż Bonaparte to gra z której styczności nie miałem, więc się o samej grze nie wypowiem ;) Odnośnie tekstu jedynie rzekną - gdyby walki używały kostek, pisałoby o tym. Pisze też że karty akcji używane są również w walkach. Pisze również że gra pokazuje pełnię swojej mocy na 6 graczy, w innych wariantach może być niezbilansowana. W tekście zaznaczone jest że Państwa są zbilansowane tylko w rozgrywce na 6 graczy, w innych wariantach niektóre państwa mogą osiągnąć więcej - tak samo napisane jest iż Kirasjerzy to najlepsza z punktu widzenia recenzenta jednostka specjalna. Odnośnie reszty twoich pytań jak już napisałem w początku tegoż komentarza, nie odpowiem, gdyż z grą na razie styczności nie miałem. Pozdrawiam :)
02-01-2007 16:18
~RAJ

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A dlaczego to ty Saise odpowiadasz na pytania a nie autor recenzji?
02-01-2007 23:14
Saise
   
Ocena:
0
Autor recenzji jest połowicznie dostępny, a w powyższym moim poście odpowiadam tylko na te pytania, na które odpowiedzi widnieją w tekście ;)
03-01-2007 07:41
~Don Simon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Saise, ale część Twoich odpowiedzi to są tylko domysły. Niby skąd autor recenzji wie o skalowalności rozrywki, skoro grał tylko raz? I skąd mam wiedzieć, że gdyby w walkach były kostki to by to było napisane? Może autor wychował się na Ryzyku i dla niego kostki to coś tak oczywistego, że ich obecności ne ma co komentować?
Sądzę, że nie ma co bić piany - na pytania powinien odpowiedzieć autor recenzji, a swoją opinię co do sensowności nazywania tego tekstu recenzją napisałem już na forum gry-planszowe.pl

Pozdrawiam
Szymon
03-01-2007 09:40
~Black Ajgor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zgadzam się z Don Simon-em. Chętnie usłyszę odpowiedzi na pytania które zasugerował!

Zastanawia mnie kto czyta te streszczenia, kto zagląda na takie strony? Mam 33 lata i aby kupić tą grę chcę poznać odpowiedzi na takie treściwe pytania. Trudno to nazwać recenzją.
03-01-2007 21:58
lucek
    Gwoli wyjaśnienia:
Ocena:
0
Po pierwsze, w kwestii formalnej:

0. Przepraszam Szanownych Czytelników za zwłokę w odpowiedziach - nie jestem etatowym redaktorem serwisu, ponadto pracuję i studiuję - siłą rzeczy mój czas jest nieco ograniczony.
Recenzję napisałem, bo mogłem i chciałem podzielić się z ewentualnymi Czytelnikami moimi odczuciami i przemyśleniami. Mogłem jej nie napisać i wtedy wiedzielibyście mniej :P

1. Wydaje mi się, że polter nie jest miejscem do końca poświęconym rozważaniom na temat specyficznych i wewnętrznych aspektów rozgrywki. Do tego są fora i serwisy dla wielbicieli takich dyskusji. Mój tekst miał za zadanie pokrótce przedstawić pewne wydawnicze novum. Przy okazji dodam, że wśród nabywców gier planszowych fani dogłębnie analizujący stanowią niewielki odsetek - na forach jest Was może setka, tymczasem gra ma nakład np. 1000 egzemplarzy.

2. Recenzja to forma bardzo zróżnicowana i subiektywna. Tak przynajmniej wykładano kiedyś na polonistyce UJ ;) Przyjmuje postać od krótkiej notki do rozbudowanego tekstu. Pewna tolerancja też jest wymagana - jeśli ktoś chce dogłębnej analizy i monografii jednej gry musi poczekać, aż recenzent da radę zagrać w nią pięć, dziesięć razy.

3. Nie jestem planszówko-geekiem. Z punktu widzenia Poltera nie jest to błąd, jak mniemam. Wiele osób, które szuka informacji a na co dzień nie zagląda na gry-planszowe.pl czy inny tego typu serwis prawdopodobnie uzna mój tekst za przydatny i miarodajny. Przypominam, że celem mojej recenzji nie są fanatycy planszówek - gdyby tak było, pisałbym teksty dla odpowiednich portali. Mój tekst ma charakter informacyjny, nie analityczny.


Kwestie merytoryczne:

1. Z mojego, niegeekowskiego punktu widzenia, gra jest taką strategią jak GoT a nie taką, jak Ardeny. Stąd określam ją jako grę strategiczną, ale nie o dużym stopniu komplikacji. Wielbiciele Tannenberga 1914 czy Waterloo 1815 raczej zawiodą się na tej grze. Realizm pola walki, jak wspomniałem w tekście, jest znacznie uproszczony.

2. ŁukaszPietrzak
P: Czy ktos moze mi wytlumaczyc co znaczy zasada specjalna dla kirasjerow (prusy):
O: Możesz albo:
przeważyć w bitwie jako atakujący i mieć +1, odrzucić kirasjerów i wygrać,
przegrać w bitwie jako atakujący, mieć -1, odrzucić kirasjerów i wygrać,
przeważyć w bitwie jako broniący, mieć +1, odrzucić kirasjerów i wygrać,
przegrać w bitwie jako broniący, mieć -1, odrzucić kirasjerów i wygrać.
Tak należy rozumieć zasady, moim skromnym zdaniem i tak je interpretowaliśmy w dotychczasowych rozgrywkach. Kirasjerzy robią ostatnią, samobójczą szarżę i przetaczają się po wrogu, niezależnie od strat własnej armii doprowadzając do zwycięstwa.

3. Don Simon:
P: Po ilu rozgrywkach recenzent napisał tekst?
O: Po dwóch.

P: Jaki jest poziom losowości w przypadku bitew?O: Nieduży - wyniki są przewidywalne, ponieważ wiadomo, jakie karty posiada przeciwnik i jakie może zagrać. To dość obusieczne rozwiązanie - ułatwia przewidywanie rozgrywki.

P: Jakie jest zbilansowanie?
O: Nie do końca rozumiem pytanie. Jeśli chodzi o zbalansowanie Mocarstw - jak pisałem, przy braku Turcji Austriacy mogą zacząć lekko szaleć. Prusy mają kiepską pozycję startową, ale nadrabiają w przewagach wojskowych. Itp.

P: Czy występuje efekt king-making lub kuli śnieżnej?
O: Mocarstwa rosną w siłę - ilość prowincji wpływa na ilość posiadanych armii, zbierane podatki i wielkość mobilizacji wojsk. Wygrywane bitwy dają punkty polityki. Gracz mający dobrą passę może się wzmocnić. Kingmaking, jak to bywa w grach z dużą interakcją, może się zdarzyć - jeśli się ktoś podłoży lub udaremni wygrywającemu zdobycie punktów.

P: Jaki jest czas rozgrywki przy różnej ilości graczy?
O: Cztery bite godziny przy pięciu starych koniach, którzy musieli wyskoczyć na papierosa, poobgadywać znajomych, wypić cztery litry czarnego, gazowanego napoju i ponabijać się z siebie nawzajem. Na upartego, Kampanię da się rozegrać w 6 minut, cały Rok w 25 - przy ekstremalnie zdyscyplinowanych graczach, skupionych tylko na grze i znających zasady. Cztery lata powinny pozwolić zakończyć grę (zdobycie punktów Historii).

P: Trochę pobieżna ta recenzja i nie odpowiada na podstawowe kwestie.
O: Recenzja nie jest nastawiona na fandom planszówkowców. Polter to serwis dla różnego rodzaju czytelników, dla niektórych przepisywanie instrukcji może być nużące. Świadomie napisałem taki, a nie inny tekst.

4. Don Simon po raz drugi:

P: czy w bitwach sa kostki?
O: Pisałem, że w bitwach używa się Kart Akcji. Kostek nie ma. Karty Akcji są rozkazami marszowymi dla Armii oraz rozkazami bojowymi dla poszczególnych formacji w bitwach.

P: czy ostatni nie ma szans na zwyciestwo od polowy rozgrywki, tylko czeka na koniec gry? czy moze wybrac zwyciezce?
O: Wiadomo, że zależy to od poziomu graczy. Gra jest niezbyt losowa, więc przy takich samych umiejętnościach dystans nie powinien być duży - siłą rzeczy można go odrobić.

P: czy pierwszy ma coraz latwiej?
O: Kolejność graczy się zmienia - to jeśli pytałeś o pierwszego pod kątem inicjatywy w grze. Jeśli pytasz o 'wygrywającego' - to niekoniecznie. Można zdobywać Punkty Historii i nie mieć zbyt dobrej sytuacji na stole - spektakularne bitwy, dobre układy przy głosowaniach. Dużo dzieje się nad stołem.

P: ile czasu bede gral z 3-4-5 graczami?
O: Znów, zależy to od dyscypliny graczy. Tura w minutę, bitwa w pół minuty - jeśli gracze są zdyscyplinowani.

P: jak gra wypada na tle konkurencji?
O: Zależy jakiej ;) Mam w domu Globalny Konflikt i nawet mój 7-letni kuzyn go nie chciał. Przy nim Bonaparte to perełka. Do standardów GoTa jeszcze trochę brakuje - ale i tak wizualnie prezentuje się świetnie. Jesli chodzi o miodność - przypomina nieco wspomnianą Grę o Tron - sporo dzieje się ponad planszą, gra się toczy szybko, przyjemnie. Wszystko to nieźle chodzi - dlatego taka wysoka ocena.

P: do jakich tytulow mozna porownac gre? Ryzyko, GoT, WK, Shogun? (tylko to wlasciwie byloby typowo geekowe) O: Smakuje na pewno jak wschodnioeuropejski brat GoTa - jeszcze trochę niedoróbek, jeszcze jakieś zgrzyciki. Na pewno jest mniej 'family game' niż Risk, Warrior Knighta nie konsumowałem.

P: czy państwa są zbilansowane?
O: Raczej tak.

5. BlackAjgor
P: Zastanawia mnie kto czyta te streszczenia, kto zagląda na takie strony?
O: Polecam kontakt z Wydawcą, firmą InteliMedia lub bezpośrednio, z Redakcją serwisu polter.pl.

P: Mam 33 lata i aby kupić tą grę chcę poznać odpowiedzi na takie treściwe pytania. Trudno to nazwać recenzją.
O: Za definicją Słownika Języka Polskiego PWN:
recenzja
- omówienie i ocena dzieła literackiego, spektaklu teatralnego, koncertu itp., zwykle publikowana w prasie.
analiza
1. - rozpatrywanie jakiegoś problemu, zjawiska z różnych stron w celu jego zrozumienia lub wyjaśnienia; też:
wyjaśnienie lub opis, będące wynikiem takiego rozpatrywania.
2. - metoda badawcza polegająca na wyodrębnieniu z danej całości jej elementów i badaniu każdego z osobna.
monografia
- praca naukowa poświęcona jednemu zagadnienia, jednej epoce, życiu lub twórczości jednej osoby itp..
05-01-2007 00:14
Neurocide
    Recenzja i recenzje
Ocena:
0
@Black Ajgor: jakby ci to jeszcze dobrze unaocznić. Są dwie szkoły pisania recenzji (tak z grubsza): akademicka i popularna. Recenzja akademicka to bardzo szerokie omówienie ocenianego zajwiska czy produktu kultury, często haczące o analizę. Recenzja popularna polega na omówiniu produktu kultury i jego ocenie. Inaczej wygląda recenzja teatralna w Wyborczej czy Polityce, a inaczej w pismach "branżowych" jak np. Opcje. I tak jest w tym przypadku: Lucek napisał recenzję popularną (jak do Wyborczej czy Polityki), a zupełnie inną sprawą jest to, że przyzwywcziliśmy się dostawać na polterze i grach-plasznowych recenzje akademicki, bo geekowsie recenzje poziomem złożoności i pełni opisu przypominają te właśnie.

Początkow sam się dziwiłem, że recenzja Lucka się ukazała, ale teraz daję się przekonac, że jest i miejsce na popularne recenzje.
05-01-2007 14:27
~Black Ajgor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Odniosłem wrażenie że zabieram głos w miejscu gdzie dowiem się wszystkiego o grach planszowych.
Potrzebuję więcej informacji na temat danej gry aby ją zakupić i można zatem powiedzieć że źle oceniłem miejsce, formę i kierunek tej recenzji.

Przepraszam! Pisząc: "Trudno to nazwać recenzją" miałem egoistycznie na myśli tylko to co sam chciałem przeczytać.

Fakt jest taki że nastawiłem się na - jak to zostało ładnie wytłumaczone "Analizę"

Jeszcze tylko wypada mi przeprosić Autora za moje słowa, co niniejszym czynię. Przepraszam!
06-01-2007 16:16
Ezechiel
    Hmm
Ocena:
0
Recenzja nowego produktu musi godzić dwie sprzeczności

a) Próby, które wymagają czasu na analizę i doświadczenia
b) "Aktualność", czyli jak najszybsze wypuszczenie po premierze.

Nie dostaję gier przed czasem. Nie znam całości mechaniki. Nie gram w gry przed Czytelnikami. Na dokładną analizę potrzebuję 10 partii, czyli około dwóch miesięcy. Lucek wolał napisać reckę "bieżącą", więc siłą rzeczy mniej wnikliwą i analityczną.
07-01-2007 23:10
~Paladyn

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Witam,

Właśnie jestem po paru rozgrywkach ze znajomymi i czuję pewien niedosyt.
Otóż po pierwsze nie udało nam się po 4 godzinach dokończyć gry, nie wiem czy wynika to ze zbytniego wgłębiania się w zasady czy zbytniego myślenia. W każdym bądź razie wszyscy gracze mieli dosyć przewidywanego wyniku walki. Przy dwóch takich samych armiach gracz atakujący zawsze musi przegrać, gdyż musi on mieć przewagę w obrażeniach o dwa co jest niemożliwe. Gdy ten sam gracz chciałby ponownie zaatakować inną armią to też ma przegrane gdyż liczą się karty a nie armia.
Nie rozumiem dlaczego wszyscy gracze mają dokładnie takie same karty i dokładnie taką samą ilość kart.
Wiadomo że w grze liczą się sojusze, ale wynik jest zbyt przewidywalny.
Podsumowując, jako osoba która spędziła trochę czasu nad tą grą, razem z kumplami zamierzamy trochę zmodyfikować grę wprowadzając np K4 do walk.
Bez żadnych zmian gra jest męcząca i jak jakiegoś gracza się nie lubi to ma on zerowe szanse na zwycięstwo.
01-03-2008 14:49
~CoOl FaCiO

Użytkownik niezarejestrowany
    Fajna gierka
Ocena:
0
SzKodA zE nIe opIsaLEs iNnych uMiejTNoscI SpEcJaLnYcH
30-05-2008 18:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.