Bóle fantomowe - Henning Juul

Potopu kryminałów ciąg dalszy

Autor: Jakub 'Qbuś' Nowak

Bóle fantomowe - Henning Juul
Napływ kryminałów o skandynawskiej proweniencji może jeszcze nie przybrał rozmiarów potopu, lecz liczba premier z gatunku nordic noir skutecznie obrazuje zaciekłą walkę o kryminalną dominację. Dzieła niektórych autorów nie schodzą poniżej pewnego poziomu, lecz siłą rzeczy moda powoduje, że wydawnictwa sięgają po autorów mniej znanych lub debiutujących. Letarg Thomasa Engera był mocnym debiutem, którego zakończenie zapowiadało obiecującą kontynuację.

____________________________


W poprzedniej powieści Henning Juul wrócił do pracy w redakcji internetowego portalu informacyjnego. Udało mu się odnaleźć prawdziwego sprawcę głośnego morderstwa, lecz tym razem sprawa będzie miała charakter dużo bardziej osobisty. Okazuje się bowiem, że aresztowany za morderstwo Tore Pulli wie o czymś, co jest bardzo ważne dla Henninga. Za pomoc w wydostaniu się z niemal beznadziejnego położenia Pulli oferuje informacje o pożarze, w którym zginął syn dziennikarza, a on sam został ciężko poparzony.

Pisanie serii powieści z tym samym głównym bohaterem niesie ze sobą ryzyko korzystania z tych samych schematów. Engerowi udało się uniknąć tej pułapki, ale niestety tylko częściowo. Znów mamy podejrzanego, na którego wskazują wszystkie ślady. Powieść znów koncentruje się wokół przedstawicieli pewnej wąskiej grupy społecznej – poprzednim razem byli to imigranci, teraz są to mięśniowo przerośnięci bywalcy pewnego klubu sportowego, którzy czasem rozmijają się z prawem. Owe powtórzenia nie są jednak tak odczuwalne, jak te powiązane z zakończeniem – tych ostatnich nie sposób szczegółowo opisać bez zdradzania fabuły.

Taka powtarzalność może ujść na sucho autorowi pod jednym warunkiem – wykonanie musi być na wysokim poziomie. Tak też jest w tym przypadku – pewna schematyczność nie wpływa aż tak bardzo na przyjemność, jaką czytelnik czerpie z czytania. Osobisty dramat Henninga Juula, który motywuje go do działania, stanowi silny emocjonalny bodziec dla odbiorców. Jak tu nie życzyć dobrze komuś, kto chce odkryć, kto doprowadził do śmierci jego syna? Dzięki temu dochodzi też do pewnego paradoksu – osobowość dziennikarza bynajmniej nie jest łatwa, wielu osobom działa na nerwy, nadal męczą go koszmary, a uczucie, jakim darzy byłą żonę, nie chce wygasnąć. A jednak, mimo wszystko, trudno nie odczuwać do niego pewnej dozy sympatii.

Tempo nie jest zbyt dynamiczne – dziennikarz pracuje pod presją czasu, lecz ma ograniczone możliwości. Dzięki temu nie ma tu żadnych przeskoków, a całość dochodzenia przedstawiona jest szczegółowo. Analogicznie ma się sprawa z językiem – styl jest oszczędny, lecz wyrazisty. Jednym z elementów, który odróżnia Bóle fantomowe od Letargu, są fragmenty, których narratorem jest jeden z czarnych charakterów. Dodatkowa perspektywa jest tym bardziej ciekawa, że wspomniana postać jest też związana z przeszłością Henninga.

Thomas Enger utrzymał wysoką formę, lecz udało mu się to dzięki sięgnięciu po sprawdzone metody. Schematy fabularne, zwłaszcza te związane z zakończeniem, są dość wyraźne, lecz całość stoi na tyle wysokim poziomie, że nie rażą one tak bardzo. Osoby, którym spodobał się debiut autora, nie będą zawiedzione, a i pozostałym fanom kryminałów Bóle fantomowe powinny przypaść do gustu. Wszystkich zaś autor na pewno skutecznie skusi (i zarazem zirytuje) pewną informacją zawartą w epilogu...