Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka - Maciej Kaczmarski

Gnoza wśród androidów

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka - Maciej Kaczmarski
W Polsce rzadko pojawiają się książkowe omówienia twórczości kultowych autorów fantastycznych: Maciej Kaczmarski postanowił to zmienić. Warto to docenić, tym bardziej, że jego Bóg w sprayu poświęcony jest jednemu z najbardziej barwnych pisarzy dwudziestego wieku – Philipowi K. Dickowi.

____________________________


Philip K. Dick to jeden z twórców, dla których fantastyka była narzędziem, konwencją pozwalającą na zadawanie ważnych pytań i poszukiwanie prawdy. Powieści Amerykanina przepełnione były rozlicznymi przemyśleniami. Maciej Kaczmarski w swoim opracowaniu przygląda się właśnie tym filozoficznym wątkom jego twórczości.

Książka składa się z trzech części. Pierwsza, zatytułowana Krótki, nie zawsze szczęśliwy żywot Philipa K. Dicka to niezbyt obszerna (około sześćdziesięciu stron) biografia twórcy Człowieka z Wysokiego Zamku. Autor nie jest co prawda mistrzem sztuki biograficznej, rozdział ma charakter wybitnie użytkowy, ale warto zwrócić uwagę na to, że obala niektóre z mitów otaczających postać kalifornijskiego prozaika. Za przykład niech posłuży rzekome uzależnienie Dicka od LSD – Kaczmarski przedstawia dowody, które wskazują, iż jest to tylko legenda.

Druga część tekstu, Prawda i fałsz, tworzenie mitów oraz światy możliwe, według krótkiego wprowadzenia poświęcona została najczęściej występującym i najważniejszym filozoficznym motywom pisarstwa Dicka. Niestety, czytelnik, który liczył na próbę wyznaczenia wspólnego mianownika prozy Amerykanina i jego analizę, będzie srogo zawiedziony. Kaczmarski zaczyna od wskazania wyraźnych inspiracji autora Ubika gnostycyzmem i…całkowicie o autorze zapomina. Cały podrozdział poświęcony jest terminowi i historii gnostycyzmu. Kolejny – definicji i historii kosmologii w odniesieniu do mitologii. Trzeci i ostatni – idealizmowi. To sprawia, że w środkowej części książki twórczość Philipa K. Dicka zostaje zepchnięta na margines i staje się jedynie pretekstem do lekcji podstaw filozofii. Kaczmarski chciał pomóc czytelnikowi w zorientowaniu się w meandrach tysięcy odniesień do epistemologii i teologii obecnych w kolejnych powieściach Amerykanina, ale zdecydowanie przesadził.

Trzecia część rekompensuje niedobór elementów analizy i interpretacji twórczości Kalifornijczyka z poprzedniego rozdziału. 1962-1982. Od wieloświatu po kres wszystkiego to dziewięć podrozdziałów poświęconych dziewięciu różnym powieściom Dicka. Kaczmarski zaczyna od dosyć szczegółowego streszczenia fabuły omawianego tekstu, a następnie skupia się na motywach filozoficznych, które w nim dominują. Dużą zaletą zarówno tego rozdziału, jak i całego Boga w sprayu, jest wybór powieści. Kaczmarski analizuje zdecydowanie najlepsze i najbardziej charakterystyczne teksty w dorobku Dicka, takie jak Człowiek z Wysokiego Zamku, Ubik, Przez ciemne zwierciadło czy Trylogia Valisa. W każdej kolejnej książce znajduje elementy, na podstawie których zarysowuje się bardzo szeroki szkic systemu filozoficznego – często niespójnego, niepełnego, ale szalenie ciekawego. Próba dokonania pełnego podsumowania filozoficznych wątków w twórczości Amerykanina to bodaj największa zaleta Boga w sprayu. To właśnie dla niego zadeklarowani miłośnicy Dicka powinni zapoznać się z tą lekturą. Niestety, i w trzeciej części książki ujawnia się skłonność Kaczmarskiego do dygresji. Często, szczególnie w dłuższych podrozdziałach, ucieka od głównego tematu i poświęca mnóstwo miejsca bardziej ogólnemu wykładowi filozofii. Niech za przykład posłuży podrozdział ostatni, Wszechwładna śmierć: Transmigracja Timothy’ego Archera – jakieś dwie trzecie jego objętości poświęcone są stosunkowi różnych systemów religijnych i filozoficznych do śmierci.

Mimo kilku wyraźnych wad Bóg w sprayu jest prawdziwą gratką dla wszystkich fanów prozy Philipa K. Dicka. Po trzydziestu latach od jego śmierci staje się doceniany wśród miłośników literatury, nie tylko fantastycznej, a Kaczmarski udowadnia, że jego twórczość jest tego jak najbardziej warta.