» Blog » Bo nie chce mi się odpowiadać Salantorowi na fejsbuku
11-06-2013 09:13

Bo nie chce mi się odpowiadać Salantorowi na fejsbuku

Odsłony: 406

Dwa wpisy niżej Salantor się żali na żalących się na rynek każuali. Nawet nie czuję, kiedy rymuję.
Pal sześć częstochowską twórczość. Odpowiadam.
Salantorze, cytując klasyka, mylisz niebo z gwiazdami odbitymi w stawie - w tym przypadku tym stawem jest twoje wyobrażenie na temat argumentów, które próbujesz zbić.
Bo tak naprawdę polemizujesz sam ze sobą, zupełnie nie dotykając istoty problemu, który chcesz zrajdować.
Komercjalizacja i każualizacja pewnych gałęzi rozrywki, które zwykliśmy uważać za nasze, nerdowskie (erpegi, planszówki, gry komputerowe, film fantastyczny otd), elytarne (tak to się wymawia w Stolycy, nie?) i wymagające jakiegoś poziomu wtajemniczenia niesie dużo zagrożeń.
Jako że wspomniałeś o równaniu do najniższego wspólnego mianownika, co jest moim kluczowym argumentem antykażualowym, ustosunkuję się do tego najpierw.
Zrobię to, podając ci prosty przykład filmu fantastycznego.
Oto chciałem sobie ja, elitarysta, pójść do kina na Iron Mana 3 ostatnio. Patrzę po repertuarach, wszędzie dubbing. Co jest kurde? Czyżby polski widz kinasuperbohaterskiego zdebilał do tego stopnia, że nie umie przeczytać napisów/nie rozumie po angielsku? Nie, patrzę, PG dla przedszkolaków praktycznie.
No tak, każualyzacja.
Przecież Hasbro podpisalo grubomilionowe kontrakty z Marvelem i wytwórnią na sprzedaż zabawek i gadżetów z filmu. Najlepsze są zabawki - hełm ajronmena, akszynfigur ajronmena (zbierz wszystkie kombinezony z finalowej walki ironmana!!!!!). Podpisało, i trudno wymagać, by mama gówniarzowi czytała w kinie. Trzeba zrobić dubing, by ośmiolatek posikał się z osomnesu i męczył całą żyjącą ancestrię o zabawki z ajronmena.
Do tego zero scen seksu, zero brzydkich wyrazów i praktycznie zero chlapiącej naokoło juchy - wszystko ładne, cukierkowe i miłe.
No i wychodzi nam tu to równanie do najniższego wspólnego mianownika - umiejętności czytania ośmiolatka i bezstresowe wychowywanie. Bo przecież jakieś dziecko w Ameryce mogłoby znowu wejść do klasy i powybijać rówieśników ze sztucera taty.
Dzięki temu właśnie równaniu do najniższego, poszerzaniu targetów i każualizacji fajny film zamienia się w bajkę dla dzieci.
Dlatego pewnie będę zawsze wspominał fruwające flaki z Aliens, "yuppikaiei maddafakka" ze Szklanej Pułapki czy gołe baby gwałcone w Mad Maksie 2. Tam się nikt nie pieścił z ośmioletnim widzem, nie równał do najniższego itd. Sceny były mocne, zapadały w pamięć i przez to były ważne. Dziś jest miałka papka, która ma zostać w głowie do następnej premiery blockbustera, gdy dzieciarnia znajdzie sobie kolejnego superbohatera. Na chwilę, w końcu dzieci szybko tracą koncentrację.

Obejrzałem IM3. Ale bez dubbingu. Niestety kino nie zarobiło na mnie. Nie szkodzi, zarobiło na 50 nastolatkach w moje miejsce, które mają problemy z czytaniem i/lub z angielskim.
I to właśnie tacy ludzie dziś tworzą rynek i są brani pod uwagę przy strategiach marketingowych.

To samo masz w RPG. Prosty przykład. Kiedyś był Zew Cthluhlu. Można było w tej grze robić wszystko - walczyć z przedwiecznymi, polować na wampiry, badać zakazane kulty, rozwiązywać zagadki detektywistyczne - grałem w to dużo i długo swego czasu, czasem będąc wiktoriańskim artystą, czasem gangsterem czasów prohibicji, czasem lekarzem polowym na plażach Normandii, czasem oficerem bezpieki penetrującym bunkry nazistów na Mazurach, a czasem agentem Moulderem. Jedna gra, tyle możliwości. Wystarczyło trochę wysilić szare komórki, pogrzebać w encyklopedii i już był pomysł. Były crossovery z Deadlands, z CP2020, jeśli naprawdę już ktoś musiał.
Dziś mamy dziesiątki, jeśli nie setki mutacji ZC. Delta Green. Cthluhlutech, Achtung Cthluhlu. Itd. Każda oferuje nieco inne spojrzenie na Mity - tutaj komandosi nawalający do mitów, tam ludzie w wielkich robotach z mackami, jeszcze obok - IIWW + Mity.
Bo przecież nie można dziś wymagać od odbiorcy erpegowego, najpewnie zarekrutowanego z WoWa albo Baldursa, żeby sam takie rzeczy wymyślał. Nie, on chce mieć wszystko podane, przyszykowane i gotowe. Najlepiej w małej objętości, bo kto ma dziś czas na czytanie? Nie po to ma internet, żeby używał wikipedii.
Taki właśnie mamy dziś rynek rpg. Jak chcesz kombo macki + komandosi + kosmici + wampiry + steampunk to kupujesz A, a jak chcesz macki + kosmici + wilkołaki + steampunk + kosmos, to kupujesz B.
Najlepiej na 3, 4 sesje, bo potem i tak ci się znudzi. Nawet powinno, bo przecież trzeba zaraz wydać kolejną grę C, tym razem o mackach + kosmitach + gołych babach.
Kiedyś wystarczył Zew.
Jasne, dzięki takim rozwiązaniom teoretycznie do hobby napływa więcej ludzi. Niekoniecznie kreatywnych, niekoniecznie zdolnych w tym kierunku - no tak, każuale, im trzeba wybaczyć wszystko. Ma być egalitarnie, każdy ma mieć swoją niszę i co najważniejsze - każdy, ale to każdy MUSI się dobrze bawić. MG musi zabawiać gracza debila, który jak ten ośmiolatek - czytać nie lubi, angielskiego nie zna, ale zabawkę z ajronmena chce. Gracz musi znosić fochy debila MG, którego wyobraźnia ogranicza się do przywoływania z pamięci lejbmotivów z Baldursa i prowadzenia scenariuszy z internetu, których nawet do końca nie przeczytał, o zrozumieniu już nie wspominając.
Dzisiaj nie masz "wczuwać się w postać", bo to dla idioty za trudne, a równamy wszak do najniższego wspólnego mianownika. Dziś masz przestawiać pionki na siatce taktycznej i maksować statsy - bo skoro tylu ludzi przeszło na rpg po baldursach i wowie, to trzeba sprawić, by poczuli się jak w domu.
Nikt dziś nie zwraca uwagi na dramaty takich młodych ludzi, którzy po paru sesjach są wykopywani z drużyny, bo mają własną, jedyną słuszną wizję RPG. Nie zwraca, bo to by oznaczało, że ten egalitaryzm to może jednak budzić problemy. A przecież tego nie chcemy, prawda? Bad for biznes.
Poza tym jest przecież internet, tutaj można się pożalić na świat i "gupich współgraczy", na pewno znajdzie się ktoś kto poklepie po pleckach i powie: "nie martw się, oni faktycznie som gupi".
Kiedyś taki delikwent wykopany z drużyny nie miał wyjścia, nie miał wianuszka na fejsbuku który by go wspierał w jego (zaniżonych) aspiracjach. Znikał z firmamentu lokalnego światka RPG i robił coś innego.
Działała wtedy swoista selekcja naturalna. Nie pasowałeś do drużyny - won, i niewielka szansa że znajdziesz inną w okolicy. Dziś tej selekcji nie ma, bo każdy ma prawo do zabawy, nawet leń niegramotny. No i mamy to co mamy.

Gry komputerowe podobnie jak filmy, nie ma co powtarzać argumentów.

Literatura? Coraz więcej syfu w stylu Zmierzchu i jego klonów, sterowanych strategiami sprzedażowymi empiku i jego klonów. Coraz więcej "fantastyki młodzieżowej" - no tak, dla nastolatka Lem czy Sapkowski może być za trudny. Ale tu chyba ogólnie jest dobrze, jak już się człowiek przedrze przez ocean kolorowych okładek kopii przygód Harrego P.

Planszówki? O, to jest miejsce dla każuali. Tutaj jak najbardziej eksperyment się udał.

Bitewniaki? Granie śmietnikiem wśród rolek papieru toaletowego i pudełek po butach to tylko w Polsce - ale ogólnie tutaj jest niski poziom każuali.

Ogólnie rzecz biorąc - od kilku dobrych lat mam wrażenie, że moje hobby karleje i debileje, sterowane mocami internetu i targetów sprzedażowych. By każdy znalazł w nim coś dla siebie trzeba zejść do wspólnego najniższego mianownika. Innymi słowy - stać się każualem, tak jak Oni.

Elitaryzm forever! :)

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Kaworu92
   
Ocena:
+6
Z:

Owszem, być może gracze się doedukują, ale nie wydaje mi się, byś im dał szansę na doedukowanie. To nie jest wyjście im w pół drogi - to oni mają się dostosować do Ciebie, w zamian za co Ty być może dostosujesz się do nich. Sorki, ale jakoś tego z Twojej strony nie widzę.

Co zaś do Aliena, choć nie oglądałem ani jednego filmu, to znam główne założenia settingu. Cykl rozrodczy Aliena z twarzołapem i wygryzaniem się z klatki piersiowej, więź między Alienem a rodzicem (jeśli przeżyje), kwasową krew. Wiem też, że Predatorzy nie atakują nieuzbrojonych i polują tylko na wymagające ofiary (np: Aliena) i mają specyficzny kodeks honorowy - jak to możliwe, że ja to wszystko wiem bez oglądania filmów? Być może Twoi gracze mieli podobną wiedzę o postapokalipsie i coś niecoś wiedzieli o Mad Maxie, choć filmu nie oglądali?

No chyba, że rzeczywiście, odtwarzasz filmy klatka po klatce na swoich sesjach, ale to raczej Twój problem, a nie graczy.
12-06-2013 11:55
jakkubus
   
Ocena:
+3
@zigzak

Chciałem wiedzieć dlaczego akurat wybrałeś Battlefielda - grę, która nigdy nie aspirowała do miana ambitnej czy "dla hardkorów" i jej formuła ani trochę się nie zmieniła.

To, że podczas sesji ograniczasz się jedynie do analogii i nawiązań do tego co oglądałeś/czytałeś nie znaczy, że jesteś oczytany tylko, że jesteś leniwy i mało kreatywny. Skoro jednak nie potrafisz podać innego argumentu niż "gracze mnie nie rozumieją" i ograniczasz się do taniej erystyki, to faktycznie chyba dalsza dyskusja nie ma sensu.
12-06-2013 12:00
53747

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+6
No to masz - hit, który jest nowy. Borderlands. Krwi, flaki, seksualne podteksty, przekleństwa, i oskarżenia o rasizm. i nowość na rynku, bo połączenia diablo z FPS to jeszcze nie było.

"Ja swoje horyzonty w aspektach związanych z tym co lubię w RPG ciągle poszerzam."

Ha ha ha :D Dowcip roku. Zigzak poszerza erpegowe horyzonty. Od kiedy, twardy konserwatysto? No i czegoś nie rozumiem. Ktoś tworzy nowe podejście w RPG, to jest to dla ciebie głupota. Ktoś w grze komputerowej powiela schemat z poprzedniej produkcji - marudzisz, że było. Czy ty wiesz, czego ty chcesz?
12-06-2013 12:03
morał
   
Ocena:
+6
Widzę, że Twoja walki, żeby za wszelką cenę mieć ostatnie słowo jest zadziwiająca, mimo, że poziom Twoich argumentów spada z każdą kolejną wypowiedzią.

Kolejny raz zmieniasz przykład. Zamiast bronić swoich poprzednich tez, mnożysz przykłady nie powiązane z poprzednimi. Najpierw Fallout i Mad Max potrzebne do grania w Neuroshimę, bo idioci nie wiedzą co to postapo, i jeszcze, nie daj boże, wyobrażą sobie dzikusów w skórach, potem, (bez przykładów lepszych lektur) że w Warhammera i Changelinga nie da się grać z kimś kto przeczytał o elfach tylko Władcę Pierścieni, przechodząc teraz do gry będącej bezpośrednią adaptacją filmu.

Twój przykład jest koszmarnie naciągany, ale na chwilę pozwolę sobie zawiesić niewiarę. W tym przypadku, jeśli gracz nie ma ochoty obejrzeć Gwiezdnych Wojen, mimo, że ma w nie grać, to znaczy, że coś jest nie w porządku. Albo gracz nie ma ochoty w to wcale grać i jest przymuszany, albo żyje w nieświadomości i nie wie, w co właściwie ma grać, bo mistrz gry nie powiedział nawet trzech zdań na temat gry. Oba rozwiązania niezbyt pasują do tego co wcześniej mówiłeś, o tym, że gracz wie, czego się od niego oczekuje. I już nie mówię o tym, że przykład z graczami którzy nie wiedzą co to Alien albo Gwiezdne Wojny jest kompletnie nierealny. W dobie internetu nie trzeba ich nawet widzieć, żeby wiedzieć o czym są te produkcje i jak, mniej więcej, wyglądają.

Pomijając nawet powyższą kwestię, nie rozumiem, dlaczego miałbyś przerabiać scenariusz do Aliena pod Planetę Skarbów, tylko dlatego, że ktoś pierwszego nie widział. Niczego nie trzeba przerabiać. Wszystko można poprowadzić bez żadnych zmian. Jeśli nie opiszesz jak wygląda Alien, to gracz po prostu wyobrazi sobie jakieś inne trochę inaczej wyglądające, ale zachowujące się tak jak opisujesz, monstrum, ale nie powinno to zepsuć zabawy ani jemu, ani innym. W końcu nikt go nie odpytuje z tego jak sobie wyobraża świat. A tego, że nie wie jak wyglądają takie prawdziwe, realistyczne statki kosmiczne i wyobrazi sobie zamiast tego żaglowiec, to już mi nie wmówisz. Chyba, że sesję Aliena prowadzisz 10-letnim dzieciom, ale to wtedy radzę się zastanowić nad takim wyborem.

Kolejny raz wykazujesz tendencję do kulturowego kserowania i dostarczania sobie i graczom tego co już jest dawno znane. Rzucasz jakieś irracjonalne "dostosować się do tego, co gracze znają" a sam dowodzisz, że oczekujesz by oni dostosowywali się do Ciebie. Tak jakby to, że gracze grali tylko w Mass Effect oznaczało, że musisz na sesji kopiować Mass Effect i nie możesz sięgnąć po nic innego. Mówisz tak, jakby czyjeś ustępstwo było konieczne, jakby zawsze ktoś musiał dostosować się do reszty. A to jest wierutna bzdura. Każda osoba mogła obejrzeć inne SF a mimo to, mają wystarczający zasób wiedzy i kompetencji w ramach danego gatunku by osiągnąć porozumienie.

Dopóki MG nie rzuca kalkami i nazwami własnymi wyrwanymi z filmów czy innych tekstów tylko dla własnej wygody, wszystko jest dla wszystkich doskonale zrozumiałe, a różnice na temat wyobrażenia poszczególnych elementów świata - drugorzędne. Nieporozumienia się praktycznie nie zdarzają, a jeśli już jakieś wystąpi, nikomu nie psuje to zabawy.
12-06-2013 12:03
Agrafka
   
Ocena:
+3
vM - pokazujesz tylko, że nie zrozumiałeś tego co napisałam. Proponuję spróbować przeczytać jeszcze raz. Chyba, że jesteś naprawdę dobry w kamuflowaniu ironii.
12-06-2013 12:06
Wiron
   
Ocena:
+5
@gry komputerowe
Mógłbym podać masę kontrprzykładów(np. God of War i Gears of War - marki które SPRZEDAJĄ KONSOLE), ale mam wątpliwości czy grałeś w tytuły które krytykujesz np. Battlefield http://www.youtube.com/watch?v=l5D dB098cxc

Podstawowym targetem tych każualowych tytułów nie jest 8-letni bachor, ale facet 30+ lat który chce poczuć się jak Rambo. Twoje narzekanie nijak ma się do tego jak sytuacja wygląda naprawdę.

@RPG
Podziwiam twoje zdolności przekonywania- namawiasz ludzi którzy nie mieli ABSOLUTNIE ŻADNEGO kontaktu z postapo do zgrania w Neuroshime oraz ludzi którzy nie wiedzieli żadnego Aliena do zagrania w Aliena. Niesamowite.

I taka luźna propozycja - może zamiast wymyślać przygodę w danym świecie i użerać się z graczami którzy świata nie znają, NAJPIERW ustali z graczami WSPÓLNIE w co chcecie WSZYSCY zagrać.
12-06-2013 12:12
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Xelloss - wychodzę z propozycją do graczy: gramy w SFa na podstawie Aliena. Chcecie grać?
Chcą.
Dobra. Widzieliście Aliena?
Nie.
To co widzieliście?
Planetę Skarbów.

To co mam zrobić? Prowadzić Crystalicum, bo gracze nie znają "klasyki" w którą chcą grać?

Uprzedzam, to pytanie retoryczne - jak będę chciał prowadzić Crystalicum, to zaproponuję właśnie to. Braku wiedzy graczy nie przeskoczę inaczej, niż zlecając pracę domową - obejrzyjcie chociaż filmy.
12-06-2013 12:16
morał
   
Ocena:
+7
Jak prowadzić dialog:

Chcecie grać w Aliena?
Chcemy.
Dobra. Widzieliście Aliena?
Nie.
Ale wiecie o co chodzi?

Opcja A:
Tak.

Opcja B:
Nie.
Okej, znacie jakieś inne kosmiczne horrory?
- Dead Space, Pandorum.
Okej, w Alienie chodzi o to, że "3 minuty opisu Aliena i świata"

Opcja C:
Nie.
Okej, znacie jakieś inne kosmiczne horrory?
Nie.
Okej, w Alienie chodzi o to, że "3 minuty opisu Aliena i świata"

Przechodzicie do gry i bawicie się dobrze. Nie musisz dziękować, do usług.
12-06-2013 12:21
Kaworu92
   
Ocena:
+3
Z:

Ależ ten sam argument podniosłeś w zakresie Neuroshimy, tylko tam gracze choć znali Neuroshimę, to nie znali Fallouta - i na tej bazie stwierdziłeś, że nie wiedzą niczego, więc z nimi nie grasz. Teraz ten sam argument ubierasz w nowe szaty.

Osobiście myślę, że teraz wymyśliłeś sytuację z głowy, byleby mieć jakikolwiek argument. A zresztą... masz rację, newbie i kasuale są okropne, nowe pokolenie nic nie czyta, nic nie ogląda, kontekstu kulturowego nie odczyta, a tylko chce, żeby ich zabawiać.

Przyznałem Ci rację. Zadowolony?
12-06-2013 12:22
dzemeuksis
   
Ocena:
+8
Nie chcę się za bardzo znęcać, bo tu to teraz niemal lincz się dzieje a to nie jest niczemu potrzebne (na najcieńszą choćby nić porozumienia nie ma szans, a atmosfera gęstnieje).

Tylko jedna rzecz mnie zastanawia. Masz, zigzak, zadziwiająco wnikliwe i zdecydowane przemyślenia na temat dzisiejszych graczy i kondycji RPG w ogólności, jak na kogoś, kto od dłuższego czasu gra rzadko, jeśli w ogóle (Gram coraz rzadziej, ostatnio wcale. Zdarzały mi się przerwy roczne pomiedzy sesjami, ale to głównie ze względów emigracyjnych - jakbym mógł, to bym pewnie grał. A może nie? Nie wiem.(...) kiedyś grałem chętnie i dużo, potem entuzjazm wskutek repetycji opadał, a wraz z nim częstotliwość grania, itd itp. Trwało to latami, chociaż ostatnio coraz szybciej, jak parabola artyleryjska. źródło).

Może się nie wstrzeliłeś (w czas, w ludzi, cokolwiek), może się od tamtego czasu pozmieniało. Kto wie. Niemniej w kontekście linkowanych powyżej wypowiedzi Twoje refleksje na temat kondycji RPG wydają się po prostu mało wiarygodne.
12-06-2013 12:28
Z Enterprise
   
Ocena:
+1
Morał - zarzucę ci to samo. Wracasz do starych wątków zamiast ustosunkować się do nowych.

Przykład jest tylko przykładem - celowo przejaskrawionym dla lepszego podkreślenia tezy, którą obrazuje. Ale spotkałem i takie przypadki.
To że nie potrafisz wyobrazić sobie kogoś, kto jest kompletnym noobem jeśli chodzi np o SF (podkreślam, NA PRZYKŁAD), to twoja sprawa. Ja znam sporo takich ludzi, wąsko wyspecjalizowanych w swoich dziedzinach (w końcu nerdy), czasem tak wąsko, że świata poza swoim wąskim poletkiem nie widzą.
Problem komunikacji między mainstreamem a nerdem jest znany, nie ma co go tutaj rozwijać. Typowe określenia to nieprzystosowany, oderwany od rzeczywistości itd. To hasła, mam nadzieję że nie sprawi nikomu trudności w zrozumieniu, o co idzie.
I tacy ludzie pojawiają się i wewnątrz "mainstreamu" fantastyki. Zero wiedzy o Alienie, za to wiedzą wszystko o Zapomnianych Krainach. Zero informacji o Star Treku, ale StaryŚwiat mają w małym palcu.
To też znak naszych czasów, coraz węższe specjalizacje, bo materiału do eksploracji coraz więcej.

Co do moich założeń prowadzenia - bardzo często, gdy biorę na tapetę nowych graczy, prowadzę im scenariusze testowe, oparte na kanonie, czy to jeśli chodzi o wizję świata, czy nawet o fabułę (np jako kontynuację wątku znanego z filmu). Bo ma być prosto i łatwo, bez wertowania podręczników. Zakładam, że proste, popkulturowe elementy łatwiej wprowadzą graczy w docelowy klimat, z czasem rozbudowany razem z grupą. Za takie elementy uważam kanon - w przypadku SF będzie to Diuna, Aliens, Blade Runner, Gwiezdne Wojny, Star Trek i tym podobne - z nowszych BSG czy Firefly.
Dziwi mnie, że ktoś tego może nie znać, choćby pobieżnie. I zwykle sugeruję jak najszybsze nadrobienie zaległości. Bo jednak jakieś minimum komunikacji musi być, to raz, dwa, to są kamienie milowe fantastyki, z których bierze się zapożyczeń garściami w popkulturze, i nie znać ich mieniąc się fantastą to jak nie wiedzieć po wyjściu z podstawówki kim jest Clinton, czy kim był Einstein czy Mozart.
12-06-2013 13:08
Wiron
   
Ocena:
+4
To w końcu narzekasz na każuli czy nerdów? Zdecyduj się.

Zresztą mam rozwiązanie twoich RPGowych problemów - daj mu linka do TV Tropes. Jak za miesiąc się oderwie to będziecie mogli grać we wszystko.
12-06-2013 13:18
teoretyczneale
   
Ocena:
+2
Nadajecie na z przedsiewziecie a w tym co pisze jest sporo racji ja sie z nim zgadzam. Tez uwazam ze nieznajomosc klasykow i kamieni milowych gatunku to spory problem w komunikacji z graczami Dlatego nie prowadze fantasy komus kto nie ukonczyl Skyrima ani nie prowadze steampunka komus kto nie ukonczyl dishonored. Jezeli ktos dzisiaj okresla sie fantasta a nie gral w te tytuly to jest w grubym bledzie. Jednak jakiegos poziomu od graczy trzeba wymagac nie popadajmy w skrajnosc z tym tlumaczeniem wszystkiego jak glupim.
12-06-2013 13:18
Kamulec
   
Ocena:
+3
@Z Enterprise
Na swoim przykładzie Firefly nie wiedziałem, ponieważ:
- nie miałem łatwego dostępu do tego serialu (nie korzystam z torrentów)
- nie lubię seriali, a ten konkretnie nie wydaje mi się specjalnie dobry
- serial trwa łącznie ponad 10 godzin

Jakbyśmy grali w Novą dłużej i byś podtrzymywał, że to się przyda, to bym zapewne obejrzał, gdybym miał okazję, ale jak zaczynaliśmy grać uprzedzałem, że dla mnie sf może być na próbę, na kilka sesji.

"Czy to znaczy, że mając np przygodę do "Aliens" mam nagle przerobić ją i dostosować się do tego, co gracze znają (już nie wnikam, czy im się podobało),"
W mej ocenie tego typu przygodę jest sens zrobić albo pod konkretnych graczy, albo na wypadek, jakby się akurat zebrała znająca uniwersum ekipa, albo gdy uniwersum w wersji potrzebnej do sesji da się opisać na jej początku. Jestem zdania, że z filmami, grami i beletrystyką człowiek zapoznaje się dla przyjemności (a gusta są różne) i jeśli czegoś od gracza wymagam, to przeczytania merytorycznego tekstu na temat jakiegoś zagadnienia lub konkretnego fragmentu z podręcznika, czy strony internetowej - najczęściej (choć nie zawsze) dotyczy to w jakiś sposób tworzenia postaci.

@teoretyczneale
Nie grałem w Skyrima
12-06-2013 13:21
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Każual nie znający klasyki czy nerd nie znający klasyki to to samo. Nerd grający całe życie w dedeki w FR, tak samo może nie mieć pojęcia o co chodzi w Travellerze, jak człowiek który w życiu ne grał w erpegi. I tak samo mogą nie znać kanonu inspiracji SF.
Edit:
Kamulec, co to znaczy "byś podtrzymywał"? Powiedziałem raz, dałem wam "listę lektur", zasugerowałem jej obejrzenie, żebyście załapali klimat, skoro wasze doświadczenie z SF było dość pobieżne. Nie skorzystałeś - kijem cię nie zapędzę. Sam przyznałeś, że składanie statku sprawiło ci trudność - być może gdybyś obejrzał, zdobył, zapytał, pożyczył, nie byłoby tych problemów z "nie wiem co mi może być potrzebne".
Serial trwa 10 godzin. Niewiele mniej trwały nasze pojedyncze sesje. I z pewnością działoby się na nich więcej, gdybym mógł odpuścić część opisów, fabuła szła by wartko bez koniecznych co chwila objaśnień.
BTW, informacje settingowe też dostałeś. Czy ich też nie przeczytałeś?
12-06-2013 13:23
morał
   
Ocena:
+1
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, dlaczego kompletnym noobom w zakresie SF prowadzisz na siłę sesje w kosmosie, unieszczęśliwiając na siłę zarówno ich jak i Siebie. (pomijając to, że Twoje prowadzenie to konstrukt teoretyczny nie realizowany w praktyce) W każdym innym przypadku, w którym gracze mają cokolwiek wspólnego z SF, znajomość danych, konkretnych dzieł przestaje być potrzebna a Twoje argumenty kompletnie rozmijają się z rzeczywistością.

A tacy ludzie nie pojawiają się teraz, tacy ludzie są od zawsze. Odbiorcy Fantasy i SF nie są jedną i tą samą grupą. Trzeba im było sesję w Pierdycję trzasnąć, skoro o SF nic nie słyszeli.
12-06-2013 13:28
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Biorąc pod uwagę, że akurat w tym konkretnym przypadku grania w SF ludzie odpowiedzieli na moje ogłoszenie dotyczące testowania Novej, konkretnego settingu z konkretnymi założeniami, byłoby to raczej trudne, prowadzić Pierdycję.
12-06-2013 13:35
morał
   
Ocena:
+2
To ciekawe co piszesz. W jaki sposób więc, w Novej, settingu z konkretnymi założeniami, wprowadziłeś kontynuacje wątków i bezpośrednio zapożyczone elementy świata znane z Diuny, Aliens, Blade Runnera, Gwiezdnych Wojen, Star Treka, BSG i Firefly? Chętnie usłyszę przykłady.

(tak, zmieniam temat, aby dotrzymać kroku nowym wątkom, które wprowadzasz)
12-06-2013 13:42
dzemeuksis
   
Ocena:
+5
nie byłoby tych problemów z "nie wiem co mi może być potrzebne".

Nie byłoby też tych problemów, gdybyś po prostu założył, że postacie graczy wiedzą, co może być potrzebne, bo doskonale znają realia - żyją w nich przecież, wyrośli w tej rzeczywistości. O zabraniu co mniej oczywistych rzeczy mógłby zdecydować rzut kością na określony współczynnik/umiejkę. Czy sesja dużo by na tym straciła, gdybyś widząc konsternację graczy zadecydował rozwiązać ten element w taki sposób?
12-06-2013 13:57
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Tak. Straciłaby.
12-06-2013 13:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.