» Blog » Bo naukowcy powiedzieli
17-03-2009 16:12

Bo naukowcy powiedzieli

W działach: domorosła filozofia, varia | Odsłony: 5

Koleżanka, też kobita, kłóciła się ze mną swego czasu o uzdolnienia damskie w zakresie prowadzenia samochodu. Ściąć jej na dzień dobry własnym kontrprzykładem nie mogę, bo nie jeżdżę. Moje racjonalne wyjaśnienia, tak jak istnienie szklanego sufitu wśród kierowców rajdowych, aktywne jeszcze w pokoleniu naszych rodziców zjawisko „w rodzinie to facet jest kierowcą”, które skutecznie uniemożliwiało trening motoryzacyjny naszym mamom; to że nasiąknięci stereotypem, prędzej zwrócimy uwagę na źle jeżdżącą kobietę niż mężczyznę i wreszcie, że jakiekolwiek wrodzone różnice tak się nakładają na trening środowiskowy, że trudno wnioskować cokolwiek, komentowane są ostatecznym, koronnym argumentem: ale naukowcy tak powiedzieli.

Oczywiście, bardzo chętnie przeczytałabym papier kolegów po fachu – pytam więc, gdzie to znalazła? Od popularnego artykułu mogłabym przejść do źródła; jak dobierali grupy kontrolne? Jaka statystyka? Jaki model badawczy? Jak rozwiązano problem uwarunkowań psychologiczno-środowiskowych, skoro nawet koleżanka nie ośmiela się głosić wyższości własnej płci? Czy to się, krótko mówiąc, trzymało kupy? Przecież to bardzo kontrowersyjny temat, wystarczy przejrzeć ostatnie Nature, gdzie trwa dyskusja o badaniach różnic związanych z rasą i płcią.

No nie, koleżanka nie wie. Nie pamięta, gdzie czytała, ale na pewno gdzieś był taki artykuł. No bo, chyba chodziło o refleks albo coś tam, a nie o jazdę samochodem jako taką.

No, ale naukowcy tak powiedzieli.
Naukowcy powiedzieli.

Zaczynają się wiadomości w radiu (telewizję zgubiłam wskutek wyprowadzki od rodziców i jeszcze nie zauważyłam braku) i wielka informacja: naukowcy odkryli. Jeszcze pół biedy, że dziennikarz nie rozumie, o co chodzi i cytuje streszczenie z niusa z Nature. Dla niego – i dla słuchacza – odkrycia nie dokonali profesor Pipsztycka et al., ani doktor Kowalski ze Stanfordu. Naukowcy, znaczy wielka anonimowa masa szarych komórek, bez nazwiska i cech indywidualnych, jak poglądy polityczne, otwartość umysłu, mniejsza lub większa chciwość i uczciwość. Za to niewątpliwie bardzo, ale to bardzo mądra. Tak mądra, że nie warto się nawet wysilać i dowiadywać, jak to wygląda w szczegółach.

Naukowcy odkryli.
I zaraz będziemy leczyć raka.

Teraz dochodzimy do clue programu. Naukowcy jeszcze nie wyleczyli raka, chociaż dziennikarze ciągle obiecują. Jakiś doktor Bing-bong popełnił fałszerstwo naukowe, co jednak można zrzucić na karb jego azjatyckiego pochodzenia, bo jak wiadomo Koreańczyk to nie to samo, co uczciwy, dobry Amerykanin prosto z Hollywood.

Ale - o zgrozo! To nie koniec. Otóż naukowcy się kłócą. Profesor Bździdełko twierdzi, że zielone badziołki ewoluują wzdłuż, a profesor Męczybuła uważa, że raczej w poprzek. Publika stwierdza: jak tak, to pewnie jakieś oszukaństwo i ewolucji w ogóle nie ma. Pójdziemy do kreacjonistów. Oni przynajmniej są pewni, że to Bóg.

I przekonywać ich teraz, że nauka polega na mozolnym wykuwaniu wiedzy z niewiedzy, ciągłym kwestionowaniu tej pierwszej i konstruktywnym wykorzystywaniu tej ostatniej (to nie pomyłka – tylko dobre pytania gwarantują przyzwoitą odpowiedź). Publika nie potrzebuje wiedzy, tylko wiary. Skoro Autorytet ma jakiekolwiek wątpliwości, nie jest autorytetem.

Monolit pod nazwą Naukowcy schizofrenicznie rozszczepia się na pojedyncze głosy, co znaczy, że nic nie jest w życiu pewne poza śmiercią i podatkami.

O rety, skoro tak, to jak żyć?
Naukowcy nie wiedzą, ale mają ochotę na herbatę i batonik.

Komentarze


Repek
    Szkoda...
Ocena:
0
...że tej notki nie można polecić dwa razy.:)

Pozdrówka
17-03-2009 16:55
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Coś w tym guście

skoro ekonomiści nigdy nie są zgodni, to ekonomia musi być kłamliwą nauką i stratą czasu.

Tekst do polecenia akurat z mojej działki :) http://ft.onet.pl/11,21117,polityk a_podwaza_wiarygodnosc_ekonomii,arty kul.html
17-03-2009 17:11
Ezechiel
   
Ocena:
+5
Generalnie masz rację.

1) Brakuje solidnych dziennikarzy naukowych pokroju Niedzickiego albo i Kamińskiego / Kurka. W efekcie przepaść pomiędzy laboratorium a ulicą jest znacznie większa niż 20 lat temu.

2) Poziom nauczania przedmiotów ścisłych padł na pysk.

3) W efekcie 1) i 2) przeciętny człowiek poszukuje jednoznacznych odpowiedzi, których to naukowcy nie zawsze są w stanie udzielić. W efekcie mamy kopę miejsca na szarlatanów. Zauważ, że w pismach fachowych pokroju "Wróżki" część wypowiedzi jest zdecydowanie bardziej kategoryczna i jednoznaczna niż w przypadku "Wiedzy i życia".

4) Pominąwszy 3), ludzie mają tendencję do upraszczania i wybiórczego rozumowania w każdej dziedzinie.

5) Herbata i batonik to podstawa każdej solidnej nauki. Nie wyobrażam sobie dnia z moimi glutami (jestem doktorantem - chemikiem) bez dawki teiny i cukru. Wiem, że to niezdrowe - ale jestem gotów poświęcić się dla dobra ludzkości.
17-03-2009 18:10
senmara
   
Ocena:
+1
Jedną rzecz w zakresie jeżdżenia samochodem powiedział mi mój instruktor: małym chłopcom kupuje się samochodziki i oni tymi samochodzikami jeżdżą sobie po piaskownicy, robią zakręty i takie tam i dzięki temu nie muszą się zastanawiać, jak skręcają koła w samochodzie. Dlatego dziewczyny dłużej się uczą robienia zakrętów.
Co nie znaczy, że nie mogą się nauczyć, kwestia praktyki.

Inna rzecz, że gdy facet rozwali samochód szalejąc po autostradzie, kumple zapytają: ile wtopiłeś? Rety, droga sprawa.
A gdy kobieta, pokręcą głową : i takiej dać tu samochód (nawet, jeśli to jest jej samochód).
17-03-2009 18:42
Lenartos
    Ja tylko chciałem zauważyć...
Ocena:
-2
... że "pupa" ("progowa") jest rodzaju zeńskiego, obojętnie, jakiej jest płci.
17-03-2009 19:07
inatheblue
   
Ocena:
+1
senmara - dlatego też uważam, że lwią część badań nad różnicami zdolności w zależności od płci można o kant d... potłuc. Ja tam się bawiłam samochodzikami, lalkami, odgrywałam księżniczki, kowbojów i piratów, zaburzam statystykę jak by nie było.
Ezechiel - popieram w pełnej rozciągłości. Na kofeinie (teinie, whatever) i cukrze jedzie cała nauka ^^

A serio to wnerwiają mnie straszliwie "proteiny" w szamponach zamiast białek. To chwyt marketingowy na etapie tych "naukowców, co powiedzieli".
17-03-2009 21:39
Neurocide
   
Ocena:
0
proteiny powiadasz cię wnerwiają boś młoda, a co powiesz na kremy z lipidami - tak z początku lat 90 kwestia. :)))
17-03-2009 22:56
Gerard Heime
   
Ocena:
+1
@inatheblue

Ale co zwiera większą wartość informacyjną: białka czy proteiny? Nie oszukujmy się, przeciętnemu Polakowi białka kojarzą się z jajkami albo z składnikami odżywczymi produktów spożywczych.
I jak tu w takich warunkach sprzedawać szampon z białkami? Normalna sprawa, że proteiny brzmią dla odbiorcy lepiej, niż białka.
17-03-2009 23:04
KRed
   
Ocena:
0
Więc to nie szampon się pieni, tylko białka ubite na pianę? :O
17-03-2009 23:44
Kot
   
Ocena:
+2
Też mam ochotę na herbatę i batonik. Czy to mnie czyni naukowcem?
17-03-2009 23:55
rincewind bpm
    Ad. Ezi
Ocena:
0
5) Ja osobiście wybieram zestaw kawa + kit kat + herbata co dwie godziny. Normalnie nie mogę przełknąć tego batona, bo jest za słodki i mocarny, ale nauka wymaga :P

Natomiast liczba naukowców jadących na prawdziwych drugach osiąga na zachodzie jakieś przerażające rozmiary, był o tym gdzieś artykuł niedawno. Chore.
18-03-2009 09:49
Streider
   
Ocena:
0
Zaciekawił mnie jeden fragment: "bardzo chętnie przeczytałabym papier kolegów po fachu ".

Czy zazwyczaj tłumaczysz "working paper" na "papier"? Z polskim odpowiednikiem generalnie mam dużo problemów, u mnie mówi się zazwyczaj nieformalnie z angielskiego "paper", albo bardziej formalnie "artykuł".

A jak pewien doktor, który dopiero co wrócił ze stanów, zaczął mówić "papier", to zwaliliśmy to na karb jego kłopotów z językiem polskim ;]
18-03-2009 11:00
inatheblue
   
Ocena:
+1
To oczywiście naleciałość żargonowa. Puszczamy żele, bujamy bloty i czytamy pejpery albo papiery. Poprawnie jest publikacja i też się tego używa.
18-03-2009 12:30
8536

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No coz, problem "bo Autorytet powiedzial" wystepuje w kazdym srodowisku. Wiekszosc ludzi temu uwierzy, czesc nie.
Chcialbym sie zaliczac do tej "czesci", ale nie ukrywam, bardzo lubie popelniac blad dyskusyjny powolujac sie na Autorytet. Czesto pozwala wyjsc zwyciesko ;) :D
Chcoaz najbardziej denerwuje mnie podejscie "to idiota, bo robi/mowi tak i tak, a ja slyszalem od Autorytetu, ze to inaczej", gdzie na podkreslenie zasluguje "slyszalem". Nie tylko w nauce sie to objawia.
18-03-2009 13:06
Morphea
   
Ocena:
0
Świetna notka!

Pamiętam jak swego czasu w głos się roześmialiśmy z tatą gdy w radiu usłyszeliśmy, że naukowcy odkryli, że (o zgrozo) mleko jest szkodliwe. Powoduje raka.
I że czekolada może być substytutem seksu.
A tak w ogóle to raka wyleczymy w przyszłym roku.

Tata mi zawsze mówił, że wynik badań zależy od tego, kto za nie płaci.

Jeśli producent czekolady zażyczył sobie badań na temat dobrodziejstw/szkodliwości czekolady, okaże się, że czekolada jest darem od Boga i działa wspomagająco na wszystko co się da - od dawania orgazmu przez dłuższe życie.
Jeśli zaś producent pasty do zębów/produktów na cellulit zamówią te badania, okaże się, że czekolada przyspiesza tycie, powoduje pomarańczową skórkę i dziury w zębach. I pryszcze pewnie też.

Wot, taki świat zabawny mamy.
19-03-2009 09:12
Tarkis
   
Ocena:
0
Proteiny w szamponie to i tak nic w porownaniu z reklama "nowego i rewolucyjnego proszku do prania, ktory swoja niezwykla moc zawdziecza... platkom mydla" :)
19-03-2009 20:26
~bijekcjazNwR

Użytkownik niezarejestrowany
    A...
Ocena:
0
...ja ostatnio widziałem bilboard z reklamą kremu i wielkim napisem w stylu "90% kobiet zauważyło poprawę". Oraz malutkim przypisem, który mówił, że wielkość próbki była w okolicach 30 kobiet. :]
19-03-2009 21:04
Scobin
   
Ocena:
0
@Morphea
"Tata mi zawsze mówił, że wynik badań zależy od tego, kto za nie płaci".

No, raczej nie zawsze, bo samoloty i rakiety jakoś latają. Chyba że media nas oszukują, bo też są w spisku. ;-)
22-03-2009 21:37
~mrw

Użytkownik niezarejestrowany
    Fatalny wpis
Ocena:
0
Nie podoba mi się ta notka. Nie zostało wyjaśnione, o jaki batonik chodzi.
24-03-2009 22:48
inatheblue
   
Ocena:
0
Juppi, dochowałam się przeciwnika! Co dowodzi wielkiego fejma :D

@Morphea, trochę nie o to mi szło. Nie można od bezgranicznego zaufania nauce przechodzić od razu do całkowitego odrzucenia wiary w naukę jako taką, "bo korporacje wszystko opłaciły".
Działalność naukowa jest działalnością ludzką, i jako taka mieści w sobie zarówno etos, jak i politykę, paradę rozbuchanych ego, małe i wielkie frustracje (o czym jeszcze napiszę) itd, itp. A z tego wszystkiego o dziwo jednak wyłania się efekt, jak i z innych rodzajów ludzkiej działalnści.
Trzeba uruchomić zdrowy rozum za każdym razem, kiedy coś się słyszy, i tyle.
Warto trochę wiedzieć, ale kto to może przekazać? Na pewno nie większość naszych dziennikarzy naukowych - tylko nieliczni są fachowcami, a i oni często odwalają chałturę, trochę ich rozumiem - poprzeczka jest nisko postawiona, płaca niewielka, a oni zmęczeni.
25-03-2009 19:51

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.