24-04-2011 20:48
Błąd w kodzie genetycznym
W działach: nauka, varia | Odsłony: 27
Napatoczyłam się ostatnio na artykuł opublikowany kilka lat temu w New Yorkerze, do którego link podaję niżej:
An error in the code
Tekst ma skromnie licząc minimum trzydzieści tysięcy znaków. Zważywszy, że niestety rzecz jest po angielsku - streszczę pokrótce.
Mamy do czynienia z reportażem naukowym na najwyższym poziomie. Autor, Richard Preston, sportretował rzadką chorobę - zespół Lescha-Nyhana. Chorzy dotknięci syndromem, wywołanym przez mutację punktową w genie kodującym enzym HPRT, kompulsywnie się krzywdzą - np. obgryzając sobie palce do kości. Dziennikarz uniknął sensacyjno-emocjonalnego tonu. Podszedł do tematu z ogromnym wyczuciem. Porozmawiał z odkrywcą choroby, przystępnie wyjaśnił, co stoi u jej podstaw, nie zaniedbał w żadnym wypadku strony naukowej. Odnalazł dorosłych pacjentów dotkniętych zespołem. Nie ma przy tym poczucia, że chorzy, z ktorymi się zaprzyjaźnił, zostali wykorzystani przez reportera. Nie ma także protekcjonalizmu, z jakim traktuje się czytelnika w niektórych publikacjach popularnonaukowych ani grania na jego emocjach. Rzecz jest opowiedziana jasno, klarownie, bez stylistycznych ozdobników.
I powiedzcie mi, moi drodzy, dlaczego tak trudno u nas o takie dziennikarstwo? Jest przecież kilku takich, co potrafią.
Ech. Pomarzyć.
P.S. - W Polsce ukazała się książka tego pana, zbiór felietonów/reportaży pod tytułem "Panika na poziomie 4". Już sobie zamówiłam :PPP
An error in the code
Tekst ma skromnie licząc minimum trzydzieści tysięcy znaków. Zważywszy, że niestety rzecz jest po angielsku - streszczę pokrótce.
Mamy do czynienia z reportażem naukowym na najwyższym poziomie. Autor, Richard Preston, sportretował rzadką chorobę - zespół Lescha-Nyhana. Chorzy dotknięci syndromem, wywołanym przez mutację punktową w genie kodującym enzym HPRT, kompulsywnie się krzywdzą - np. obgryzając sobie palce do kości. Dziennikarz uniknął sensacyjno-emocjonalnego tonu. Podszedł do tematu z ogromnym wyczuciem. Porozmawiał z odkrywcą choroby, przystępnie wyjaśnił, co stoi u jej podstaw, nie zaniedbał w żadnym wypadku strony naukowej. Odnalazł dorosłych pacjentów dotkniętych zespołem. Nie ma przy tym poczucia, że chorzy, z ktorymi się zaprzyjaźnił, zostali wykorzystani przez reportera. Nie ma także protekcjonalizmu, z jakim traktuje się czytelnika w niektórych publikacjach popularnonaukowych ani grania na jego emocjach. Rzecz jest opowiedziana jasno, klarownie, bez stylistycznych ozdobników.
I powiedzcie mi, moi drodzy, dlaczego tak trudno u nas o takie dziennikarstwo? Jest przecież kilku takich, co potrafią.
Ech. Pomarzyć.
P.S. - W Polsce ukazała się książka tego pana, zbiór felietonów/reportaży pod tytułem "Panika na poziomie 4". Już sobie zamówiłam :PPP
26
Notka polecana przez: Absu, AGrzes, Blanche, dzemeuksis, Ezechiel, Headbanger, Jade Elenne, Kastor Krieg, KFC, lemon, nerv0, New_One, Petra Bootmann, Radagast Bury1, Radnon, Scobin, Senthe, slann, von Mansfeld, WekT, Wiedźma, Xolotl, zegarmistrz, Zuhar
Poleć innym tę notkę