» Imprezy komiksowe » Relacje » Black and white: niepoprawny komiks i animacja

Black and white: niepoprawny komiks i animacja


wersja do druku

Nic tu po fanach komiksu

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Black and white: niepoprawny komiks i animacja
"Black and white: niepoprawny komiks i animacja" to wystawa, którą od 15 lipca do 18 września można oglądać w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej (ul. Pańska 3).

Wystawa zorganizowana została w ramach projektu "What is cinema" i prezentuje prace takich artystów jak: Phil Mulloy, Aya Ben Ron, Heimo Wallner, Philippe Grammaticopoulos, William Kentridge, Piotr Dumała, Marek Raczkowski, Robert Crumb, Blu, Sebastian Diaz Morales, Krzysztof Ostrowski, Victoria Lomasko, Krzysztof 'Prosiacek' Owedyk, Dan Perjovschi, Extrastruggle, Anna Niesterowicz, Yael Bartana.

Komiks na tej wystawie pojawia się wśród projektów filmowych oraz rysunku satyryczno-politycznego. Niestety fan komiksu może poczuć spory zawód tym, co wystawa ma mu do zaoferowania. Jej tytuł zapowiada coś naprawdę szokującego, niegrzecznego, coś, co mogłoby wzbudzić dreszczyk emocji. Ale te emocje są prawie tak sterylne, jak surowy design ekspozycji. Zasadniczo nie mam nic przeciwko takiemu pokazywaniu prac, bo nadaje im to rysu czegoś spoza głównego nurtu i pozwala się skupić na treści, a nie otoczeniu. Chyba o to tu chodziło.

Dla komiksiarzy Robert Crumb, Marek Raczkowski i Krzysztof Owedyk, jak świetni by nie byli, to jednak odgrzewane kotlety. Gorszenie się Crumbem przychodzi z trudem w kontekście tej wystawy, jeśli zna się choćby ułamek jego prac. Oczywiście zaprezentowane na wystawie When the Niggers Take Over America! to rzecz ostra i zjadliwa, ale ciężko czytać dłuższy przekaz na ścianie galerii. Miejsce takich prac jest w komiksie, a nie na ścianie, bo ta tylko utrudnia odbiór. Lepiej sprawdza się na wystawie Raczkowski, który sam zamalował białą przestrzeń, którą przydzielili mu organizatorzy. Celne, ponuro-zabawne żarty znakomicie nadają się do konsumpcji na miejscu. Warto też zobaczyć jego ascetyczne animacje, genialne w swojej prostocie. Natomiast zupełnym nieporozumieniem jest pokazanie trzech okładek z bardzo bogatej, inteligentnej, świadomej, bezkompromisowej i różnorodnej twórczości Krzystofa Owedyka. Nie mówią one prawie nic o światopoglądzie autora, który najlepiej pasuje do motywu przewodniego tej wystawy, a został na niej najgorzej pokazany.

Znakomity jest mural Dana Perjovschiego i czytelnia z "warszawską tapetą" Heimo Wallnera. Te dwie prace zrobiły na mnie największe wrażenie. Wyglądają jak zawartość szkicownika autorów, która została powiększona i przeniesiona na ścianę. Jest tu różnorodność, brud, lęki, przekaz polityczny – całkowity bigos twórczy, który zaskakuje różnorodnością i celnością komentarzy (zwłaszcza u Perjovschiego).

Dobrym pomysłem jest czytelnia, w której można usiąść, wziąć do ręki "niegrzeczne komiksy" i spokojnie je poczytać. Jest wśród nich nawet Chopin. New Romantic, a więc nie trzeba wydawać fortuny na aukcjach, żeby poznać to "kontrowersyjne" dzieło.

I na tym fan komiksu może w zasadzie zakończyć zwiedzanie wystawy. Myślę, że ktoś nastawiony na aspekt komiksowy ekspozycji może poczuć się nią mocno zawiedziony.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.